Za te wszystkie rady, które udzielamy amatorom z PZPN, chyba powinniśmy pobierać wynagrodzenie. Kto inny wytłumaczy co niektórym, jak organizuje się np. zgrupowanie kadry?
Reprezentacja zakwaterowała się małym, świetnym hotelu – Dworze Oliwskim w Gdańsku. Zatrzymywali się tam także Niemcy i oczywiście wynajmowali cały obiekt na własność. Mało tego – wesele w tym hotelu robił Dariusz Michalczewski i też zarezerwował sobie cały obiekt. Ale kadra nie. Teraz Tomasz Rząsa chodzi po hotelu i pyta kolejnych napotkanych dziennikarzy, dlaczego mieli czelność się w nim ulokować. Mało tego, na tyle jest bezczelny, że sugeruje konieczność wyprowadzi. Wyprowadzić to Rząsa może – niestety – tylko samego siebie i nikogo więcej.
Czy słyszeliście kiedyś, żeby ktoś chodził po hotelu i prosił spotkanych ludzi, by się wyprowadzili? Co to w ogóle za obyczaje? Na miejscu właściciela Dworu Oliwskiego byśmy interweniowali – gość mu psuje interes.
Jeśli kadra szukała spokoju i dlatego zdecydowała się na mały hotel na obrzeżach miasta, należało wynająć go w całości. Jeśli się tego nie zrobiło – tu apel do Rząsy – proszę zachować resztki kultury i nie nagabywać gości hotelowych i nie zakłócać im spokoju. Są to od tej chwili goście dokładnie tak samo ważni, jak piłkarze. Zapłacili za swój pobyt, mogą chodzić na basen, do sauny, na posiłki, mogą robić, co im się tylko podoba. Jeśli kadra nie chce z nimi mieszkać, może zmienić hotel. Nikt jej tam pod kluczem nie trzyma.
Miała być rada, więc będzie. To, że należało zarezerwować cały obiekt, jest oczywiste, ale wytłumaczymy panu Rząsie, jak podobne sprawy załatwiają profesjonalne związki. Otóż on – jako dyrektor ds. mediów – powinien zebrać listę dziennikarzy, którzy przyjadą do Gdańska. Następnie powinien poinformować: „Dziennikarze obsługujący zgrupowanie kadry zostaną zakwaterowani w tym i tym hotelu, rezerwacji dokonał PZPN, redakcje proszone są o opłacenie noclegów. Prosimy przedstawicieli mediów by lokowali się właśnie we wskazanych przez nas miejscu, gdzie zapewnimy komfortowe warunki pracy”. Proste? Proste. Proste jak drut.
Tymczasem dyrektor ds. mediów ciągle myśli, że ma płacone za nieszczery uśmiech i słuchawkę przyklejoną do ucha.