Reklama

Z taką grą, nawet spadek Lechii nas nie zdziwi

redakcja

Autor:redakcja

18 lutego 2018, 18:28 • 2 min czytania 33 komentarzy

Kiedy Lechia w zeszłym sezonie w dość frajerski sposób rozstawała się z mistrzostwem i europejskimi pucharami, kibice musieli być mocno przybici, bo poszczą od długich lat, więc z pewnością obiecywali sobie, że latem 2017 roku to się jednak skończy. Nic takiego nie miało miejsca, ale kto by pomyślał, że na półmetku kolejnych rozgrywek dostaną do kompletu inny problem. Mianowicie coraz poważniejsze zagrożenie spadkiem.

Z taką grą, nawet spadek Lechii nas nie zdziwi

Lechia ma jeszcze przewagę nad czerwoną strefą, ale grając tak słabo jak dziś, dystans będzie maleć, nawet jeśli nie wszyscy rywale za plecami gonią z pianą na ustach. Gdańszczanie wyciągnęli wszystkie najgorsze elementy ze swojej gry w rozgrywkach 17/18 i zmieścili je w 90 minutach. Byli nudni w ataku, wolni, schematyczni i niedokładni. Nie mieli kompletnie pomysłu na to, jak sforsować dobrze broniących się gości, więc często obserwowaliśmy bezsensowne wrzutki do nikogo, czy też zbyt ryzykowne podania, które w danym miejscu i czasie nie miały prawa bytu. A gdy już udało się stworzyć jakieś zagrożenie – głównie za sprawą Peszki – to starania lewoskrzydłowego marnowali koledzy. Flavio dwukrotnie uderzał z główki, ale raz jego strzał na słupek zbił Szmatuła, w innym wypadku uderzenie głową było zbyt lekkie i musiał je obronić każdy bramkarz świata.

Do beznadziei w ofensywie dochodzi beznadzieja w defensywie. Gole tracone dziś przez Lechię to kuriozum, materiał szkoleniowy dla młodzieży, by ta wiedziała, w jaki sposób nie bronić. Weźmy bramkę na 1:0 – wrzut z autu, Jodłowiec przestawia Borysiuka jak szafkę nocną przy przemeblowaniu, piłka trafia do Szczepaniaka i gol. 2:0? To samo robi Papadopulos z Gersonem – Brazylijczyk grał naprawdę dobry mecz, ale do czeskiego napastnika podszedł od złej strony, został daleko za nim i mógł tylko obserwować, jak gracz Piasta ładnie kończy akcję.

Goście mogli dzisiaj zresztą włożyć nawet trójkę do puli, tylko że Papadopulos akurat wtedy przegrał starcie z Kuciakiem.

Gliwiczanie zrealizowali taktykę Fornalika idealnie. Na pewno wiedzieli, że zdecydowane pójście do przodu byłoby bardzo ryzykowne, wyczekali więc przeciwnika, a gdy ten zmęczył się swoją niemocą, zaatakowali. Skutecznie. Co do Lechii – skończmy gadkę o tym, że tak silna kadra nie pozwoli im spaść. Po pierwsze, wcale nie są tak mocni na papierze – brakuje choćby zmiennika dla Marco, kontuzja Wolskiego to też duży problem – po drugie, Piast dziś pokazał, że nawet słabszy kadrowo potrafili Lechię ograć. Dlaczego miałaby nie spróbować tego samego reszta peletonu?

Reklama

[event_results 415902]

Najnowsze

Komentarze

33 komentarzy

Loading...