Reklama

Honor, zemsta, Tussipect i Klepczyński czyli IV kolejka Ekstraklasy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 sierpnia 2014, 12:14 • 9 min czytania 0 komentarzy

„Czekamy na sygnał… czekamy na sygnał… z centrali” – śpiewała Brygada Kryzys i tysiące kibiców Legii, podczas gdy delegacja klubowa pakowała dokumenty i sprawdzała, czy ze świątecznego ubrania nie wypadły dwa granaty. W oczekiwaniu na kolejne Wielkie Ogólnopolskie Odświeżanie Ekranu (środa, 8:00 rano) rozegraliśmy czwartą kolejkę Ekstraklasy, w której GKS Bełchatów zajął fotel lidera, Legia rozszarpała Górnika Łęczna, pan sędzia Złotek zepsuł puszkę sprayu, a pan Gil zepsuł humory mieszkańcom Kielc.

Honor, zemsta, Tussipect i Klepczyński czyli IV kolejka Ekstraklasy

Cracovia – Korona Kielce 2:1

„W związku ze skandalicznym błędem sędziego Gila, na skutek którego drużyna nasza została okradziona z punktu, apelujemy do Cracovii o honorowe zachowanie i zrzeczenie się nienależnego jej zwycięstwa. W prawdziwej sportowej rywalizacji powinna tryumfować sprawiedliwość, etyka i rozwiązania boiskowe, a nie skandaliczne decyzje ślepych arbitrów. Data. Podpisy.”
To co, wysyłamy?
Mhm. Na Berdyczów.

Górnik Zabrze – Jagiellonia Białystok 3:0

A co my mamy powiedzieć? – syknęli kibice Jagiellonii – Karny od czapy, gol po spalonym, sędzia jakby się Tussipectu na pusty żołądek nażłopał…
Nic lepiej nie mówcie – tłumaczyli kibice Górnika – Nie dostalibyście ze spalonego, to dostalibyście inaczej, bo byliście słabsi , wolniejsi i nie oddaliście ani jednego celnego strzału. A że sędzia Złotek był półprzytomny to inna sprawa.
W takich cyrkumstancjach zarząd Jagiellonii postanowił nie wystosowywać oficjalnego protestu, ograniczając działalność dyplomatyczną do tradycyjnych fochów trenera Probierza.

GKS Bełchatów – Śląsk Wrocław 2:0

I właśnie za to lubię naszą Ekstraklasę – porównując składy i dorobek z ostatnich lat, wypadałoby postawić sporą sumę na Śląsk, a tymczasem wygrały entuzjazm, konsekwencja i stabilizacja. I w dodatku wygrały całkowicie zasłużenie. Trener Kiereś pracuje ze swoimi piłkarzami od ohohoho, spokojnie realizuje swoją wizję piłki, umiejętnie wprowadza do składu zmienników…
…i GKS Jest liderem, więc pewnie niedługo działaczom odwali, zaczną marzyć o pucharach, a może nawet o kolejnym wicemistrzostwie, a gdy GKS zacznie przegrywać (a zacznie, bo to jest sport), obrażą się na trenera i wymienią go na któregoś z dostępnych-bezrobotnych. Którzy też będą przegrywać, więc się ich wywali i zatrudni trenera Złomańczuka.
I za to naszą Ekstraklasy lubię mniej.

Reklama

Legia Warszawa – Górnik Łęczna 5:0

Po pierwszej połowie miałem wrażenie, że to kolejny spektakl z cyklu „Och, jakże okrutnym jest los polskiego piłkarza, usypcie nam kurhan i posadźcie na nim białe orchidee” Na drugą połowę Legia wyszła jednak z mordem w oczach – Górnik stał w kącie i płakał, a Legia wypłacała mu kolejne plaskacze. Momentami było to wręcz niesmaczne – jakby gimnazjalny dryblas, opieprzony przez nauczyciela przy całej klasie za zawaloną klasówkę, odreagowywał na siedmiolatku – ale wreszcie była prawidłowa reakcja na niepowodzenia: irytacja, agresja i dawać następnego do rozszarpania, a nie znane od -dziestu lat snucie się po boisku i chlipanie że „miesiąc temu śmy przegrali/odpadli, jakaż trauma przeokrutna nogi nam pęta, spać nie daje i ponure cytaty z Szekspira podsuwa”.

Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:2

Panowie, taktyka na dzisiejszy mecz jest prosta. Który z was zna rosyjski?… OK, to ty będziesz plastrem Sadajewa. Masz biegać za nim cały czas, masz mu mówić, że jest cienias, że ma krzywe nogi i brodę dłuższą niż Sam-Wiesz-Co, że robi herbatę na wodzie po pierogach, a jego stara klaszcze u Rubika, nie wiem, wymyśl coś i zasuwaj non stop. Reszta pociska mu po polsku, bo chłop trochę w Polsce gra, więc coś rozumie. A kiedy sędzia już go wywali, to gramy schematem numer trzy. Albo nie – wtedy bierzemy się za Valente.
To był dla Lechii mecz do wygrania – nawet z Valente na stoperze. Niestety, Sadajewowi znowu odwaliło i trener Rumak może sobie wmawiać, że Lech stoi murem za trenerem nawet w obliczu dymisji (a może nawet przede wszystkim w obliczu) i to dla niego gra do przodu, strzela, wygrywa.
A właśnie… Czy trener Rumak wciąż jest trenerem Rumakiem?

Zawisza Bydgoszcz – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:2

Jeden przyzwoity Brazyloportugalczyk – rozumiem. Dwóch – normalka, żeby temu pierwszemu smutno nie było. No, trzech… Ale tylu? I co z tego, że każdy na treningu piłką buty wiąże, a nogami żongluje… czy jakoś… skoro na meczu wystarczą dwa kopy, żeby się obraził i przestał, a cztery, żeby zaczął uciekać przed piłką? Po pierwszej połowie wydawało się, że Podbeskidzie dostanie łomot, ale Zawisza potrafił do siatki trafić tylko raz, a potem piłkarzom Zawiszy włączył się tryb gwiazdorski: „prowadzimy, jesteśmy mistrzami, widziałeś jak mu kwadrans temu założyłem siatkę? Jak będę chciał, to zrobię to jeszcze raz, ale akurat mi się nie chce”. Piłkarzom Podbeskidzia się chciało i wygrali. I dobrze.

Wisła Kraków – Ruch Chorzów 2:2

Profesjonalne granie nie polega na tym, by biegać w jedną i drugą stronę i liczyć na to, że coś się uda – powiedział Arkadiusz Głowacki, wysyłając do kosza połowę meczów Ekstraklasy i pierwszą połowę z pozostałej połowy.
Piłkarze Ruchu i Wisły biegali i liczyli. I udało im się. To był mecz pełen okazji: dla piłkarzy – okazji do strzelenia bramki, a dla kibiców – okazji do bezkarnego używania słów powszechnie uznanych za brukowane, bo sama zobacz, kochanie, co oni robią, jak można było tego nie strzelić, mać?
Trrrreotrrralve! – zaklęło kochanie, które nie lubi być odrywane od pracy. Zwłaszcza gdy grają polscy piłkarze, bo wtedy z góry wie, co zobaczy.

Reklama

Pogoń Szczecin – Piast Gliwice 0:0

Zwrot „Szkoda, że państwo tego nie widzą” nie jest tu na miejscu, bo nic by się nie stało, gdybyśmy nie oglądali. Bardziej pasowałoby „Szkoda, że państwa tu nie ma” – w Warszawie najpierw prażyło jak w piekarniku, a potem lało jak w filmie, w którym Russell Crowe bawił się w stolarza, a w Szczecinie 25 stopni, ochładzający wiaterek od morza (czyli od Zalewu), można się było rozłożyć wygodnie na trybunie, mięsień trójbębny wypiąć do słoneczka, zdrzemnąć… przebudzić… zobaczyć jak Adrian Klepczyński z łoskotem i łopotem szarżuje na bramkę Janukiewicza… znowu się zdrzemnąć… znowu się przebudzić… znowu zobaczyć szarżującego Klepczyńskiego…
Bardzo dobrze prezentuje się Murawski – ucieszył się Maciej Murawski, któremu słońce zaświeciło w monitor.
Graczem meczu widzowie wybrali Adama Frączczaka, którego wszyscy głosujący mieli w składzie w „Ustaw Ligę”, a połowa miała go „na kapitanie”, co dawało dwa razy więcej punktów za jednego smsa.

