Reklama

Zmartwychwstanie, agregaty i odpalanie soli, czyli szklanka do połowy

redakcja

Autor:redakcja

18 maja 2015, 12:39 • 9 min czytania 0 komentarzy

W walce o tytuł mistrzowski… Hmm, „w walce”? Na razie o tytuł mistrzowski walczy tylko Jagiellonia. Dwie drużyny grają o niego, trzy mówią, że grają, a dwie po prostu miło spędzają czas w górnej „ósemce”. Ciekawej jest w „połówce” dolnej: zmartwychwstania, śmierci kliniczne, stupory, eksplozje… Opuszczenie przez Zawiszę ostatniego miejsca w tabeli, katastrofalny sędzia Adam Lyczmański, przepiękna bramka Barrientosa, Roman Gergel udający Diego Maradonę, cztery dychy, który okazały dwiema dychami, a i to ledwie dychającymi, słońce, wiaterek, maj w pełni – to była naprawdę ciekawa kolejka Ekstraklasy. A już jutro zaczyna się następna – i jak tu nie kochać polskiej piłki?

Zmartwychwstanie, agregaty i odpalanie soli, czyli szklanka do połowy

ZAWISZA BYDGOSZCZ – KORONA KIELCE 3:1

Alvarinho, Barisić, Marciniak, Alvarinho, Barisić…

Dru! Ga! Strona! Od! Po! Wiada! – cieszyły się bydgoskie trybuny.

Druga strona odpowiedziała tylko jednym golem i trener Rumak znowu objął prowadzenie w wyścigu o tytuł trenera sezonu 2014/2015.

Reklama

Chce pan jeszcze coś powiedzieć? Chce pan jeszcze cos powiedzieć? – wściekał się sędzia Marciniak.

Błagam, panie Jarku, niech pan nic nie mówi – prosił prezes Korony – Nie mamy już więcej trenerów.

Trener Tarasiewicz siedział w akwarium i wyglądał jak „Finding Nemo 3”.

LECHIA GDAŃSK – WISŁA KRAKÓW 2:2

Jean Pierre Augustin Barrientos Diaz. Akcja bramkowa trwała chyba krócej niż wymówienie pełnej wersji nazwiska strzelca. Żal trenera Moskala trwał dłużej i wcale mu się nie dziwię – mnie by trzymało przez dwa tygodnie: 10 dni za pierwsza połowę i cztery za dopuszczenie do wyrównania.

Ale poprzeczka Stlilicia… – tłumaczyli się wiślacy – Pech. Nie po raz pierwszy zresztą.

Reklama

Szczęście sprzyja lepszym – uśmiechnęli się lechiści.

Szczęście nie odpowiedziało – oglądało powtórkę bramki Barrientosa po raz sześćset dwudziesty siódmy… sześćset dwudziesty ósmy… sześćset dwudziesty dziewiąty…

GÓRNIK ŁĘCZNA – CRACOVIA 0:3

Uczucia po meczu miałem jak szklankę, która była do połowy.

Pijesz szklankami? W czasie meczu? – osłupiała Opinia Publiczna – No, to wiele wyjaśnia…

Z jednej strony – sympatia do Mateusza Cetnarskiego, któremu po ciężkiej kontuzji udało się wrócić do Ekstraklasy i to wrócić nader efektownie, z drugiej zaś – trzy kilo rechotu i dwa kilo politowania dla piłkarzy z Łęcznej, którzy dali się Cetnarskiemu ograć jak dzieci. Cetnarskiemu. Ba! Nie tylko Cetnarskiemu jako takiemu (umówmy się – Louis Armstrong to on nie jest), ale Cetnarskiemu, który ledwo się wysupłał z łoży i bandaży. Strach pomyśleć, ile by łęcznianie nazbierali, gdyby Cetnarski był w pełni zdrowia i formy? 0:6? 0:8?

Promuj się z Górnikiem – powiedziały bandy reklamowe.

Reklama nie kłamie. Mateusz Cetnarski wypromował się świetnie.

GKS BEŁCHATÓW – PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 0:2

Wstyd, katastrofa, żenada – kwękał w przerwie Michał Mak. O cycuszkach tym razem nie wspominał, ale to nic dziwnego – kiedy się co chwilę staje twarzą w twarz z Tomaszem Górkiewiczem, to się człowiekowi mogą priorytety przestawić.

Chcemy wygrywać, a pierwszy celny strzał oddajemy w 44 minucie – mówił z goryczą Błażej Telichowski.

