Leroy Sane poprowadził Bayern Monachium do zwycięstwa 2:0 nad Interem Mediolan, który postawił twarde warunki mistrzom Niemiec szczególnie w obronie. Już teraz można jednak powoli zacierać ręce na przyszłotygodniowe starcie Bayernu z Barceloną.
Inter Mediolan i Bayern Monachium z przytupem weszli w nowy sezon. Włoska ekipa strzeliła pięć goli w dwóch pierwszych ligowych meczach, natomiast mistrzowie Niemiec zainaugurowali rozgrywki z jeszcze efektowniej. W czterech spotkaniach zaliczyli 20 trafień. Później forma jednej i drugiej ekipy nieco wyhamowała. O ile dla Die Roten poskutkowało to tylko dwoma remisami, o tyle Nerazzurrim przynisło dwie porażki. Na podobne wpadki w Champions League ekipy nie mogły sobie pozwolić, by myśleć o wyjściu z grupy. O dwa miejsce oprócz Interu i Bayernu walczyły jeszcze FC Barcelona i Viktoria Pilzno.
Inter – Bayern: popis Sane
Po chwilowej zmianie taktyki, która nastąpiła w meczu z Unionem Berlin (1:1), Julian Nagelsmann powrócił do sprawdzonego na początku sezonu systemu 1-4-2-2-2. Ponownie brakowało w składzie klasycznego napastnika. W jego rolę wymiennie wcielali się Sadio Mane, Kingsley Coman, Thomas Mueller i Leroy Sane. By się temu przeciwstawić Simone Inzaghi nastawił Inter na głęboką defensywę, przesuwanie, rotację krycia. Długimi fragmentami spełniało to swoje zadanie. Dynamicznie wymieniający się napastnicy ginęli w ścisku włoskiej defensywy.
PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ
Bawarczycy oddawali mnóstwo strzałów. Nie były to jednak dogodne okazje, a raczej sytuacyjne, z którymi Andre Onana nie miał wiele problemów. Największe zagrożenie mistrzowie Niemiec stwarzali, gdy na moment Inter się wychylał i odsłaniał z przodu, gdy obrona lekko się rozciągała i oddalała od własnej szesnastki. Właśnie ten moment umiejętnie wykorzystał Bayern. Leroy Sane, który regularnie opuszczał boczne sektory i schodził do środka, wbiegł na pozycję napastnika za plecy defensorów. W tę przestrzeń idealnie piłkę dograł Joshua Kimmich, a 26-latek zdobył bramkę.
Z meczu na mecz forma Sane zwyżkuje. Początek sezonu rozpoczął na ławce rezerwowych. Wyżej w hierarchii znajdował się m.in. Jamal Musiala czy Serge Gnabry. Teraz to wychowanek Schalke odgrywa kluczową rolę. W pierwszej połowie skruszył mur defensywy Interu. W drugiej dał popis swoich technicznych umiejętności wespół z Kingsleyem Comanem, dając wyraźny oddech swojemu zespołowi. Po przerwie Nerazzurri stworzyli sobie kilka okazji bramkowych i stopniowo przejmowali inicjatywę. Świetna dwójkowa akcja Sane – Coman, którzy między sobą wymienili pięć podań , zakończyła się samobójczym trafieniem Danilo D’Ambrosio i zupełnym odebraniem nadziei Interowi na korzystny wynik na San Siro.
Powrót do średniej
Finalnie Bayern wygrał 2:0, co jest wyraźnym dowodem, że z coraz większym trudem przychodzą mu zwycięstwa. I jest to naturalna sytuacja. Nie chodzi nawet o to, że rywale poznali lepiej nową taktykę mistrzów Niemiec, czy też brakuje im bramkostrzelnego Roberta Lewandowskiego, a zwykłą matematykę. W pierwszych czterech spotkaniach sezonu Bawarczycy strzelili 20 goli. Sumaryczny wskaźnik trafień oczekiwanych wyniósł jednak 13,32, czyli o siedem bramek mniej niż było w rzeczywistości. Oznacza to, że piłkarze Nagelsmanna oddawali strzały z bardzo trudnych trudnych pozycji i towarzyszyło im dużo szczęścia.
Bayern w kolejnych trzech spotkaniach dalej to robił, ale już ze słabszą skutecznością. Tylko na przykładzie meczu z Interem można wskazać kilka sytuacji, w których w poprzednich starciach monachijczycy strzelali gole, a teraz im się to nie udało. Rzut wolny z dalszej odległości i próba zaskoczenia bramkarza uderzeniem w krótszy róg. Z Eintrachtem Frankfurt udało się to Kimmichowi, z Interem już nie. Wszystkie próby Sadio Mane również kończyły się na Onanie, a we wcześniejszych meczach zanotował pięć trafień. Finalnie po doskonałym starcie Bayern powrócił do średniej i z 7,09 bramek oczekiwanych w ostatnich trzech spotkaniach, zdobył tylko cztery.
Skuteczność może być kluczowym faktorem w przyszłotygodniowym starciu Bayernu z Barceloną. Przez ostatnie osiem lat definicją i gwarantem jej wysokiego poziomu w Monachium pozostawał Robert Lewandowskim. Tym razem do stolicy Bawarii przyjedzie jako piłkarz Dumy Katalonii. Już teraz można ostrzyc sobie zęby na mecz między Bayernem, a Barceloną bowiem prawdopodobnie między tymi zespołami rozegra się sprawa pierwszego miejsca w grupie C.
Inter Mediolan – Bayern Monachium 0:2 (0:1)
Bramki: Sane 22′, Di Ambrosio 66′ sam
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Lato, w którym mały chłopiec dorósł. Jak Hasan Salihamidzić odmienił swoje postrzeganie
- Maccabi Hajfa – klub fanatycznej miłości i izraelskiej nienawiści
- Transferowe okazje i potęga cyfryzacji. Droga Eintrachtu do Ligi Mistrzów
Fot. Newspix