Bramka kolejki

Robert Jeż przymierzył z wolnego jak za starych dobrych czasów i może warto by docenić, bo nie wiadomo, kiedy będzie mu się chciało znowu, ładnie strzelił też Michał Efir, ale ja bym wyróżnił tym razem bramkę Kamila Poźniaka. Tak, wiem, że część zasługi należy się Pawełkowi i Celebanowi (każdemu po ćwiartce), ale bramka i tak była wesoła.

Kiks kolejki

Garguła, Kosznik, Brożek, Kuświk, Czernych.. Ot, takie zwykłe boiskowe sytuacje – ten nie trafił w piłkę, ten nie trafił w bramkę, ten trafił, ale w kolegę… Prawdziwym pechowcem był za to Krzysztof Ostrowski: to samo miejsce, ten sam przeciwnik, bodaj nawet ta sama ręka. Jonasz jak stąd do Bełchatowa i z powrotem.

Trener kolejki

Duet Warzycha-Dankowski – oczywiście, formalnie cała sytuacja jest z gatunku śmiesznych łamane przez niesmacznych, ale panowie fochów nie strzelają, współpracują lojalnie i z tej współpracy rodzi się ciekawy zespół, zasługujący na więcej niż 3500 widzów.

Do zapamiętania

Henning Berg w sobotę – mecz zaczynał z miną „Idź stąd”, w pierwszej połowie przeszedł w tryb „Idź stąd, bo ci naprawdę lutnę!”, a potem łagodniał… złagodniał… 3:0.. uspokoił się.. 4:0… uśmiechnął się… 5:0… roześmiał się i zaczął klaskać.

Do zapomnienia

Dyskusje po decyzji UEFA przyznającej Celtikowi walkower w meczu z Legią. I te prowadzone medialnie, i te w sieci, i te w oficjalnych dokumentach. Przykrzejsze niż sama decyzja. A to przecież jeszcze nie koniec…

Ranking sędziowsko-okulistyczny

Pan sędzia Gil (C-KK) od początku meczu gwizdał dziwnie, ale numer z wręczeniem Cracovii punktów na srebrnej tacy przebił wszystkie meczowe wtopy. Minus osiem dioptrii i wniosek do przewodniczącego Przesmyckiego o spskitowanie pana Gila.

Pan sędzia Złotek (GZ-JB) odstawił wielką sędziowską żenułę. Minus dwanaście dioptrii i niech pan sędzia wraca, skąd przyszedł.

Pan sędzia Musiał (GKS_B-ŚW) po swojemu, aczkolwiek bardzo niekonsekwentnie, bo Baran za celowe walenie łokciami powinien ze dwa razy wylecieć z boiska. Że mur robił sędziego w bambuko, gdy tylko mógł, nie warto nawet wspominać, bo pan sędzia nigdy nie miał głowy do takich drobiazgów. Minus cztery dioptrie.

Pan sędzia Przybył (LW-GŁ) miło rozczarował, nie spękał przed frekwencją (przyznajmy – mizerną), jeśli się mylił, to w obie strony (czasem nawet w odstępie 30 sekund), a najpoważniejszym „ale” było niewywalenie z boiska Jakuba Rzeźniczaka, który chciał „wyrzucić z siebie tę złość”, ale wyrzucał ją poniżej krytyki i przepisów. Minus cztery dioptrie.

Pan sędzia Marciniak (LG-LP) karny słuszny, czerwona dla Sadajewa tym bardziej, ale gwizdanie spalonego przy bramce Kownackiego powinni sobie sędziowie darować. Minus trzy dioptrie za całość, bo rzecz była dynamicznie-minimalna, a poza tym Kownacki siedział w tym tygodniu na ławce LZS Poligon, więc i tak bym punktów za tę bramkę nie dostał.

Pan sędzia Jakubik (ZB-PBB) dostaje minus siedem dioptrii, bo rzut wolny to rzut wolny, a rzut karny to rzut karny.