W końcu doczekaliśmy się kolejnego celnego strzału GKS-u – powiedział Tomasz Wieszczycki w 70 minucie meczu.

No i to trzeba podkreślić – skomentował Adam Marchliński.

No to podkreślam. Podkreślać, że sytuacja w Bełchatowie zrobiła się rozpaczliwa chyba nie trzeba.

RUCH CHORZÓW – PIAST GLIWICE 1:1

Zdaj maturę. Zdobądź zawód – powiedziały bandy reklamowe.

Piłkarze nie posłuchali i postanowili grać w piłkę. Znaczy, grać piłką… znaczy, tego… Tak w skrócie: jednym celnym strzałem w pierwszej połowie był gol Vassilieva: precyzyjny strzał, który wywołał okrzyki zachwytu… i zadumę, że, kurde flaszka, przecież takie uderzenie stojącej piłki powinien umieć wykonać co trzeci piłkarz w Ekstraklasie. Albowiem jest piłkarzem w Ekstraklasie, a piłka stoi w miejscu i no, kamaaaan!

Potem grał już tylko Ruch, który zasłużył na wygraną, ale ponieważ sport nie jest sprawiedliwy – tylko zremisował, bo Jakub Szmatuła obronił uderzenie Michała Helika

Mogliśmy ten mecz wygrać – marudził po meczu Kamil Wilczek.

A ja mogłem zostać Krystianem Zimmermannem, ale też nie umiałem.

Nie mogłeś – powiedział Głos Wewnętrzny, który był jak służący Pascal i za dużo wiedział.

GÓRNIK ZABRZE – POGOŃ SZCZECIN 2:0

Kiedy zobaczyłem w bramce Grzegorza Kasprzika, zatarłem dłonie ze złośliwej radochy. Łukasz Zwoliński, Adam Frączczak, bomby Maksymiliana Rogalskiego, tyle będzie okazji do drwin z bujania gołębi, łucznika i rolnika w polu…

Okazji nie było. Celnych strzałów Pogoni też nie było.

Brakuje crème de la crème – powiedziała Sonia Śledź, wyprowadzając finezyjnego sztycha w spotkanie, składające się głównie z ziemniaków i schabowego. Górnik wygrał zasłużenie, Pogoń najwyraźniej jest już na wakacjach, a Hubert Matynia jest na zwolnieniu lekarskim.

LECH POZNAŃ – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 1:3

Zamiast 40 tysięcy na poznańskim stadionie – zaledwie 22, zamiast wygranej – 1:3, przy czym owo „1” po nieodgwizdanym przez sędziów spalonym, zamiast kroku ku mistrzostwu – potknięcie i zarycie nosem w glebę.

Agregaty – powiedziały bandy reklamowe.

Ananasy – sprostował Głos Wewnętrzny.

Dzisiaj coś się stało złego – yodował Marcin Kamiński.

E, tam. Od tytułu oddaliła się drużyna miękka jak kaczuszka, a przybliżyły się walczaki, którym zależy – co niby w tym złego?

ŚLĄSK WROCŁAW – LEGIA WARSZAWA 1:1

Arbitrem głównym był Adam Lyczmański. Obie drużyny próbowały dostosować się do poziomu arbitra, ale ten bronił się wytrwale i wciąż utrzymywał bezpieczny dystans niekompetencji.

Robert, poczekaj! Odpocznijcie! Dokładnie! – komenderował trener Pawłowski, gdy jego zespół grał w przewadze. Piłkarz posłusznie odpoczywali dokładnie.

Chcieliśmy ten mecz wygrać – mamrotał Jakub Rzeźniczak.

Jeśli sposobem na wygranie meczu ma być strzelanie bramek sędzią Lyczmańskim… Zaprawdę, powiadam wam, finisz tegorocznych rozgrywek zapowiada się pasjonująco.

Bramka kolejki

Jakieś wątpliwości?

Dla mnie bramka Rafała Boguskiego – powiedział trener Zamilski w „SuperPiątku”.

Ech, ci hipsterzy…

Jean Pierre Augustin Barrientos Diaz. Obviously.

