Dość częste są głosy, że półfinał Francja – Belgia to w zasadzie przedwczesny finał tego mundialu. I jest to teza mocno uprawniona. Na pewno wśród najlepszej czwórki te zespoły mają największy potencjał i najwięcej gwiazd. Z punktu widzenia kibiców tych reprezentacji, chodzi dziś o coś jeszcze więcej niż wejście do meczu o wszystko. To trochę jak mecz Polska – Rosja czy Polska – Niemcy. Z dodatkowym kontekstem, tyle że są one znacznie mniej poważne niż w naszym przypadku.
Jak przystało na sąsiadów, Belgowie z Francuzami się nie lubią, ale bardziej na zasadzie śmiechu, lekceważenia, poczucia wyższości niż jakiejś czystej nienawiści. Podobno to właśnie ci pierwsi mają większy kompleks i odczuwają większą niechęć, drugim ma to bardziej zwisać. Gdyby zapytać zainteresowanych, zapewne obie wersje brzmiałyby tak samo – na korzyść zapytanego. Tak czy siak jedni i drudzy są na siebie skazani, choćby z tego względu, że walońska część Belgii jest francuskojęzyczna.
Na niwie piłkarskiej oba kraje również nieustannie się przenikają. Najbardziej jaskrawy przykład to oczywiście bracia Hazardowie, którzy podczas MŚ ’98 bardziej kibicowali „Trójkolorowym” niż „Czerwonym Diabłom”. Eden mówił o tym bez oporów.
It will be a special game for Eden Hazard, tomorrow against France.
“I grew up with 1998. We were maybe more France fans than Belgium at the time.” (beIN)#cfc #bel #fra #worldcup pic.twitter.com/zBVFo4XKJg
— Kristof Terreur (@HLNinEngeland) 9 lipca 2018
Wielu reprezentantów Belgii na jakimś etapie kariery grało nad Sekwaną (w drugą stronę raczej to nie działa). Aktualnie Thomas Meunier występuje w PSG, a Youri Tielemans w Monaco. W przeszłości Eden Hazard był gwiazdą Lille, jego brat Thorgan szkolił się w juniorach RC Lens, Yannick Carrasco pierwsze seniorskie szlify zbierał w Monaco, Michy Batshuayi spędził dwa owocne lata w Marsylii.
Totolotek oferuje bonus promocyjny za rejestrację dla nowych graczy!
Do tego asystentem Roberto Martineza w belgijskiej kadrze jest Thierry Henry, który dwie dekady temu z Didierem Deschampsem (selekcjoner Francuzów) zdobywał mistrzostwo świata i Europy. Martinez często podkreśla jego wkład w sukcesy drużyny, zwłaszcza jeśli chodzi o sferę mentalną. – Kogoś takiego brakowało nam w sztabie. Thierry stara się pomóc każdemu zawodnikowi. Wie, co to znaczy, gdy patrzy na ciebie cały świat – mówi Martinez.
W przypadku Belgii (Francji zresztą też) często mówiło się o problemach z atmosferą wynikających z mieszanki kulturowej, religijnej i mentalnej. Na rosyjskim mundialu ten problem zdaje się nie istnieć, wreszcie widzimy zjednoczoną grupę, zmierzającą w jednym kierunku. Potwierdzają to sami piłkarze. – Henry dał nam pewność i przekonanie, że możemy wygrywać z każdym. Poczucie wzajemnego zaufania jest w drużynie większe niż kiedykolwiek wcześniej. Możliwe, że dawniej nie wszyscy tak myśleli. Nigdy nie byliśmy tak blisko mistrzostwa świata jak teraz – stwierdził Kevin de Bruyne.
Co nie znaczy, że cały splendor spływa na Henry’ego. Martinez również jest doceniany przez swoich podopiecznych. – To dzięki niemu tu jesteśmy. Styl jego pracy sprawdził się w Wigan i Evertonie, sprawdza się też teraz. Każdego rywala mamy rozpracowanego i jesteśmy w stanie dostosować się do jego stylu, co było widać z Brazylią – chwali Hiszpana Nacer Chadli, który z Japonią w 1/8 finału strzelił decydującego gola.
W zasadzie to zagrają dziś ze sobą kumple na co dzień dzielący szatnię w Tottenhamie, Manchesterze City, Manchesterze United czy Chelsea. Wszyscy znają się doskonale, bardzo trudno będzie tu o jakikolwiek element zaskoczenia.
W obu ekipach znajdziemy też mnóstwo piłkarzy o afrykańskich korzeniach. Komuś chciało się to policzyć. Demokratyczna Republika Konga mogłaby być futbolową potęgą.
Francia-Bélgica: raíces africanas.
Mandanda NzonziPogba
MatuidiRamiKantéKimpembeMendyUmtiti
SidibéFekirTolisso
MbappéDembéléLukakuKompanyDembele
FellainiBoyataTielemans
BatshuayiChadli— Alberto Edjogo-Owono (@albertoowono) 10 lipca 2018
Zdarzały się nawet przypadki, że ktoś pierwotnie decydował się na kraj swojego pochodzenia (na przykład Nacer Chadli w 2010 roku rozegrał jeden mecz dla „dorosłego” Maroka), a dopiero potem wybierał miejsce, w którym się urodził lub dorastał.
Belgowie otrzymali dziś okazję do rewanżu za półfinał MŚ z 1986 roku. Po dogrywce przegrali wtedy z Francją 2:4 mecz o trzecie miejsce, mimo że rywale nie wystawili najsilniejszego składu. Tamten mundial aż do teraz i tak był największym sukcesem czerwonej reprezentacji.
Czego możemy się spodziewać? Chyba jednak dość otwartego starcia. Francuzi na razie dali koncert tylko z Argentyną, za to Belgia nie rozegrała jeszcze słabego meczu (co najwyżej miała słabsze fragmenty). Fajerwerki otrzymaliśmy zwłaszcza przez ostatnie pół godziny z Japonią (od 0:2 do 3:2) i w pierwszej połowie z Brazylią. „Czerwone Diabły” na tych MŚ jak dotąd wygrały wszystkie spotkania w regulaminowym czasie.
Przed nimi jednak najcięższe zadanie, a będzie ono tym trudniejsze, że z powodu kartek na prawej obronie nie zagra Meunier. Zapewne do składu na pozycję stopera wskoczy Thomas Vermaelen, a na prawą stronę przesunięty zostanie Toby Alderweireld. Oprócz tego zagrają wszyscy najlepsi.
Szczerze? Już nie możemy się doczekać!
Fot. FotoPyk