Czy Polacy pojadą na mundial? Tego jeszcze nie wiemy. Jest za to kilku zagranicznych zawodników Ekstraklasy, którzy mają poważne szanse tam wystąpić. Niektórzy byli podstawowymi graczami swoich zespołów w udanych eliminacjach i są bliscy wyjazdu. Wielu kiedyś grało w reprezentacjach, które pod ich nieobecność awansowały, a teraz zawodnicy ci marzą pewnie o powrocie. Największa grupa szykuje się jednak do baraży – zarówno tych europejskich, jak i interkontynentalnych.

Sprawdzamy dziś wszystkich obecnych zawodników Ekstraklasy, którzy byli powoływani na prawie już zakończone eliminacje mistrzostw świata do reprezentacji, które wywalczyły już awans. Dodatkowo wskazujemy tych, którzy w przeszłości w nich grali – być może selekcjonerzy sobie o nich przypomną, choć w wielu przypadkach jest to kompletnie nierealne. Oddzielne wskazujemy na bardzo liczną grupę tych, którzy mogą zagrać w barażach zarówno europejskich, jak i interkontynentalnych.
Gracze Ekstraklasy, którzy byli powoływani na mecze eliminacyjne, a ich reprezentacje dostały się na mundial
Andi Zeqiri (Szwajcaria)
Gdy Andi Zeqiri dołączał na początku września do Widzewa, znajdował się poza kadrą Szwajcarii, która właśnie inaugurowała swój udział w eliminacjach. Główną przyczyną była kontuzja, ale było wielu takich, którzy wątpili, czy z Ekstraklasy będzie powoływany do bardzo mocnej przecież reprezentacji.
Tymczasem Murat Yakin wezwał go już na październikowe mecze, choć nie dał mu powąchać murawy. Inaczej było w listopadzie, gdy wszedł na boisko w końcówce meczu ze Szwecją oraz na ponad dwadzieścia minut z Kosowem.
Warto przytoczyć najpopularniejszy komentarz fana RTS-u pod informacją o wyjeździe napastnika tego klubu:
„Ciekawe za co to powołanie…”
Rzeczywiście, mogło ono dziwić, ale nie zmienia to faktu, że Zeqiri grał w zespole, który dość pewnie wygrał swoją grupę eliminacyjną. Trzeba go zatem pewnie traktować jako jednego z kandydatów do szerokiej kadry na wyjazd na północnoamerykańskie finały. Trudno jednak sobie wyobrazić, by było to możliwe bez znaczącej poprawy jakości jego gry w Ekstraklasie.
Na korzyść gracza Widzewa może przemawiać niewielka konkurencja. Oczywiście Breel Embolo to liga wyżej, ale Cedric Itten gra w Fortunie Dusseldorf, która zaraz może spaść do trzeciej ligi, a Zeki Amdouni z Burnley jest bardzo ciężko kontuzjowany. Na powołanie wciąż czekają młodzi: strzelający bramkę za bramką Alessandro Voigt z Sankt Gallen i Lars Villiger z Lucerny. W tej sytuacji nie wiem, czy bliżej kadry od Zeqiriego nie będzie… Filip Stojilkovic z Cracovii.
Jest w Ekstraklasie 31 Hiszpanów, 13 Portugalczyków, 10 Francuzów, 8 Brazylijczyków, 6 Niemców, 4 Duńczyków, 3 Belgów, 2 Holendrów, Anglików i Argentyńczyk, ale żaden z nich nie jest oczywiście blisko kadry narodowej i mundial obejrzą, ale w telewizji.
Niestety napastnik Widzewa to jedyny gracz Ekstraklasy, którego kadra zapewniła sobie wyjazd na mistrzostwa z europejskich kwalifikacji, a on w nich wystąpił. Na szczęście jednak kluby naszej ligi są aktywne transferowo także wśród graczy innych kontynentów.
Gholizadeh i Paulsen
Ali Gholizadeh stracił dużą część 2025 roku przez kontuzje. Niektórzy mogli już zapomnieć, że wystąpił w aż ośmiu meczach eliminacji, z których Iran nie przegrał żadnego. Pod jego nieobecność na prawym skrzydle występują gracze ligi irańskiej lub Emiratów Arabskich, zatem wydaje się, że jeśli zawodnik Kolejorza będzie zdrowy, może spokojnie powalczyć o wyjazd na mundial. Zwłaszcza, że przecież wrócił po kontuzji i wielu i tak wskazałoby go jako najjaśniejszy punkt zespołu Nielsa Frederiksena.
