Gdyby tylko dało się cofnąć czas… Wszystkie osoby, które oglądały mecz Bruk-Betu Termaliki z Wisłą Kraków, z pewnością skorzystałaby z tego hojnego przywileju i poświęciłyby te stracone kilkaset minut na coś pożyteczniejszego. Ot, choćby na czytanie książki telefonicznej. Albo coś równie nudnego, co w kontraście do tego starcia jawi się w kategoriach pierwszorzędnej rozrywki. Obie drużyny znajdują się w kryzysie i nic po sobocie się nie zmieniło. W Niecieczy odbyła się 90-minutowa kopanina, zakończona bezbramkowym remisem.
Kraków i Niecieczę dzieli nieco ponad godzina drogi samochodem. Nic więc dziwnego, że kibice nazywają spotkanie Wisły z Bruk-Betem Termalicą derbami. Czas dojazdu na mecz piłkarze – również Słoni, którzy w znacznej większości nie mieszkają w gminie Żabno i muszą dojeżdżać na stadion – mogli poświęcić, by odświeżyć swoją listę przebojów. Powinny do niej dołączyć piosenki charakteryzujące ostatnie trudne tygodnie obu drużyn jak “Kryzysowa narzeczona” Lady Pank czy “Kryzys” Meza. Słowa kryzys nikt w Niecieczy nie chciał jednak powiedzieć na głos bowiem mogłoby ono przyćmić obchody stulecia powstania klubu.
Boisko nie było już jednak tak łaskawe i obnażyło wszystkie braki zarówno Słoni, jak i Białej Gwiazdy. A stało się to na oczach Dusana Radolsky’ego czy Czesława Michniewicza – byłych trenerów Bruk-Betu zaproszonych na obchody jubileuszu. Nie mieli oni jednak za bardzo na co patrzeć. Najlepszym określeniem tego, co działo się na boisku w Niecieczy było podsumowanie pierwszej połowy na Twitterze Termaliki. W poście napisano: – Do przerwy bez bramek. To najlepiej oddawało poczynania obu ekip.
Więcej z gry mieli Słonie. Stwarzali sobie wiele okazji pod bramką gości. Potrafili minąć ich linię obrony kilkoma podaniami lub indywidualnymi rajdami. Gdy jednak przychodziło do uderzenia bądź wyłożenia piłki koledze wszystko zawodziło. Pierwszy celny strzał w meczu niecieczanie oddali dopiero w pierwszej minucie doliczonego czasu gry. Jeszcze gorzej w ataku pozycyjnym radziła sobie Wisła. Choć trener Radosław Sobolewski, który zastąpił Jerzego Brzęczka, podkreślał przed starciem, że w grze jego zespołu najważniejsze będzie słowo “my”, oznaczające zespołowość, to na boisku tego nie było zupełnie widać. Jedyne zagrożenie stwarzały indywidualności.
To Luis Fernandez zdecydował się na strzał z rzutu wolnego, który zatrzymał się na słupku. Innym razem Hiszpan poszukał szczęścia z dystansu. Podobnej sztuki próbował Angel Rodado. Efekt za każdym razem był takim sam. Tomasz Loska bez większych problemów zatrzymywał piłki. Niemniej jednak chociaż były to średniej jakości próby, to były. Przez większość meczu panowało zwarcie w środku pola lub mówiąc po piłkarsku: kopanina.
Gra odzwierciedlała sytuację panującą w obu klubach. Bruk-Bet czeka na zwycięstwo od 20 sierpnia. Posada trenera Radoslava Latala nie jest pewna, ale uświetnienie setnego jubileuszu odciągnęły uwagę właścicieli od głównego problemu i czeski trener zachował posadę. Z nią na początku miesiąca w Krakowie pożegnał się Brzęczek. Wyniki się jednak nie poprawiły. Biała Gwiazda podobnie jak Słonie równie długo czeka na przełamanie. Nie przyszło ono w poprzednim tygodniu, nawet mimo prowadzenia 2:0 z ŁKS Łódź. Nie przyszło również w derbach Małopolski, które zakończyły się bezbramkowym remisem.
Takie wyniki wywołują ogromną frustrację u kibiców Wisły Kraków. Licznie zgromadzeni na stadionie w Niecieczy od początku drugiej połowy dawali upust emocjom i niezadowolenia, wykrzykując wulgarne hasła w stronę swojej drużyny. Nie umilkły nawet po meczu. Udzielający wywiadu Mikołaj Biegański został zwyzywany przez fanów, mimo to dalej brnął w komunały, mówiąc o walce i zmierzaniu w dobrą stronę. Prawda jest jednak taka, że każdy, kto miałby szansę cofnąć czas i nie zobaczyć derbów Małopolski z pewnością, by z tego skorzystał.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Wisła Kraków 0:0
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Połowa października, a oni nadal są bez klubów. „Nie chcę zostać w Polsce”, „trochę się podpaliłem”
- Here we go again. Co przyniesie kolejna rewolucja w Wiśle Kraków?
Fot. Newspix