Pierwszy dzień mundialu z pewnością był efektowny – była ładna ceremonia otwarcia, dużo goli (i to jakich!), dużo radości na trybunach oraz wokół nich. Szkoda tylko, że jeden z uczestników meczu otwarcia był na poziomie Niecieczy, no ale cóż… Mówi się, że na mundialu nie ma słabych drużyn i faktycznie, nie ma ich, z wyłączeniem Arabii Saudyjskiej. To już jednak za nami, a przed nami pierwszy prawdziwy dzień mundialowy. Trzy mecze, wreszcie jakieś wyrównane starcia no i – na co czekaliśmy długie dwa lata – wiele godzin, podczas których nie ma nas dla nikogo i niczego, oczywiście poza turniejem. Zaczynamy od Egipt-Urugwaj (14:00), później przełączamy się na Maroko-Iran (17:00), by zakończyć daniem głównym Portugalia-Hiszpania (20:00).
WYDARZENIE DNIA
Czasem lubimy iść pod prąd i stawiać na nieoczywiste wybory, ale dziś po prostu nie ma wyjścia. Wydarzeniem dnia są 26. urodziny Mohameda Salaha jest starcie na szczycie grupy B pomiędzy Portugalią i Hiszpanią. Z jednej strony aktualni mistrzowie Europy, z drugiej ekipa, która do niedawna zamiatała wszystko jak leci. Dziś jednak będzie to spotkanie drużyn z mniejszymi i większymi problemami. Większy ma oczywiście La Roja, która dwa dni temu straciła Julena Lopeteguiego, który – podpisując kontrakt z Realem – niejako zadecydował o zejściu z okrętu z czerwono-żółtą flagą. W Hiszpanii nawet najstarsi górale nie pamiętają takiego chaosu wokół drużyny narodowej przed wielkim turniejem. Niby stery objął teraz Fernando Hierro, czyli człowiek, który piastował funkcję dyrektora sportowego reprezentacji, był na każdym treningu i powinien być w stanie kontynuować myśl Lopeteguiego, ale to wciąż bardziej minimalizowanie strat. Legendarny obrońca Realu praktycznie nie ma doświadczenia w trenerce, a jego jedyna próba – w zeszłym sezonie z Realem Oviedo w Segunda B – skończyła się fiaskiem po niezakwalifikowaniu się drużyny do play-off’ów. A teraz Hierro, prosto z dyrektorskiego fotela, ma poprowadzić z ławki drużynę do mundialowego zwycięstwa nad mistrzami Europy. Ha, potrafimy wyobrazić sobie mniej wyboiste początki…
Z kolei w Portugalii martwić mogą muchy w nosie Cristiano Ronaldo, ale przede wszystkim dziury kadrowe. Na przykład na środku obrony, gdzie jedynym sensownym gościem do grania jest kontynuujący karierę w Turcji Pepe. Najbliższy gry obok niego jest Jose Fonte, który kopał się po czole w West Hamie, po czym ruszył do Chin. Inną opcją jest niemal 37-letni Bruno Alves, któremu podczas ostatniego sezonu w Rangersach kompletnie posypało się zdrowie. Z kolei 21-letni Ruben Dias z Benfiki przed kilkunastoma dniami zadebiutował w dorosłej reprezentacji i jest w niej porównywalnym pewniakiem, co u nas Jan Bednarek. To zresztą nie jedyny problem Portugalii, która już przecież podczas Euro 2016 rozpędzała się strasznie mozolnie i głównie remisowała. Dobrze chociaż, że z wiekiem CR7 coraz lepiej czuje się na dziewiątce, dzięki czemu przykryje teraz dosyć poważny problem Portugalczyków na tej pozycji. Na turniej zaproszenia nie dostali Eder czy Nani, a portugalski wonderkid Andre Silva pojechał na mundial po słabiutkim sezonie w Milanie. Stąd w parze z Cristiano powinniśmy zobaczyć dziś błyszczącego w Valencii Gonçalo Guedesa.
PAŹDZIERZ DNIA
Tutaj także odpowiedź nasuwa się sama – starcie Maroko z Iranem. Pomimo to nie wydaje nam się, by był to mecz z kategorii tych, po których pękają oczy. Owszem, marki nie są specjalnie uznane, a styl gry obu drużyn jest mocno defensywny (Maroko w grupie eliminacyjnej nie straciło bramki, a Iran stracił dwie), ale z pewnością nie są to ekipy grające aż taki paździerz, co Arabia Saudyjska. Maroko to paka niemal w całości kopiąca w Europie oraz stworzona z piłkarzy, którzy często się w tej Europie urodzili i wychowali. Ekipa, w której w obronie rządzi Benatia z Juve, a w ataku rozdaje karty wielki talent Ajaksu, Hakim Ziyech. Z kolei w Iranie mamy więcej lokalnych piłkarzy, którzy dobrze przyjęli reżim taktyczny Carlosa Queiroza oraz straszących na szpicy Alirezę Jahanbakhsha oraz Karima Ansarifarda. Niewiele mówią wam te nazwiska? To spróbujmy inaczej – króla strzelców z Holandii (21 goli) oraz drugiego najlepszego strzelca z Grecji (17 goli). I to właśnie w meczu Maroko z Iranem zagra kilku piłkarzy, o których w najbliższym czasie może zrobić się naprawdę głośno.
