Reklama

Carlitos, Pestka, Szufryn… Kto efektownie przywitał się z Ekstraklasą?

redakcja

Autor:redakcja

17 lipca 2017, 16:33 • 4 min czytania 20 komentarzy

Polska liga uwielbia zaskakiwać. Nie odnajdzie się w niej reprezentant Czech na Euro (Necid), a odnajdzie facet z drugiej ligi maltańskiej (Okachi). Dla którego z debiutantów pierwsze zderzenie z Ekstraklasą było wyjątkowo udane?

Carlitos, Pestka, Szufryn… Kto efektownie przywitał się z Ekstraklasą?

PATRYK KUN

Najniższy na boisku, mierzący raptem 165 centymetrów wzrostu, a strzela bramkę głową w debiucie. Ładne rzeczy. Wychowanek Koszałka Opałka Węgorzewo lepiej sobie tego meczu wymarzyć nie mógł – poza golem był aktywny, przytomnie rozgrywał, dając się we znaki obrońcom Śląska. Nas cieszy, że młody zawodnik, który dobrze radził sobie w pierwszej lidze, teraz od pierwszego meczu zaczyna potwierdzać, że Ekstraklasa to nie są dla niego za wysokie progi. W coraz bardziej „zagranicznej” Ekstraklasie trzeba docenić młodych Polaków, którzy dają radę.

DAWID SZUFRYN

31 lat na karku. Całe życie w Kolejarzu Stróże i Sandecji, a gdy wiosną 2009 trafił do Polonii Bytom, zasilił tylko skład Młodej Ekstraklasy. Szufryn w skali kraju był totalnie anonimowy, ale wszedł do Ekstraklasy z przytupem. Na starcie dyrygował wspólnie z Michałem Gliwą defensywą Sandecji, która zatrzymała Lecha Poznań przy bułgarskiej. Spore osiągnięcie. Naszym zdaniem Szufryn może okazać się dowodem, że jeśli ligowe kluby chcą porządnego stopera, to wcale nie muszą przeglądać rynków zagranicznych – mamy odpowiednich graczy w niższych ligach, tylko czasem trzeba zignorować pesel.

Reklama

KAMIL PESTKA

Zawalił bramkę łamiąc linię spalonego – to prawda. Zaspał w tej jednej sytuacji, zbierając od razu lekcję. Ale ogółem Pestka pokazał się z bardzo dobrej strony, a gra na pozycji, na której w Polsce grać nie umie prawie nikt. Lewa obrona to od lat pięta achillesowa reprezentacji, więc doceniamy, że pojawił się młody gracz z potencjałem. Pestka raczej Roberto Carlosem nie zostanie, ale ofiarnością w obronie mógł zawstydzić niejednego weterana, a i w ofensywie włączał się nie raz i nie dwa. To drugie pokazuje, że mamy do czynienia z zawodnikiem grającym bez kompleksów, odważnym, świadomym tego, co potrafi i co chce osiągnąć.

IGOR ANGULO

– Wieteska u nas w wywiadzie po meczu o nim mówił tak:

„Nie będę oceniał Kante, ale Igor Angulo ma taki spokój, że uwierz… wyjdzie sam na sam i na 90% to jest bramka, jak wczoraj, kiedy pokonał Cierzniaka.”

Wygląda na takiego gościa atletycznego, który raczej siedem razy w tygodniu siłka niż codzienne kardio, ale jak odsadził Jędrzejczyka przy akcji na 2:0 biegnąc z piłką od połowy, to wyglądało to tak, jakby Jędzy się spadochron otworzył. Mega spokój, mało który napadzior u nas jak biegnie na bramkę, to spojrzy się parę razy do tyłu, gdzie ma obrońcę, podniesie głowę przed bramkarzem, zobaczy który róg odsłonięty i z zimną krwią właśnie tam zapakuje piłkę. Angulo to ma.

Reklama

Plus za to, że przeprosił Malarza po przypadkowym zderzeniu, które wyglądało bardzo groźnie.

Screen Shot 07-17-17 at 03.53 PM

Angulo jak tylko strzelił, to od razu podniósł głowę i zaczął biec w kierunku kibiców, więc nie będziemy go specjalnie winić – choć Sadiku pokazał, że i po strzeleniu gola można podobnego zderzenia uniknąć. Warto też zauważyć, że Hiszpan w I lidze nie złapał ani jednej żółtej kartki.

SZYMON ŻURKOWSKI

Żurkowski to taki gość, którego w sumie znała chyba tylko najbliższa rodzina i przyjaciele przed tym meczem. Wyskoczył znikąd, bo nawet w 1. lidze zagrał tylko parę meczów, a okazało się że z Ambrosiewiczem (rok młodszym) stworzyli środek pola grający bardzo dojrzale, w dodatku nie na tle Izolatora Boguchwała, tylko panującego mistrza Polski. Fajnie się na niego patrzy, bo potrafi pójść z akcją, przyspieszyć, uderzyć z dystansu. Potencjał na duże odkrycie, jak tylko na inne mecze wyjdzie na takim gazie jak na Legię.

DANI SUAREZ

Kto oglądał pierwszoligowe mecze Górnika ten wie, że jak na obrońcę Suarez wyjątkowo nieźle umie się odnaleźć pod bramką rywala. Przy tym nie zaniedbuje swoich podstawowych obowiązków i w dużej mierze dzięki niemu środek obrony Górnika wyglądała z Legią bardzo pewnie. Widać, że chłop w Realu Castilla nie grał na piękne oczy, a choć jego kariera nie potoczyła się tak jak chciał, to w Zabrzu powinien dość pewnie trzymać defensywę.

ARMANDO SADIKU

To nie był mecz Legii Warszawa, która zawiodła w Zabrzu na całej linii. Ale jednym z niewielu jasnych punktów bez wątpienia Sadiku. Wszedł, dał impuls, pokazał się z dobrej strony, wreszcie zrobił to, czego oczekuje się od napastnika: strzelił bramkę. Widać, że ma pojęcie i może być snajperem, jakiego Legia nie miała od czasu sprzedaży duetu Nikolić-Prijović. Warto też zauważyć, że błysnął nie tylko na boisku…

Screen Shot 07-17-17 at 03.46 PM

CARLITOS

Carlitos, czyli człowiek, który odbił się od drugiej ligi rosyjskiej, nie przebił się na Cyprze, ostatnio grywał w rezerwach Villarrealu. W Polsce wystarczyło jednak mu kilkanaście minut, by pokazać, że może być – a co tam – gwiazdą. Pytanie: wyszedł mu aż tak mecz, a poza tym jest chimeryczny? A może jednak dobrze wyszkolony technicznie Hiszpan, który ma zmysł do gry kombinacyjnej, w tak siłowej lidze jak nasza z miejsca może robić różnicę? Zobaczymy jak go będą traktować w następnych meczach – nie zdziwimy się, jak pozna szkołę piłkarską im. Adama Ledwonia, czyli gdy ktoś w pierwszej minucie zrobi na nim popularne sanki.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

20 komentarzy

Loading...