Reklama

Piłkarki z USA przegrały proces o równe traktowanie. Zarabiają więcej od mężczyzn

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

02 maja 2020, 17:47 • 6 min czytania 35 komentarzy

28 zawodniczek kobiecej reprezentacji Stanów Zjednoczonych domagało się odszkodowania w wysokości, bagatela, 66 milionów dolarów z powodu nierównego traktowania przez federację. Piłkarki wiosną 2019 roku złożyły skargę do sądu. Dowodziły w niej, że męska kadra USA ma znacznie lepsze warunki do treningów, podróży, łatwiejszy dostęp do lekarzy oraz fizjoterapeutów, a przede wszystkim – zarabia więcej pieniędzy za występy. Krótko mówiąc: mistrzynie świata czuły się dyskryminowane i domagały się finansowej satysfakcji za pogwałcenie ich praw obywatelskich.

Piłkarki z USA przegrały proces o równe traktowanie. Zarabiają więcej od mężczyzn

Gary Klausner, sędzia federalny z Kalifornii, wziął więc do ręki kalkulator, żeby sobie pewne rzeczy unaocznić, uplastycznić. I wyszło mu jak wół, że w latach 2015 – 2019 kobieca reprezentacja USA zarobiła średnio więcej pieniędzy za mecz (221 tysięcy do podziału) niż męska (213 tysięcy).

No dobra, sam sędzia tego z pewnością nie wyliczał, ale właśnie takie liczby przedstawił.

Właściwie na tym można by było zakończyć tekst, bo jest to nader wymowne podsumowanie dla roszczeń amerykańskich piłkarek, którym przewodzi rzecz jasna Megan Rapinoe, laureatka Złotej Piłki za 2019 rok i najlepsza zawodniczka ostatniego kobiecego mundialu, na którym kadra USA odniosła spektakularny sukces. Ale rozwiniemy temat, bo sytuacja – choć nieco zabawna – nie jest czarno biała.

Konflikt o zarobki trwa za oceanem od dawna. Amerykańskie piłkarki odnoszą bowiem zdecydowanie większe sukcesy od piłkarzy, a ich występy na wielkich turniejach wzbudzają w kraju soccera całkiem duże zainteresowanie. Finał ostatnich mistrzostw świata miał w Stanach średnią oglądalność na poziomie 14,3 miliona widzów. To więcej niż finałowe starcie męskiego mundialu, ale porównań można szukać dalej. Zmagania Amerykanek z Holenderkami oglądało więcej widzów niż w przypadku czterech z sześciu starć w ostatnich finałach NBA. Jeżeli chodzi o finały hokejowego Pucharu Stanleya, to ich średnia oglądalność wynosiła w 2019 roku nieco ponad 5 milionów widzów.

Reklama

W latach 2016 – 2018 (według Wall Street Journal) piłkarki wygenerowały dla federacji (U.S. Soccer Federation) zysk w wysokości 50,8 miliona dolarów. Piłkarze: 49,9 miliona. Krótko mówiąc – kobiecy futbol przedostał się w USA do mainstreamu.

Niektóre piłkarki, na czele ze wspomnianą Rapinoe, zaczęły więc coraz głośniej opowiadać o tym, że czują się dyskryminowane przez amerykańską federację. Bohaterka mundialu została nawet przez słynny magazyn Sports Illustrated wybrana sportową osobowością roku w USA. Nie tylko z uwag na boiskowe wyczyny, ale również – a może i przede wszystkim – bezkompromisowe, często bardzo kontrowersyjne w swojej wymowie wypowiedzi. Wcześniej tę nagrodę odbierali między innymi LeBron James, Dwyane Wade, Tom Brady, Serena Williams, Derek Jeter, Tim Duncan, Tiger Woods czy Madison Bumgarner. Giganci amerykańskiego sportu.

Rapinoe to wymarzona bohaterka dla amerykańskiej lewicy. Feministka, homoseksualistka, gorąca przeciwniczka prezydentury Donalda Trumpa, na każdym kroku sprzeciwiająca się przejawom szeroko pojętej dyskryminacji. Piłkarka już kilka lat temu protestowała w kwestii nierównego traktowania kobiecej drużyny piłkarskiej, lecz wtedy jej głos nie był aż tak słyszalny jak obecnie, po wielkim sukcesie, jakim okazały się ostatnie mistrzostwa świata. Już w 2016 roku media zza oceanu donosiły jednak, że pięć zawodniczek – Rapinoe, Carli Lloyd, Alex Morgan, Hope Solo i Becky Sauerbrunn – wystosowało protest do Komisji ds. Równości Szans Zatrudnienia (Equal Employment Opportunity Commission) w sprawie zrównania płac reprezentantów męskiej i kobiecej drużyny narodowej. – Dowiodłyśmy swojej wartości sięgając po mistrzostwo świata. Różnica w zarobkach między reprezentacjami jest za duża – uzasadniała Lloyd.

