Nie samym Edinem Dżeko stoi ofensywa reprezentacji Bośni i Hercegowiny. Jest tam jeszcze jeden Edin, niemal tak samo groźny, choć ciesząc się nieco mniejszą sławą. Chodzi rzecz jasna o Edina Viscę, który został w tym sezonie mistrzem Turcji w barwach Basaksehiru. Bośniak piłkarzem stambulskiego klubu jest już prawie od dekady i nieco niepostrzeżenie stał się tam jednym z najlepszych asystentów europejskiego futbolu.

Edin Visca – niestrudzony asystent
Spójrzmy właśnie na liczby trzydziestoletniego prawoskrzydłowego, bo te naprawdę robią wrażenie. W poprzednim, mistrzowskim sezonie Visca zapisał na swoim koncie (wg Transfermarktu) trzynaście goli i trzynaście asyst w samej tylko tureckiej Superlidze. A to wcale była jego życiówka. Sezon 2017/18 zakończył z szesnastoma asystami na koncie. W Europie lepszy był od niego wówczas jedynie Kevin De Bruyne. W sumie dla Basaksehiru zagrał już 347 razy we wszystkich rozgrywkach. Zdobył w tych spotkaniach równo 100 goli i dograł 98 asyst. Całkiem nieźle, prawda? Niespełna dwieście bramek, w których bezpośrednio maczał palce, a przecież mówimy tylko o klasyfikacji kanadyjskiej. Gdyby pogrzebać głębiej i doliczyć mu asysty drugiego stopnia, niewątpliwie wynik Bośniaka byłby jeszcze bardziej imponujący.
Na boisku Visca przemawia konkretami. W minionym sezonie Superligi zanotował najwięcej kluczowych podań. Oddał również najwięcej celnych uderzeń na bramkę rywala. Stosunkowo rzadko angażuje się w dryblingi jak na skrzydłowego, ale to wcale nie oznacza, że nie zdarza mu się grać efektownie. Nie ma wątpliwości, że Visca to jeden z najlepszych piłkarzy tureckiej ekstraklasy w ostatnich latach.
Żywa legenda Basaksehiru.
Edin Visca podczas mistrzowskiej fety Basaksehiru
Oczywiście jego niebagatelne wyczyny nie odbijają się aż tak szerokim echem jak by zapewne mogły, ponieważ Visca gra w klubie – delikatnie rzecz ujmując – niecieszącym się wielką popularnością. Nawet w samym Stambule, a co tu dopiero mówić o całej Europie. W sezonie 2019/20 podopieczni Okana Buruka po latach prób i niepowodzeń przełamali wreszcie panowanie triady Galatasaray – Fenerbahce – Besiktas. Na pewno z tej okazji szampana odkorkował Recep Tayyip Erdogan, ale w mieście wielkiej ekscytacji nie było, o czym pisaliśmy w szerokim tekście poświęconym temu zespołowi. Trzeba jednak zauważyć, że brak fanatycznej publiczności niekoniecznie musi być słabością Basaksehiru. Pozwala on bowiem klubowym władzom budować drużynę spokojnie, na zdrowych zasadach.
– Turcja słynie ze swojego futbolowego fanatyzmu, ale czasami to może być przyczyną krótkowzroczności i podłożem do podejmowania złych decyzji. Kibice chcą błyskawicznego sukcesu i wielkich gwiazd w zespole, władze muszą więc im to dostarczyć – zauważa Patrick Keddie z The National. Wtóruje mu Mustafa Erogut, dyrektor sportowy w Basaksehirze. – W każdym innym tureckim klubie przegranie mistrzostwa w takim stylu, jak my w 2019 roku, wywołałoby rewolucję. Trzeba byłoby wymienić trenera, piłkarzy, wszystkich. My działamy w korporacyjnych strukturach, nie musimy ulegać takiej presji. Dzięki temu czerpiemy doświadczenie z porażek.
