– U nas z Wisłą Płock facet trzyma piłkę pod pachą, przyciska ją i sędzia mówi: ta ręka się nie liczy, nie ma jedenastki. Tutaj trzeba coś zmieniać! Tymczasem potem widzę mecz Wisły Kraków i przez pięć minut się zastanawiają, czy piłka dotknęła opuszka palca, czy nie. W końcu – nie wiem na jakiej podstawie, bo na żadnym z obrazków nie było widać zmiany kierunku piłki – jest dyktowany rzut karny. Kiedy u nas była pod pachą i przewinienia nie było! Oczywiście usłyszę, że UEFA ma takie przepisy, interpretacje i tak dalej. Tylko dlaczego nie widzę podobnych cudów w zagranicznych meczach albo występują one tam znacznie rzadziej? Przecież nie ma możliwości zbudowania przepisów, które opisywałaby każdą sytuację. To zależy od podejścia do futbolu. Na czym nam zależy – chcemy grać w piłkę, czy chcemy mieć panów sędziów, którzy są najważniejsi i decydują o mistrzostwie i spadku – mówi Jarosław Mroczek, prezes Pogoni Szczecin. Podsumowujemy sezon w wykonaniu Portowców, ale również rozmawiamy szerzej o bolączkach polskiego futbolu. Zapraszamy.

Gdy z perspektywy tygodnia ocenia pan ten sezon Pogoni, to mówi pan o rozczarowaniu, czy też zrozumieniu albo zadowoleniu?
Ani w perspektywie tygodnia, ani w perspektywie miesiąca nie byłbym rozczarowany. To jest rezultat, który pokazuje stabilność tego, co robimy. A fakt, że zabrakło kilku punktów, jest zbiegiem kilku okoliczności, przypadków, różnych zdarzeń. Najlepiej podsumował to chyba trener Skorża, który na gali Ekstraklasy zaczął od tego, że to był dla niego najtrudniejszy tytuł mistrzowski, bo rywalizacja była duża i nie miał żadnej pewności, iż to się tak skończy. Tak to rzeczywiście wyglądało – równie dobrze pierwszy mógłby być Raków albo my. Dlatego jestem usatysfakcjonowany, bo jesteśmy w czołówce na minimalnym dystansie do liderów.
Nie było nawet skromnego rozczarowania, typu „kurde, tak blisko”?
Oczywiście, oprócz tego, że jestem prezesem, to jestem też kibicem. Marzy mi się tytuł. Racjonalnie kładę wszystko na szali – pozytywy i negatywy – i nie mogę być rozczarowany, ale już emocjonalnie, wiadomo, że chciałoby się więcej.
Co pana zdaniem było kluczowe, że zabrakło dystansu do Lecha i Rakowa?
Kilka takich rzeczy. Niepotrzebne dwie porażki z Wisłą Płock, kluczowa sprawa. Po drugie – wracając do początku sezonu, nie wolno tracić bramki z Lechem w doliczonym czasie gry…
… albo z Wartą, podobny przypadek.
Dokładnie. To są takie historie, które potem wpływają na końcowy wynik. W większości z 34. spotkań wyglądaliśmy dobrze i wygrywaliśmy, ale cóż, na finiszu zdecydowały takie detale.
A wydawało się, że możecie to tempo wytrzymać, bo zbudowaliście doświadczoną kadrę, która swoje już wygrywała.
Tak, tyle że jednak w paru momentach nie udźwignęliśmy tego psychicznego aspektu. Na przykład w drugim meczu z Lechem, u siebie – w pierwszej połowie byliśmy zbyt zestresowani i skupieni jedynie na tym, żeby nie stracić gola. Ale tak do końca nie chciałbym tego oceniać, bo to nie moja rola. Moją rolą jest stworzenie takich warunków piłkarzom w klubie, by ten sukces był możliwy. Wniosek jest taki: on był możliwy. Natomiast kilka historii wpłynęło na to, że tak się nie stało. Niemniej jestem pełen wiary, że w końcu uda nam się ten sukces osiągnąć. Oby w kolejnym sezonie.
Łatwo dorabiać tezę do wydarzeń, ale zapytam: czy i jaki wpływ na drużynę miała decyzja Runjaicia o odejściu?
Moje zdanie jest takie, że to nie miało żadnego wpływu albo jakiś znikomy. Jak obserwowałem podejście i reakcje chłopaków, to byli spokojni i skupieni. Może, ale tylko może, w jednym tygodniu po tej informacji, gdy nie byli pewni czy pozostali trenerzy zostaną w klubie, czy nie, to mogło mieć pewien wpływ. Ale ogólnie? Bez przesady. Zresztą nie ma dobrego momentu na ogłaszanie takich decyzji, a przecież w końcu musieliśmy to powiedzieć publicznie. Gdybyśmy tego nie zrobili, co tydzień mielibyśmy falę pytań od dziennikarzy i kibiców, co się dzieje. Trzeba było więc powiedzieć, że trener nie chciał już pracować w Pogoni, że sens naszej współpracy przestał istnieć. Zresztą – nie różniliśmy się w tym odczuciu. Jednak rozstaliśmy się w bardzo przyzwoity sposób, nie mając do siebie żadnych pretensji. Ok, coś się wypaliło, potrzeba było nowych impulsów i one przyjdą ze Skandynawii.
Czyli nie przedłużyłby pan umowy z Runjaiciem nawet, gdyby ten chciał zostać?
