Sześć goli w Głogowie, pięć w Jastrzębiu, siedem w Legnicy, osiem w Sosnowcu. Po intensywnej sobocie kibice oczekiwali, że w hicie Stal Mielec – Bruk-Bet Termalica Nieciecza także ktoś odpali fajerwerki. Zwłaszcza że poprzednia wizyta „Słoników” w Mielcu przyniosła nam aż dziewięć bramek. Cóż, aż tak efektownie nie było, ale na nudę też narzekać nie mogliśmy. Licznik goli zatrzymał się na trzech, za to wszystkie z nich – dość niespodziewanie – zdobyła duma gminy Żabno.
25 strzałów, 5 bramek, ofensywa wzmocniona piłkarzami z Ekstraklasy. Stal Mielec miała wiele argumentów, żeby uważać ją za faworyta starcia z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza, która na inaugurację wiosny przegrała z ostatnią w tabeli Chojniczanką. W pierwszym kwadransie gry sytuacja na boisku tylko to potwierdzała. Gospodarze rozpoczęli podobnie jak w Grudziądzu – stałymi fragmentami gry otoczyli pole karne „Słoników”, Krystian Getinger przymierzył z rzutu wolnego, zmuszając Tobiasza Loskę do trudnej interwencji. Piłka co chwilę fruwała nad głowami obrońców Termaliki, Stal miała zupełną przewagę i choć nie oddawała zbyt wielu strzałów, nic nie wskazywało na to, że drużyna Mariusza Lewandowskiego będzie w stanie postawić się walcowi z Mielca.
Ale my znamy polską piłkę za dobrze. Jedna strona wyraźnie dominuje, naciska, ale nie strzela? Golem dla drugiej z drużyn pachniało nam bardziej niż barszczem z jajkiem i kiełbasą w wielkanocny poranek.
I co? 33. minuta gry, Marcin Grabowski wchodzi między piłkę, a Wojciecha Lisowskiego w polu karnym, przewraca się, a sędzia wskazuje na „wapno”. Powiedzieć, że była to miękka jedenastka, to jak nic nie powiedzieć. Decyzja była wątpliwa, ale szanujemy, że gracze Stali Mielec przesadnie się nie wykłócali, bo decyzji i tak by to nie zmieniło. Piotr Wlazło pewnie wykorzystał rzut karny, co było notabene pierwszym celnym strzałem „Słoników” w tym meczu. Strzałem, który kompletnie zmienił obraz tego spotkania.
Od tego momentu Stal była jakby przestraszona, zupełnie straciła polot, z jakim w pierwszych minutach naciskała na rywala. Nie było już nawet stałych fragmentów gry, po których Nowak i spółka bombardowali szesnastkę Termaliki. Na starcie drugiej części meczu gospodarze stworzyli jeszcze dwie zupełnie przeciętne okazje, na które „Słoniki” odpowiedziały nieudanymi próbami Vladislavsa Gutkovskisa. Potem zaczął się jednak koncert gości, którymi dyrygował Piotr Wlazło.
Już przed zejściem do szatni Wlazło zaimponował nam rajdem, który zupełnie do niego nie pasował. Nie zrozumcie nas źle – to bardzo solidny zawodnik, prawdopodobnie jeden z lepszych pomocników w lidze, ale jednak widok radomianina szarżującego między trzema obrońcami w stylu Cristiano Ronaldo był dla nas trochę abstrakcyjny. Potem Wlazło wziął się za rozgrywanie i radził sobie świetnie. To on zaczął akcję, po której Marcin Wasielewski ostro zacentrował w pole karne, a Gutkovskis na raty wbił piłkę do bramki. Chwilę później Wlazło kapitalnie zagrał górą do Łotysza, który wykorzystał wyjście Daniela Primela i próbował przelobować go… barkiem. Piłkę z linii bramkowej wybił jednak Lisowski.
Ale było to tylko odroczenie wyroku. Niedługo potem fatalną stratę zaliczył Getinger, a Termalica dwoma podaniami rozmontowała obronę. Efekt? Gutkovskis staje oko w oko z bramkarzem i mamy 3:0.
Nokaut jakbyśmy oglądali walkę Szpilki z Radczenką, tak to trzeba nazwać, bo Stal leżała już na deskach i z ulgą przyjęłaby końcowy gwizdek. O ile jednak mielczanie przed tygodniem nie mieli litości dla Olimpii Grudziądz, tak teraz „Słoniki” trochę im odpuściły. Od momentu zdobycia trzeciego gola, obserwowaliśmy już pojedyncze zrywy z obu stron, bez konkretów, bez większych szans bramkowych. Dla klubu z Niecieczy była to prawdopodobnie najcenniejsza wygrana w sezonie, bo gdyby górą byli podopieczni Dariusza Marca, strata Termaliki do szóstej ekipy wynosiłaby już osiem punktów. A tak szanse na dogonienie czołówki jeszcze się tlą.
Z kolei Dariusz Marzec będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, co stało się z jego drużyną w trakcie drogi z Grudziądza do Mielca. Taka huśtawka nastrojów i wyników na przestrzeni tygodnia kandydatowi do awansu po prostu nie przystoi.
Stal Mielec – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:3
Wlazło 33′, Gutkovskis 57′, 64′