Reklama

Bezzębny Lech? Jak tak dalej pójdzie, Bjelica będzie miał kłopot bogactwa!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

29 października 2016, 22:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

Trudno jakoś zdecydowanie słodzić Nenandowi Bjelicy za to, jak wygląda Lech Poznań po ładnych kilku tygodniach jego pracy, ale jednego Chorwatowi na pewno odmówić nie można – ciągle szuka. No i nie przywiązuje się do nazwisk. W kolejnym meczu ligowym zrezygnował z wystawienia Marcina Robaka w pierwszym składzie. A przypomnijmy, że i tak mizerny dorobek bramkowy Lecha byłby wręcz katastrofalny, gdyby nie wkład byłego napastnika Pogoni – z 13 bramek strzelił on 6, przy jednej zaliczył asystę. W całej lidze tylko Vassiljev miał przed tą kolejką większy wpływ na dorobek „Jagi”. Czyli – mimo zniżki formy – decyzja do najłatwiejszych nie należała. Co więcej, na ławce usiadł dziś też inny lider zespołu, Szymon Pawłowski.

Bezzębny Lech? Jak tak dalej pójdzie, Bjelica będzie miał kłopot bogactwa!

Zamiast Robaka w pierwszym składzie pojawił się Dawid Kownacki, który w tygodniu strzelił bramkę w Pucharze Polski, Pawłowskiego z kolei zastąpił Majewski. No i można powiedzieć, że to strzał blisko środka tarczy – to właśnie ci panowie już na początku spotkania przeprowadzili akcję, po której Lech wyszedł na prowadzenie. Jej motyw przewodni to „spryt”. Tak Jevtić zagrał Majewskiego, tak na pozycję wyszedł Kownacki, tak znalazł go w polu karnym Majewski. No i również w ten sposób, sprytnie, po krótkim rogu uderzył napastnik.

To pierwszy ligowy gol „Kownasia” od marca. Ogółem trzynasty w Ekstraklasie, a licząc wszystkie rozgrywki osiemnasty. Do tego kilka asyst. Ciągle wygląda to naprawdę nieźle jak na 19-latka.

Ale żeby nie było tak wesoło, trzeba dodać, że jedną sytuację Kownacki po prostu spartolił – wystarczyło z kilku metrów dobić strzał Kadara wypluty przez Kiełpina, a on skiksował. No i szybko zgasł po niezłej pierwszej połowie. Mimo to – Robak może usiąść również za tydzień.

A druga bramka naprawdę by się Lechowi przydała. Najbardziej zależało na niej Darko Jevticiowi, to w tej chwili chyba najlepszy piłkarz Lecha. Dryblował, zapraszał kolegów do gry, strzelał – generalnie wychodził poza schemat. Dorównać próbował mu Majewski, mógł ten mecz skończyć nie z jedną, a z większą liczbą asyst na koncie. A druga bramka by się Lechowi przydała nawet nie dlatego, że Wisła tak mocno naciskała i wynik był zagrożony – bardziej dlatego, że dałaby trochę więcej spokoju i pewności w grze, co pewnie przyniosłoby kolejne gole.

Reklama

Przyszła późno, bo dopiero w 88. minucie. Rzut karny na gola zamienił Robak. Podyktowany został chyba trochę zbyt pochopnie – Drozdowicz i Trałka równie zawzięcie walczyli w polu karnym o pozycję, dopiero w końcowej fazie pomocnik udał, że jest ofiarą i padł na murawę.

A propos Drozdowicza – zaliczył ciekawy występ:

82. minuta – wejście na boisko,
87. minuta – sprokurowany rzut karny i żółta kartka,
93. minuta – druga żółta i zjazd do bazy.

Konkretnie. Ale przynajmniej wyróżnił się na tle bezbarwnych kolegów. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego prawie w ogóle nie wspominamy o Wiśle, to musimy zaznaczyć, że to celowy zabieg. Chcieliśmy jak najdokładniej odzwierciedlić w tekście postawę drużyny, a był to naprawdę dyskretny mecz ekipy Marcina Kaczmarka. Czwarta porażka z rzędu. O ile wcześniejsze były trochę pechowe, o tyle dziś płocczanie nawet nie sprawdzili, czy niefart dalej się ich trzyma.

9Vncv3z

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Josue: Kocham tu być, ale w Legii są ludzie, z którymi się nie identyfikuję

Szymon Piórek
27
Josue: Kocham tu być, ale w Legii są ludzie, z którymi się nie identyfikuję

Komentarze

0 komentarzy

Loading...