Reklama

Lech zapowiedział rundę finałową: spodziewajcie się wszystkiego!

redakcja

Autor:redakcja

13 kwietnia 2018, 23:05 • 3 min czytania 155 komentarzy

Pięknie, po prostu pięknie zaczęła nam się rywalizacja w grupie mistrzowskiej rundy finałowej ekstraklasy. Stało się coś, co w zasadzie nie miało prawa się stać. Korona Kielce w środku tygodnia dość wyraźnie zakomunikowała światu, że mecz z Lechem ma gdzieś, bo liczy się – czemu trudno się dziwić – Puchar Polski i rewanż z Arką. Korona Kielce przyjechała do Kolejorza, który na swoim boisku nie przegrał od pierdyliarda spotkań, w składzie co najmniej eksperymentalnym. Korona Kielce… wygrała ten mecz. 

Lech zapowiedział rundę finałową: spodziewajcie się wszystkiego!

Od początku coś tu nie pasowało. Lechowi nie kleiła się gra, a rywal korzystał z tego faktu. Na boisku działo się niewiele. Pewne było, że im dłużej utrzyma się taki stan, tym bardziej będą cieszyli się goście.

31. minuta. Wtedy w tym dość nudnym meczu coś się wydarzyło. Rozrywki dostarczył ten, na którego zawsze możemy w tym aspekcie liczyć, czyli Elhadji Pape Diaw. Wierzcie lub nie, ale rozmawialiśmy z osobą, która świetnie orientuje się w realiach senegalskiej piłki i usłyszeliśmy, że chłop ma jakieś tam szanse, by pojechać na mundial. Małe, bo małe, ale ma. Sęk w tym, że od dłuższego czasu robi wszystko, żeby czerwiec spędzić na plaży. Dziś podarował Lechowi rzut karny, gdy – w sumie w niegroźnej sytuacji – przewrócił w polu karnym Vujadinovicia.

No ale Korona ma Zlatana. Z tym ze Szwecji Alomerovicia łączy zapewne tylko imię, to generalnie nie jest czołowy golkiper ligi, ale idziemy o zakład, że Ibrahimović gorzej broni jedenastki. Bardzo fajny zestaw pokonanych ma już Serb. Obronił:

– jedenastkę strzelaną przez Christiana Gytkjaera,
– jedenastkę strzelaną przez Carlitosa,
– jedenastkę strzelaną przez Darko Jevticia.

Reklama

No pachnie tytułem: „ligowe gwiazdy go nienawidzą, znalazł jeden prosty sposób na…”. Co gorsze z perspektywy Kolejorza, pięć minut później strzał wyszedł Sanelowi Kapidziciowi. Kojarzycie gościa? My, tak z ręku na sercu, musieliśmy sprawdzić, co to za kasztan. Podobno kiedyś strzelał, ale jego dotychczasowa ligowa kariera w Kielcach ograniczała się do 22 minuty z Wisłą Płock miesiąc temu. Dziś został bohaterem. Wymowne. Że tak to ujmiemy – typowo ekstraklasowe.

No ale skupmy się na lideru liderze ligi. Lech nie miał pomysłu, jak odrobić straty, ale Diaw robił bardzo wiele, by jakoś pomóc poznaniakom. Gdyby to byli „Milionerzy”, mówilibyśmy, że wziął „pół na pół”, zapytał publiczność i jeszcze zadzwonił do przyjaciela. Z kolejnego prezentu Senegalczyka w 69. minucie skorzystał Klupś, który dograł dobrą piłkę do Chobłenki, ale Ukrainiec przestrzelił tak, że nawet my złapaliśmy się za głowy. Później jeszcze ze dwa razy zakotłowało się pod bramką Alomerovicia, ale bramkarz sobie z tym poradził lub po prostu miał szczęście. Korona też mogła zabić mecz, ale zbłaźnił się Soriano.

I to tyle. W sumie strasznie mało. Już nie możemy doczekać się spotkań Legii i Jagiellonii. Jednocześnie trochę boimy się, że skończy się tak, że ktoś zostanie mistrzem, bo… taki jest regulamin.

[event_results 440327]

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

155 komentarzy

Loading...