Alex Paulsen cały czas walczy z Szymonem Weirauchem o status podstawowego bramkarza Lechii, a w kadrze Kiwi podobnie rywalizuje z Oliverem Sailem z Auckland, Keesem Simsem ze szwedzkiego GAIS, Maxem Crocombem z Millwall i Nikiem Tzanevem z Newport. Nie jest bez szans w konkurencji z tymi zawodnikami, bo przecież miejsca dla golkiperów są aż trzy.

Paulsen zagrał ostatnio towarzysko z Polską i Norwegią, a fakt, że wpuścił tylko dwie bramki musi działać na jego korzyść. W eliminacjach zagrał z Samoa, a na ławce siedział w meczach z Tahiti, Vanuatu, Fidżi i Nową Kaledonią, ale gdyby w tych spotkaniach w bramce Nowej Zelandii nie stał nikt, pewnie też awansowałaby na mundial. Tam jednak dobry bramkarz będzie już niezbędny.
Oprócz wymienionej trójki jest jeszcze jeden zawodnik, który grał w reprezentacji w trakcie ostatnich eliminacji, jego kadra wystąpi na mundialu, ale on w meczach kwalifikacyjnych wziąć udziału nie mógł. To Dominick Zator, którego Kanada będzie współgospodarzem turnieju, więc rozgrywa ostatnio tylko sparingi.
Gracz Arki ponad rok temu zagrał z Holandią i siedział na ławce podczas meczu z Francją. Jego szanse na mundial są zatem raczej iluzoryczne. Przed nim w kolejce są: Alfie Jones z Middlesbrough, Derek Cornelius z Rangers, Joel Waterman z Chicago Fire i Luc De Fougerolles z belgijskiego Dender.
Jest też wielu graczy Ekstraklasy, których reprezentacje awansowały już do finałów, ale oni nie mieli w tym żadnego udziału. Grali w narodowych barwach, ale albo dawno, albo bardzo dawno. Zatem ich szanse wyjazdu na turniej są albo iluzoryczne, albo po prostu żadne. Nie jest jednak wykluczone, że selekcjonerzy przypomną sobie o nich, szczególnie jeżeli będą mieli fantastyczną wiosnę. Albo multum pechowych kontuzji.
Ich kadra awansowała, ale oni już od dawna w niej nie grają
Niestety zgrupowanie reprezentacji Australii skończyło się dla Juricia kontuzją. Został na nie powołany kilka tygodni temu. Gracz Wisły Płock do dziś nie wrócił do składu. Konkurencja w środku ataku wśród Kangurów nie jest potężna. Grają tam Mohamed Touré z Randers, Nick D’Agostino, który został mistrzem Norwegii z Vikinigiem, ale jest tam dalekim rezerwowym i Martin Boyle ze szkockiego Hibernianu. Gracz lidera Ekstraklasy mógłby z nimi rywalizować, ale musiałby po pierwsze wrócić do gry, a po drugie – zacząć zdobywać bramki.
Ibrahima Seck grający dziś w Rakowie był rok temu powoływany do kadry Senegalu, ale nie zagrał ani minuty. Trudno jednak oczekiwać, by wygrał rywalizację na pozycji, na której jego konkurentami są Pape Gueye z Villarreal, Rassoul Ndiaye z Hawru czy Idrissa Gueye z Evertonu.
Także rok temu minutę w kadrze USA zagrał AZ Jackson. Dziś jednak spędza niewiele czasu na boisku w barwach Jagiellonii, a najbardziej zasłynął z gry… na fortepianie. W 2023 roku Young-jun Goh występował w reprezentacji, jednak były to tylko igrzyska azjatyckie. Dziś Koreańczyk bardzo mało gra w Górniku. Ci zawodnicy nie myślą z pewnością o wyjeździe na mundial.
Radomiak na mundialu?
Vasco Lopes do 2022 grywał w kadrze Republiki Zielonego Przylądka. Pewnie nie przypuszczał, że może ona kiedyś awansować na mundial. Niestety na prawym skrzydle bryluje tam teraz Telmo Arcanjo z Vitorii Guimaraes, a czasem zastępuje go Willy Semedo z Omonii. Jednak głębia składu zespołu z małych wysp jest tak niewielka, że wszystko może się tu zdarzyć.
