Skoro „Kartka z kalendarza” to typowo wspominkowy cykl, to dziś będzie ich wiele, bo przypomnimy inną rubrykę, a mianowicie: „Ale to już było…”, która rolę miał bardzo podobną. A konkretnie odcinek z Sylwestrem Czereszewskim, czyli facetem, który śmiało wali między oczy. O tym, że dziś do grania w Legii wystarczy umiejętność kopnięcia piłką w stodołę, zmarnowanym talencie Mariusza Piekarskiego, złości teściowej po artykule w prasie czy prezesie-marionetce. Zapraszamy!

Najlepszy piłkarz, z którym pan grał?
Chyba Piotrek Nowak. Może w kadrze nie zaistniał, ale zawsze podobała mi się jego gra. Z tego, co pamiętam, najlepsze momenty miał w TSV Monachium. Przygotowanie fizyczne, szybkość, umiejętność gry kombinacyjnej. A z Legii to wiadomo. Mariusz Piekarski czy Darek Czykier. Wszyscy pod jedną kreską. Nie chcę nikogo jakoś specjalnie wyróżniać, bo skrzywdziłbym resztę. Kiedyś, żeby trafić do Legii, trzeba było rozegrać bardzo dobre dwa czy trzy sezony w swoim klubie. Dziś jest troszkę inaczej. Za moich czasów na transfer do Lecha, Legii czy Wisły trzeba było zapracować w klubie, ocierać się o kadrę. Dziś wystarczy trafić celnie w stodołę czy oborę i już podstawiają kontrakt.
Najlepszy trener, który pana trenował?
Dragomir Okuka. I wcale nie dlatego, że zdobyliśmy mistrza Polski. Ciężka ręka, ciężkie treningi. W takich klubach jak Legia musi być bat i teraz właśnie chyba taki się pojawił. Wtedy nie wszyscy wytrzymali ciśnienie, były kontuzje. Wiadomo, słaba kość pęka, ale zdobyliśmy mistrza. Mecz kończył się w 90 minucie, a my z marszu mogliśmy zagrać jeszcze jeden. Ciężkie treningi się sprawdzają. Z czasem organizm się przyzwyczają. Żeby zaraz nie było, że co trzy dni meczu nie mogą grać i nie dają rady ciągnąć ligi i pucharów. To już w ogóle jest jakaś parodia.
Największy niespełniony talent?
Zdecydowanie Mariusz Piekarski. Na pewno sam przyzna, że do wszystkiego podchodził z wielkim luzem. Zbyt szybko zarobił pierwszy milion dolarów i później już mu się tak bardzo nie chciało. Pograł w Brazylii, później wrócił do Legii i zarabiał kasę na waciki. Ta Brazylia go rozleniwiła i moim zdaniem stracił ochotę, ale teraz jest w menedżerce i zarabia jeszcze lepiej. Pamiętam, że grał pierwszy mecz, a gazety pisały, że na Legii pojawił się nowy Kazimierz Deyna. Piekarz miał ten dryg. Niby wszystko robił wolno, ale miał to coś. Każdy napastnik ligi chciał mieć go obok siebie.
Najgorszy prezes?
Pan Pietruszka w Legii Warszawa. Wtedy rządziło Daewoo i może nie jest to do końca sprawiedliwe, ale on był kompletnie skazany na właścicieli klubu. Miałem propozycję z Japonii, skądś jeszcze, ale on nie miał nic do gadania, bo rządzili prezesi Daewoo. Był marionetką. Być może znał się na piłce, ale co się do niego nie szło, to zawsze było mydlenie oczu. W takim klubie jak Legia o takich sprawach nie powinni byli decydować ludzie, którzy produkują samochody.
Gej w szatni? Spotkał pan takiego chociaż raz?
Boże, nie. Kiedyś był taki temat poruszany. Ktoś dzwonił do mnie rok temu i dał cynk odnośnie jednego znanego mi piłkarza, który mógł być gejem. Wtedy, kiedy z nim grałem, nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale rzeczywiście – mógł nim być. Nie słyszałem jednak, żeby jakiś gej jeździł po pijaku samochodem, kogoś zamordował czy bił żonę. Ludzie kulturalni, dbający o siebie.
