Selekcjoner Hiszpanów Julen Lopetegui powołał na marcowe mecze paru świeżaków, bądź też zawodników, którzy wcześniej zaliczali w reprezentacji tylko epizody. Na liście znaleźli się Rodri, Dani Parejo, Rodrigo Moreno, Odriozola… Było kogo sprawdzać, zwłaszcza, że Bask pominął Moratę czy Sergiego Roberto, zaś kontuzjowany pozostaje Busquets. Ale tylko jednego z przeznaczonych do testów wystawił od początku – Rodrigo z Valencii.
5 minut wystarczyło, aby gracz Los Ches odwdzięczył się selekcjonerowi. Niepozorną dość akcję rozpoczął na lewym skrzydle Jordi Alba, który oddał piłkę Inieście. Ten schodził do środka, ale w pewnej chwili zauważył, iż Moreno jest gotów do odebrania prostopadłego podania. Napastnik wyskoczył Hummelsowi zza pleców, a ten z kolei wyglądał tak, jakby w ogóle był zaskoczony, że za nim czaił się przeciwnik. Nie miał szans, by zareagować na czas – Don Andres posłał prostopadłe podanie między kilku Niemców, a Rodrigo lekką podcinką pokonał ter Stegena.
La Roja oczywiście grała w typowym dla siebie stylu – z dość wysokim pressingiem oraz chęcią jak najdłuższego trzymania piłki przy nodze. Niemcy z kolei próbowali reagować szybkimi, bezpośrednimi akcjami. No i mało brakowało, a jedna z takich akcji skończyłaby się golem – gdyby tylko Werner był o parę centymetrów wyższy… Draxler też mógł szybko wyrównać, ale jeden z hiszpańskich defensorów zdołał skutecznie interweniować.
Podopieczni Lopeteguiego mieli jednak sporo problemów patrząc w dłuższym okresie. Brakowało z ich strony szybkiego doskoku do rywala, kiedy ten rozgrywał piłkę pod polem karnym. Obrona La Roja opierała się raczej na asekuracji i przesuwaniu. Do pewnego czasu udawało się Hiszpanom zachowywać czyste konto, bo też zawodnicy Loewa nie potrafili postawić kropki nad „i”. A to niecelnie uderzali z dogodnej sytuacji, a to brakowało paru centrymetrów w ostatnim podaniu…
W końcu jednak bojaźliwość obronna zemściła się na Pique, Ramosie i innych. Niemcy rozegrali akcję jak po „wielkim u”, aż w końcu futbolówka trafiła do Thomasa Muellera. Nikt do niego nie podbiegł, więc zawodnik Bayernu delikatnie wystawił sobie piłkę, a potem uderzył zza szesnastki nie do obrony. W drugiej połowie zresztą Niemcy cały czas próbowali podobnych wariantów. Mało brakowało, a Draxler, w podobny sposób zdjąłbym pajęczynę z okienka, ale De Gea był De Geą, pofrunął do piłki jak szybowiec. Nawet on jednak byłby już bezradny, gdyby nieco celniej około 67. minuty główkował Hummels, ale po rozegraniu rzutu wolnego trafił tylko w poprzeczkę.
Lopetegui w drugiej połowie zaczął rotować na potęgę. Z ciekawszych nazwisk, na boisku pojawili się chociażby Diego Costa, Lucas Vazquez oraz Marco Asensio. Dwaj madridiści przez ostatnie tygodnie zdecydowanie zasłużyli sobie na powołania, dlatego liczyliśmy, że także w barwach La Roja pobujają rywalami tak samo, jak na przykład w Realu w meczu z PSG. Niestety koszulki reprezentacyjne ciążyły im nieco bardziej niż białe trykoty Królewskich.
