Szwecji nie miało prawa tutaj być. Prym w jej grupie powinni wieść Niemcy, którzy po zajęciu pierwszego miejsca znaleźliby się na autostradzie do finału, z małymi wybojami w postaci – dajmy na to – spotkania z Chorwacją. Grupę wygrała jednak drużyna, która bez Zlatana Ibrahimovicia przeszła transformację. Na jej drodze staje dziś solidna Szwajcaria, która potrafiła urwać punkty Brazylii. Dlatego nie zdziwi nas żaden wynik. Zresztą nie zdziwi nas nawet jak na murawę wbiegnie niedźwiedź Stanisława Czerczesowa, cały czas świętujący ostatnie zwycięstwo.
Odkąd w reprezentacji Szwecji nie gra Ibrahimović, ta musiała przejść spore zmiany. Nie opiera się już na jednym, światowej klasy zawodniku. Teraz drużyna tworzy kolektyw. Janne Andersson skupił się przede wszystkim na obronie. Z tyłu postawił solidne zasieki, a z przodu – choć brakuje indywidualności – każdy walczy o wspólne dobro. Dobro drużyny. Na razie sprawdza się to bardzo dobrze. Szwedzi odprawili Koreę Południową, po dramatycznym meczu przegrali z Niemcami, a w ostatniej kolejce pokazali swoją moc. Meksyk nie tylko walczył o pierwsze miejsce w grupie. Bardzo realne było, że w razie porażki pożegna się z turniejem. Ostatecznie wyszedł z drugiego miejsca, ale Szwedzi zorganizowali mu potop, nie dając absolutnie żadnych szans.
Nie wyszła im jedynie druga połowa z Niemcami, poza nią grali naprawdę dobry futbol. A przecież pamiętamy, z jaką opinią przystępowali do turnieju. Mówiło się, że są toporni, bazują tylko i wyłącznie na wybieganiu, a w ogóle to sami koledzy Zlatana, którzy bez niego nie dadzą sobie rady. Jasne, tej toporności, biegania i oparcia gry na kolektywie rzecz jasna nie zabrakło, ale nie zapominajmy, że pokazali przy tym całkiem dużo jakości.
– To naprawdę niesamowite. Widziałeś, jak dużo oni biegali? Jestem szczęśliwy, jestem dumny. Jestem zadowolony i trochę rozemocjonowany. Mamy ściśle określony plan gry i nie odstępujemy go na krok. Wspaniale jest widzieć, że oni tak ciężko razem pracują – mówił rozemocjonowany szwedzki trener po ostatnim spotkaniu fazy grupowej.
Totolotek oferuje bonus promocyjny za rejestrację dla nowych graczy!
Dziś na drodze Szwedów staną Szwajcarzy. Z Shaqirim i Xhaką, którzy wcześniej zostali ukarani dwoma spotkaniami dyskwalifikacji – piłkarze celebrowali swoje bramki z Serbią, wykonując nacjonalistyczny gest dwugłowego orła, który widnieje na fladze Albanii – ale ostatecznie otrzymali jedynie kary finansowe. Za to bez dwóch podstawowych defensorów, bowiem Lichtsteiner i Schaer otrzymali w ostatnim spotkaniu po żółtej kartce, która wykluczyła ich z dzisiejszego spotkania. Spore osłabienie, solidny cios w defensywę, która – tak czy siak – nie stanowi przesadnego monolitu. Na mundialu straciła już cztery bramki.
Nie znaczy to jednak, że nagle zaczniemy upatrywać Szwecję w roli faworytów. Nie, w tym spotkaniu będzie go piekielnie trudno wskazać. Szwajcarzy nie są pasterzami owiec, a naprawdę solidną ekipą, która na mistrzostwach świata zdążyła już postraszyć Canarinhos. Później pokonała Serbię, a potem trochę męczyła się z Kostaryką, ale i tak wywalczyła punkt z, było czy nie było, ćwierćfinalistą ostatniego mundialu.
Lepsi okażą się Szwajcarzy? Według Totolotka są faworytami, kurs wynosi 2,65
Motywacją zarówno jednych, jak i drugich jest wyrównana drabinka, która prowadzi do wielkiego finału. Zwycięzca dzisiejszego starcia zmierzy się z Anglią lub Kolumbią. Rywal trudny, na dziś nie ma co wyrokować, ale skoro Szwajcaria była w stanie urwać punkty Brazylii, a Szwecja prawie zabrała wygraną Niemcom, nie stawialibyśmy ich na z góry przegranej pozycji.
Fot. Newspix.pl