– Moim celem jest transfer do Anglii albo Hiszpanii. To najchętniej oglądane ligi na świecie. Nie zamykam przed sobą drzwi, wspaniale byłoby tam odejść – tak mówił ledwie kilka tygodni temu, a tymczasem w poniedziałek podpisał kontrakt z rosyjskim Zenitem. On i Axel Witsel. Za kosmiczne pieniądze, przy których transfer Samuela Eto’o do Anży Machaczkała brzmi niepoważnie, jak niedzielne zakupy na przykościelnym odpuście. Mimo wszystko, patrząc tylko na to, z jakimi klubami dotąd Hulka łączono (piszemy o nim, bo Witsel jakoś nas nie grzeje), można czuć duży niedosyt. Zasługiwał, by oglądać go częściej. Co weekend, w bardziej prestiżowych rozgrywkach. W tej Premier League, chociażby, o której sam chętnie mówił.
Na gorąco, tuż po tym, jak działacze Zenitu ogłosili radosną nowinę, pojawiają się trzy pytania:
1. Ile on na tym zarobi?
2. Ile zarobi na jego odejściu FC Porto?
3. I co sam Hulk może w tej Rosji osiągnąć?
Czyli inaczej układając pytanie: dlaczego akurat tam?
Najprościej odpowiedzieć na pierwsze, a przynajmniej wszystkie źródła zbliżone do klubu podają te same kwoty. Brazylijczyk ma zgarniać w chłodnym St. Petersburgu około siedmiu milionów euro za sezon, co w przypadku wypełnienia (czysto teoretycznie) pięcioletniego kontraktu, zagwarantowałoby mu 35 milionów, nie licząc dodatków i premii. Na kolejne pytanie – „ile zarobi Porto?” zdążyły pojawić się już przynajmniej trzy odpowiedzi. Niektóre źródła z dużą dokładnością podają 39, 5 milionów euro. Kolejne dementują, twierdząc, że kwota nie może być niższa niż 50 milionów, bo ofertę opiewającą na taką sumę Porto odrzuciło przecież przed tygodniem. – Mamy na biurku propozycje z dwóch angielskich klubów oraz jednego z Rosji. Rozmowy trwają – potwierdzał wtedy rzecznik prasowy Porto, a trener Zenitu, Luciano Spaletti powiedział: – Tak, wciąż jesteśmy zainteresowani, ale wszystko zależy od ceny.
W mediach portugalskich pojawiła się dziś trzecia wersja wyceny transferu, która zdaje się być najbliższa prawdy. Dziennik „O Jogo” powołuje się na otoczenie menedżera piłkarza – Teodoro Fonseci. Rosjanie mieliby, według tych informacji, zapłacić za Hulka 60 milionów, z czego 85 procent trafiłoby na konto Porto, a reszta miałaby być dystrybuowana przez specjalne fundusze inwestycyjne. Sam Fonseca ma zarobić na transferze przynajmniej dwa okrągłe miliony.
Przez większość wieczoru strona internetowa Zenitu witała komunikatem: „Przepraszamy, serwer jest przeciążony”. Mistrz Rosji odpowiedział na poczynania konkurencji, której kryzys zdawał się być niestraszny, w sposób nokautujący. CSKA ściągnęło Brazylijczyka z Gremio Porto Alegre za 13 milionów, Spartak odpowiedział innym za siedem. Anży wyłożyło 18 kawałków za Lacinę Traore i pięć na Lassa Diarrę. Lokomotiv poprawił siódemką za Vedrana Corlukę. Nawet Terek przymierza się do zakupy Ailtona z APOEL-u Nikozja za ponad dwa miliony w europejskiej walucie. I nagle, na ostatnią chwilę, przyjeżdżają działacze Zenitu i rozganiają imprezę.
100 milionów za Hulka i Witsela. Po raz pierwszy, drugi, sprzedane!
Po tym, jak w 2005 roku pieniądze w Zenit zaczął pompować GAZPROM (prezesem klubu jest szef Gazprom Neft, spółki zależnej), w końcu należało się tego spodziewać. W St. Petersburgu powstaje nowoczesny stadion na 69 tysięcy ludzi, a jak do tej pory mistrz Rosji był w stanie wydać 15-20 milionów na transfery Bruno Alvesa czy Domenico Criscito. Tym razem, mając pewne miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów, decydenci energetycznego giganta postanowili nie zaciągać ręcznego hamulca.
Kiedyś dość obrazowo o pieniądzach i aspiracjach sportowca opowiadał na naszych łamach Ivica Kriżanac. Warto dziś wspomnieć ten cytat z Ivicy, będącego przecież wtedy piłkarzem Zenitu, niedługo po triumfie w Pucharze UEFA:
Kiedyś mówiłeś, że w wieku 27 albo 28 lat zakończysz karierę, bo już będziesz obrzydliwie bogaty. Twierdziłeś, że gotówki będziesz miał tyle, że trzeba będzie ją składować na balkonie.
– (śmiech) Już nie ścigam pieniędzy. Tak szczerze, to mam wystarczająco. Jestem bogaty i tyle. Do końca życia starczy dla mnie i dla mojej rodziny, wszyscy będą szczęśliwi. Ale z tym graniem… Jak wiesz, już mam 29 lat, więc moje zapowiedzi okazały się gówno warte. To jest tak, że jak idzie tak sobie, to piłkę traktujesz jak zawód, chcesz uciułać parę dolców, a jak coś wygrasz, coś dużego, to się zaczyna też frajda. Teraz mam frajdę. Dokopaliśmy całej Europie! Manchesterowi United, Bayernowi Monachium i innym!
Wasza droga po Puchar UEFA była niewiarygodna.
– Szliśmy krok po kroku. Nikt nie sądził, że skończy się w finale. Ale graliśmy dobrą piłkę, strzelaliśmy sporo goli. Mecz z Bayernem, wygrany 4:0, był magiczny. Całe miasto szalało. A Sankt Petersburg umie się bawić, umie! Potem byli kolejni rywale. Jak już doszliśmy do finału, to się nagle okazało, że strzelamy mnóstwo bramek, ogrywamy wszystkich i już w tym ostatnim meczu czuliśmy się faworytami. Czuliśmy, że jesteśmy diabelsko mocni. I wygraliśmy.
„Chcesz uciułać parę dolców. A jak coś wygrasz, coś dużego, to się zaczyna frajda”.
Hulk coś dużego już raz w swojej karierze wygrał i analizując kadrę Zenitu trudno odbierać mu prawa do kolejnych sukcesów – w końcu podpisał kontrakt tuż przed terminem zamknięcia kadr na Ligę Mistrzów. A jednocześnie ciężko pozbyć się tego zdziwienia, że – on, Hulk, w odrobinę mniejszych stopniu Witsel – wybrał właśnie w ten sposób.
Nawet gdyby te fury pieniędzy miał trzymać na balkonie sąsiada, bo na własnym zabrakło już miejsca.
PAWEŁ MUZYKA