Z dystansem zawsze podchodzimy do wyciągania wniosków ze spotkań towarzyskich. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, iż to Joachim Loew może być bardziej zadowolony po dzisiejszym remisie. Może nie przetestował tak wielu zawodników, nie dokonał tylu zmian co jego vis-as-vis, aczkolwiek to właśnie jego drużyna była znacznie pewniejsza w wielu aspektach – rzadziej dopuszczała przeciwników do groźnych akcji, lepiej kontrolowała mecz w środku pola, w końcu też wypracowała sobie lepsze sytuacje. Niemców nieco zawiodła skuteczność, ale kto nie chciałby mieć (tylko) takich problemów?
Niemcy 1:1 Hiszpania (1:1)
1:0 Rodrigo 6′
1:1 Mueller 35′
***
A co w innych meczach?
***
Radę dała przede wszystkim Argentyna, choć gdy dowiedzieliśmy się, że z Włochami nie zagra Messi, nieco zwątpiliśmy w tę ekipię. Wiemy jak to wyglądało w ostatnim czasie w drużynie Albicelestes – piłkarz Barcelony robił tam całą grę, wszystko zależało od niego. Odpowiedzialność rozłożyła się na Di Marię, Lo Celso i Lanziniego. Ten ostatni rozegrał chyba najlepsze spotkanie, które uczcił golem. Natomiast patrząc ogólnie, dało się zauważyć postęp w grze podopiecznych Sampaolego. Był wysoki pressing, lepsze panowanie nad piłką niż zwykle, szybsza rozgrywanie. Dobrą zmianę dał nawet zazwyczaj chimeryczny Banega – dyrygował tak jak na jego potencjał przystało. Jeśli na mundialu będzie prezentował się podobnie, to Argentyna również dzięki niemu będzie mogła zajść daleko. No i on również wpisał się na listę strzelców – najpierw przejął futbolówkę w środku pola, minął jednego rywala, zagrał na klepkę z Lo Celso, po czym pokonał Buffona uderzeniem po ziemi.
Argentyna 2:0 Włochy (0:0)
1:0 Banega 75′
2:0 Lanzini 85′
***
Zwycięstwo, choć minimalne, odniosła również Anglia. Na pewno nie można powiedzieć, iż na przestrzeni 90 minut dominowała, bo w wielu aspektach albo była Holandii równa, albo nawet nieco gorsza. To jednak ekipa Southgate’a przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść za sprawą Jessiego Lingarda. Wyspiarze wyprowadzali kontrę, ale gdy piłka trafiła na lewą flankę do Danny’ego Rose’a na lewe skrzydło, wydawało się, że już nic z tego nie będzie, bo Oranje zdążyli wrócić przed swoje pole karne. Pomocnik Manchesteru United nie wbiegł jednak na pałę w szesnastkę, tylko czujnie poczekał przed nią. A gdy Holendrzy nieudolnie wybili piłkę, dopadł do niej i plasowanym strzałem pokonał Zoeta. Jeśli jednak Anglicy pragną osiągnąć cokolwiek sensownego na mundialu, muszą popracować nad swoją skutecznością. Jeszcze chwilę na to mają, ale patrząc na swoje ostatnie wyniki, tylko podtrzymali trend – w 5 ostatnich spotkaniach nie zdobywali więcej niż jednego gola. Southgate’owi na pewno zrobiło się tęskno za Harrym Kanem…
Holandia 0:1 Anglia (0:0)
0:1 Lingard 59′
***
Wyniki innych wieczornych meczów:
Serbia 1:2 Maroko (1:2)
0:1 Ziyech 29′
1:1 Tadić 37′
1:2 Boutaib 40′
Austria 3:0 Słowenia (2:0)
1:0 Alaba 15′
2:0 Arnautović 36′
3:0 Arnautović 51′
Portugalia 2:1 Egipt (0:0)
0:1 Salah 56′
1:1 Ronaldo 90+2′
2:1 Ronaldo 90+5′
Szkocja 0:1 Kostaryka (0:1)
0:1 Urena 14′
fot. newspix.pl