Pan sędzia Stefański (WK-RCh) nie miał dobrego dnia i co najmniej dwie z jego decyzji można by uznać za wpływające na wynik, gdyby nie to, że podstawowy wpływ na miała sama Wisła. Zatem tylko minus dziewięć dioptrii ryczałtem.

Pan sędzia Frankowski (PSz-PG) zaczął nieźle, od przywitania z trenerem Piasta… po hiszpańsku, pozwalał piłkarzom na dużo, ale nie na zbyt dużo, a jedyny poważny zgrzyt wiązał się z sytuacją, w której żółtą kartkę dostał Hadj Said, a portowcy domagali się karnego za rękę Klepczyńskiego. Sędzia wybrnął umiejętnie i dlatego dostaje tylko minus jedną dioptrię.

Cytat kolejki

Tomasz Wieszczycki: „Brakuje mi tego przodu, tej mocy w przodzie”
Proponowanie Braveranu byłoby pewnie nietaktem? Zwłaszcza proponowanie go ełkaesiakowi…

Marcin Krzywicki: „Zbudować dom, zasadzić drzewo czy spłodzić syna potrafi dziś każdy, ale tylko prawdziwy mężczyzna precyzyjnie dośrodkuje w pełnym biegu”
Młodzieńcze, co wahasz się jak żyć –
wzór ci podam bliski i ogromnej wagi:
miast sny o chuciach, drzewach i bogactwie śnić
postępuj jak nauczał podręcznik Talagi!

Wojciech Jagoda: „Mila w boczny słupek”
…i w górną poprzeczkę.

Kazimierz Węgrzyn: „Brakuje mi elementu zaskoczenia”
Prosz…

Krzysztof Przytula: „Należy tak grać, ale nie pochwalam tego wejścia”
Ze względów estetycznych czy etycznych?

Wojciech Jagoda: „Wybór widzów jest zawsze wyborem słusznym”
Kuźniarowi się upiekło, ale nie ryzykowałbym…

Mateusz Mak: „Każdy mecz się niełatwo ogląda”
Motto Ekstraklasy na sezon 2014/2015. I sześć następnych.

Arkadiusz Głowacki: „Profesjonalne granie nie polega na tym, by biegać w jedną i drugą stronę i liczyć na to, że coś się uda”
U nas profesjonalne granie polega na bieganiu ze świadomością, że i tak się nie uda.

„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Prezes LZS Poligon klął na czym świat stoi: Quintana cienko, Makuszewski, cienko, Pich beznadziejnie i jeszcze na dodatek Sadajew zarobił czerwoną kartkę.
Ale szefie… – wtrącił Głos Wewnętrzny na etacie sekretarki – Przecież przed tą kolejką wymieniliśmy Sadajewa na Michała Maka.
Twarz prezesa LZS Poligon rozjaśnił uśmiech.
I Brzyski wyczesał 15 punktów, Frączczak jako kapitan 16, Sadlokaśmy kupili – kolejne 8… Awansowaliśmy na 95. miejsce w klasyfikacji generalnej i 10. w lidze „poligonowej” (kod: 521124413).
Ha! – prezes LZS Poligon potoczył dumnym wzrokiem i butelką po piwie – Chuzdebos?

Niestety, tak się jakoś dziwnie składa, że kiedy LZS Poligon idzie jak burza, to reszta ligi „poligonowej” (kod: 521124413) staje i wpada w podziw, zamiast kosić punkty. Efekt taki, że wciąż zajmujemy ósme miejsce w klasyfikacji lig prywatnych, a do lidera tracimy aż 147 punktów i to już nie jest śmieszne, nawet jeśli w lidze liderującej gra 700 zespołów więcej niż w naszej.

W samej lidze zmiany – małpy15 spadły na miejsce trzecie, jelonki – na szóste, na osiemnastym znalazły się Żyrafki, a przewodzi temu całemu zwierzyńcowi prowadzona przez Mateusza Dębskiego drużyna Suomi II, która… /fanfary/ w klasyfikacji generalnej zajmuje miejsce trzecie /oklaski/. W pierwszej dwudziestce „generalki” ligę „poligonową” reprezentują także Majstry 2.0 Michała Perskiego i chyba powinniśmy popracować transferowo, żeby za tydzień było nas tam więcej.

Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...