Sprawą zajął się wówczas Jeffrey Kessler, bardzo znacząca postać ze środowiska prawniczego w USA, który zasłynął przede wszystkim w procesowaniu się z ligą futbolu amerykańskiego (National Football League), gdzie reprezentował między innymi interesy Toma Brady’ego. – W 2015 roku żeńska kadra wygenerowała zysk o 20 milionów dolarów wyższy niż kadra męska, tymczasem zarobki kobiet były czterokrotnie niższe – dowodził prawnik na antenie ESPN.

Efekt? W kwietniu 2017 roku podpisano nową umowę, znacznie korzystniejszą dla reprezentantek USA.

Reklama

– To bardzo budujące – komentowała wtedy Alex Morgan na łamach US News. – Ze względu na całą tę sprawę przetaczającą się nasz kraj. Równość zarobków, niwelowanie nierówności płacowych między mężczyznami i kobietami. Jestem bardzo szczęśliwa z powodu porozumienia, jakie udało nam się uzyskać. Wreszcie możemy zabrać się za swoja pracę, czyli za grę w piłkę nożną.

Okazało się jednak, że stan zadowolenia nie potrwał długo, ponieważ już dwa lata później zawodniczki wystosowały kolejny protest, który właśnie został utrącony przez kalifornijskiego sędziego. Gary Klausner przedstawił uzasadnienie długie na trzydzieści dwie strony maszynopisu. Puenta jego wywodu jest jednak dość krótka i dosadna: – Historia negocjacji między stronami wskazuje wyraźnie, że przedstawiciele kobiecej drużyny narodowej za każdym razem odrzucali możliwość zrównania warunków z męską drużyną narodową, choć taka struktura płacowa była im wielokrotnie proponowana. Nie mogą więc teraz protestować przeciwko warunkom, które zostały przez nich wynegocjowane.

O co dokładnie chodzi? Męska drużyna narodowa jest opłacana według zasad „pay-to-play”. Kobieca kadra wynegocjowała sobie w 2017 roku umowę opartą w znacznie większej mierze o gwarantowane wypłaty.

Ktoś mógłby podnieść argument – i on zresztą często pada w tej dyskusji – że piłkarzom łatwo godzić się na tłuste bonusy kosztem gwarantowanych wypłat, skoro krocie zarabiają choćby na poziomie ligowym w MLS albo w klubach europejskich. I jest to prawda, ale trudno obwiniać federację, że kobieca piłka klubowa nie robi furory wprost proporcjonalnej do reprezentacji kraju i nie sposób dorobić się tam takich pieniędzy jak w męskich drużynach.

– Kobieca reprezentacja negocjując swoją umowę z federacją była nawet gotowa zrezygnować z wyższych premii oraz innych bonusów, jak choćby większych rekompensat i gwarancji większej liczby zakontraktowanych zawodniczek – dowodzi Klausner. – Z tego względu wnoszący skargę nie mogę teraz – z mocą wsteczną – uznać swojej umowy za gorszą od tej, którą podpisała męska reprezentacja. Tylko dlatego, że na tamtych zasadach kobieca kadra mogłaby zarobić więcej niż według warunków wynegocjowanych przez siebie i swój związek zawodowy, do których należy między innymi gwarancja 100 tysięcy rocznej wypłaty dla dwudziestu piłkarek. Nie ma to związku z dyskryminacją ze strony federacji.

No i do tego dochdzą wyliczenia, od których zaczęliśmy całą opowieść, ale warto je przytoczyć raz jeszcze, za ABC News.

W kwestionowanym przez piłkarki okresie zarobiły one od rodzimej federacji… więcej od mężczyzn. Zarówno jeżeli chodzi o ogólną kwotę, jak i sumę dolarów za konkretny mecz. Oczywiście gdyby zawodniczki przed laty rozsądniej wynegocjowały swoją umowę z federacją, skosiłyby zapewne jeszcze większą kasę, ponieważ – jako się rzekło – osiągnęły wielkie sukcesy i wygenerowały spore zyski. Ale czy to jest powód, żeby zapłacić im teraz 66 milionów dolarów odszkodowania? Sędzia Klausner uznał, że nie, a zawodniczki pretensje powinny mieć do siebie i swoich związków zawodowych, a nie do federacji. Do dalszego rozpatrzenia sędzia przekazał natomiast kwestię gorszych warunków podróży, trudniejszego dostępu do fizjoterapeutów, treningów na sztucznej murawie i innych tego rodzaju niedogodności, na jakie uskarżają się reprezentantki USA. Być może tutaj sąd doszuka się jakiejś winy ze strony federacji.

Można się spodziewać, że konflikt na tym się nie zakończy. Zapowiedziana została apelacja. – Jesteśmy zszokowane i rozczarowane dzisiejszą decyzję, ale nie zrezygnujemy z naszej ciężkiej pracy na rzecz wyrównania wynagrodzeń – oznajmiła rzeczniczka protestujących kobiet, Molly Levinson. Megan Rapinoe zagrzmiała natomiast na swoim Twitterze: – Nigdy nie przestaniemy walczyć o RÓWNOŚĆ.

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Komentarze

35 komentarzy

Loading...