DZIŚ WYSTRZELI
Luis Suarez. Piłkarz o wielkich umiejętnościach strzeleckich, który jednak na mundialach dawał się poznać z innej strony – a to z wybicia piłki ręką z linii bramkowej, a to z ugryzienia przeciwnika. Dziś jednak wreszcie pora pokazać się z tej lepszej strony, którą najczęściej prezentuje w barwach Barcelony. Zresztą mecz z Egiptem będzie z gatunku tych, w których wystrzelić może więcej zawodników. No bo skoro na małym skrawku zieleni równocześnie spotkają się Salah, Cavani i Suarez oraz skoro defensywa Egiptu nie stanowi monolitu (delikatnie rzecz ujmując), a defensywa Urugwaju potrafi dać się złapać na kontrę, to fajerwerków może być naprawdę sporo. Jak każdy z nich zdobędzie dziś swój skalp – z pewnością się nie obrazimy.
DZIŚ ZGAŚNIE
Essam El Hadary, czyli bramkarz reprezentacji Egiptu. Najpierw oczywiście zabłyśnie wychodząc na boisko i zostając najstarszym uczestnikiem mundialu – facet ma już 45 lat na karku. Co więcej, w drużynie narodowej debiutował w 1996 roku, czyli jeszcze przed urodzeniem swojego kumpla z kadry, Ramadana Sobhiego (rocznik 1997). Tak czy inaczej, ten mały sukces szybko zostanie przyćmiony przez Suareza, Cavaniego i spółkę.
PYTANIE DNIA
Jak zareagują Hiszpanie i jakie będą pierwsze decyzje Hierro. Wątpliwości jest sporo i to nawet w kontekście samych spraw kadrowych. Czy na prawej obronie w obliczu kontuzji Carvajala wybiegnie ultra ofensywny Odriozola, czy jednak – w obawie przed Guedesem i Cristiano – nowy trener Hiszpanów postawi na Nacho, który potrafi całkowicie zamknąć swoją stronę? Kto zagra na szpicy – mający dobre liczby i niewielkie doświadczenie reprezentacyjne Aspas lub Rodrigo, czy jednak Diego Costa, który ma tę cechę, że innym łatwiej się przy nim gra (vide Griezmann w Atletico), a przy tym charakterologicznie lepiej pasuje do starć z Pepe? Wreszcie czy Isco, czyli hiszpański synek Lopeteguiego – który swoją drogą może okazać się największym wygranym jego przejścia do Realu – będzie także błyszczeć u Hierro? Co urodzi się z tego wszystkiego – nie wiedzą pewnie nawet sami piłkarze.
TRUNEK DNIA
Moglibyśmy pisać jakieś smuty o hiszpańskich czy portugalskich winach, ale prawda jest taka, że mamy pierwszy mundialowy maraton, a przy tym piątunio. Trzeba przetrwać od godziny 14:00 mniej więcej do 22:00 (no i jeszcze wrzucić sobie wtedy Stan Mundialu na Weszlo.tv). A zatem wódka, koniecznie radzieckiego pochodzenia, silnie zmrożona, serwowana w regularnych odstępach. Nie więcej niż 50ml na raz i nie częściej niż co 15 minut. Jeżeli jednak około 17:30 zorientujemy się, że mecz Maroka z Iranem wyszedł naprzeciw najgorszym oczekiwaniom, przyspieszamy tempo. To w końcu rosyjska impreza, a nie jakaś pedalska potańcówka.
NASZ TYP
W meczu Egiptu z Urugwajem stawiamy na grad goli – w końcu naprawdę będzie komu strzelać. Naszym zdaniem nie będzie wielkim zaskoczeniem, jak przynajmniej cztery razy piłka wpadnie do siatki, a 4,60. Z kolei do meczu Maroko z Iranem podchodzimy odwrotnie – śmierdzi nam wynikiem bezbramkowym lub czymś koło tego (dwa bardzo defensywne style). Tutaj under 1,5 to 2,35 złotego za każdą postawioną złotówkę. Wreszcie w szlagierze wieczoru stawiamy, że Portugalia wykorzysta zamieszanie w szeregach rywala. Za zwycięstwo Ronaldo i spółki Totolotek płaci aż 3,90.
OKOLICZNOŚCIOWY GIF
Fernando Santos słyszący, że dzień przed mundialem i dwa dni przed meczem z Portugalią Hiszpania zwalnia trenera:
SONDA
fot. NewsPix.pl/400mm.pl