Reklama

Kto zamiast Bartoszka? Trenerzy z I ligi, których widzielibyśmy wyżej

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

04 listopada 2016, 19:51 • 6 min czytania 0 komentarzy

Miał być hit i transferowa bomba (no dobra, może trochę przesadzamy), ostatecznie jednak cały misterny plan spełzł na niczym – Maciej Bartoszek koniec końców nie zostanie szkoleniowcem kieleckiej Korony i – jeśli nie wydarzy się jakaś niewynaleziona katastrofa – sezon dokończy w Chojnicach. Taki a nie inny rozwój wypadków skłonił nas jednak do refleksji na temat tego, którego z trenerów pracujących na co dzień w I lidze widzielibyśmy zamiast trenera Chojniczanki szczebel wyżej. Kto, jeśli nie Bartoszek? Mamy swoich trzech faworytów.

Kto zamiast Bartoszka? Trenerzy z I ligi, których widzielibyśmy wyżej

Dominik Nowak
Trener Wigier Suwałki to postać niezwykle barwna i charyzmatyczna (w tym miejscu możecie przeczytać nasz obszerny wywiad z Nowakiem), a także przyzwyczajona do pracy w – eufemistycznie rzecz ujmując – niezbyt komfortowych warunkach. Z Górnikiem Polkowice w kilka lat awansował z IV do I ligi, choć klub po degradacji za korupcję trzeba było budować praktycznie od nowa, w Świnoujściu przez większość sezonu 2012/13 utrzymywał Flotę w czubie tabeli mimo piszczącej biedy, z kolei w Motorze zanim odszedł w niezbyt przyjaznej atmosferze również mógł się pochwalić zadowalającymi rezultatami.

Trudno nie ulec wrażeniu, że Nowak jak dotąd we wszystkich prowadzonych zespołach padał ofiarą własnych sukcesów – nie będzie bowiem przesadą stwierdzenie, że gdziekolwiek się pojawił, wyciskał wynik ponad stan. W Suwałkach również radzi sobie bardzo dobrze. W zeszłym sezonie miał uratować Wigry przed spadkiem, co koniec końców mu się udało, w tym zaś jak na razie zajmuje ósme miejsce i jest o krok od wywalczenia awansu do półfinału Pucharu Polski. Gość pokroju Nowaka naszym zdaniem zdecydowanie zasługuje na szansę wykazania się na najwyższym rozgrywkowym szczeblu. Przebicie się do Ekstraklasy stanowiłoby w jego przypadku naturalny krok do przodu. Choć akurat w Suwałkach na brak wygody narzekać nie może, to i tak chętnie przekonalibyśmy się, jak jego warsztat sprawdziłby się we w miarę stabilnie funkcjonującym klubie z krajowej elity.

Ryszard Tarasiewicz
Mamy wrażenie, że Tarasiewicz wciąż w jakiś sposób jest trenerem niedocenianym. Jasne, nie jest to może szkoleniowiec absolutnie wybitny, jednak gdyby przyjrzeć się bliżej jego dotychczasowym dokonaniom, może trochę dziwić to, że wylądował w legnickim domu spokojnej starości. Dwa awanse ze Śląskiem (najpierw do starej II ligi, jakiś czas później do Ekstraklasy), wykręcenie z wrocławianami szóstego miejsca w lidze (zdobycia Pucharu Ekstraklasy już nawet nie liczymy), wprowadzenie na najwyższy szczebel Pogoni Szczecin, później także awans do Ekstraklasy i zdobyty Puchar Polski z Zawiszą Bydgoszcz… Trochę się tego uzbierało.

O etapie Tarasiewicza w Bydgoszczy w wywiadzie dla nas opowiadał zresztą wcale nie tak dawno Kamil Drygas:

Reklama

Jest coś takiego w Polsce, że niektórzy są zafiksowani na punkcie trenera zza granicy. Nieważny warsztat, ważny paszport.
Ja to mogę powiedzieć na przykładzie Paixao, bo porównując go do trenerów z Zawiszy, Rumaka i Tarasiewicza, niebo a ziemia.

A Tarasiewicz jaki był? Odszedł w dziwnych okolicznościach.
Tego najbardziej żałuję w Zawiszy, dla mnie to był przede wszystkim mega człowiek, grał w piłkę, wiedział o co chodzi i miał wyniki. A czemu odszedł, to już nie do mnie pytanie, ale to był moim zdaniem błąd.

Jaki miał warsztat?
Umiał wszystko połączyć. Piłkę z taktyką. Był wyluzowany, ale gdy coś nie szło po jego myśli, to potrafił krzyknąć. On przede wszystkim grał w piłkę i wiedział, kiedy zawodnik potrzebuje wolnego, a kiedy może zostać po treningu i popracować dłużej.

