Obserwatorzy meczu Motor Lublin – GKS Katowice z wielkim zdziwieniem przyjęli ostatni gwizdek sędziego Tomasza Kwiatkowskiego, gdy zegar transmisyjny wskazywał dopiero 89. minutę i 34. sekundę. Nawet jeśli nic miało nie być doliczone, bo wynik 5:2 dla gości nie pozostawiał złudzeń co do wyłonienia zwycięzcy, byłoby to przedwczesne zakończenie zawodów.

Incydent ten szeroko poniósł się w mediach, również u nas. Pojawiło się sporo zgryźliwych i ironicznych komentarzy.
Tomasz Kwiatkowski jednak prawidłowo zakończył mecz Motor Lublin – GKS Katowice
Okazuje się jednak, że w tym przypadku krytykę w kierunku arbitra wywołał błąd realizatora transmisji. Zegar, który widzieliśmy na ekranie nie podawał dokładnego czasu.
W mediach społecznościowych zwrócił na to uwagę m.in. Aleksander Roj z TVP Sport, a wszelkie wątpliwości rozwiał Tomasz Listkiewicz, który był jednym z asystentów Tomasza Kwiatkowskiego w piątkowym spotkaniu.
„Serwus, oczywiście nie skończyliśmy meczu przedwcześnie, była to usterka zegara w transmisji Canal+ Sport, któryy to zegar przy wskazaniu 65’35” zniknął na sześćdziesiąt sześć sekund, po czym wrócił wskazując 66’10”. To są właśnie te „brakujące” sekundy przy ostatnim gwizdku” – napisał sędzia liniowy na portalu X.
Serwus, oczywiście nie skończyliśmy meczu przedwcześnie, była to usterka zegara w transmisji @CANALPLUS_SPORT, który to zegar przy wskazaniu 65’35” zniknął na sześćdziesiąt sześć sekund, po czym wrócił wskazując 66’10”. To są właśnie te „brakujące” sekundy przy ostatnim gwizdku.
— Tomasz Listkiewicz (@TListkiewicz) October 18, 2025
Wszystko zatem wyjaśnione. Tomasz Kwiatkowski nie popełnił gafy, zwracamy honor.
Fot. Newspix