Jan Bednarek ma 26 lat, przeszło 40 występów w reprezentacji Polski i potężne doświadczenie zebrane na boiskach Premier League. Od dłuższego czasu wydawało się niejako oczywiste i naturalne, że to właśnie on przejmie pałeczkę z rąk Kamila Glika i już wkrótce stanie się pełnoprawnym liderem formacji defensywnej w drużynie narodowej. No i może faktycznie tak się stanie, to dość prawdopodobny scenariusz, ale w tej chwili można się zastanawiać, czy Bednarek w ogóle zasługuje na miejsce w wyjściowej jedenastce biało-czerwonych.
Co tu dużo mówić, zawodnik Aston Villi ostatnio zdecydowanie obniżył loty.
Kłopoty w klubie
Właśnie od klubowej sytuacji Bednarka wypadałoby zresztą zacząć całą analizę. Sezon 2021/22 niespecjalnie się bowiem reprezentantowi Polski udał. Wprawdzie występował on regularnie w Premier League w barwach Southampton, ale podopieczni Ralpha Hasenhüttla w marcu wpadli w potężny dołek formy, z którego na dobrą sprawę nie zdołali się wygrzebać aż do samego końca rozgrywek. Dość powiedzieć, że “Święci” od 28. do 38. serii spotkań wygrali tylko jeden mecz ligowy. Poza tym, zanotowali wtedy aż dziewięć porażek (do wyliczanki dokładamy również rozegrane z opóźnieniem starcie z Newcastle United) oraz dwa remisy. W omawianym okresie Bednarek maczał palce w tak zawstydzających klęskach, jak 0:4 z Aston Villą, 0:6 z Chelsea czy 0:3 z Brentford.
Brytyjscy eksperci coraz częściej zwracają uwagę na ograniczenia polskiego obrońcy. Twardego, niezłego w powietrzu, na ogół bardzo dobrze się odnajdującego w głębokiej defensywie, ale jednocześnie wyraźnie cierpiącego, gdy tylko szkoleniowiec usiłuje ustawić linię obronną wyżej, nieco bardziej aktywnie. Rywale znaleźli prosty sposób na niezbyt zwrotnego i dynamicznego Bednarka – wyciągnąć go ze strefy, zaprosić do konfrontacji jeden na jednego i wrzucić na karuzelę.
Przykłady?
Wszystko to akcje bramkowe, którym Bednarek nie zdołał zapobiec.
Braki w zwinności u Polaka obnażali między innymi napastnicy Aston Villi oraz Chelsea. Najmocniej przeczołgał go Timo Werner, wtedy jeszcze reprezentujący ekipę The Blues. Bolało od samego patrzenia na wiecznie spóźnionego i totalnie zakręconego obrońcę Southampton.
Bieżąca kampania ligowa rozpoczęła się dla “Świętych” równie słabo. Bednarek rozegrał 90 minut w przerżniętym 1:4 starciu z Tottenhamem, potem spędził na boisku 70 minut w zremisowanym 2:2 spotkaniu z Leeds United. No i wylądował na ławie, mimo że długo uchodził wręcz za pupilka trenera Hasenhüttla. Austriacki szkoleniowiec postawił jednak w defensywie na nowe twarze, a Polak trafił na wypożyczenie do Aston Villi. Gdzie… też jak na razie nie gra. Wyżej stoją bowiem akcje Ezriego Konsy oraz Tyrone’a Mingsa, a sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej w przyszłym roku, gdy do zdrowia wróci Diego Carlos. Generalnie jest wielce prawdopodobne, że w najbliższych tygodniach Steven Gerrard będzie z usług Bednarka korzystał jedynie w awaryjnych sytuacjach.
Dylemat przed Michniewiczem
Co na to selekcjoner? Na dwoje babka wróżyła.
Z jednej strony Czesław Michniewicz odgrażał się, że zawodnikom znajdującym się poza rytmem meczowym trudno będzie się załapać do grona powołanych na mistrzostwa świata, z uwagi na bardzo krótki okres przygotowań do turnieju. Aczkolwiek otrzymaliśmy też od trenera komunikaty o odmiennej treści. Michniewicz wspominał na przykład, że u obrońców kwestia ogrania nie jest aż tak istotna, jak u napastników. – Janek jest gotowy, jest fizycznie przygotowany – informował szkoleniowiec biało-czerwonych przed meczem z Holandią. – Na pewno piłkarz, który nie gra regularnie to jest zawsze jakaś niewiadoma. Ale w przypadku tak doświadczonego gracza liczę na to, że po prostu wykorzysta otrzymaną szansę. Tak jest z zawodnikami na każdej pozycji – nie grasz, nie grasz, ale cały czas musisz być gotowy, żeby wskoczyć i zagrać. Liczę, że Janek sobie z tym poradzi. Mentalnie jest przygotowany. Ma umiejętności i duże doświadczenie.
Przebieg starcia z “Pomarańczowymi” pokazał jednak, że Bednarek nie stanął na wysokości zadania. Od nas otrzymał notę “2”. – Zastanawialiśmy się, czy będzie po nim widać, że ostatni mecz ligowy rozegrał 13 sierpnia. No cóż – było. To dla nas nowa sytuacja, bo przecież obrońca dotąd grający regularnie w Premier League raczej nie był zapalnikiem. A w czwartek? Przy golu na 0:2 Bergwijn oszukał go jak dziecko. Gdy Holender zagrał na klepkę, Bednarek skupił się na piłce, podczas gdy jego rywal od razu zaczął biec w wolną przestrzeń, gdzie dostał futbolówkę do nogi. Nasz obrońca był w tej sytuacji kompletnie spóźniony.
