Przygoda Jacka Góralskiego z VfL Bochum rozpoczęła się bardzo nieszczęśliwie. Polak opuścił przygotowania do nowego sezonu z powodu kontuzji oka, która okazała się poważniejsza, niż początkowo sądzono. Teraz opowiedział o tym nieco więcej w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
– Na jednym z treningów dostałem piłką bardzo mocno w oko. Poczułem delikatny dyskomfort, ale nie chciałem odpuszczać treningów. Dwa dni później graliśmy sparing i zostałem trafiony w to samo oko z łokcia – opowiadał Góralski. – Przyznaję, zrobiło się naprawdę bardzo niebezpiecznie. Zamiast zgłosić się po meczu od razu do szpitala, czekałem, aż przejdzie. Nie sądziłem, że powikłania mogą tak szybko postępować. Zależało mi po prostu na tym, by pojechać z drużyną na obóz przygotowawczy. Trafiłem do nowego klubu, do Bundesligi i byłem z zespołem raptem tydzień. Po operacji doktor powiedział, że gdybym czekał jeszcze kilka dni, mógłbym stracić wzrok – dodał reprezentant Polski.
Na szczęście dziś ze zdrowiem Jacka Góralskiego jest już wszystko w porządku. Na powrót do gry będzie musiał jeszcze trochę poczekać, ale przynajmniej wrócił już do treningów z drużyną. – Po zabiegu miałem tydzień przerwy, następnie rozpocząłem delikatne ćwiczenia na rowerku. Później pracowałem indywidualnie, w siłowni, a przez następne dwa tygodnie trenowałem z drużyną, ale tak, żeby nie było kontaktu siłowego. Od poniedziałku ćwiczę już na maksa – podsumował 29-latek.
VfL Bochum jeszcze bez Góralskiego w składzie przegrało 1:2 z FSV Mainz w pierwszej kolejce nowego sezonu Bundesligi. Kolejny mecz już w sobotę 13 sierpnia. Drużyna prowadzona przez Thomasa Reisa zmierzy się tego dnia na wyjeździe z Hoffenheim.
Czytaj więcej o Bundeslidze:
- Berlin bez zmian, szansa „Kamyka” i potężny Bayern. Wnioski po 1. kolejce Bundesligi
- Walczyli i zwyciężyli. BVB pokonało Bayer, Terzic wyrównał rekord Kloppa
- „W rok w Schalke udało się odwrócić sytuację o 180 stopni”
Fot. 400mm.pl