Reklama

Polak zachwycił świat snookera w wieku 13 lat. „Tego nie zrobił nawet Ronnie O’Sullivan”

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

03 września 2024, 17:09 • 9 min czytania 10 komentarzy

Michał Szubarczyk ma 13 lat i właśnie został mistrzem świata do lat 21, zachwycając cały snookerowy świat. Postanowiliśmy sprawdzić, jak rodził się ten wielki talent. Okazuje się, że na początku tej historii jest kara, jaką państwo Szubarczykowie musieli wymierzyć Michałowi i jego siostrze. Potem ich syn już od samego początku robił furorę przy stole. Potrafił ograć 40-letniego bardzo znanego rywala, mimo że występował w ortezie po złamaniu ręki. W mistrzostwach świata najtrudniejszy był dla Michała półfinał, którego jego tata nie mógł oglądać na żywo, bo… przy stole obok sędziował drugie spotkanie tej fazy. Widział dopiero ostatniego frejma. Dziś mówi nam o wygranej syna: – Nie sądziłem, że osiągniemy tak wielki sukces już teraz.

Polak zachwycił świat snookera w wieku 13 lat. „Tego nie zrobił nawet Ronnie O’Sullivan”

– Wszystko zaczęło się od tego, że dzieciaki przeginały z oglądaniem bajek – mówi w rozmowie z Weszło Kamil Szubarczyk, ojciec Michała, który jednocześnie jest trenerem syna oraz sędzią snookerowym. W domu regularnie powtarzał się ten sam scenariusz – rodzice rzucali hasło: „Wychodzimy!”, a Michał i jego starsza o półtora roku siostra prosili: „Nie wyłączajcie nam bajki. Jeszcze minuta”. I płacz. W pewnym momencie pan Kamil i jego żona musieli zakazać im oglądania telewizji przez tydzień.

„Może poszlibyśmy razem zagrać?”

Dzieciaki są cwane. Skoro nie mogły oglądać bajek, przychodziły i pytały, czy mogą oglądać ze mną sport. Najbardziej śledziłem siatkówkę i właśnie snookera. Córka, Gabrysia, od razu uznała, że snooker jest nudny i w ogóle jej nie interesuje. Z Michałem było inaczej. Zaczął rejestrować zagrania, zadawał wiele pytań. „Dlaczego on to robi?” „Dlaczego za to zagranie dostał tyle punktów?”. Minęły dwa miesiące i syn zapytał: „A może poszlibyśmy razem zagrać?”. Poszliśmy. W klubie był nieco niższy stół, do pool bilarda, ale uznaliśmy, że nie będziemy się wygłupiać i od razu zaczniemy od snookera – dodaje pan Kamil.

Kilka dni temu Michał Szubarczyk w wieku 13 lat został mistrzem świata do lat 21. – Jako doświadczony zawodnik i propagator snookera w Polsce ściągałem do naszego kraju Ronniego O’Sullivana czy Stephena Hendry’ego. Żaden z nich nie osiągnął w tak młodym wieku czegoś takiego, co Michał. O’Sullivan zwyciężył w mistrzostwach świata do lat 21, gdy miał 15 lat. Dlatego to, czego dokonał Szubarczyk, jest niewiarygodne – mówi w rozmowie z Weszło Marcin Nitschke, znany polski zawodnik.

Reklama

Mistrzostwa odbywały się w Indiach. W finale Szubarczyk pokonał 5:1 20-letniego Niemca Alexandra Widaua, choć przed decydującym spotkaniem miał sporo obaw. – Przed finałem dość mocno się stresowałem. Budziłem się kilka razy w noc poprzedzającą mecz. Śniło mi się, że przegrywam to spotkanie – mówił po turnieju w rozmowie z TVP Sport. Najtrudniejszym spotkaniem w drodze po złoty medal był jednak półfinał, w którym młodziutki Polak wygrał 5:4 ze starszym o siedem lat Irańczykiem, Tirdadem Azadipourem.

W tamtym meczu było na żyletki, choć poprzednie spotkanie też było trudne. Półfinał Michała był o tyle specyficzny, że w jego trakcie ja na stole obok sędziowałem drugie spotkanie tej fazy. Będąc sędzią, nie mogłem się dekoncentrować, musiałem skupić się na swoim meczu. Zerkałem więc tylko na wynik spotkania syna, a później oglądałem ostatniego frejma, gdy skończył się mój mecz. Wiedziałem od początku turnieju, że Michał może daleko zajść. Widziałem, w jakiej jest formie. Imprezą docelową były dla nas wcześniejsze mistrzostwa świata do lat 17. Michał wywalczył w nich brąz, a kiedy przylecieliśmy do Indii, tak nim pokierowałem, by uwierzył, że może być najlepszy, ale jednocześnie, by nie czuł ciśnienia, że koniecznie musi to zrobić – opowiada pan Kamil, ojciec snookerzysty.

