Za kilka miesięcy rozpoczną się eliminacje do mistrzostw świata, w których głównym rywalem Polaków będą Czesi. Nasi południowi sąsiedzi mają w tej chwili nie lada problem – żaden poważny trener nie chce prowadzić ich reprezentacji. Najpierw ofertę objęcia kadry odrzucił Matthias Sammer, teraz „nie” powiedział Czech Ivan Haszek.
Niemiec nie zgodził się na propozycję z dwóch powodów – po pierwsze chciał zarabiać dwa razy więcej niż dawali Czesi (oferowali skromne 500 tys. euro). Po drugie, Sammer liczy na to, że gdy Joachim Löw zrezygnuje z posady selekcjonera, to on go zastąpi. Ma na to szanse, w końcu jest szefem wyszkolenia DFB (Niemiecki Związek Piłki Nożnej).
Sfrustrowani odmową Niemca Czesi zadzwonili do Haszka, pochodzącego z niezwykle usportowionej rodziny – jego brat Dominik był przez lata jednym z najlepszych bramkarzy w NHL. Ivan od razu odrzucił jednakk ofertę. Dlaczego? Oto jego uzasadnienie: – Mówię nie, bo nie podoba mi się działanie władz związku i podejmowane przez nich sposoby rozwiązywania problemów.
W tej sytuacji największe szanse na zastąpienie Karela Brucknera ma Niemiec Klaus Toppmoeller. Kolejni na liście kandydatów są Czesi: Petr Rada i Josef Chovanec.
Trener, który poprowadzi Czechów, ma przed sobą ciężkie zadanie. W drużynie nadal trwa wymiana pokoleniowa. Po Pavlu Nedvedzie i Karelu Poborskym, którzy odeszli z kadry kilkanaście miesięcy temu, zespół mają opuścić Jan Koller i Tomas Galasek. Z reprezentacji, która podczas Euro 2004 grała równie dobrze co obecnie Rosja, pozostanie już tylko kilku piłkarzy…