Eliminacyjna młócka rozpoczynająca drogę po europejski tron zaczęła się już wczoraj. Ale dopiero dziś za miecz chwyta król. Portugalia, do której składu wraca wreszcie Cristiano Ronaldo.
I choć jeszcze pół roku temu, gdy Ronaldo zdobywał 80% bramek Portugalii w fazie grupowej mistrzostw świata, nikomu nie przyszłoby na myśl zadać podobne pytanie, to dziś można się zastanawiać: czy aby Portugalczycy nie są mocniejszym zespołem, gdy CR7 nie ma w pobliżu?
Awans z grupy Ligi Narodów bez choćby jednej porażki, wygrana w Polsce i z Włochami u siebie – obie niezwykle przekonujące. Błysk nowych liderów, na czele z Bernardo Silvą, jednym z najlepszych zawodników Manchesteru City w trwającym sezonie. Do tego towarzyski remis z wicemistrzami świata i wygrana ze Szkocją. Okazało się, że kiedy Ronaldo oglądał kolegów w telewizji, ci mogli pozwolić sobie na więcej improwizacji, nie szukali podświadomie w każdej akcji swojego lidera. Tak, pamiętamy wiele spotkań, które dla swojej reprezentacji Ronaldo wygrywał w pojedynkę, na czele z rewanżem w barażach o mundial 2014, kiedy rywalem była Szwecja. Ale też oglądaliśmy Portugalczyków jesienią i w ich grze nie było widać wielkiej obniżki jakości względem mistrzostw w Rosji. Wręcz przeciwnie.
Dla Ronaldo zaczyna się więc swego rodzaju test. CR7 lubi sobie samemu rzucać wyzwania, więc nie zdziwimy się, jeśli właśnie w ten sposób podejdzie do meczów w eliminacjach Euro 2020. Choć nie sposób nie ulec wrażeniu, że gra przede wszystkim o… czyste sumienie Fernando Santosa. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że selekcjoner dla dobra drużyny odstawia jednego z najlepszych piłkarzy w historii futbolu, choć przecież widzieliśmy, ile Szwecji dało uwolnienie się od zależności od Zlatana Ibrahimovicia. Jeśli Ronaldo będzie od początku eliminacji strzelał, asystował i grał zespołowo, Santos będzie mógł w spokoju i bez zarzutów do samego siebie wrócić do budowania drużyny wokół gwiazdy Juventusu.
CR7 ruszy też po koronę króla strzelców eliminacji, co będzie o tyle wymagające, że zagra w pięciozespołowej grupie. W poprzednich kwalifikacjach do mundialu musiał w tym rankingu uznać wyższość Roberta Lewandowskiego, z którym przegrał o jedną bramkę (16 do 15 na korzyść „Lewego”). Że to jeden z celów Ronaldo, nie mamy żadnych wątpliwości.
Jak do meczu kadry podchodzą portugalczycy? To najlepiej widać po okładkach ich sportowych dzienników. A Bola i Record jedynkę rezerwują dla Sportingu Lizbona, o tym, że gra reprezentacja – cholera, mistrzowie Europy broniący tytułu (!) – maleńkie wzmianki.
„Jeśli nie wygramy, będziemy rozczarowani” – pisze A Bola, Record cytuje Fernando Santosa, który „popiera nazywanie Portugalii faworytem”. Tylko „O Jogo” stawia na jedynce na kadrę. Kadrę odmłodzoną, którą Cristiano Ronaldo ma poprowadzić na kolejny europejski czempionat.
20:45: Portugalia – Ukraina
Wygrana Portugalii – 1,44 w ETOTO.pl. Remis – 4,55. Zwycięstwo Ukraińców – 8,25
***
Do gry o Euro przystępują także mistrzowie świata. Według L’Equipe „Gotowi do startu”.
Spotkanie z Mołdawią to tak naprawdę przygrywka, bardziej test koncentracji niż formy. Wie o tym Didier Deschamps, ostrzegając: – Musimy być czujni, wiemy że wiele zależy od nas, ale Mołdawia będzie chciała, by u siebie jej się poszczęściło. Prawdopodobnie rywale nie zostawią nam wiele miejsca. Zderzaliśmy się z takimi sytuacjami i nie są one najłatwiejsze”.
Nie od dziś wiadomo, że gdy jest się zespołem przyzwyczajonym do wielkich wyzwań i gry o najwyższą stawkę, wejście na najwyższe obroty w starciach ze słabeuszami przychodzi raczej trudno. Prestiż związany ze zwycięstwem jest żaden, za to w razie wpadki już w momencie wejścia do tunelu wiesz, że zaraz zacznie się jazda. Najlepszej reprezentacji globu po prostu nie przystoi nie ograć 170. zespołu w rankingu FIFA (najniższa pozycja Mołdawii w historii).
20:45: Mołdawia – Francja
***
Przemiana. Słowo-klucz kadencji Garetha Southgate’a w roli selekcjonera Anglików. Daily Mirror publikuje dziś w drukowanej wersji trzy jedenastki – tę z debiutu Southgate’a z Joe Hartem i Waynem Rooneyem, tę podstawową z mundialu oraz przewidywaną na dziś. Jak na dłoni widać na nich, że Anglik nie boi się próbować, zmieniać, mieszać. Dawać szansy. Jak sam mówi „póki kogoś nie wypróbujesz, nie będziesz wiedział, co może ci dać”.
A ma kogo próbować. Wczoraj reprezentacja U-21 grała z Polską. Co rzuciło się w oczy? Na ławce angielskiej młodzieżówki siedziało siedmiu zawodników z minutami w trwającym sezonie Premier League na koncie. To pokazuje, jak wiele jest wody w źródełku, z którego może czerpać Southgate.
Naturalnym jest więc, że skoro pole manewru ma tak szerokie, oczekiwania będą tylko rosły. Oczywiście, trudno grupy eliminacji Euro nazywać szczególnie wymagającymi, gdy bezpośredni awans gwarantowane mają po dwa zespoły z każdej, a Anglicy mają już dzięki Lidze Narodów zapewnioną grę przynajmniej w turnieju barażowym. Ale w kwestii podtrzymania świetnej atmosfery w kadrze, słynnego już na wyspach feel good factor, nie można sobie pozwolić na wpadki. A patrząc po grupach – w tej naprawdę jest się z kim potknąć. Z piątego koszyka Anglikom wpadł najbardziej wymagający rywal – Kosowo, z czwartego – zawsze niezwykle wymagający wyjazd do Czarnogóry.
Synowie Albionu zaczynają jednak od starcia z Czechami, pierwszą wizytą naszych południowych sąsiadów na Wembley od jedenastu lat. Wtedy sprawili Anglikom całą masę problemów, a BBC nazwało wydarty golem Joe Cole’a w 90. minucie remis niezasłużonym.
Na wyspach jako największe zagrożenie ze strony Czechów wskazywany jest 30-letni playmaker Sparty Praga Borek Dockal i to mówi sporo o tym, jakiej klasy piłkarze zakładają reprezentacyjny trykot. Przebija się kilku utalentowanych, młodych graczy, na czele z grającym we Włoszech Schickiem czy rewelacją Ligi Europy Alexem Kralem, ale potrzeba jeszcze wiele czasu i wyników, by Czesi mogli próbować doskoczyć do poprzeczki zawieszonej przez pokolenie Poborsky’ego, Nedveda czy Rosicky’ego.
20:45: Anglia – Czechy
***
Pozostałe spotkania:
18:00: Bułgaria – Czernogóra
20:45: Albania – Turcja
20:45: Andora – Islandia
20:45: Luksemburg – Litwa
fot. NewsPix.pl