Całkiem niedawno, po konkursie w Lillehammer, gdzie Stoch i Kubacki zmietli konkurencję, oficjalny profil ekipy tego drugiego napisał na Twitterze, że „Dawid wygrał w rywalizacji skoczków, którzy nie są Kamilem Stochem”. Dziś Polacy wygrali konkurs drużynowy dla ekip, które nie są Norwegami.
Napiszemy najkrócej, jak się da, o tym, co robili dziś Norwegowie: roznieśli system. Oto punkty pierwszych trzech drużyn z całego konkursu: 1567,3; 1301,7; 1284,0. Ten drugi wynik to Polska. Nikt nie miał do gospodarzy podjazdu i było to widać od pierwszych skoków. Nawet w złych warunkach potrafili latać tak, jakby wszyscy Norwegowie zebrali się pod skocznią i dmuchali im pod narty.
A tak nie było, bo – tradycyjnie – na trybunach rządzili głównie Polacy.
Tym bardziej szkoda, że jury postanowiło nas trochę podenerwować i pomagało podopiecznym Alexandra Stöckla. Podniesienie rozbiegu o cztery belki przed skokiem Daniela Andre Tande? Nie ma sprawy! Co tam, że swoje próby z niższej i w złych warunkach oddali wszyscy zawodnicy z grupy, w której skakał Daniel. Śmieszne to tym bardziej, że Tande to mistrz świata w lotach. Prawdopodobnie i bez takiej pomocy odleciałby rywalom.
Trochę pośmiane, trochę żal, trochę jednak skandal goni skandal. Dziś #Norwegia ft. Sędziowie vs. Reszta Świata 1:0. Jutro rewanż.#vikersund #skijumping #skijumpingfamily
A w takim “korytarzu” sędziowie bali się puścić @DanielAndreTande Akurat jego… pic.twitter.com/ny89hzoJL7
— ParaFrazująca Blog (@ParaFrazujaca) 17 marca 2018
Szkoda, że pogoda – na spółkę z organizatorami – nie pozwoliła rozegrać konkursu, na jaki wszyscy czekaliśmy. Bo zawody w Vikersund charakteryzują się tym, że co roku mamy nadzieję na nowy rekord świata. Przy takiej formie Kamila Stocha, jaką prezentował, można było cichutko liczyć na to, że może byłby polski. Szansa jest jeszcze jutro, ale gdyby zrobić to dziś, to złożyłoby się wszystko pięknie, bo:
– równe 24 lata temu Toni Nieminen został pierwszym skoczkiem, który doleciał do granicy 200 metrów (przekraczając ją o trzy metry). Wtedy kozak, dziś… pewnie by nie skakał, bo Finów w konkursie zabrakło. Ale gdyby jednak, to byłaby to 29. odległość w konkursie.
– 22 lata temu Adam Małysz pierwszy raz wygrał konkurs Pucharu Świata. W Oslo, więc też na norweskiej ziemi.
Kamil, dziś była drużynówka, więc uznajemy, że te rocznice da się uczcić też jutro. Nie krępuj się.
Wracając jeszcze na moment do pogody, to jednak musimy napisać, że średnio leży nam ta skocznia w Vikersund. Jasne, to tam ustanawia się wspomniane rekordy świata (253,5 metra Krafta!), ale zbyt często warunki powodują, że konkurs w połowie polega na tym, kto doleci do punktu K, a w połowie na tym, kto wygra. Wielu zresztą marzy potem o przeleceniu nad bulą. Rosjanie przekradli się dziś do drugiej serii z wynikami: 92, 129, 152 i 203 metry. Skoki na poziomie odpowiednio: średniej skoczni w Zakopanem, Wielkiej Krokwi, Willingen i jakiegoś mniejszego mamuta, choćby Kulm.
Do pozytywów dopisujemy, że Stoch utrzymał całkiem pokaźną przewagę (55,7 punkta) w cyklu Raw Air, Kubacki wciąż jest w nim w pierwszej 10., a Polacy próbują dogonić Niemców w klasyfikacji Pucharu Narodów. Jutro chcielibyśmy napisać, że Stoch wygrał Raw Air, przy okazji zgarniając też Kryształową Kulę.
Fot. Newspix.pl