Podobny obrazek, jak w przypadku tych pochodzących z Premier League, prawda?
A to przecież nie jest jedyna wpadka Bednarka w narodowych barwach za kadencji Michniewicza. Wystarczy sobie przypomnieć na przykład akcję bramkową Belgów na 1:3 z czerwcowego meczu, który ostatecznie przegraliśmy 1:6. Sztab medyczny musiał zaaplikować wówczas obrońcy podwójna dawkę Aviomarinu.
Oczywiście nie chcemy tu budować narracji, jakoby jeden tylko nieszczęsny Jan Bednarek regularnie zawalał reprezentacji całe mecze w defensywie. Przeciwnie, na przykład za wyjazdowe starcie z Holandią (2:2) stopera pochwaliliśmy. Porządne zawody rozegrał on też przeciwko Walii (2:1). Niemniej – widać wyraźnie, że pewnych ograniczeń piłkarz Aston Villi już nie przeskoczy. Nowoczesnego stopera pełną gębą – znakomicie się czującego z futbolówką przy nodze, obdarzonego niezłym przeglądem pola, radzącego sobie w pojedynkach szybkościowych, chętnie operującego daleko od własnego pola karnego – już z niego nie będzie.
System naczyń połączonych
Niedostatki Bednarka można naturalnie zatuszować, ale by to osiągnąć, należy spełnić kilka warunków:
- jeśli mówimy o grze w systemie z trójką stoperów, Bednarek powinien być otoczony bardziej dynamicznymi i aktywniejszymi w kreatywnym rozegraniu partnerami, samemu koncentrując się na fizycznych starciach z napastnikami rywali
- potrzebna jest maksymalna dyscyplina w środkowej strefie boiska, by nie dopuszczać do sytuacji, gdy po stracie Bednarek musi grać jeden na jednego z przeciwnikiem w fazie kontrataku, cofając się w kierunku własnej bramki – wtedy jest on po prostu bezbronny
- sam Bednarek musi być w optymalnej formie
Wydaje się, że na ten moment żaden z tych warunków nie jest spełniony. Michniewicz wciąż stara się bowiem znajdować miejsce w składzie jednocześnie dla Bednarka oraz Kamila Glika, wykorzystując ich wieloletnie zgranie, a przecież ten drugi na obecnym etapie kariery jest jeszcze bardziej powolny od swojego młodszego kolegi, a poza tym od zawsze miał znacznie większe problemy w inicjowaniu ataków pozycyjnych krótkimi bądź długimi podaniami. Jeśli chodzi o warunek numer dwa, to nie ma o czym rozmawiać – środek pola w naszej kadrze pod nieobecność Jakuba Modera często przypomina lej po bombie. No a co do aktualnej dyspozycji Bednarka, sprawa również jest oczywista. Mówimy o piłkarzu, który od kilku tygodniu po prostu w ogóle nie łapie minut na arenie klubowej.
Ktoś powie: Bednarek z Glikiem grają ze sobą w kadrze od dawna i ich współpraca wyglądała nieźle.
Jest w tym trochę racji, ale tylko trochę. Fakt, duet Glik – Bednarek rozgrywał udane mecze na przykład za kadencji Jerzego Brzęczka, lecz wtedy reprezentacja Polski często prezentowała się statycznie i zachowawczo, wykorzystując niski blok defensywny. Obecny szkoleniowiec Wisły Kraków raczej nie stosował wysokiego pressingu. Co innego Paulo Sousa, no i jedną z pierwszych kontrowersyjnych decyzji Portugalczyka była przecież próba odsunięcia Glika od wyjściowej jedenastki. Naturalnie Sousa szybko się z tej koncepcji wycofał, zdając sobie sprawę w trakcie wyjazdowego meczu z Węgrami (3:3), że Michał Helik to nie jest stoper takiego kalibru, by uczynić go następcą Glika. Zresztą Bednarek też się wtedy nie popisał przy pierwszym trafieniu dla Madziarów.
Finalnie Portugalczyk w ramach swojej hybrydowej taktyki stawiał i na Glika, i na Bednarka. Za ryzykowne warianty w rozegraniu od tyłu odpowiadali natomiast Bartosz Bereszyński, a później Paweł Dawidowicz. Wyglądało to jako-tako, ale co do zasady gra defensywna nie była mocną stroną kadry za czasów Sousy. Nawet w spotkaniach ostatecznie wygranych wysoko, jak choćby domowy mecz z Albanią (4:1), biało-czerwoni w destrukcji prezentowali się kiepściutko.
***
Czy to wszystko oznacza, że Jan Bednarek powinien wylądować na ławce rezerwowych w drużynie narodowej, gdy mundial za pasem? Cóż, na pewno należy to poważnie rozważyć. Zwłaszcza jeśli selekcjoner nie planuje przed turniejem rezygnować z Kamila Glika. Wśród zmienników próżno szukać piłkarzy równie doświadczonych, co stoper Aston Villi, tylko co Bednarkowi po doświadczeniu, gdy jego forma jest aż tak daleka od optymalnej?
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Polska na trzech środkowych obrońców. Czy to nie jest obecnie fanaberia?
- Mamy czego zazdrościć Węgrom?
- Milik i reprezentacja. Czy sprawa jest już beznadziejna?
- Spadnijmy do Dywizji B, grajmy towarzyskie z Litwą. Po co nam ta Holandia, Belgia…
fot. FotoPyk