Reklama

Meczowy hat-trick Pawłowskiego, pudła Grosickiego. Jak dotychczas graliśmy z Bośniakami?

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

07 września 2020, 12:00 • 8 min czytania 3 komentarze

Polacy po raz czwarty zmierzą się z Bośnią i Hercegowiną, ale po raz pierwszy będzie to mecz w pełni poważny. Poważny, czyli o stawkę, w terminie FIFA, ze składami przynajmniej zbliżonymi do optymalnych. Dotychczas zawsze był to dla nas rywal do grudniowych sparingów odbywających się na neutralnym terenie gdzieś w cieplejszym klimacie, na których selekcjonerzy dokonywali przeglądu ligowych wojsk. Wydarzenia bez wielkiej historii, choć zawsze jakieś smaczki się pojawiały.

Meczowy hat-trick Pawłowskiego, pudła Grosickiego. Jak dotychczas graliśmy z Bośniakami?

Ciekawostką jest na przykład fakt, że we wszystkich trzech meczach (rozegrano je między 2007 a 2011 rokiem) wystąpił Szymon Pawłowski. Obecny kapitan Zagłębia Sosnowiec był swego rodzaju fenomenem, wyciskającym do CV maksa z zimowych wypraw reprezentacji Ekstraklasy. Ma on na koncie 17 gier w biało-czerwonych barwach, ale ani jednej o punkty, za to aż 11 spotkań dotyczyło grudnia, stycznia lub lutego. Takie okoliczności sprawiały, że Pawłowski dopiero w swoim ósmym meczu po raz pierwszy reprezentował kraj na polskiej ziemi. Gdy wchodził na końcówkę przegranej 0:1 konfrontacji z Francją, od jego kadrowego debiutu minęło 3,5 roku.

Były skrzydłowy Zagłębia Lubin i Lecha Poznań ze względu na boje z Bośniakami świata za bardzo nie zwiedził. W każdym przypadku mierzyliśmy się z nimi w tureckim Kundu. To miejsce w regionie Antalyi odwiedza wielu turystów spragnionych słońca, plaż i morza. Stawiamy jednak dolary przeciw orzechom, że mimo niewątpliwych zalet tego kurortu, Pawłowski na urlop z rodziną wybierał inne kierunki.

Po dwa występy w tych bośniacko-polskich starciach hotel na hotel zanotowali:

  • Paweł Brożek
  • Piotr Celeban
  • Tomasz Jodłowiec
  • Tomasz Kupisz
  • Maciej Sadlok
  • Grzegorz Wojtkowiak

Paradoksalnie Bośniacy wcale nie byli dla nas jakimś wymarzonym sparingpartnerem. Tylko w pierwszym przypadku od początku byliśmy umówieni z nimi. W 2010 pierwotnie mieliśmy zmierzyć się ze Słowakami. Na początku listopada jednak wycofali się bez podania decyzji i związek musiał szukać wariantów awaryjnych. Rok później według pierwotnych założeń naszym rywalem byłaby Chorwacja, lecz plany znów się zmieniły. Nie znaczy to, że Bośniacy skakali z radości. Jeszcze w pierwszym tygodniu grudnia wydawało się, że też z Polską nie zagrają. Ich selekcjoner Safet Susić narzekał w krajowych mediach, że skoro nie jest to termin FIFA, musiałby powołać samych ligowców, a większość z nich przebywała już na urlopach. W ramach kompromisu do kadrowiczów Franciszka Smudy wysłano… reprezentację olimpijską, która zagrała pod szyldem jedynki. I tak na przykład reprezentacyjny debiut zaliczył Semir Bukvić, będący wówczas trzecim bramkarzem Zeljeznicara Sarajewo. Kilka lat później rozegrał jedną rundę w jeszcze drugoligowej Warcie Poznań (wiosna 2014).

Reklama

A skoro przechodzimy już do takich niuansów, pora przypomnieć sobie, jak te mecze wyglądały.

15.12.2007:
Polska – Bośnia i Hercegowina 1:0 (1:0)
1:0 – Goliński 42′

Polska: Mariusz Pawełek – Grzegorz Bartczak (46′ Mariusz Pawelec), Marcin Kuś, Adam Kokoszka, Tomasz Lisowski – Szymon Pawłowski (46′ Rafał Boguski), Michał Pazdan (69′ Piotr Kuklis), Michał Goliński (69′ Radosław Majewski), Tomasz Zahorski, Jakub Wawrzyniak (82′ Piotr Madejski) – Paweł Brożek (69′ Bartłomiej Grzelak).

BiH: Denis Mujkić – Damir Tosunović, Kenan Cejvanović, Jasmin Moranjkić, Mijo Studenović –  Edin Husić, Dorde Kamber, Elmir Kuduzović, Josip Lukacević (78′ Haris Handzić) – Said Husejinović (64′ Emir Hadzić; 90′ Semir Stilić), Eldin Adilović (73′ Vladimir Karalić).

