Reklama

Oda do młodości? Gustafsson szansą dla młodzieżowców Pogoni

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

24 czerwca 2022, 17:46 • 6 min czytania 2 komentarze

Do szczecińskiej młodzieży świat może należeć. Nowy trener Pogoni – Jens Gustafsson – reprezentuje zupełnie inne, bardziej łaskawe podejście do młodych niż jego poprzednik – Kosta Runjaić, który traktował ich jak zło konieczne. Różnicę widać już na początku kadencji Szweda.

Oda do młodości? Gustafsson szansą dla młodzieżowców Pogoni

Szkolenie jest w Pogoni traktowane bardzo poważnie, od reaktywacji klubu w 2007 roku liczba ludzi zajmujących się młodzieżą (nie tylko trenerów, lecz także np. fizjoterapeutów) wzrosła mniej więcej 10-krotnie, zdobywano medale mistrzostw kraju, a Kacper Kozłowski został najmłodszym piłkarzem w historii mistrzostw Europy. Ale choć dla władz Portowców akademia była oczkiem w głowie, Runjaić najchętniej na widok młodych zamykałby oczy.

Pogoń Szczecin a młodzieżowcy — sezon 2022/2023

Dla Niemca przede wszystkim liczył się wynik i uważał, że prędzej osiągnie korzystny z doświadczonym piłkarzem niż z młokosem. Bardziej ufał tym, którzy już rozegrali określoną liczbę meczów niż tym, którzy dopiero się uczyli. Nie wierzył w chuchanie i dmuchanie, dlatego kazał cierpliwie czekać na szansę i najczęściej dawał ją w trudnych momentach dla drużyny. Adrian Benedyczak (obecnie Parma), Mariusz Fornalczyk, Kacper Smoliński czy Marcel Wędrychowski debiutowali w przegranych spotkaniach. Kozłowski (dzisiaj Brighton) niby premierowe minuty zebrał w zwycięskim starciu z Cracovią, tyle że pojawił się na murawie w doliczonym czasie i zanotował ledwie dwa podania. Kolejną, znacznie poważniejszą okazję, dostał w – oczywiście – przegranej potyczce z Wisłą Płock.

Z jednej strony wpisywało się to w ogólne podejście Runjaicia do pracy. Uwielbiał stawiać wszystkich w sytuacjach wybijających ze strefy komfortu, zmuszających do wysiłku i ciągłego bycia „pod prądem”. Dlatego dla niektórych posyłanie młodych do ratowania wyników było zwykłym testem. Chcecie grać, to proszę, zademonstrujcie, co potraficie. Nie ma lekko. Ale z drugiej strony – wyglądało to jak rzucenie na głęboką wodę podczas solidnego sztormu na pełnym morzu i tym samym jak próba zdobycia argumentu, dlaczego młodzi siedzą w rezerwie. Przecież dostali okazję, tylko z niej nie skorzystali, więc dajcie wszyscy święty spokój…

Najdroższe transfery z Pogoni Szczecin

Reklama

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie

A jeśli skorzystali? Cóż, i tak musieli mieć pod dostatkiem cierpliwości, ponieważ udana zmiana nie oznaczała następnej szansy. Kozłowski w rywalizacji z zespołem z Płocka w nieco ponad 20 minut zanotował dwa kluczowe podania i na kolejny występ czekał miesiąc, a na jeszcze następny również ponad miesiąc. Wędrychowski z korzystnej strony pokazał się w Pucharze Polski ze Stalą Mielec i na dwa miesiące zaginął. Po takim czasie znów nie zawiódł przeciwko Koronie Kielce i ponownie zniknął na trzy miesiące. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie… A przykłady można mnożyć.

Dla Runjaicia młodzi byli nieobliczalni. Wychowani w świecie, w którym wszystko przychodzi szybko (a na pewno szybciej niż kiedyś) chcieli szybko pokonywać kolejne szczeble w hierarchii i niemieckiemu trenerowi to się bardzo nie podobało. Oczekiwał cierpliwości i pokory. Dlatego zamiast próbować okiełznać młodzieńczą fantazję wolał dojrzałość, co brutalnie potwierdzają liczby. W sezonie 2020/21 w sześciu kolejkach w podstawowym składzie Pogoni wystąpiło dwóch młodzieżowców (nigdy więcej). Poza tym – zawsze jeden, wymagany przepisami. W następnym jeszcze mniej – ledwie dwukrotnie w wyjściowej jedenastce znalazło się dwóch młodzieżowców (nigdy więcej). Ba! Tylko w Wiśle Płock i Radomiaku zawodnicy U-22 (urodzeni w 2000 roku i młodsi) rozegrali mniej minut.

Wszyscy z czystą kartą

Gustafsson miał być inny pod tym względem od poprzednika i na razie faktycznie wygląda na to, że jest. Z tego, co słyszymy, według Szweda właśnie w młodych tkwi największych potencjał i na nim oraz na wszystkich w klubie spoczywa odpowiedzialność za pomoc im. Tak, nowe pokolenie jest przyzwyczajone do innego tempa życia, ale po to ma obok siebie bardziej doświadczonych, by ich odpowiednio nakierowali. Uświadomili, że nie od razu Kraków zbudowano, niczego się z dnia na dzień nie osiągnie. Po prostu należy ich przekonać, że progresu nie zanotuje się bez systematyczności i codziennej pracy. W pewnym sensie trener ma być trochę nauczycielem.

