Jagiellonia Białystok przedłużyła współpracę z Kanadyjczykiem do czerwca 2023 roku. Kiedy patrzymy na reakcje kibiców „Jagi”, widzimy szok i niedowierzanie. Po co? Na co? Dlaczego? Cóż, trzeba oswoić się z myślą, że na jednym sezonie w Ekstraklasie w przypadku Twardka raczej się nie skończy. Klub zadecydował, że jest on przydatny dla zespołu oraz posiada jakieś perspektywy.
Niektórzy kibice piszą, że mamy do czynienia z jakimś wałkiem, choć to już za daleko idące teorie spiskowe. Bardziej prawdopodobną opcją jest fakt, że ktoś w klubie po prostu nie zna się na piłce. Nie będziemy jednak wgłębiać się w pobudki, jakie stały za podjęciem takiej a nie innej decyzji, bo ona mówi sama za siebie. Kris Twardek ma do tej pory 11 występów na koncie (444 minuty) i za wiele na przestrzeni tych spotkań nie pokazał. A może jednak? Coś, czym zasłużyłby sobie na nowy kontrakt?
No nie.
Przy składaniu podpisu Twardek powiedział, jakie cele stawia sobie na najbliższy czas: – Moim celem, podobnie jak większości zawodników, są jak najczęstsze występy. W momencie moich przenosin do Jagiellonii wszystko było dla mnie nowe. Wtedy chciałem łapać jakiekolwiek minuty. Obecnie jednak chcę walczyć o wyjściową jedenastkę i ustabilizować swoją w niej pozycję. To mój indywidualny priorytet.
No, zobaczymy. Póki co wybitnego materiału na niezłego ekstraklasowicza w tym zawodniku nie dostrzegamy, ale – kto wie. Może po przerwie reprezentacyjnej zobaczymy coś, co widzieli tylko trenerzy i prezes Kulesza. Właściwie to ostatnie dwa mecze Kanadyjczyka wyglądały tak, jakby w końcu na murawie pojawił się piłkarz profesjonalny. Ale zgodnie przyznamy, że to chyba za mało, żeby otrzymać nową umowę w takim klubie na kolejne dwa sezony.
Fot. FotoPyk