Reklama

50 milionów dla klubów od PZPN. Jak wyglądają szczegóły pakietu pomocy?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

24 lipca 2020, 18:14 • 5 min czytania 5 komentarzy

Stało się to, co PZPN zapowiadał już w marcu. Federacja zatwierdziła kolejną pulę wsparcia finansowego dla polskich klubów. W ramach pakietu pomocowego w nowym sezonie do klubów od Ekstraklasy do III ligi trafi łącznie blisko 50 milionów złotych. Nie trzeba mieć kryształowej kuli, żeby domyślić się, że w gabinetach prezesów zagościła radość, a na twarzach księgowych pojawił się uśmiech. – To są pieniądze, które łatwo zarobić. Proszę spytać każdego prezesa, czy łatwo jest znaleźć sponsora na pół miliona złotych – mówi nam Marcin Jaroszewski z Zagłębia Sosnowiec.

50 milionów dla klubów od PZPN. Jak wyglądają szczegóły pakietu pomocy?

No właśnie, pół miliona, bo dzisiejszy komunikat PZPN dał nam jasny podgląd na sytuację. W marcu pisaliśmy, że federacja przeznaczyła na wsparcie klubów – dla przykładu – pierwszej ligi, 10 milionów złotych. Wtedy mogliśmy tylko spekulować, jak zostaną podzielone te pieniądze, dziś mamy konkret. I tak, za oficjalną stroną PZPN:

Zgodnie z decyzją Zarządu PZPN, każdy klub uczestniczący w rozgrywkach czterech najwyższych klas rozgrywkowych otrzyma wsparcie w wysokości:

  • PKO BP Ekstraklasa – 1 843 000 zł;
  • Fortuna 1. Liga – 527 000 zł;
  • 2. Liga – 289 000 zł;
  • 3. Liga – 46 000 zł.

Co by nie mówić – spore pieniądze. Wielu z was oczami wyobraźni widzi już pewnie, ilu „starych Słowaków” trafi do naszych lig za tę kwotę. Ale PZPN, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, zastrzegł, jak pieniądze mają być wydawane.

Nie dla pierwszej drużyny

Jeszcze się nie utrzymaliśmy, więc nie wiem, o jakiej kwocie mogę mówić, ale myślę, że jeśli jest to za czas pandemii, to rozumiem, że Zagłębie łapie się na wyższą kwotę. Pierwszą ratę mamy otrzymać do 30 września, druga do 1 lutego. Te pieniądze nie mogą być przeznaczone na pensje dla piłkarzy, tylko na pozostałe działania statutowe – tłumaczy nam Jaroszewski.

Reklama

Jak to będzie sprawdzane? Dokładnie jeszcze nie wiemy, natomiast nie jest tak, że PZPN pogrozi palcem i powie „nie płaćcie piłkarzom”. Kontrola jest możliwa. – Pokierujmy się przykładem certyfikacji szkółek. Musimy przedstawić wszelkie dowody wpłat, przelewy, faktury za rzeczy ujęte w programie. Na tej podstawie dostajemy zwrot. Mamy konto, które może być w każdej chwili zweryfikowane, sprawdzone. To są kwestie licencyjne, więc PZPN może zażądać takich rzeczy. Precyzyjnie powiedzieć nie mogę, bo nie mam jeszcze dokumentu, ale przypuszczam, że tak może to wyglądać – dodaje prezes Zagłębia.

Cóż, brzmi to całkiem rozsądnie i uczciwie. W Sosnowcu myślą już o tym, jak wydać wsparcie od federacji. – Oprócz piłkarzy pierwszej drużyny Zagłębie jest dość dużym przedsiębiorstwem, więc będzie na co te pieniądze spożytkować. Wiele jest obszarów działania, które są kosztowne. Muszę zobaczyć, jakie będą precyzyjne wytyczne. Może to będzie opłata za systemu monitorujące proces treningowy, takie jak Catapult, czy programy takie jak InStat, czy WyScout. Sprzętu dla młodzieży też nigdy dość, może wyposażymy akademię w system monitorujący treningi. Wiele rzeczy mamy, ale są programy, za które są opłaty, monitorujące przebieg całej przygody zawodnika w akademii. Musimy się przyjrzeć, gdzie mamy największe potrzeby, gdzie być może zalegamy z opłatami. W klubie tej skali jak najszybciej wykorzystamy te środki, bo teraz za ciekawie nie jest i te pieniądze na pewno się przydadzą.

Pomoc, którą trzeba docenić

Prezes Zagłębia Sosnowiec nie ma problemu z dyskutowaniem o finansach klubu. Na naszych łamach opisywał już, ile konkretnie zespół może stracić na pandemii. Mówił także o tym, że wbrew zapowiedziom, środowisko wcale nie zmniejszyło swoich oczekiwań finansowych. Dlatego też wsparcie z PZPN w Zagłębiu Dąbrowskim będzie docenione. – Trzeba to bardzo szanować, bo mógł PZPN nie pomóc klubom w ogóle. Myślę, że skoro PZPN zdobył się na taki gest, to każdy powie „dziękuję”, bez względu na warunki. To są pieniądze, które łatwo zarobić. Proszę zapytać każdego prezesa, czy łatwo jest znaleźć sponsora na pół miliona złotych rocznie. To są często sponsorzy główni i strategiczny. Coś może ładnie wyglądać na koszulce, ale za tym często nie kryją się kwoty liczone w milionach, a w setkach tysięcy, czy może nawet w dziesiątkach – uważa Jaroszewski.

Ale nie każdy może liczyć na ponad pół miliona. Patrząc na przytoczone wyżej kwoty, może się wydawać, że trzecioligowcom skapnie ledwie parę groszy. Dlatego też zapytaliśmy Roberta Wicika, prezesa trzecioligowej Broni Radom, jak zapatruje się na dodatkowe 46 tysięcy złotych w klubowej kasie. – Po tych wszystkich cięciach? Jak najbardziej. Super, mamy bardzo dużo młodzieży, cały czas piszemy o dotacje na grupy szkoleniowe. Tworzymy akademię, bo w naszym klubie były grupy młodzieżowe, ale nie było akademii sportowej. My to przekształcamy, zatrudniliśmy koordynatora i dyrektora sportowego i chcemy to poukładać.

Jaką sumę w budżecie Broni będzie stanowić ta kwota? Biorąc pod uwagę, że klub będzie otrzymywał miesięcznie ok. 20 000 zł miejskich stypendiów, możemy przypuszczać, że sporą. – Nie mogę mówić, czy to duże, czy małe wsparcie, ale nie będę grymasił. Każda złotówka jest dla nas bardzo ważna, czy dostaniemy 5000, 15000, czy 45000. To duży zastrzyk, wykorzystamy to na grupy młodzieżowe, dla których zamówiliśmy już sprzęt sportowy. Nie mam jeszcze informacji, jak będzie wyglądało rozliczenie, ale działamy swoim trybem, więc w trakcie pewnie wyjdzie, jak to będzie wyglądało – tłumaczy Wicik.

***

Co tu dużo mówić – ma to ręce i nogi. Skoro wiadomo, że kasa z PZPN-u nie trafi na konto pierwszego lepszego Szrotovicia, ciężko będzie chyba znaleźć osobę, której akurat ten projekt federacji się nie spodoba. Mamy tylko nadzieję, że nie znajdą się tacy, którzy spróbują system oszukać. Bo w obecnej sytuacji byłoby to po prostu słabe.

Reklama

SZYMON JANCZYK

Fot. 400mm.pl

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...