Kiks kolejki

I znowu imię ich Legion… Obrona Wisły przy golu Makuszewskiego, obrona Górnika Łęczna w całości i pojedynczo, ze szczególnym uwzględnieniem Macieja Szmatiuka (siedzący kankan przy pierwszym golu Cetnarskiego był uroczy), Marcin Kamiński przy pierwszym golu Jagiellonii, Kamil Wilczek… W ścisłym finale znaleźli się Lukas Klemenz (karny, kartka, osłupienie, ślepota, zawalone bramki) oraz Christian Pulhac, który co prawda nie zrobił nic, ale… ale właśnie – nie zrobił nic. Stał z piłką przed polem karnym Korony i czekał. I czekał… i czekał… W końcu kieleccy obrońcy ruszyli w jego kierunku, ale tak, wiecie, ostrożnie, bo przecież może komu podać, asekuracja, te rzeczy… Pulhac stał i czekał… Trucht przeszedł w bieg… Pulhac stał i czekał… Long story short – zabrali mu tę piłkę bez trudu, a on pewnie do dziś stoi i czeka.

Ale i tak wygrywa Lukas Klemenz.

Asysta kolejki

Pich? Dzalamidze? Starzyński przy 1:1? A może dwie klepki Kamila Drygasa przy bramce Barisicia? Nie, jednak duet Stilić-Brożek czyli asysta drugiego i trzeciego stopnia przy bramce Barrientosa.

Interwencja kolejki

Miejsce czwarte: Grzegorz Sandomierski broniący strzał Luisa Carlosa. Miejsce trzecie: właściwy Deleu na właściwym miejscu w 56 minucie. Miejsce drugie: Jakub Szmatuła podbijający uderzenie Michała Helika w ostatnich sekundach meczu. Wygrywa Krzysztof Pilarz broniący w 46 minucie rykoszet po uderzeniu Tomasza Nowaka. Nawet jeśli obronił tylko dlatego, że był to właśnie rykoszet.

TrENER kolejki

Sportowo powinien wygrać trener Probierz, ale tym razem wyróżnienie otrzymuje trener Kubicki. Nie za grę zespołu, ani za wynik przezeń osiągnięty, tylko za ogólny imydż, który sprawiał wrażenie… Oj, sprawiał wrażenie.

Ranking sędziowsko-okulistyczny

Pan sędzia Marciniak (ZB-KK) minus dwie dioptrie, bo nie będę się znęcał nad Klemenzem, który mógł dostać żółtych kartek jeszcze kilka.

Pan sędzia Stefański (LG-WK) minus cztery dioptrie za niepokazane żółte kartki i okresowe gubienie się w rzeczywistości.

Pan sędzia Frankowski (GŁ-C) z nudów zacząłem szukać powtórek zagrania, za które piłkarze Górnika chcieli dostać jedenastkę, ale kiedy nawet kibice Górnika nie wiedzieli, o co chodzi, zrezygnowałem. Zero dioptrii.

Pan sędzia Musiał (GKS_B-PBB) minus dwie dioptrie za gwizdanie w kratkę i trzecia za przysypiających liniowych (zadawało mi się, czy wrócił Sebastian Mucha?)

Pan sędzia Gil (RCh-PG) skoro sędzia Stefański dostał minus cztery dioptrie, to sędzia Gil powinien dostać najmarniej minus pięć oraz talon na wykład pana Sławka „Aspekt zaciśniętej pięści w behawiorystyce boiskowej”.

Pan sędzia Złotek (LP-JB) minus pięć dioptrii za gola Kownackiego może podzielić między siebie i liniowego, minus dwie dioptrie za pozostałe decyzje idą już tylko na jego konto.

 Pan sędzia Przybył (GZ-PSz) gwizdał słabo i nerwowo, ale bez poważniejszych konsekwencji, więc tylko minus trzy dioptrie.

Pan sędzia Lyczmański (ŚW-LW) w końcu eksplodował i odstawił taką partaninę, że nerki bolały, wątroba puchła, a żyła pulsowała dub-stepowo. I co? I nic, bo przewodniczący Przesmycki lubi pana Lyczmańskiego, więc tyle naszego, że przywalimy mu minus dwanaście dioptrii i trzy epitety – Adam Lyczmański nadal będzie gwizdał. W Ekstraklasie i na komentarze.

Cytat kolejki

Jarosław Wielgus: „Idźmalar! Idźmalar! Idźmalar! Idźmalar! Idźmalar!”

Chce pan jeszcze coś powiedzieć? Chce pan jeszcze coś powiedzieć? – wrzeszczał na trenera Korony sędzia Marciniak.

Trener Wielgus chciał powiedzieć „Idźmalar” jeszcze dwa razy.

