Reklama

Powstrzymywał Messiego, wyrzucił Sevillę z LE. Frydrych ze Slavii nowym stoperem Wisły

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2020, 13:40 • 4 min czytania 8 komentarzy

Pamiętacie mecz Barcelony ze Slavią na Camp Nou, który zakończył się bezbramkowym remisem? Na pewno pamiętacie – po internecie krążyły filmiki z akcjami, które na stadionie giganta kreował klub z Pragi. Momentami ciężko było zgadnąć, kto w tym starciu jest Barceloną. W tym meczu 90 minut zagrał Michal Frydrych. Czyli nowy stoper Wisły Kraków.

Powstrzymywał Messiego, wyrzucił Sevillę z LE. Frydrych ze Slavii nowym stoperem Wisły

Dlaczego Wiśle potrzebny jest środkowy obrońca?

Myśleliśmy, że to już koniec transferów w Wiśle, co nie świadczyłoby zbyt dobrze o krakowskim klubie. Są trzy stopnie naiwności – zwykła naiwność, wielka naiwność i liczenie na to, że Klemenz i Janicki grając razem niczego nie zawalą. Jeśli podstawowa (aż do tej pory?) dwójka stoperów ma dzień, potrafi zaprezentować solidny poziom. Problem w tym, że nie zawsze ma. Obaj piłkarze mają już w tym sezonie kluczowy udział przy dwóch golach przeciwników. Klemenz najpierw napędził Pogoni akcję, a później sam ją wykończył, Janicki zrobił ze Śląskiem absurdalny wślizg, który otworzył rywalowi autostradę do bramki. Wiele w Wiśle się zmienia, a duet środkowych obrońców dalej trwa na stanowiskach.

Nie zmieniło tego przyjście Adiego Mehremicia, którego CV przypomina raczej potencjalnego piłkarza Korony Kielce wyskautowanego przez Krzysztofa Zająca:

Nie przesądzamy – być może Bośniak okaże się spektakularnym wzmocnieniem, nie takie rzeczy w tej lidze się działy. Ale na razie nie pokazał niczego wielkiego (bardzo słaba pierwsza połowa w Białymstoku), a później doznał urazu. Jeśli 28-letni piłkarz nie wytrwał nigdy w jednym klubie więcej niż rok, coś musi być nie tak.

W meczu z Pogonią Artur Skowronek z konieczności zrobił środkowego obrońcę z Sadloka (ale to dla niego żadna nowość, już wielokrotnie grywał tak w poprzednich latach). Na stoperku może zagrać też Kuveljić, ewentualnie zdolna młodzież – Szot albo Hoyo-Kowalski. Opcji niby dużo, ale ile naprawdę jakościowych? No właśnie.

Reklama

Co może dać Frydrych?

To wszystko sprawia, że przyjście czeskiego stopera to dla krakowskich kibiców świetna informacja.

Na początek suche CV, które wygląda okazale:
  • trzy mistrzostwa Czech
  • dwa puchary Czech
  • pięć lat w Slavii
  • 214 meczów w czeskiej lidze
  • 21 meczów w pucharach (w tym dwa w Lidze Mistrzów)

Frydrych ma już 30 lat, mimo to Wisła zaproponowała mu trzyletnią umowę. Dlaczego chciał odejść ze Slavii? Raczej nie przez finanse – wiadomo, że po wejściu do czeskiego klubu chińskiego kapitału, tych raczej nie brakuje. Czech odgrywał w ostatnich sezonach w Slavii nieco mniejszą rolę. W poprzednim sezonie wykręcił 1003 minuty w czeskiej lidze. Rozgrywki 18/19 zakończył z 635 minutami. Był postacią z drugiego planu, raczej zmiennikiem, alternatywą. Postanowił poszukać miejsca, gdzie będzie pewnym punktem drużyny.

Sam na oficjalnej stronie Slavii mówi tak:

– Wyjeżdżam, bo od jakiegoś czasu jestem rezerwowym. Brakowało mi regularnego grania i emocji, których doświadczasz walcząc na boisku z drużyną. Akceptowałem swoją rolę i bardzo się cieszę, że byłem częścią wszystkich zespołów, które tu powstawały.

A tak żegna go trener Michal Trpisovsky:

– Chociaż nie miał ostatnio zbyt dużo minut, był dla mnie niezwykle ważnym graczem. Zawsze można było na nim polegać, nawet w trudnych chwilach. Miał duże doświadczenie, na którym mogliśmy się oprzeć. Otrzymał trzyletnią ofertę z zagranicy i będzie bliżej miejsca urodzenia. Umówiliśmy się, że jeśli dostanie ciekawą ofertę, nie będziemy go blokować. Cieszę się, że odniósł tu sukces, bronił przed Messim na Camp Nou, a także wiele innych. To przykład dla innych zawodników, chcę mu podziękować.

Paradoksalnie to z Krakowa będzie miał bliżej do Hustopeče nad Bečvou, małej wioski w kraju ołomunieckim, w której się wychował. Od 14. roku życia mieszkał w Ostrawie, gdzie trenował z Banikiem, największym klubem w regionie. Jego potoczyła się dość standardowo – szybko stał się mocnym ogniwem Banika, pograł kilka lat jako podstawowy stoper, a później zgłosiła się Slavia będąca wówczas w momencie zmian właścicielskich.

Trafił idealnie, bo Chińczycy stworzyli w Pradze świetną pakę. Sam Frydrych mówi w wywiadach, że nie spodziewał się, że tyle będzie mu dane ze Slavią osiągnąć. Występ przeciwko Messiemu to wisienka na torcie. Zastępował w nim Davida Hovorkę, który wśród czeskich kibiców miał opinię gościa nie do zastąpienia. Ale Frydrych dał radę. Messi uciekł mu raz, gdy trafił w poprzeczkę. Skończyło się 0:0.

Reklama

To jednak nie jedyna świetna historia, którą prażanie napisali na europejskich salonach. W Lidze Europy 18/19 najpierw wyszli z grupy (mocnej – z Kopenhagą, Zenitem i Bordeaux), a później w 1/8 finału odprawili z kwitkiem samą Sevillę, czyli królową tych rozgrywek. O skali sukcesu niech świadczy fakt, że wcześniej ta sztuka nie udała się kolejno Mariborowi, Betisowi, Porto, Valencii, Borussii Moenchengladbach, Villarrealowi, Zenitowi, Fiorentinie, Molde, Basel, Athletikowi, Szachtarowi i Lazio.

Frydrych pojawił się na boisku w meczu z Sevillą, ale dopiero na końcówkę. W ćwierćfinale czekała Chelsea, starcie nazywano czeskim meczem dekady, ale pary na pogonienie londyńczyków zabrakło. Z Wisłą Frydrych o podobne cele nie powalczy. Ale ma doświadczenie, które może okazać się dla „Białej Gwiazdy” bezcenne.

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

8 komentarzy

Loading...