Leo Beenhakker skrzyknął ligowców, chcąc ewentualnie wyróżnić kogoś na dalszym etapie i może nawet zabrać na Euro 2008. No i pod tym kątem czasu nie stracił. Z zawodników, którzy wybiegli wtedy na murawę, na turniej pojechało czterech: Tomasz Zahorski, Jakub Wawrzyniak, Michał Pazdan (z włosami na głowie!) i Adam Kokoszka.

Ogółem aż ośmiu zawodników debiutowało tego dnia w koszulce z orłem na piersi. W przypadku Piotra Madejskiego był to pierwszy i ostatni występ, choć patrząc na jego dalsze losy, nawet 1A w papierach jest czymś znaczącym. Nigdy więcej w reprezentacji nie zagrali już także Bartłomiej Grzelak (łącznie cztery mecze i dwa gole) oraz Grzegorz Bartczak (dwa mecze).

Reklama

Spotkanie toczyło się przy rzęsiście padającym deszczu, co jeszcze bardziej potęgowało przygnębiającą atmosferę sparingu na końcu świata. Obie drużyny miały problem ze stwarzaniem sytuacji. Wygraliśmy jednak, bo pod koniec pierwszej połowy z kiksu Tomasza Zahorskiego wyszła asysta do wbiegającego w pole karne Michała Golińskiego, któremu nie zadrżała stopa.

Po godzinie zaczęliśmy grać w przewadze, Mijo Studenović sfaulował wychodzącego już w zasadzie na czystą pozycję Pawła Brożka. I to właśnie ostatnie dwa kwadranse mogły najbardziej razić. Mimo przewagi liczebnej, biliśmy głową w mur. Jedyna godna uwagi akcja to świetne podanie Piotra Kuklisa (tak, on też wystąpił w reprezentacji!) do Jakuba Wawrzyniaka, który w bardzo dobrej sytuacji nie trafił w bramkę.

Na zmiany u Bośniaków weszło trzech zawodników, których znamy z polskich boisk.

Najkrócej grał Semir Stilić, ale to właśnie on z tamtego składu zrobił największą karierę. Najwięcej oczywiście dała mu dobra postawa w Lechu Poznań, do którego zawitał również Haris Handzić. On jednak okazał się totalnym niewypałem i dopiero z czasem okrzepł, strzelając nawet kilka goli w rosyjskiej ekstraklasie dla FK Ufa. Vladimir Karalić, dla którego to jedyny reprezentacyjny epizod, wiosną 2010 zawitał do Polonii Bytom. Poprzestał na spotkaniach w Młodej Ekstraklasie. Ogór niesamowity, ale Polonia się z nim nie rozliczyła i po latach dostała pismo z FIFA. Musiała w ciągu miesiąca zapłacić parodyście 170 tys. euro, bo podpisała z nim aż 2,5-letni kontrakt, a do rozstania doszło już po jednej rundzie. Klubowi groziły punkty ujemne, a nawet wyrzucenie z II ligi, najwyraźniej jednak jakoś udało się dogadać.

Co do postaci z wyjściowej jedenastki żółto-niebieskich, trochę mocniej poważniejszej piłki liznął jedynie Said Husejinović, który pograł co nieco w Werderze Brema i Dinamie Zagrzeb. Na dłuższą metę nie dał rady, to nie był jego poziom.

***

10.12.2010:
Polska – Bośnia i Hercegowina 2:2 (1:1)
1:0 – Brożek 7′
1:1 – Subasić 23′
2:1 – Brożek 52′
2:2 – Misimović 55′ karny

Polska: Grzegorz Sandomierski – Hubert Wołąkiewicz (62′ Piotr Celeban), Grzegorz Wojtkowiak, Tomasz Jodłowiec, Maciej Sadlok (78′ Tomasz Kupisz) – Marcin Kikut (46′ Szymon Pawłowski), Ariel Borysiuk (63′ Cezary Wilk), Adrian Mierzejewski, Maciej Rybus (46′ Dawid Plizga) – Paweł Brożek (63′ Marcin Robak), Kamil Grosicki.

BiH: Ibrahim Sehić (46′ Asmir Avdukić) – Darko Maletić, Semir Kerla (46′ Velibor Vasilić), Muhamed Subasić, Josip Barisić (58′ Sedin Torlak) – Jure Ivanković (46′ Adnan Zahirović), Muhamed Dzakmić, Dario Purić (61′ Boris Raspudić), Zvjezdan Misimović, Edin Visca – Adin Dzafić (46′ Eldin Adilović).

Mieliśmy prawdo odczuwać niedosyt po remisie. Z gry zasługiwaliśmy na znacznie więcej. Paweł Brożek poza dwoma golami trafił jeszcze w słupek, a rywale dwukrotnie wybijali nam piłkę z linii bramkowej. Kamil Grosicki wyjątkowo źle nastawił celownik, przy optymalnej skuteczności spokojnie mógłby ustrzelić hat-tricka.