Przemysław Pełka: „Trener Rumak dobrze uchwycił słabe punkty Korony”

…i ścisnął mocno.

Andrzej Zamilski: „Wspaniale zachował się trener z nosem”

Za to trener z uszami zachował się fatalnie.

Wojciech Jagoda: „Próba świadomego strzału…”

„Opisz Ekstraklasę jednym zdaniem”, odcinek 1567.

Marcin Baszczyński: „Jak ktoś jest dobry, to trafia w każdym spotkaniu”

W bramkę, w piłkę czy do szatni?

Kamil Kosowski: „Orlando Sa – można powiedzieć: człowiek z szafy”

Niby można, ale nie wypada – kwestia wyjścia z szafy, czy pozostania w niej, to prywatna sprawa każdego piłkarza.

Wojciech Jagoda: „Klemenz dobiera się do nóg Alvarinho”

Marcin Baszczyński: „Przyczajony jak w piaskownicy Filip Starzyński”

Taktyka „na wiaderko” czy „na łopatkę”?

Kamil Kosowski: „Sędzia był zainteresowany piłką”

I dlatego skończył jako liniowy, zamiast orzekać w Naczelnym Sądzie Administracyjnym

Marcin Baszczyński: „Kiedy odpali tę swoją sól, którą nas raczy…”

Czy ktoś mi raczy wyjaśnić, jak się odpala sól?

Kazimierz Węgrzyn: „Bramka w głowie zmienia wszystko”

Proszę się nie ruszać, zaraz przyjadą strażacy i pogotowie, przetną, wyjmą…

„Poligon” w „Ustaw Ligę”

A mówiłem, że potrzebne są dobre zmiany? – jęczał prezes LZS Poligon zerkając na dorobek punkowy pierwszej drużyny – Brzyski – jeden punkt, Wawrzyniak dwa, Magiera zero, Jankowski, Wilczek i Czernych – w sumie osiem, a o Hamalainenie nawet nie mówmy, bo mnie coś trafi.

Chciałem jednak zauważyć, że awansowaliśmy o 159 miejsce w klasyfikacji generalnej i o 20 miejsce w lidze „poligonowej” (kod: 307590499 ) – szepnął nieśmiało trener – Starzyńskiego wstawiłem, kapitanem zrobiłem, szesnaście punktów…

Nie pan jeden – wzruszyła pulchnymi ramionami pani Jadzia z księgowości, prowadząca drużynę rezerw – Na szczęście miałam też Alvarinho i Gergela i ta trójka ugrała mi 45 punktów, podczas, gdy pozostałych ośmiu zawodników – zaledwie 15.

Prowadzone przez panią Jadzię rezerwy awansowały na 1942 miejsce w klasyfikacji generalnej i na 342 pozycję w lidzie „poligonowej” (kod: 307590499 ). Która wciąż zajmowała szóste miejsce w klasyfikacji lig prywatnych, ale której przedstawiciele nadal rządzili w indywidualnej klasyfikacji generalnej: pierwsze miejsce zajmował OlaSq, kierowany przez prezes Olcię, drugie – ben3 prezesa Bernarda Jakubiaka, a czwarte – Stałe Fragmenty prezesa Mateusza Rokuszewskiego. Cztery drużyny w pierwszej dziesiątce (bo jeszcze Majstry prezesa Michała Perskiego na dziesiątym), siedem w pierwszej dwudziestce (Cip Skład prezesa Franek9182 na jedenastym, FC Ante Portas prezesa Kuraso na dwunastym i MacMar2 prezesa Gwozdza na siedemnastym), 1460 drużyn prężących dumnie klaty oraz muskuły i tylko 114 punktów, dzielących ligę „poligonową” (kod: 307590499 ) od podium.

Damy radę! – powiedział Głos Wewnętrzny.

Andrzej Kałwa

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Boks

Tej nocy ring zapłonie. Fury i Usyk walczą o przejście do historii

Szymon Szczepanik
0
Tej nocy ring zapłonie. Fury i Usyk walczą o przejście do historii
Niemcy

Champions League i spadek z ligi w tym samym sezonie. Union może nie być pierwszy

AbsurDB
1
Champions League i spadek z ligi w tym samym sezonie. Union może nie być pierwszy

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Josue: Kocham tu być, ale w Legii są ludzie, z którymi się nie identyfikuję

Szymon Piórek
12
Josue: Kocham tu być, ale w Legii są ludzie, z którymi się nie identyfikuję

Komentarze

0 komentarzy

Loading...