W Widzewie, o którym w końcu zaczęto więcej mówić pod kątem sportowym, niż finansowo-organizacyjnym, zawrzało. Klub opublikował oświadczenie: „Rada Nadzorcza RTS Widzew Łódź S.A. nie przyjęła budżetu na lata 2012 – 2013 złożonego przez Zarząd RTS Widzew Łódź S.A. W związku z tą decyzją Zarząd oddał się do dyspozycji Akcjonariusza. ” Zabrzmiało groźnie? Zabrzmiało. Zawiało grozą? No, pewnie, bo wychodzi na to, że w łódzkim klubie szykują rewolucję, że poleci kilka głów. Tymczasem…

„Zarząd oddał się do dyspozycji Akcjonariusza”. W teorii wygląda poważnie, w praktyce – do dyspozycji oddał się zarząd w składzie dwuosobowym, z czego jedna to… syn właściciela klubu. Ciekawi jesteśmy, w jaki sposób dowiedział się o tym Sylwester Cacek? Czy odebrał telefon od syna, a ten mu oznajmił: tato, oddaję się do twojej dyspozycji? Komedia.
Faktem jednak jest, że Sylwester Cacek coraz częściej pojawia się w Łodzi, na meczach Widzewa, sam uczestniczy w spotkaniach biznesowych i sam przejmuje władzę nad klubem, choć wciąż dowodzi z tylnego fotela. Mateusz przestał się wypowiadać w mediach, nie organizuje już konferencji, w Widzewie wciąż jest, ale jakby go nie było, to kibice nawet by się nie zorientowali. Ojciec przyznaje w prywatnych rozmowach, że wszedł na minę, że syn sobie nie poradził i dlatego musiał zainterweniować. Wziął się za sprzątanie bałaganu, jakiego narobił Mateusz. Rozmowa pomiędzy nimi wyglądała mniej więcej tak:
– Bo ty… – mówił Cacek junior.
– Co ja?! Co ja?!
– Mnie stresujesz…
– Ja cię stresuję, kurwa?!
Oddanie się zarządu do dyspozycji właściciela wygląda na zagranie pod publiczkę. Klub zrzuca odpowiedzialność na miasto, narzeka na brak finansowego wsparcia z jego strony, na niewielkie zaangażowanie w budowę nowego stadionu. Władze miasta kontrują, że Widzew jest winien pieniądze, że wsparcie otrzymuje, że procedury z nowym obiektem przebiegają zgodnie z planem, ale przede wszystkim klub pisze nieprawdę. Ot, takie medialne przepychanki.
My zwracamy jednak uwagę na fragment, że „budżet na lata 2012-13 nie został przyjęty”. Po pierwsze, jak to możliwe, że dopiero teraz, gdy rozgrywki ligowe trwają od kilku tygodni, zapadają takie decyzje? Po drugie, jeśli we wrześniu budżet jest wielką zagadką, to na jakiej podstawie w tej lidze kilka miesięcy wcześniej wydaje się te cholerne licencje? Po trzecie, takie hasło to przecież jasne przesłanie o braku płynności finansowej i zbliżających się problemach. Problemach, do których Widzew zdążył już wszystkich przyzwyczaić…