Artykuł prasowy o panu, który najbardziej zapadł w pamięć?
Artykuł prasowy… Nigdy nie byłem kontrowersyjny, więc trudno cokolwiek przypomnieć… A, kurde! Był taki jeden, za który najbardziej wkurzyła się moja teściowa. Jak brałem ślub, to Super Express napisał, że u mnie na weselu podawali bigos, a żadnego bigosu nie było!
Ulubione zajęcie podczas zgrupowań.
Oglądanie telewizji i czytanie prasy, chociaż nie sportowej. Niektórzy piłkarze siadali i sprawdzali, jakie dostali noty sprzed dwóch czy trzech tygodni. Dołowali się i nie mogli przeżyć, że Wyborcza dała taką ocenę, a Przegląd Sportowy niższą. Strasznie przeżywali. Ja mówię: słuchaj, kurwa, przecież mecz masz za dziesięć minut, który jest chyba trochę ważniejszy od jakichś ocen. Zgrupowania były spokojne i jestem za ich organizowaniem. Człowiek może się trochę wyciszyć.
Ulubiony komentator?
Ostatnio Tomek Hajto. Wiadomo, że często zaciąga śląskim. Ostatnio zauważyłem, że jak Kuba Błaszczykowski robił akcję, to Tomek zamiast „ciągnij” mówił „ciąg”. Często kontaktuję się z Mariuszem Śrutwą, więc rozumiem, że ktoś może tak powiedzieć, ale tutaj wyszło śmiesznie, bo w telewizji komentator krzyczy: ciąg, Kuba, ciąg. Pozytywnie.
A jeśli ktoś wspominek nie ma dość, to cały wywiad do przeczytania TUTAJ.
„Nie słyszałem jednak, żeby jakiś gej jeździł po pijaku samochodem, kogoś zamordował czy bił żonę”. Pełna zgoda z Sylwkiem, rzadko się słyszy, aby geje bili żony. Zapytam przewrotnie, co to za gej, co bije żonę?
Ukryty, czyli tak zwany kryptogej. Nie słyszałeś o takich? Zasadniczo jeśli poruszać temat geja w szatni, to występują w niej właśnie kryptogeje, bo mimo zapewnień panów piłkarzy, geje w szatni są, tylko się ukrywają ze względu na to, co by ich mogło spotkać.
przede wszystkim to ukrywać się powinni z jednego prostego powodu, żeby nie stawiać drużyny w głupiej sytuacji, chyba, że swój egoizm stawiają ponad dobro drużyny
Argument z wizerunkiem drużyny rozumiem, ale co do tego ma egoizm?
nie przeszła moja poprzednia wypowiedź, nie wiem jakaś niezrozumiała cenzura czy co
Gino Lettieri vel Wunderwaffe egoizm w tym sensie, że 20-stu chłopów musi się dostosowac do niego bo on jest gejem, i wy macie to szanować, nie pomyśli, że kolegom siedzącym obok niego może być teraz niezręcznie przy przebieraniu się, czy pod prysznicem, najwazniejszy jest on i jego orientacja
Urkides niezręczność polega własnie na tym o czym wyżej napisałem, niektórzy mogą się głupio czuć mając z tyłu głowy, że ktoś się łakomie gapi na ich genitalia czy nagie torsy, poza tym nie znajduję żadnego kontekstu dla którego gej miałby ujawniać swoje preferencje seksulane w szatni, bo drużyna piłkarska to nie klub swingersów, Informacja o jego seksualnych zainteresowaniach jest zupełnie zbędna, zatajenie jej nic nie zmienia, jest całkowicie neutralne, natomiast ujawnienie jej może nieco namieszać jeśli chodzi o relacje w szatni, zupełnie niepotrzebnie
nie przechodzą moje wypowiedzi nie wiem o co chodzi
Urkides niezręczność polega własnie na tym o czym wyżej napisałem, niektórzy mogą się głupio czuć mając z tyłu głowy, że ktoś się łakomie gapi na ich genitalia czy nagie torsy, poza tym nie znajduję żadnego kontekstu dla którego gej miałby ujawniać swoje preferencje seksulane w szatni, bo drużyna piłkarska to nie klub swingersów, Informacja o jego seksualnych zainteresowaniach jest zupełnie zbędna, zatajenie jej nic nie zmienia, jest całkowicie neutralne, natomiast ujawnienie jej może nieco namieszać jeśli chodzi o relacje w szatni, zupełnie niepotrzebnie
GL: egoizm w tym sensie, że 20-stu chłopów musi się dostosowac do niego bo on jest gejem, i wy macie to szanować, nie pomyśli, że kolegom siedzącym obok niego może być teraz niezręcznie przy przebieraniu się, czy pod prysznicem, najwazniejszy jest on i jego orientacja
A byłes kiedyś z nagimi kobietami w saunie?