Na dodatek Bośniacy uratowali remis dzięki niezbyt rozsądnej interwencji Huberta Wołąkiewicza w polu karnym. Grzegorzowi Sandomierskiemu żadnych szans przy wykonywaniu jedenastki nie dał Zvjezdan Misimović. On był gwiazdą naszych rywali. Dopiero co miał za sobą świetny sezon w Wolfsburgu (10 goli, 15 asyst), ale w Galatasaray mu się nie układało. Turcy przesunęli go do rezerw, wiedział, że odejdzie, więc stawił się na zgrupowaniu. Bardzo swojej drużynie pomógł, bo wcześniej asystował przy pierwszej bramce.

Z tamtego składu na dzisiejszy mecz powołani są debiutujący wówczas w narodowych barwach skrzydłowy Edin Visca i bramkarz Ibrahim Sehić. Z naszej strony oba mecze łączą Macieja Rybusa i Grosickiego.

***

16.12.2011:
Polska – Bośnia i Hercegowina 1:0 (1:0)
1:0 – Sobota 26

Polska: Michał Gliwa – Piotr Celeban, Grzegorz Wojtkowiak, Maciej Sadlok, Marcin Kamiński – Waldemar Sobota (66′ Szymon Pawłowski), Łukasz Trałka (87′ Filip Modelski), Tomasz Jodłowiec, Sebastian Mila, Tomasz Kupisz (84′ Arkadiusz Woźniak) – Maciej Jankowski (46′ Arkadiusz Piech).

BiH: Adnan Hadzić (83′ Semir Bukvić) – Benjamin Colić, Slavko Brekalo, Amer Dupovac, Vedad Sabanović (46′ Srdjan Stanić) – Haris Harba (67′ Jasmin Mesanović), Ivan Sesar (46′ Nebojsa Pejić), Muamer Svraka, Zoran Kvrzić (56′ Dusko Sakan), Emir Halilović (83′ Dino Corić) – Nermin Haskić (78′ Amer Bekić).

Jak już wspominaliśmy, Safet Susić nie chciał rozgrywać tego sparingu. Bośniacy wystawili drużynę olimpijską, a selekcjoner nawet nie pojawił się na meczu. Nasz skład z dzisiejszej perspektywy także wyglądał… mocno nietypowo. Być może niejeden z was przeciera teraz oczy ze zdumienia uświadamiając sobie, że Michał Gliwa, Filip Modelski, Maciej Jankowski czy Arkadiusz Woźniak to też byli reprezentanci.

Wygraliśmy 1:0. Tylko 1:0.

Bramkarz Adnan Hadzić z pewnością miał ambiwalentne odczucia. Zawalił przy golu, bo po jego złym wybiciu rozpędzony Waldemar Sobota minął obrońcę i uderzeniem od słupka trafił do siatki. Z drugiej strony Hadzić cztery razy wybronił sytuacje sam na sam. Po jednej zmarnowali Kupisz i Jankowski, a aż dwie Piech. Gliwa przez praktycznie całe spotkanie się nudził, ale na koniec Jasmin Mesanović stanął z nim oko w oko i ten pojedynek przegrał. Za Hadzicia w końcówce wszedł wspomniany ex-Warciarz Semir Bukvić i też raz pokazał klasę, broniąc mocny strzał Szymona Pawłowskiego.

Dla debiutujących Gliwy, Modelskiego, Jankowskiego był to pierwszy i zarazem ostatni występ w reprezentacji. Na tym meczu skończyło się także biało-czerwone granie Macieja Sadloka. Po latach Adam Nawałka trzykrotnie go powoływał, na boisko już jednak nie wpuszczał.

W przypadku Bośniaków wielu również reprezentacyjnej kontynuacji nie zaliczyło. Zdecydowana większość tych zawodników w skali europejskiej nie zrobiła nawet przyzwoitej kariery. Najlepiej poradził sobie Zoran Kvrzic, który aktualnie występuje w tureckiej ekstraklasie dla Kayserisporu. Ostatnio go nawet odkurzono dla drużyny narodowej. Jesienią ubiegłego roku zaliczył trzy eliminacyjne występy. Teraz jednak nominacji nie otrzymał.

W ataku żółto-niebieskich zagrał Nermin Haskić. Wiosną 2017 Podbeskidzie wypożyczyło go z Żyliny i całkiem przyzwoicie sobie w I lidze poradził (12 meczów, 3 gole, 3 asysty). Mimo starań “Górali”, do przedłużenia współpracy nie doszło. Napastnik wrócił na Słowację, a po dwóch latach został królem strzelców serbskiej ekstraklasy jako zawodnik FK Radnicki Nis, gdzie dzielił szatnię m.in. ze stoperem Lecha Poznań, Djordje Crnomarkoviciem. Haskić w sezonie 2018/19 zdobył aż 24 bramki i dołożył 11 asyst. Następną rundę też miał niezłą i dziś kopie za lepsze pieniądze w drugiej lidze japońskiej.

Mimo wszystko w poniedziałkowy wieczór naprzeciwko polskiej defensywy staną trochę lepsi zawodnicy.

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...