Edin Visca – krok po kroku
Kiedy Visca trafił do Stambułu, czyli w 2011 roku, klub w zasadzie dopiero raczkował na poziomie tureckiej ekstraklasy. Nie było jeszcze mowy o tym, by Basaksehir (wtedy jeszcze Istanbul Buyuksehir Belediyespor) – między innym z Marcinem Kusiem na pokładzie – miał włączyć się lada moment do walki o mistrzostwo kraju. I być może dlatego Bośniak w ogóle się w tym zespole znalazł i utrzymał tam przez tak wiele lat. Wyciągnięto go bowiem z ojczyzny na bardzo wczesnym etapie kariery. No i na początku swojej przygody z Basaksehirem skrzydłowy nie robił wielkiej furory. Nie zawodził, ale też nie stał się z miejsca liderem drużyny.
Można powiedzieć, że rósł wraz z Basaksehirem.
Jeszcze w wieku dziewiętnastu lat występował w ekipie Buducnostu Banovici – małym klubie nawet w bośniackiej skali. W 2009 roku przechwycił go jednak znacznie potężniejszy Zeljeznicar Sarajewo. Początkowo Visca miał pewne kłopoty, by przebić się w ogóle do podstawowego składu w nowym zespole, który w sezonie 2009/10 walczył – zresztą z pozytywnym skutkiem – o mistrzostwo Bośni i Hercegowiny. Dopiero w kolejnej kampanii ligowej skrzydłowy stał się piłkarzem wyjściowej jedenastki. Raz daną szansę wykorzystał natychmiastowo – zdobył dziewięć goli w lidze i pomógł Zeljeznicarowi zatriumfować w krajowym pucharze.
Tytułu nie udało się wprawdzie obronić, ale indywidualnie Visca spisywał się bez zarzutu, wybrano go nawet młodym piłkarzem roku w Bośni. Właśnie wtedy zwrócił na siebie uwagę skautów Basaksehiru.
Edin Visca przyłapany podczas trałkowania
Jako się jednak rzekło, początki w Turcji nie były dla Bośniaka usłane różami. W sezonie 2012/13 Basaksehir spadł nawet z ekstraklasy, a sam Visca miał trochę problemów z utrzymaniem miejsca w wyjściowej jedenastce. To się już jednak nigdy nie powtórzyło. Na zapleczu Superligi skrzydłowy wykręcił double-double, notując po dziesięć goli i asyst, choć przez znaczną część rozgrywek był wykorzystywany przez trenera jako prawy obrońca. Basaksehir szybko wrócił na najwyższy poziom i wkrótce zaczął się na poważnie liczyć w grze o najwyższe cele. Visca rozkwitał. Sezon 2015/16 zakończył z siedemnastoma bramkami na koncie. W klasyfikacji strzelców wyprzedził między innymi Lukasa Podolskiego i Robina van Persiego.
Definitywnie umocnił się jego status ligowej gwiazdy. Brakowało tylko kropki na i, czyli mistrzostwa kraju. Basaksehir z uporem godnym lepszej sprawy wypuszczał z rąk kolejne okazje, by przejąć ligowy tron. Udało się to dopiero w tym roku. Visca naturalnie dołożył do tego triumfu cegiełkę. A w zasadzie to całą, olbrzymią cegłę. Warto zwrócić uwagę na bilans rozegranych przez niego meczów ligowych, odkąd w 2011 roku dołączył on do stambulskiej ekipy.
- 2011/12 – 33/34 rozegrane mecze w lidze
- 2012/13 – 28/34
- 2013/14 – 34/38
- 2014/15 – 34/34
- 2015/16 – 34/34
- 2016/17 – 34/34
- 2017/18 – 33/34
- 2018/19 – 34/34
- 2019/20 – 33/34
Fenomen. W trakcie sześciu ostatnich sezonów ligowych Bośniak opuścił zaledwie dwa spotkania. To naprawdę wyczyn, bo przecież nie mówimy o bramkarzu czy statycznie grającym stoperze, ale o skrzydłowym. Narażonym na ostre faule, angażującym się w dryblingi, opierającym swoją grę na dynamicznych zrywach do sprintu. Co tu dużo mówić, końskie zdrowie. W sezonie 2019/20 Visca jedyny mecz w Superlidze opuścił zresztą z powodu czerwonej kartki, a nie urazu.
Edin Visca – debiut przeciw Polsce
Przygodę z futbolem Visca zaczął w maleńkiej miejscowości Cunista. To licząca kilkuset mieszkańców wioska położona w gminie Olovo. Bośniak świetnie odnalazł się jednak w gigantycznej metropolii, jaką jest Stambuł. Zaczął nawet udzielać wywiadów w języku tureckim, a ta sztuka udaje się niewielu obcokrajowcom występującym w tamtejszej ekstraklasie.
