Narobili sobie smrodu na własne życzenie, a dziś mogli sprawić, że pociągnie się on za nimi jeszcze dalej. Francuzi remisując z Luksemburgiem skomplikowali sobie sytuację w grupie eliminacyjnej i by odkręcić cały ten ambaras, musieli koniecznie wygrać w Bułgarii. Z rywalem, w meczu przeciwko któremu – o czym pisaliśmy w zapowiedzi – potrafili już żegnać się z mundialowymi przepustkami. Sprawa dzięki 1:0 wydaje się być przed meczem z Białorusią u siebie wyprostowana, ale łatwo ta wygrana Tricolores zdecydowanie nie przyszła.

Bułgarzy wiedzieli już, jakim wynikiem skończył się mecz Szwedów i że cokolwiek zrobią, nic już w tych eliminacjach nie wskórają. Dalecy jednak byli w swoich poczynaniach od rezygnacji. Robili co mogli, byle tylko jak najbardziej uprzykrzyć Francuzom życie. By nie zafundować im spacerku, a przejście po rozżarzonych węglach.
Szczęśliwie dla Tricolores podjęli taką decyzję gdzieś w okolicach trzeciej minuty, chwilę po tym, jak na prowadzenie wyprowadził Francuzów Matuidi. Powiedzieć, że obrońcy i bramkarz Bułgarów nieszczególnie przeszkodzili rywalom w przeprowadzeniu akcji bramkowej, to nic nie powiedzieć.
Hell of a finish by Matuidi from a very tight angle. Griezmann with the assist
— Ryan Baldi (@RyanBaldiFW) 7 października 2017
Zamiast jednak rzucić się za ciosem i dążyć do dobicia przeciwnika, Francuzi mieli problem, by przez 87 minut przeprowadzić drugą równie składną akcję. Brzmi to słabo, ale mając takie pokolenie piłkarzy, z Mbappe na czele (jego strzał był tym drugim), przez tych 87 minut oddali już tylko jeden, jedyny celny strzał. Trudno ich usprawiedliwiać nawet ciężkimi warunkami pogodowymi czy determinacją ekipy Petara Hubczewa.
Ujmijmy to tak: kilka złotych pokoleń, które nie potrafiły w pełni uwolnić swoich możliwości, już w życiu widzieliśmy. I życzymy Francuzom, by wreszcie zdjęli krępujące ich więzy, które zbyt często dają o sobie znać. Po prostu szkoda byłoby zmarnować tak przeogromny potencjał do pięknej, efektownej gry, nagradzanej przy tym raz za razem kolejnymi tytułami.
***
Holandia nie dała ciała. To nie lada wiadomość, bowiem przyzwyczailiśmy się już, że w tych eliminacjach szanse urwać punkty Oranje miałaby reprezentacja Star Treka. Ale też nie wygrała z Białorusią na tyle wysoko, by wywrzeć presję na Szwedach. W eliminacjach, w których w razie równych punktów liczy się stosunek bramek oznacza to ni mniej ni więcej, że dopiero wygrywając z reprezentacją Trzech Koron 6:0, Oranje zrównają się z nią i w tej klasyfikacji.
Holandia. 6:0. Ze Szwecją. Potraficie sobie to zwizualizować? Chyba nawet Rowling do spółki z Sapkowskim i Tolkienem nie mają tak głębokich pokładów wyobraźni…
***
Po porażce w prawdziwym partidazo, jakie oglądaliśmy o 18:00, jasnym stało się, że mecz Grecji z Cyprem będzie spotkaniem, w którym wyjaśni się, czy Grecy zagrają baraż o mundial. Nie ma sensu zbyt wiele mówić o tym spotkaniu. Tak jak zawsze na Eurowizji pewnikiem jest maksimum punktów z Cypru dla Grecji i vice versa, tak tutaj jasnym było, że gospodarze nie przeszkodzą swoim przyjaciołom z Hellady. Teraz starczy dopełnić formalności przeciwko Gibraltarowi.
Szkoda tylko Bośniaków, którzy do samego końca walczyli jak lwy z Belgami i którzy w tych eliminacjach strzelili o dziewięć bramek więcej. Ergo – ich ofensywny styl znacznie chętniej oglądalibyśmy na rosyjskich boiskach, niż to, co grają Grecy.
***
Do poziomu wspomnianego starcia Bośniaków z Belgami dorósł spośród wieczornych meczów tylko jeden. Ten Szwajcarów z Węgrami. Akcji tyle, co w filmach ze Stevenem Seagalem na konkretnych sterydach. Bramek tyle, że można by było obdzielić niemal całą ostatnią kolejkę ekstraklasy.
Z „polskich” akcentów – dla Węgrów (szkoda, że już przy stanie 0:4) trafił Richard Guzmics. Po asyście Tamasa Kadara. Nie jest trudno się domyślić, że po rzucie rożnym.