Michał Szubarczyk ze swoim tatą, Kamilem 

Grał ze złamaną ręką

Michał zaczął grać w snookera jako ośmiolatek. Na początku łączył to z piłką nożną, brał nawet udział w Akademii Młodych Orłów PZPN. Trenował w klubie z Lublina, ale tam pojawiły się pewne zgrzyty, które zniechęciły do piłki i jego, i ojca. W pewnym momencie trzeba było dokonać wyboru. – Piłka, którą syn ćwiczył trzy razy w tygodniu, prowadziła do przemęczenia mięśni, a w snookerze należy je wzmacniać w określony sposób. Pracowaliśmy przy stole nad techniką, ale to się rozwalało przez futbol. Poza tym zwyczajnie brakowało czasu: Michał potrzebuje trzech, czterech godzin treningu snookera codziennie. Zdecydował się postawić na ten sport, choć często chodzi dziś też pokopać z kolegami piłkę – wspomina Kamil Szubarczyk.

Szybko okazało się, że Michał ma wielki potencjał. Chciał grać ofensywnie, wbijać i potrafił to robić. Po sześciu miesiącach treningów pojechał na mistrzostwa Polski do lat 12. Ośmiolatek z Lublina wywalczył brąz. Nie miał za bardzo rówieśników, z którymi mógł ćwiczyć, więc w zasadzie od początku trenował z dużo starszymi od siebie. Niedługo później zaczął pokonywać uznanych polskich snookerzystów.

Reklama

Jeżeli ktoś nie przerobił sobie czegoś takiego w głowie, najlepiej we współpracy z psychologiem, to przegrana z tak młodym chłopcem jest trudna dla każdego starszego, najczęściej dorosłego zawodnika. Choć mi akurat serce się cieszy, gdy widzę jak ten młody Szubarczyk kapitalnie gra – mówi nam Nitschke. – Zawsze dorosłemu gra się trudniej przeciwko dziecku, bo w głowie są myśli: „Nie no, muszę wygrać. Wstyd przegrać z takim małolatem” – dodaje ojciec Michała.

Szubarczyk i Nitschke zmierzyli się ze sobą w ubiegłym roku w 1/8 finału mistrzostw Polski w snookerze Shoot-Out. To odmiana polegająca na tym, że spotkanie trwa 10 minut i przez pierwszych pięć ma się 15 sekund na zagranie, a w kolejnych – tylko dziesięć. Z jednej strony genialny wówczas 12-latek, z drugiej 40-letni weteran. Wygrał Michał, mimo że rywalizował wtedy z mocno kontuzjowaną ręką.

Marcin Nitschke podczas meczu 

Pan Kamil Szubarczyk tak opisuje całe tło tamtego spotkania: – Byliśmy na mini tournée w Anglii, spaliśmy u naszej rodziny. W piątek wieczorem, po zawodach, Michał zasnął na łóżku, a jeden z kuzynów wskoczył na niego tak, że złamał mu kość w dwóch miejscach, w okolicy nadgarstka. Dodam, że syn z racji wieku ciągle jest raczej budowy szkieletowej. Kolejny turniej, w Belgii, Michał grał z opaską uciskową, na środkach przeciwbólowych. W poniedziałek wracamy do Polski, prześwietlenie. Okazuje się, że ręka jest złamana. Założono mu gips. Czarna rozpacz, bo to miało oznaczać sześć tygodni bez grania. Zdjęliśmy go jednak po miesiącu i założyliśmy ortezę. Syn pojechał na tamte mistrzostwa z niesamowitą motywacją i, występując w ortezie, najpierw pokonał Piotra Murata, innego bardzo doświadczonego gracza, a później Marcina Nitschke.

Chce być lepszy niż O’Sullivan

Nitschke musiał uznać wyższość Michała również później, na otwartym turnieju dla dorosłych, który Szubarczyk wygrał. Michał grał już z najlepszymi zawodnikami w Polsce. Z Antonim Kowalskim mierzył się dwa razy i na razie przegrywał. W tym roku w snookerze na sześciu czerwonych bilach potrafił pokonać 3:0 Mateusza Baranowskiego. Toczył też wyrównane pojedynki z czołowym zawodnikiem z Lublina, Michałem Kotiukiem. – Trochę zdziwiło mnie to mistrzostwo świata do lat 21 Michała. Spodziewałem się, że może mu dobrze pójść, ale że aż tak? Dotąd dwa razy go pokonywałem, ale to były trudne spotkania, bo młodzi nie boją się zupełnie i próbują grać swoje. Można czuć pewien dyskomfort, presję, mierząc się z takim zawodnikiem, choć z drugiej strony ja w sparingach czy turniejach dość często mierzę się z juniorami – mówi nam Kotiuk.