Jeszcze większą sensacją byłoby powołanie dla innego gracza Radomiaka – Zié Ouattary, którego ostatni kontakt z kadrą to igrzyska olimpijskie w Tokio. Jego rywalizacja z Wilfriedem Songo z Galatasaray czy Guelą Doue ze Strasburga nie wydaje się jednak możliwa.
Powołania Frana Tudora, Antonio Colaka i Antonio Milicia do kadry Chorwacji to już melodia przeszłości.
Fredrik Ulvestad mimo wieku wciąż trzyma poziom, ale by dostać się do składu fantastycznie grającej teraz Norwegii, potrzeba jednak znacznie więcej. Jeszcze pięć lat temu pomocnikowi Pogoni zdarzało się grać w kadrze. Dziś jednak na jego pozycji króluje Sander Berge z Fulham.
Żaden inny zawodnik Ekstraklasy nie był powoływany do kadry kraju, który wywalczył już awans na mundial, ale czekają nas jeszcze baraże. Tam, poza oczywiście ewentualnymi wybrańcami Jana Urbana, wystąpić może całe multum graczy naszej ligi.
Uczestnicy baraży
Ajdin Hasić jeszcze nigdy nie zagrał w reprezentacji, ale był bliski powołania. Dziś żaden ofensywny pomocnik z Bośni nie ma wyższej od gracza Cracovii wyceny na portalu Transfermarkt. Sergej Barbarez stawia jednak na grających na co dzień na nieco innej pozycji Armina Gigovica z Young Boys, Kerima Alajbegovicia z Salzburga i Esmira Bajraktarevicia z PSV.
W polskiej ścieżce w każdej reprezentacji grał kiedyś obecny gracz Ekstraklasy. Juljan Shehu był podstawowym graczem Albanii w tych eliminacjach, a jego kolega z Widzewa Lindon Selahi też był kiedyś powoływany. Miejmy nadzieję, że ich kadra nie dotrze do finału baraży.

Jeszcze kilka lat temu trójce Szwedów z Lecha: Patrikowi Walemarkowi, Alexowi Douglasowi i Mikaelowi Ishakowi, a nawet Linusowi Wahlqvistowi z Pogoni zdarzało się wystąpić w meczu reprezentacji.
Wyniki Jona Dahla Tomassona były jednak tak fatalne, że jego następca – Graham Potter może sięgnąć po nietypowe powołania. Wątpię, by zajrzał aż do Ekstraklasy, ale Ishak pogrążający Polskę w finale baraży, to byłoby coś.
Występy kadrze naszych sąsiadów ponowne występy Władysława Koczerhina (Raków) i Nazarija Rusyna (Arka) są także nierealne. Trzeba jednak pamiętać, że zdarzało im się zagrać w Zbirnej. Niewielu pamięta, że osiągnął to także Artem Putiwcew (Nieciecza) dekadę temu.
Racovitan i polski mecz w barażach
Nie mniejszy będzie udział graczy Ekstraklasy w ścieżce C baraży. Żaden z nich nie zagra na pewno tylko w barwach Turcji.
Pokonać ją na wyjeździe będzie starał się Bogdan Racovitan, a w ramach ciekawostki dodam, że dziesięć lat temu w kadrze Rumunii zagrał dzisiejszy bramkarz Pogoni – Valentin Cojocaru. Ostatnio jednak za kiepską jakość występów Racovitan był bardzo mocno krytykowany na łamach rumuńskich mediów.
Starcie Słowacji z Kosowem będzie właściwie jak mecz Ekstraklasy. Z jednej strony będący w gazie Tomas Bobcek (Lechia), a przecież w eliminacjach grali też Samuel Kozlovský (Widzew) i Matus Kmet (Górnik).
Bardziej lub mniej minioną historię powołań do kadry naszych południowych sąsiadów przed ostatnimi eliminacjami mają też: Erik Jirka (Piast), Marek Bartos (Motor), Henrich Ravas (Cracovia), Frantisek Plach (Piast) i Adam Zrelak (GKS).
Z drugiej strony Kosowo, na którego mecze w tych kwalifikacjach powoływani byli: Ermal Krasniqi (Legia), Dion Gallapeni (Widzew) i Florian Haxha (Motor). Zapowiada się ostra walka.