Co ciekawe, losy Edina związane są również z Polską. To właśnie przeciwko biało-czerwonym zanotował on swój debiut w narodowych barwach. Wydarzyło się to w 2010 roku, podczas jednego z owianych złą sławą zgrupowań zimowych w Turcji. Franciszek Smuda, który dowodził wówczas polską kadrą, oddelegował na boisko między innymi Marcina Kikuta, Macieja Sadloka i Huberta Wołąkiewicza. Bośniacy również, łagodnie mówiąc, nie wystawili do boju podstawowej jedenastki. Stąd szansa dla Viski, który wówczas występował jeszcze w ojczystej ekstraklasie. Skrzydłowy rozegrał przeciwko Polsce pełne 90 minut, a spotkanie zakończyło się remisem 2:2.
Dublet na swoim koncie zapisał wówczas Paweł Brożek.
Polska 2:2 Bośnia i Hercegowina
Na stałe do składu pierwszej reprezentacji Visca przebił się jednak dopiero latem 2013 roku, tuż przed końcem eliminacji do mistrzostw świata w Brazylii. Eliminacji dla Bośni udanych, zakończonych awansem na turniej. Piłkarz Basaksehiru na mundial pojechał i pojawił się na boisko w dwóch spotkaniach grupowych. Nie pomógł jednak drużynie w wejściu do fazy pucharowej turnieju.
W kolejnych latach jego rola w drużynie narodowej systematycznie rosła. Od pewnego czasu Visca jest już niekwestionowaną gwiazdą zespołu, choć w kadrze nie radzi sobie aż tak dobrze jak w klubie. Jak dotąd rozegrał dla Bośni 51 meczów i zdobył dziesięć goli. Niby solidny bilans jak na skrzydłowego, ale w meczach o punkty Visca rzadko trafia do siatki. W eliminacjach do mistrzostw Europy 2020 ukąsił tylko dwukrotnie – przeciwko Liechtensteinowi i Grecji. Bośniacy wciąż nie są pewni wyjazdu na turniej. Muszą przebrnąć przez ścieżkę barażową. Jeżeli im się uda, trafią do grupy ze Szwecją, Hiszpanią i Polską. – Dobrze pamiętam swój debiut przeciwko polskiej reprezentacji. Polska to bardzo zgrany zespół, który prezentuje się solidnie. Przeanalizowaliśmy tę drużynę i czekamy na mecz w gotowości. Najważniejsze dla nas będzie powtórzenie dobrego występu z Włoch – mówił Visca na przedmeczowej konferencji prasowej.
Jego najlepszy dotychczasowy występ w kadrze to bez wątpienia towarzyskie starcie z Koreą Południową. Visca wpakował Azjatom hat-tricka. I pokazał wszystkie swoje największe atuty. Ten piłkarz po prostu nie wybacza błędów w defensywie. Korzysta z nich bez litości.
Korea Południowa 1:3 Bośnia i Hercegowina
Muszą się mieć zatem dzisiaj na baczności obrońcy reprezentacji Polski, jeżeli selekcjoner Bośni i Hercegowiny nie zrobi niespodzianki i zgodnie z planem umieści Edina Viscę w wyjściowym składzie swojej drużyny. Skrzydłowy pewnie już nie dorówna sławą takim zawodnikom jak Edin Dżeko czy Miralem Pjanić. Wykręcanie znakomitych statystyk w lidze tureckiej jest niewątpliwie łatwiejsze w lidze tureckiej niż w którejś z topowych lig Starego Kontynentu, co też trzeba mieć na uwadze. Ale bośniackiemu skrzydłowemu klasy naprawdę nie można odmówić. Jeżeli lewa strona polskiej defensywy będzie w dzisiejszym starciu przeciekać równie obficie co podczas meczu z Holandią, Visca na pewno znajdzie sposób, by to wykorzystać.
fot. NewsPix.pl
Visca pokaz dzis piotruni jak sie rozgrywa pilke.
Szczęśliwie dla Rybusa Visca miał wczoraj rozregulowany celownik bo dwie mógł spokojnie ukuć
I am here and play the free time this online game play bejeweled 3 this is simple puzzle game,every user can easy to play.