a to ma coś do rzeczy?
No ze patrzycie na swoje genitalia i nie wiadomo czy ktos kogos molestuje wzrokiem
nie ten kontekst, do sauny nawet niektórzy mogą chodzić specjalnie po to,
poza tym nie chodzi tu tylko o nagość, ale całokształt sytuacji. wiedząc, że twój kolega jest gejem, zupełnie inaczej go postrzegasz, zupełnie inaczej z nim rozmawiasz,
kolejna rzecz, piłlkarze to w dużej mierze ludzie prości i mają proste myślenie, wielu może po prostu nie tolerować homoseksualizmu co może prowadzić do poważniejszych konfliktów,
nie widzę ani jednej pozytywnej konsekwencji ujawnienia się geja w szatni, to po co to robić?
„egoizm w tym sensie, że 20-stu chłopów musi się dostosowac do niego bo on jest gejem, i wy macie to szanować, nie pomyśli, że kolegom siedzącym obok niego może być teraz niezręcznie przy przebieraniu się, czy pod prysznicem, najwazniejszy jest on i jego orientacja”
Sorry, kompletnie nie rozumiem.
przecież to zrozumiałe, jeśli gościu zdaje sobie sprawę, że jego coming out może podzielić szatnię, popsuć atmosferę a mimo to się ogłasza, to jest egoistą,
„niektórzy mogą się głupio czuć mając z tyłu głowy, że ktoś się łakomie gapi na ich genitalia czy nagie torsy”
Niektórzy mają wyobrażenia o homoseksualistach na poziomie podstawówki, zaraz im się wydaje, że geje to chuć nienasycona, patrzą na dowolnego faceta i zaraz myślą o seksie. A to raczej nie jest tak, że każdy z tych niektórych zaraz by się musiał komuś podobać.
A na czym ma polegać ta niezręczna sytuacja dla drużyny? Bycie gejem jest bardziej kłopotliwe dla samego geja jeśli otoczenie ich piętnuje. Wśród moich znajomych jest 2 gejów i nigdy nie powodowało to kłoptliwych sytuacji.
Zam kilku facetów którzy lubią seks analny z kobietami, no i co z tego? Ich sprawa i tych kobiet.
Hipokryzja jest fatalną cechą bo zamąca obraz rzeczywistości. Kościół piętnuje homoseksualizm a trudno jest znaleźć większe skupisko gejów niż tam. No może jeszcz styliści i tancerze baletu.
Co do „trafiania w stodołę” to warto przypomnieć że czasy się zmieniły i dawniej piłkarze nie mieli takiej swobody wyjazdów. Teraz jak ktoś parę razy we „wrota stodoły” to zaraz jest wypychany za granicę. Zostają tylko ci którzy we wrota trafiają raczej przypadkiem.
coś nie tak z moją odpowiedzią (jakaś moderacja)
Treść usunięta
Jak to powiedział trener Bułgarii gdy sylwek strzelił im w eliminacjach 2 gole „Szerepetki- najlepszy na boisku”
Seks gejowski jest bardziej męski od heteroseksualnego. W końcu bierze w nim udział dwóch mężczyzn