***
To, co dziś kibiców biało-czerwonych mogło interesować najbardziej, to jak wiele bramek Cristiano Ronaldo wbije reprezentacji Andory i jaką pozycję wyjściową wypracuje sobie w grze o koronę króla strzelców eliminacji. Grze, w której – wobec absencji Lukaku w Bośni – pozostało już tylko dwóch zawodników. On i nasz Robert Lewandowski.
Spodziewaliśmy się deklasacji. Hat-tricka braliśmy niemal za pewnik. A tu… niespodzianka. Portugalczycy godzinę męczyli się, żeby w ogóle coś słabeuszom strzelić. Ale jak już to zrobili – to oczywiście Ronaldo. Szczęśliwie dla Lewego – później już ukłuć nie potrafił. Przed ostatnią serią gier, w której my gramy z Czarnogórą, a Portugalia ze Szwajcarią, obaj są na równi. Obaj z piętnastoma bramkami ruszą po koronę.
***
Komplet dzisiejszych wyników:
Bośnia i Hercegowina – Belgia 3:4
Gibraltar – Estonia 0:6
Szwecja – Luksemburg 8:0
Wyspy Owcze – Łotwa 0:0
Andora – Portugalia 0:2
Białoruś – Holandia 1:3
Bułgaria – Francja 0:1
Cypr – Grecja 1:2
Szwajcaria – Węgry 5:2
Treść usunięta
Ty geniusz, a gdzie się ten Mundial będzie odbywa?
Ty, geniusz, w Europie i w Azji „będzie się odbywa” (sic!).
Nie „Europa” jest dymana, lecz UEFA.
Do autora artykułu: wczoraj nie grała żadna „reprezentacja Trzech Koron” i nikt żadnych trzech koron nie reprezentował. Grała jedynie reprezentacja SvFF, reprezentująca szwedzki związek piłkarski.
Treść usunięta
obydwa geniusze … a który kontynent miałby stracić miejsce „należne” europie i dlaczego ? jak któryś powie, ze afryka to od razu niech podaje adres – jadę i walę po pyskach!
Treść usunięta
Treść usunięta
Jureczku, idąc tym tropem powinniśmy wywalić 3 drużyny z Azji, 3 z Afryki i jeszcze 2 z ameryki środkowej, bo w teorii są słabsze niż drużyny które odpadają w europie (Holandia, Bośnia, Czechy). Ale mundial to ma być mundial i koniec – nie bedziesz mi nic tam reformował !
Treść usunięta
to Holandia nie była w takiej chujowej sytuacji ;p
Dodajmy że Ronaldo zagra też w barażach, tam pewnie strzeli jeszcze ze 2-3 bramki…
Widzę, że nie wróżysz Portugalii sukcesu w meczu ze Szwajcarią
Baraże nie liczą się do klasyfikacji strzelców.
Paweł, ale cała ta klasyfikacja strzelców jest przecież umowna, nie ma żadnych nagród za to. Jak ktoś chce to se może wliczyć i kto mi zabroni?
Treść usunięta
Ronaldo wszedł w przerwie, albo jest mega pewny siebie, albo korona króla strzelców eliminacji go słabo interesuje.
Mimo wszystko fajne macie te podsumowania meczów.
Gdy Bułgaria podkręcała tempo, to obrona francuska wygladała jak podczas II WW. Jak personel burdelu podczas pożaru.
To niesłychane jak się zmienił rozkład sił.Belgia była zawsze w cieniu Holandii a teraz jest zupełnie odwrotnie.Walia i Irlandia Płn były najgorszymi wyspiarskimi drużynami.Teraz za taką uchodzi Szkocja.Islandia jest moim zdaniem najlepszą skandynawska drużyną.Całkiem niedawno była najgorszą(Nie uwzględniam Wysp owczych)
W latach 1980 – 1986 pomiędzy reprezentacją Belgii i Holandii była jeszcze większa przepaść niż obecnie na korzyść Belgów. Holendrzy nie zakwalifikowali się wówczas na trzy turnieje z rządu (MŚ ’82, ME ’84 i MŚ ’86). Belgowie zostali wicemistrzami Europy w 1980 roku. Sześć lat później wywalczyli jak najbardziej zasłużenie czwarte miejsce na świecie…
No tak.Nie wiedziałem o tym okresie.Ale Holandia zawsze była mocna personalnie. Nawet wtedy.
Treść usunięta
Fakt.Jestem rocznik 80 i odkąd interesuję się piłką tj od 1992 roku to Holendrzy byli od Belgów lepsi.No i w epoce Cruyffa i Neskeensa chyba również.
Szwajcaria 9 spotkań i nadal bez awansu, a teraz jak przegrają ten 1 mecz to baraże, w których mogą przecież odpaść to byłby dla nich dramat na co bardzo licze bo strasznie mnie ta Szwajcaria irytuje.
Domyślam się daczego.Laik gdyby przeczytał ich skład,mógłby pomyśleć że to reprezentacja Albanii