Nawet w ścieżce D może pojawić się ekstraklasowy akcent.
Patrik Hellebrand z Górnika zagrał miesiąc temu w towarzyskim spotkaniu z San Marino. Siedział też na ławce w meczu eliminacji z Gibraltarem, więc trzeba zakładać, że trener Czech (ktokolwiek nim będzie w marcu) może brać go pod uwagę. Konkurencja jest jednak bardzo duża: Adam Karabec z Lyonu, Michal Sadílek ze Slavii, Krystof Danek z LASK, a o miano rezerwowego walczą jeszcze Tomas Ladra i Lukas Cerv z Viktorii, a nawet Michal Beran z Sigmy.
Trzeba pamiętać, że u naszych południowych sąsiadów dawno temu grał w kadrze także kolega Patrika z klubu – kontuzjowany Michal Sacek oraz Jakub Jugas z Cracovii, których głównym wyzwaniem jest dziś zagranie choćby minuty w Ekstraklasie, a nie mecze reprezentacji. Szczególnie, że ten drugi właśnie rozwiązał kontrakt z klubem.
Nasze dwa duety w barażach interkontynentalnych
Jednak to nie koniec. Przed nami przecież także baraże interkontynentalne, a nawet w nich mogą pojawić się gracze naszej ligi!
Regularnie powołania do kadry Demokratycznej Republiki Konga otrzymuje Steve Kapuadi z Legii. Mało tego. Afimico Pululu nie potraktował poważnie kadry Angoli, a miesiąc temu oświadczył:
– Ostatnio pojawiło się wiele plotek na mój temat, z których część jest całkowicie nieprawdziwa. Chcę jasno powiedzieć: mój wybór nigdy się nie zmienił. Chcę grać dla Demokratycznej Republiki Konga – to dla mnie zaszczyt i powód do dumy.
31 marca ich reprezentacja zagra w Meksyku ze zwycięzcą meczu Jamajki z Nową Kaledonią, więc na drodze do mundialu nie pozostało już im wiele przeszkód. Pululu został jednak pominięty w kadrze na Puchar Narodów Afryki. Selekcjoner miał dosyć, że opuszcza kolejne zgrupowania, a potem zdrowieje na mecze Jagiellonii.
Duży wkład w awans do baraży Iraku ma kolejny „nasz” duet: Hussein Ali (Pogoń) i Amir Al-Ammari (Cracovia). Także ich kadra zagra od razu w finale ze zwycięzcą spotkania Boliwii z Surinamem. Tu zadanie będzie nieco trudniejsze, ale wciąż awans jest na wyciągnięcie ręki.

Drugi mundial w XXI wieku bez piłkarza Ekstraklasy?
W 2002 i 2006 roku na mundiale pojechało po ośmiu graczy Ekstraklasy. Oczywiście byli to wyłącznie Polacy. W 2010 roku pod nieobecność Biało-Czerwonych godnie mieli reprezentować nas Andraž Kirm (Słowenia, Wisła Kraków), Bojan Isailović (Serbia, Zagłębie Lubin) i Ján Mucha (Słowacja, Legia).
Cztery lata później na mistrzostwa nie pojechał już nikt z naszej ligi. W Rosji byli za to: Pazdan, Jędrzejczyk, Peszko i Kurzawa, a w Katarze: Skóraś, Jędrzejczyk, Grosicki oraz Serb Mladenović.
Wygląda na to, że nawet jeśli Jan Urban nie wygra baraży, do Ameryki Północnej pojedzie kilku zawodników z Ekstraklasy. Poza wymienionymi graczami z doświadczeniem reprezentacyjnym, może przecież dostać szansę debiutu ktoś nowy. My jednak wolimy, by byli to Polacy, nawet jeśli mieliby okazać się nimi powoływani ostatnio: Piątkowski, Skrzypczak, Damian Szymański, Kapustka, Wszołek, czy Grosicki, a nie na przykład Oskar Pietuszewski.
CZYTAJ NA WESZLO O FINAŁACH MISTRZOSTW ŚWIATA:
- Analiza grup po losowaniu finałów mistrzostw świata
- Naprawdę podoba mi się „duży” mundial
- Gdzie reprezentacja Polski zagra potencjalny finał ze Szwecją?
- Mecze mundialu będą faktycznie podzielone na… kwarty
Fot. Newspix.pl