Jak to jest być wiecznie drugim? Zapytajcie Adasia Miauczyńskiego. Albo lepiej – piłkarzy reprezentacji Bośni i Hercegowiny. Chłopaki z Bałkanów dokonali czegoś niemożliwego i wcale nie chodzi nam o strzelenie bramki wielkiej bandzie Jerzego Brzęczka. Otóż Bośniacy właśnie pożegnali się z szansami na wyjazd na mistrzostwa Europy. Po raz trzeci z rzędu. I trzeci raz zrobili to, przegrywając baraże. To jakiś nowy poziom przegrywu.
Dobrze wiemy, że na EURO jeździ od niedawna pół Europy i ciężej nie załapać się na finały niż się na nie dostać. Ale z drugiej strony… Dania, Irlandia, Rumunia – parę solidnych ekip na dwa ostatnie turnieje nie pojechało. Czyli odpaść się da, a Bośniacy doskonale o tym wiedzą. W końcu ich przygody kończyły się ostatnio tak:
- 2020 – czwarte miejsce w grupie, baraże dzięki Lidze Narodów, ale i tak przegrane
- 2016 – trzecie miejsce w grupie, w łeb od Irlandii w dwumeczu
- 2012 – drugie miejsce w grupie, potężne lanie od Portugalii w dwumeczu
Co więcej, w każdym z tych przypadków Bośniacy mogli się pokusić o awans bezpośredni. 2020? Finowie zajmują drugie miejsce i jadą na turniej. 2016? Wyprzedzają ich Walijczycy. 2012? Punkt za Francją. Sami widzicie, dało się ugrać więcej. Bo przypominamy, że mówimy o kadrze z takimi nazwiskami jak:
- Edin Dżeko
- Miralem Pjanić
- Saed Kolasinac
Wcześniej przez kadrę przewijali się także Vedad Ibisević, Emir Spahić czy Senad Lulić. No nie powiecie nam, że taka Finlandia ma znacznie silniejszą paczkę. Albo, że nie dało się nawiązać walki z Walią. Tymczasem u Bośniaków jest już od lat trwa stan: chujowo, ale stabilnie.
Mundial na osłodę
Wczorajsza porażka musiała ich boleć tym bardziej, bo wszystko podporządkowali play-offowi. Pamiętamy, jak przed meczem z Polską mówiono, że zagra drugi garnitur, żeby tylko nie złapać kontuzji przed najważniejszymi spotkaniami. I co? I w łeb, w dodatku po karnych. Czyli nadzieja się tliła, a potem zgasła zadeptana jak skiepowany papieros. Cała złota generacja poszła na zmarnowanie, bo wiadomo, że kolejnej szansy na EURO ze wspomnianym tercetem już nie będzie. A i Edin Visca, mniej znany, ale klasowy skrzydłowy, młodszy nie będzie. W tekście o Amerze Gojaku przytaczaliśmy zresztą tweeta jednego z kibiców, który słusznie zauważył, że za moment Bośnia zostanie wydrenowana z piłkarzy prezentujących światowy poziom. Z czym zostanie kadra? Jaki sukces udało jej się odnieść?
Wyjechać na mundial do Brazylii, gdzie scenariusz był typowo polski: mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor.
Ale słuchajcie, bo na tym nie koniec. Skoro już zahaczyliśmy o mistrzostwa świata, to rzuciliśmy okiem na to, jak Bośniacy odpadali z walki o kolejne mundiale. No to jak? Nie uwierzycie – frajersko.
- 2018 – trzecie miejsce, dwa punkty za Grecją. Do barażów zabrakło im “oczek”, które zgubili przegrywając na Cyprze
- 2010 – drugie miejsce w grupie, porażka w barażach z Portugalią
Mamy więc do czynienia z pewnym fenomenem. Na sześć startów w eliminacjach w ostatnim czasie, tylko jeden zakończył się sukcesem. Natomiast aż cztery kończyły się odpadnięciem w barażach. Ostatni, brakujący element to z kolei wpadka o grubość opony. Myśleliśmy, że synonimem porażki na zawsze zostanie GKS Katowice za czasów Dziurowicza. Na szczęście chłopaki z Bośni przejęli ten tytuł. Brawo, gratulacje.
Irlandia krok za Bośnią
Co lepsze – Bośniacy nie mogą się pochwalić samotną ucieczką przed peletonem frajerstwa. Do mety, jak cień, podążają za nimi Irlandczycy. Wyspiarze mogą się pochwalić ogromnym osiągnięciem: to oni byli jedną z drużyn, która wykopała Bośnię z gry o EURO. Natomiast nawet fakt, że ostatnio aż dwukrotnie udawało im się baraże wygrywać, nie przykrywa jeszcze ran z przeszłości. Wiadomo jakich – słynnego gola Thierry’ego Henry’ego, który kosztował Irlandię wyjazd na mundial do RPA. Ale nie był to jedyny przypadek, w którym Irlandia wyłożyła się na ostatniej prostej. Mała ściągawka:
- 2018 – dwa punkty za Serbią w walce o mundial, w łeb w barażach od Danii (1:5)
- 2010 – wiadomo
- 2000 – punkt za Jugosławią, porażka w barażach przez gorszy bilans goli strzelonych na wyjeździe
- 1998 – porażka w barażach, gol stracony w końcówce rewanżowego spotkania
- 1996 – do finałów wchodzi sześć drużyn z drugich miejsc, dwie grają baraż o miejsce numer siedem. Tak, zgadliście – Irlandia była tą ósmą, która EURO obejrzała w telewizji
I rzecz jasna 2020, bo Irlandia znów zebrała w czapę. Tym razem od Słowacji. Podobnie jak Bośnia – po rzutach karnych. Niecodzienny zestaw porażek, ale jednak – przeplatany kilkoma awansami, więc Bośniacy są jeszcze o kilka długości z przodu. Ale w przyszłości? Nigdy nie mów nigdy. Ten duet wygląda nam na takich, którzy nie zakwalifikowaliby się nawet do Superpucharu Europy, mimo wygranej w Lidze Mistrzów.