Wszyscy go chwalą, a nie może nigdzie zagrzać dłużej miejsca.
Przyszedł do nas, gdy byliśmy – że tak powiem – w dupie, bo mieliśmy sześć-siedem punktów straty do Cracovii i Termaliki, walczących o awans. Przyszedł i chyba z dziewięciu meczów wygraliśmy siedem, dwa zremisowaliśmy i weszliśmy do Ekstraklasy. Potem w lidze zrobiliśmy ósemkę, wygraliśmy Puchar Polski, także ze mną jako zawodnikiem wyniki miał mega. Nie wiem, dlaczego odszedł z Zawiszy i może od tego wszystko się zaczęło.

Niezależnie od tego, jak zakończy się jego pobyt w Legnicy, mamy dziwne przeczucie, że Tarasiewicz prędzej czy później do Ekstraklasy wrócić siłą rzeczy po prostu musi. Na zapleczu najzwyczajniej w świecie się marnuje.

Jerzy Brzęczek
Brzęczek miał już okazję spróbować sił w Ekstraklasie w sezonie 2014/15, gdy od listopada 2014 roku przyszło mu gasić pożar po Quimie Machado i Tomaszu Untonie w Lechii Gdańsk. Biorąc pod uwagę fakt, że do Trójmiasta przyjeżdżał bez większego doświadczenia – trudno mimo wszystko uważać za takie prowadzenie Rakowa Częstochowa czy asystowanie Markowi Motyce w Polonii Bytom – w roli strażaka poradził sobie naprawdę nieźle. Najpierw zdołał bowiem wywindnować biało-zielonych z dołu tabeli do pierwszej ósemki, a sezon skończył ostatecznie na piątym miejscu. Mimo osiągnięcia z marszu co najmniej przyzwoitego wyniku, w Gdańsku stracono jednak do niego cierpliwość po nieudanym starcie minionego sezonu, gdy jego zespół odniósł zaledwie jedno zwycięstwo w siedmiu meczach.

Reklama

Brzęczek szybko jednak znalazł pracę w GKS-ie Katowice, gdzie – jak na razie – jest najbliżej zakończenia ciągnącego się rokrocznie serialu pod tytułem „Ekstraklasa albo śmierć”. GieKSa pod jego wodzą nareszcie gra tak, jak się tego od niej oczekuje – po 15 kolejkach ma na koncie 29 punktów, czyli tyle samo, co lider z Sosnowca. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że katowiczanie swoją grą długimi momentami rzeczywiście pokazują, że jeśli nie teraz, to już chyba naprawdę śmierć nigdy. Nie będziemy oszukiwać – Brzęczka w Ekstraklasie najchętniej wiedzielibyśmy w nowym sezonie Ekstraklasy właśnie z GKS-em.

* * *

Jak natomiast wyglądały/wyglądają losy trenerów, którzy do Ekstraklasy wchodzili z I ligi? Najprościej rzeczy ujmując – na dwoje babka wróżyła. W najmniej odległej przeszłości – nie licząc wspomnianego wyżej Brzęczka – mieliśmy do czynienia z dwoma takimi przypadkami – Robertem Podolińskim i, to już z kolei historia najnowsza, Jackiem Magierą.

Pierwszy z nich po ponad trzyletnim pobycie w Dolcanie wylądował dwa sezony temu w Cracovii i – co tu dużo gadać – wejścia smoka z całą pewnością nie zaliczył. W Krakowie nie zdołał nawet dotrzymać do końca rozgrywek – został zwolniony w kwietniu 2015 roku (bilans: 10-7-15). Miniony sezon spędził zaś w Podbeskidziu, gdzie przebył prawdziwą drogę z nieba do piekła. Najpierw w absurdalnych okolicznościach kosztem Ruchu Chorzów nie awansował do grupy mistrzowskiej, później zaś z hukiem spadł z ligi, w siedmiu spotkaniach grupy spadkowej remisując jedno i pozostałe sześć przegrywając (ostateczny bilans: 8-8-13). Aktualnie Podoliński przebywa na bezrobociu. I choć na pewno jest jeszcze zbyt wcześnie by go skreślać, trzeba sobie powiedzieć jasno, że jak na razie Ekstraklasa zweryfikowała go mocno na minus.

Historia Magiery to z kolei nieco inna para kaloszy. Obecny szkoleniowiec Legii potrzebował niespełna czterech miesięcy, by dobrymi wynikami w Zagłębiu Sosnowiec zapracować sobie na powrót na Łazienkowską. Choć trudno mówić, by z miejsca uczynił on z Wojskowych maszynkę do wygrywania po spowitej mrokiem epoce Besnika Hasiego, to jednak rzucony na głęboką wodę z początku na pewno nie zawodzi. Progres w grze jest dość widoczny, a zespół w końcu wydaje się powoli wracać na właściwe tory – czytaj: Legia coraz bardziej zaczyna przypominać drużynę, a nie zbieraninę ludzi spod dworca centralnego. O ostatnim remisie z Realem Madryt nawet nie będziemy wspominać, bo na jego temat zostało powiedziane już chyba wszystko.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
10
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
4
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

0 komentarzy

Loading...