Reklama

Francja o krok od mundialu. Ronaldo wystartuje po koronę równo z Lewandowskim

redakcja

Autor:redakcja

07 października 2017, 23:21 • 4 min czytania 24 komentarzy

Narobili sobie smrodu na własne życzenie, a dziś mogli sprawić, że pociągnie się on za nimi jeszcze dalej. Francuzi remisując z Luksemburgiem skomplikowali sobie sytuację w grupie eliminacyjnej i by odkręcić cały ten ambaras, musieli koniecznie wygrać w Bułgarii. Z rywalem, w meczu przeciwko któremu – o czym pisaliśmy w zapowiedzi – potrafili już żegnać się z  mundialowymi przepustkami. Sprawa dzięki 1:0 wydaje się być przed meczem z Białorusią u siebie wyprostowana, ale łatwo ta wygrana Tricolores zdecydowanie nie przyszła.

Francja o krok od mundialu. Ronaldo wystartuje po koronę równo z Lewandowskim

Bułgarzy wiedzieli już, jakim wynikiem skończył się mecz Szwedów i że cokolwiek zrobią, nic już w tych eliminacjach nie wskórają. Dalecy jednak byli w swoich poczynaniach od rezygnacji. Robili co mogli, byle tylko jak najbardziej uprzykrzyć Francuzom życie. By nie zafundować im spacerku, a przejście po rozżarzonych węglach.

Szczęśliwie dla Tricolores podjęli taką decyzję gdzieś w okolicach trzeciej minuty, chwilę po tym, jak na prowadzenie wyprowadził Francuzów Matuidi. Powiedzieć, że obrońcy i bramkarz Bułgarów nieszczególnie przeszkodzili rywalom w przeprowadzeniu akcji bramkowej, to nic nie powiedzieć.

Reklama

Zamiast jednak rzucić się za ciosem i dążyć do dobicia przeciwnika, Francuzi mieli problem, by przez 87 minut przeprowadzić drugą równie składną akcję. Brzmi to słabo, ale mając takie pokolenie piłkarzy, z Mbappe na czele (jego strzał był tym drugim), przez tych 87 minut oddali już tylko jeden, jedyny celny strzał. Trudno ich usprawiedliwiać nawet ciężkimi warunkami pogodowymi czy determinacją ekipy Petara Hubczewa.

Ujmijmy to tak: kilka złotych pokoleń, które nie potrafiły w pełni uwolnić swoich możliwości, już w życiu widzieliśmy. I życzymy Francuzom, by wreszcie zdjęli krępujące ich więzy, które zbyt często dają o sobie znać. Po prostu szkoda byłoby zmarnować tak przeogromny potencjał do pięknej, efektownej gry, nagradzanej przy tym raz za razem kolejnymi tytułami.

***

Holandia nie dała ciała. To nie lada wiadomość, bowiem przyzwyczailiśmy się już, że w tych eliminacjach szanse urwać punkty Oranje miałaby reprezentacja Star Treka. Ale też nie wygrała z Białorusią na tyle wysoko, by wywrzeć presję na Szwedach. W eliminacjach, w których w razie równych punktów liczy się stosunek bramek oznacza to ni mniej ni więcej, że dopiero wygrywając z reprezentacją Trzech Koron 6:0, Oranje zrównają się z nią i w tej klasyfikacji.

Holandia. 6:0. Ze Szwecją. Potraficie sobie to zwizualizować? Chyba nawet Rowling do spółki z Sapkowskim i Tolkienem nie mają tak głębokich pokładów wyobraźni…

***

Reklama

Po porażce w prawdziwym partidazo, jakie oglądaliśmy o 18:00, jasnym stało się, że mecz Grecji z Cyprem będzie spotkaniem, w którym wyjaśni się, czy Grecy zagrają baraż o mundial. Nie ma sensu zbyt wiele mówić o tym spotkaniu. Tak jak zawsze na Eurowizji pewnikiem jest maksimum punktów z Cypru dla Grecji i vice versa, tak tutaj jasnym było, że gospodarze nie przeszkodzą swoim przyjaciołom z Hellady. Teraz starczy dopełnić formalności przeciwko Gibraltarowi.

Szkoda tylko Bośniaków, którzy do samego końca walczyli jak lwy z Belgami i którzy w tych eliminacjach strzelili o dziewięć bramek więcej. Ergo – ich ofensywny styl znacznie chętniej oglądalibyśmy na rosyjskich boiskach, niż to, co grają Grecy.

***

Do poziomu wspomnianego starcia Bośniaków z Belgami dorósł spośród wieczornych meczów tylko jeden. Ten Szwajcarów z Węgrami. Akcji tyle, co w filmach ze Stevenem Seagalem na konkretnych sterydach. Bramek tyle, że można by było obdzielić niemal całą ostatnią kolejkę ekstraklasy.

Z „polskich” akcentów – dla Węgrów (szkoda, że już przy stanie 0:4) trafił Richard Guzmics. Po asyście Tamasa Kadara. Nie jest trudno się domyślić, że po rzucie rożnym.

***

To, co dziś kibiców biało-czerwonych mogło interesować najbardziej, to jak wiele bramek Cristiano Ronaldo wbije reprezentacji Andory i jaką pozycję wyjściową wypracuje sobie w grze o koronę króla strzelców eliminacji. Grze, w której – wobec absencji Lukaku w Bośni – pozostało już tylko dwóch zawodników. On i nasz Robert Lewandowski.

Spodziewaliśmy się deklasacji. Hat-tricka braliśmy niemal za pewnik. A tu… niespodzianka. Portugalczycy godzinę męczyli się, żeby w ogóle coś słabeuszom strzelić. Ale jak już to zrobili – to oczywiście Ronaldo. Szczęśliwie dla Lewego – później już ukłuć nie potrafił. Przed ostatnią serią gier, w której my gramy z Czarnogórą, a Portugalia ze Szwajcarią, obaj są na równi. Obaj z piętnastoma bramkami ruszą po koronę.

***

Komplet dzisiejszych wyników:

Bośnia i Hercegowina – Belgia 3:4

Gibraltar – Estonia 0:6

Szwecja – Luksemburg 8:0

Wyspy Owcze – Łotwa 0:0

Andora – Portugalia 0:2

Białoruś – Holandia 1:3

Bułgaria – Francja 0:1

Cypr – Grecja 1:2

Szwajcaria – Węgry 5:2

Najnowsze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...