Reklama

Real przed pierwszą przeszkodą na drodze po sześć trofeów

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

10 sierpnia 2022, 11:42 • 4 min czytania 26 komentarzy

Wiadomo, że Superpuchar Europy nie może się równać prestiżem ze zdobyciem choćby Ligi Mistrzów, a i mistrzostwa kilku krajów stoją wyżej – niemniej zawsze lepiej zapełnić gablotę, niż tego nie zrobić. Ponadto, hej, to niejako początek wielkiego grania w Europie, sygnał, że najwięksi piłkarze zwijają ręczniki z plaży i zaczynamy kolejny rok jazdy – mamy nadzieję – bez trzymanki.

Real przed pierwszą przeszkodą na drodze po sześć trofeów

W znacznej większości przypadków faworytem do triumfu w Superpucharze jest zwycięzca Ligi Mistrzów, ale dzisiaj ta różnica jest chyba jeszcze bardziej widoczna – mało kto wyobraża sobie, żeby Real miał nie ograć Eintrachtu. Zespół z Frankfurtu dopiero co przyjął 1:6 od Bayernu, a przecież monachijczycy stoją niżej w hierarchii europejskiego futbolu niż Królewscy. To był prawdziwy pogrom, przecież już po pierwszej połowie Bayern prowadził 5:0, a każdą z bramek strzelał inny zawodnik (co swoją drogą doprowadziło niektórych w Niemczech do konstatacji, że Bawarczycy są mocniejsi bez Lewandowskiego).

PARTNEREM PUBLIKACJI O LIDZE MISTRZÓW JEST KFC. SPRAWDŹ OFERTĘ TUTAJ

Gdyby trzeba było – Eintracht przyjąłby jeszcze więcej, ale Bayern spuścił nogę z gazu.

Trudno też, by kibic Królewskich patrząc na transfery niemieckiego zespołu przed tym sezonem, miał się bać. Eintracht ściągnął na przykład Mario Goetze – no, tak z osiem lat temu można by powiedzieć, że to gruby ruch, ale jednak mówimy o 2022 roku. Poza tym najwyższym transferem (oprócz wykupienia wcześniej wypożyczonego Jensa Pettera Hauge) jest Lucas Alario, ściągnięty za sześć baniek z Bayeru Leverkusen, napastnik, który w poprzednim sezonie strzelił sześć goli w Bundeslidze.

Reklama

W świecie Realu nie może to robić wrażenia. Eintrachtowi pozostaje więc wiara i nadzieja, że znów będzie w stanie wspiąć się na swoje wyżyny i postawić bardziej renomowanej marce, jak choćby Barcelonie w zeszłym sezonie.

Kevin Trapp, bramkarz zespołu z Frankfurtu, mówi (tłumaczenie za RealMadryt.pl): – W naszym DNA zapisane jest przysparzanie problemów każdemu przeciwnikowi. Jako Eintracht Frankfurt chcemy pokazać, że przeciwko nam może grać się niewygodnie, że nigdy się nie poddajemy. To podstawowe wartości, które przyjęliśmy jako swoje. Chcemy zachować tę mentalność i wiarę w to, że możemy pokonać wielkie zespoły. Mamy szacunek, to oczywiste, ale nie strach. Ważne, abyśmy mieli świadomość tego, że na tym poziomie najważniejsze są szczegóły. To, co było, już się nie liczy. Jednocześnie z tyłu głowy zdajemy sobie sprawę, do czego jesteśmy zdolni, kiedy przerzucimy na boisko to, co wypracowaliśmy podczas przygotowań. Real Madryt to, podobnie jak Bayern w piątek, klub, który uosabia najwyższy poziom.

Jeśli chodzi o Real – działo się tam mniej niż choćby w Barcelonie, ale trudno się dziwić, skoro Blaugranę trzeba dźwigać z kryzysu, a Real jak był wielki, tak jest. Stanęło na uzupełnianiach świetnie działającej maszyny, ale daj Boże zdrowie każdemu mieć takie uzupełnienie, jak Aurelien Tchouameni wzięty z Monaco za 80 milionów euro. Niemniej taki był właśnie plan, a Carlo Ancelotti podkreśla, że kadra jest mocniejsza niż w zeszłym sezonie.

Mimo że odszedł Gareth Bale (śmiech)!

Superpuchar jest dla Realu ledwie pierwszym krokiem, który Królewscy chyba po prostu muszą postawić, bo cel leży zupełnie gdzie indziej – jest nim wyczyn wyjątkowy, czyli zdobycie sześciu trofeum: Superpucharu, mistrzostwa, Ligi Mistrzów, Pucharu Króla, Klubowych Mistrzostw Świata i Superpucharu Hiszpanii. Ancelotti podkreśla, że to będzie cholernie trudne, też nie rezygnuje z tych marzeń – wie, że Real na to po prostu stać.

Bo jeśli masz w składzie Karima Benzemę – stać cię na wszystko. Francuz mówi skromnie: – Cóż, ja nie jestem taki, by mówić, że jestem najlepszy lub nie. Wiem to, że w każdym roku próbuję dawać z siebie maksimum w tym klubie i robię to dalej w tym klubie, bo dla mnie on jest najlepszy na świecie. Nie ma jednak specjalnej możliwości, by w tym roku ktoś odebrał mu Złotą Piłkę. Zaczyna kolejny, czternasty sezon w Realu, gdzie od odejścia Ronaldo jego gwiazda świeci najmocniej.  602 mecze, 320 bramek – chore liczby. W grudniu skończy 35 lat. Sześć trofeów w sezonie to dla niego byłoby też ukoronowanie tej wielkiej drogi, którą przeszedł.

Reklama

No, ale najpierw trzeba postawić pierwszy krok. Gdzie szukać nadziei dla Eintrachtu? Oczywiście w tym, że zagrają na 200% swoich możliwości i też dlatego, że dla Realu będzie to pierwszy oficjalny mecz w sezonie. A wiadomo – wtedy jeszcze trochę wątpliwości i skostnienia może się wkraść.

Jednak wciąż: odebranie tego tytułu Królewskim będzie olbrzymią sensacją.

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Arek Dobruchowski
0
Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Piłka nożna

Anglia

Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Arek Dobruchowski
0
Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Komentarze

26 komentarzy

Loading...