Michał sprawia wrażenie dojrzałego chłopaka jak na swój wiek. – Czytam książkę „Mentalny kop”, która jest dla mnie inspiracją, między innymi do ćwiczeń oddechowych. Kiedy przychodzi fala emocji, wykonuję konkretny oddech. Jest inny w zależności od tego, czy mam się uspokoić, czy pobudzić – mówił na łamach strony TVP Sport. W ubiegłym roku na treningu pierwszy raz wbił maksymalnego breaka, czyli 147 punktów. To coś, z czego znany był przez lata swojej kariery O’Sullivan. Zresztą Michał, pytany o snookerowego idola, wskazuje właśnie Anglika. – Oglądam jego mecze, ale nie chcę być nim. Pragnę być snookerzystą lepszym od niego – to kolejna jego wypowiedź dla TVP Sport.

Michał Kotiuk: – Szubarczyk prezentuje odważny styl, z nutką agresywności. Jest u niego sporo ofensywnej gry, ale zrobił też progres, jeśli chodzi o granie taktyczne. Jego snooker stał się w miarę zbilansowany.

Wiecznie nienasycony

Marcin Nitschke: – Michał to niewygodny przeciwnik, bo jest młody i bardzo dużo trenuje. Gdy jakiś czas temu byliśmy na kadrze w Lublinie, przychodził do nas i pytał: „Możemy zagrać?”. Mówiliśmy, że teraz nie, ale później tak. On stoi sześć godzin dziennie przy stole i jest wiecznie nienasycony. Potrafi pięknie wbijać długie bile, jest skuteczny na krótkich układach. Żeby go pokonać, musisz być mega skuteczny i jeszcze bardzo się pilnować.

Kamil Szubarczyk przekonuje, że w porównaniach do O’Sullivana coś jest, choć Anglik to kontrowersyjna postać, która potrafiła niewłaściwie zachowywać się przy stole. Ale to też geniusz, zdaniem wielu największy talent w historii. – O’Sullivan jako 15-latek wszedł do Main Touru i jest w nim ponad 30 lat. Nikt nie odbierze mu wielkiego kunsztu. Ronnie na pewno był dla Michała jednym z idoli, choć syn stara się łączyć wbijanie z taktyką i grą obronną, a z niej słynie Mark Selby. W snookerze trochę jest tak, że jego fani dzielą się na kibiców O’Sullivana i właśnie Selby’ego. Ale gdybym miał wskazać jeden, największy wzór dla Michała, byłby nim Ronnie – tłumaczy nam ojciec zawodnika.

Michał (z lewej) podczas finału niedawnych mistrzostw świata do lat 21 

Ojciec i syn za kilka dni ruszą do Mongolii, na mistrzostwa świata na sześciu czerwonych bilach. W tej odmianie obowiązują dwie zasady. Pierwsza – po bili czerwonej gra się kolorową i nie można ustawić snookera za zadeklarowaną bilą. Druga – po czterech faulach i chybieniach dostaje się ostrzeżenie, że po piątym razie przeciwnik może ustawić sobie białą w dowolnym miejscu na stole. Dzięki temu gra jest dużo szybsza. – Obok mistrzostw na sześciu czerwonych w Mongolii odbędzie się też normalny turniej na 15 bilach. Patrząc realnie, Michał może tam daleko zajść – mówi pan Kamil.

Marcin Nitschke zwraca uwagę na to, by w mówieniu o potencjale Szubarczyka zachowywać jednak pewną ostrożność. – To talent na poziomie Mateusza Baranowskiego, Antka Kowalskiego, który gra w Main Tourze, czy Adasia Stefanowa, wicemistrza świata amatorów. Ale nie róbmy z Michała kogoś, kto już jest wybitny i ma wszystko wygrywać. Pchajmy go do przodu, wspierajmy, ale to nie jest tak, że w Polsce doczekaliśmy się już boga snookera. On musi przede wszystkim czerpać przyjemność z tej gry – przekonuje znany snookerzysta.

Tata Michała: – Szczerze? Wiedziałem, że będziemy walczyć o jak najwyższe cele, ale nie sądziłem, że syn osiągnie takie coś już teraz. Sądziłem, że zrobi to za jakieś dwa lata.

Fot. archiwum prywatne Kamila Szubarczyka i Marcina Nitschke 

WIĘCEJ O SNOOKERZE NA WESZŁO:

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Ekstraklasa

„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Jakub Radomski
10
„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Komentarze

10 komentarzy

Loading...