Nagrody Darwina są przyznawane za wyjątkową głupotę. Śmiało możemy nominować do tego plebiscytu Darwina Nuneza, któremu przepaliły się styki w głowie i stwierdził, że walnie z dyńki obrońcę Crystal Palace. Liverpool gonił wynik, a Urugwajczyk, który zamiast pomóc drużynie, dodatkowo ją osłabił. Wyjątkowo kretyńskie zachowanie.
Za nami 2. kolejki a The Reds mają już cztery punkty straty do Manchesteru City. Najpierw zremisowali 2:2 z Fulham, a w poniedziałkowy wieczór przed własną publicznością podzielili się punktami z Crystal Palace (1:1).
Liverpool – Crystal Palace 1:1. Problemy kadrowe The Reds dały o sobie znać
Sezon dopiero co się zaczął, a Jurgen Klopp nie może skorzystać aż z siedmiu (!) swoich zawodników. Z mniejszymi lub większymi urazami zmagają się: Diogo Jota, Thiago Alcantara, Joel Matip, Ibrahima Konate, Roberto Firmino, Curtis Jones, Alex Oxlade-Chamberlain oraz Caoimhin Kelleher. Wystarczy tylko spojrzeć na wyjściową jedenastkę Liverpoolu na mecz z Crystal Palace, aby dojść do wniosku, że coś tu nie gra skoro Nathaniel Phillips jest partnerem Virgila van Dijka w defensywie. To on jeszcze jest w tym klubie? Można było o nim zapomnieć, bo w poprzednim sezonie nie zagrał w ani jednym meczu w Premier League, a ostatnie pół roku spędził na wypożyczeniu w Bournemouth, gdzie wystąpił w 17. meczach na poziomie Championship. Wydawało się, że 25-letni defensor jest na wylocie, a tu nagle wychodzi w pierwszym składzie na Anfield Road.
– Jestem zadowolony z siły, wielkości i jakości mojego składu. Mamy kontuzje. Teraz jest pytanie, jak długo piłkarze nie będą dostępni, ale mamy przygotowane różne rozwiązania. Jednym z nich, a jest ich mnóstwo, jest rynek transferowy, ale on ma sens tylko wtedy, gdy możesz sprowadzić odpowiedniego piłkarza, a nie kogokolwiek. Gdyby istniało właściwe rozwiązanie, już byśmy to zrobili. Nie jesteśmy uparci i nie mówimy, że nikogo nie sprowadzimy – mówił Jurgen Klopp na konferencji przedmeczowej.
Obecność Phillipsa w pierwszym składzie była najbardziej szokująca, ale oprócz niego od pierwszych minut zobaczyliśmy 19-letniego Harveya Elliotta i prawie dwa razy starszego Jamesa Milnera. Owszem nie są to zawodnicy z głębokich rezerw Liverpoolu, ale na pewno nie jest to ta sama jakość, co Thiago Alcantara, Jordan Henderson czy nawet Naby Keita. Aczkolwiek trzeba przyznać, że młody Anglik był jedną z najjaśniejszych postaci LFC w pierwszej połowie. Wszystko co dobre zaczynało się od Elliotta. Najbardziej w pamięci utkwiła nam sytuacja, kiedy to wypatrzył wybiegającego Darwina Nuneza, zagrywając mu ciętą piłkę za plecy obrońców. Tylko, że Urugwajczyk w tej sytuacji nieczysto trafił w futbolówkę, która wylądowała na słupku.
W pierwszej odsłonie gry Liverpool powoli budował atak pozycyjny. Mieli wyraźną przewagę nad Crystal Palace, ale brakowało konkretów w postaci groźnych strzałów na bramkę Guaity. Z kolei “Orły” głęboko się broniły, licząc na kontrataki. Plan na ten mecz mieli prosty – odbiór piłki i laga do przodu na szybkiego Zahę czy Eze. I właśnie w taki sposób zdobyli gola na 1:0 w 32. minucie. Guaita szybko podał do Eze, a ten rzucił długą futbolówkę do Wilfrieda Zahy, który po ścigał się z van Dijkiem i oddając strzał w długi róg, wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Linię spalonego złamał Phillips.
Nunezowi przegrzały się styki
Trzeba przyznać, że świetne wejście do Liverpoolu zaliczył Darwin Nunez, który w debiucie z Manchesterem City o Tarczę Wspólnoty zdobył gola, a w pierwszej kolejce Premier League z Fulham strzelił bramkę i zaliczył asystę przy trafieniu Salaha (2:2). Z Crystal Palace miał po raz pierwszy przyjemność rozpocząć mecz w wyjściowej jedenastce i zawiódł po całości. Nie dość, że zmarnował trzy dogodne sytuacje strzeleckie to jeszcze pokazał, że nie panuje nad nerwami. W polu karnym po przepychał się z Joachimem Andersenem. Duńczykowi to się nie spodobało. Podbił do Urugwajczyka, żeby mu coś powiedzieć, a ten… zdzielił mu z dyńki. Sędzia Paul Tierney nie miał wątpliwości i bez wahania pokazał Nunezowi czerwoną kartkę, który w bardzo głupi sposób osłabił swój zespół i to jeszcze w takim momencie, kiedy trzeba gonić wynik.
Darwin Nunez… 🤦🏼♂️🤦🏼♂️🤦🏼♂️ Szkoda słów.pic.twitter.com/flu984W3CX
— Mateusz Stańczyk (@mati_stanczyk) August 15, 2022
Aczkolwiek ta sytuacja zadziałała na Luisa Diaza jak płachta na byka, bo rozwścieczony postanowił zabrać piłkę i pokazać, że potrafi wziąć odpowiedzialność za wynik w tak trudnym momencie. W 61. minucie pociągnął z futbolówką kilka dobrych metrów i posłał torpedę zza pola karnego. Guaita był bez szans. Aczkolwiek to byłoby na tyle, jeśli chodzi o konkrety Liverpoolu w ofensywie. Co więcej, to Crystal Palace miało lepsze sytuacje do zdobycia gola na 2:1. Najpierw Zaha z kilku metrów trafił w słupek, a w końcówce Andersen skiksował będąc tuż przed Alissonem.
Liverpool – Crystal Palace 1:1
Luis Diaz 61′ – Zaha 32′
CZYTAJ WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- Saliba niczym Ferdinand. Nadchodzi przełom w Arsenalu
- City czy Liverpool? Haaland czy Nunez? Ankieta przed startem Premier League
- „New Deal for Football” w Anglii, czyli kolejna walka o kasę
Fot. Newspix