Zmianę w stosunku do młodych dało się zauważyć już podczas trwającego zgrupowania w Opalenicy. Gustafsson prowadzi zajęcia w stylu brytyjskim – stoi gdzieś z boku, przygląda się, wyciąga wnioski, a organizacją ćwiczeń zajmują się jego współpracownicy. Tak naprawdę nieporównywalnie częściej da się słyszeć głos Vitora Gazimby, Roberta Kolendowicza czy Rafała Buryty. Ale kiedy Szwed dostrzeże jakiś błąd, bierze piłkarza na bok i ze spokojem tłumaczy, co było nie tak. Oczywiście nie dotyczy to tylko młodych, ale np. na środowym treningu sporo czasu poświęcał właśnie im, m.in. Smolińskiemu czy Wędrychowskiemu, a po towarzyskiej potyczce z Kolejorzem Kryspinowi Szcześniakowi.

Jak słyszymy, nie szczędzi tym mniej doświadczonym uwagi także poza zajęciami na murawie. Przynajmniej na tym obozie każdy ma czystą kartę, zresztą specjalnie zawczasu nie chciał zbyt wiele wiedzieć o poszczególnych piłkarzach, by samemu sobie wyrobić zdanie. Bez względu na metrykę czy liczbę ligowych meczów w nogach. A jak ją zapiszą, zależy tylko od nich.

Reklama

Na zgrupowaniu w Opalenicy trenuje ośmiu młodzieżowców z pola, z czego w tym momencie pięciu wydaje się mieć realną szansę uczestniczyć w rywalizacji o podstawowy skład – Kacper Smoliński, Mateusz Łęgowski, Mariusz Fornalczyk, Marcel Wędrychowski oraz Kryspin Szcześniak. Jak wygląda ich sytuacja?

Kacper Smoliński

Najbardziej doświadczony, rocznik 2001, 37 spotkań w Ekstraklasie, ubiegły sezon stracił z powodu poważnej kontuzji kolana. Początkowo był lekko podłamany, ale kiedy usłyszał, że jako junior podobny uraz leczył Robert Lewandowski, odzyskał rezon i skupił się na rehabilitacji. Od początku przygotowań ćwiczy na pełnych obrotach, sparing z Lechem kończył z opaską kapitana. 

Cichy, spokojny, całe życie w klubie, wyróżnia się lewą nogą i nieprzeciętną wydolnością. Kiedy na początku 2018 roku pojawił się na zajęciach I zespołu, zaskoczył wszystkich, bo w beep-teście był najlepszy.

Mateusz Łęgowski

Środkowy pomocnik, rocznik 2003, odkrycie ostatnich rozgrywek, dla niego debiutanckich na tym poziomie, w których uzbierał 19 występów w Ekstraklasie. Silny, dobrze zbudowany, dobry technicznie, dużo dał mu rok w akademii Valencii. W drużynie „opiekuje się” nim stoper Benedikt Zech.

Mariusz Fornalczyk

Skrzydłowy, rocznik 2003, jeden z najlepszych zawodników styczniowych przygotowań do rundy wiosennej. W ostatnim sezonie 18 meczów w lidze, w sumie 24. Wychowanek Polonii Bytom błyszczał w trakcie zgrupowania w Belek, przy okazji każdego sparingu skauci zagranicznych ekip pytali, kto to jest ten z numerem 17. Przebojowy, odważny, piekielnie dynamiczny, ale czasem podejmuje złe decyzje. Pracuje nad tym zarówno w klubie, jak z indywidualnym analitykiem, postęp jest widoczny, jednak jeszcze jest co poprawiać. Cholernie ambitny, nienawidzi przegrywać. Z kolei nim „opiekuje się” Kamil Grosicki.

Marcel Wędrychowski

Skrzydłowy, rocznik 2002, w sumie 20 meczów w Ekstraklasie (18 w ostatnich rozgrywkach), wrócił po rocznym wypożyczeniu do Górnika Łęczna. W dzieciństwie łączył jazdę na deskorolce z graniem w piłkę i niektórzy trenerzy uważają, że dzięki temu ma kapitalny balans i wyczucie równowagi. Według innych się z tym urodził. Tak czy inaczej, podobnie jak Fornalczyk kocha drybling, przy czym o ile młodszy kolega bazuje na szybkości, on bardziej korzysta właśnie ze wspomnianego balansu.

Kryspin Szcześniak

Obrońca – środkowy albo prawy, rocznik 2001, po premierowym roku w Ekstraklasie. Tak jak Wędrychowski grał na wypożyczeniu w Górniku Łęczna, w którym wystąpił 25 razy w lidze. Szybki, silny, piekielnie pracowity. Z jednej strony ze względu na konkurencję będzie mu bardzo trudno być górą w rywalizacji o miejsce w defensywie, ale z drugiej na jego korzyść działa wszechstronność.

CZYTAJ WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...