Trudno powiedzieć. Można było grać i powiedzieć: w zależności od wyników będziemy ustalać, czy pracujemy dalej razem, czy nie. No, ale trener powiedział, że to już nie ma sensu, więc myśmy go też specjalnie nie namawiali. Jeśli pracownik, szczególnie tak istotny z punktu widzenia klubu, nie do końca już czuje Pogoń w sercu, to trudno wierzyć, że jego pozostanie w klubie ma sens. Zresztą to nie była żadna tajemnica, kto z kim rozmawia i do czego namawia. Mogliśmy udawać, że jest inaczej, ale po co, skoro mieliśmy tę świadomość.
A więc ostatecznie odejście Runjaicia było wam na rękę?
Nie powiedziałbym tak – na rękę to było trenerowi, bo przecież on podjął ostateczną decyzję. Nam z kolei było to na rękę w ten sposób, że decyzja zapadła szybko i otworzyła nam możliwość szukania nowego szkoleniowca. My zachowywaliśmy się naprawdę przyzwoicie – przed podjęciem decyzji przez trenera, nie podejmowaliśmy żadnych rozmów z nikim. Gdy decyzja została ogłoszona, przyśpieszyliśmy poszukiwania i zaczęliśmy rozmowy.
Legia zachowywała się przyzwoicie? Pamiętamy serial z Markiem Papszunem.
Uważam, że tak. Nie mówili o niczym publicznie, utrzymywali to w tajemnicy, nie obnosili się z tą historią. I chyba dobrze. Natomiast w pewnym momencie było dla wszystkich jasne, że tak się stanie. Rozmawiałem z prezesem Mioduskim, bo spotkaliśmy się na posiedzeniu Rady Nadzorczej, trochę wręcz pożartowaliśmy na ten temat, jednocześnie nie potwierdzając tego ruchu. Moim zdaniem wszystko było ok.
Trener do końca na 100% był z wami? Czy negocjacje go rozregulowały?
Nie wiem, musiałby pan spytać trenera, nie jestem i nie byłem w jego głowie.
Gdyby miał pan przekonanie, że był na 100% głową w Szczecinie, to pewnie by pan to teraz powiedział.
Nie, bo ja tego po prostu nie wiem. Nie wiem, co Kosta robił od 18 do 24. Może siedział i oglądał wszystkie mecze Legii, a może siedział i zastanawiał się, jak mamy zagrać w kolejnym meczu.
Skąd pomysł na Jensa Gustafssona?
Trenerów na rynku jest sporo i to raczej nie jest tak, że pada nazwisko i rozpoczyna się wyścig po tego jedynego. Nie, szuka się po cechach, możliwościach. To naprawdę długi proces. Spora grupa osób, z którą współpracujemy i się przyjaźnimy, opowiada nam, jak dany trener pracuje, jak się zachowywał w danym klubie, jaki ma pomysł na grę i tak dalej. Te pytania nie dotyczyły tylko Jensa. My na liście kandydatów mieliśmy kilka nazwisk. Kolejne się jednak wykruszały i Jens został na szczycie tej piramidy, bo jesteśmy głęboko przekonani, że nasze oczekiwania dotyczące prowadzenia drużyny, będą przez niego spełnione. Chemia jest wyraźna. Od pierwszego kontaktu, gdy spotkaliśmy się w Sztokholmie. Wie pan, nieraz jest tak, że spotka się człowieka, wymieni dwa zdania i czuje się, że będzie bardzo dobrze. Podobne wrażenia mieliśmy z Jensem.
To jakie cechy trenerskie przekonały Pogoń do Gustafssona?
Nie będę zdradzał całej kuchni, bo to pewnie nie jest ostatni trener, jakiego zatrudniamy! No, ale te cechy w większości są pewnie powszechnie znane – chcemy mieć drużynę, która gra widowiskowy futbol, gra piłką, a nie „laga i do przodu”. Chcemy trenera, który współpracuje z młodzieżą i jest świetnym motywatorem. A przypomnę, że Jens jest po psychologii, skończył studia, jego wiedza w tym kierunku jest bardzo duża.
Biorąc pod uwagę, ż Pogoń chce trofeów, nie martwiło pana to, że Gustafssona w swojej karierze nie zapełnił jeszcze gabloty?
A Kosta miał trofea? Nie. Może to jest zaleta, może będzie głodny sukcesów? On, gdy padła propozycja, zareagował bardzo szybko i pozytywnie, bo chciał wrócić do piłki klubowej, żeby zbudować zespół, który osiągnie wymierny sukces. Wierzę, że jeśli ta współpraca będzie wyglądać tak, jak ją sobie wyobrażamy – a jestem przekonany, że będzie – to odniesiemy sukces.
Runjaić nie miał trofeów i Pogoń też wciąż nie ma.
Tyle że Kostę zatrudnialiśmy w zupełnie innej sytuacji. Pogoń była na dnie tabeli w tragicznej sytuacji, gorszej niż Wisła pod koniec tego sezonu. Większość komentatorów mówiła, że Pogoń już właściwie spadła z Ekstraklasy. No i my szukaliśmy trenera, który podejmie się nie zdobycia mistrzostwa, tylko wyciągnięcia nas z tego olbrzymiego kryzysu. Kosta to zadanie świetnie wykonał. Nie ma żadnych wątpliwości.
Pan jest zrażony do polskich trenerów?
Nie, dlaczego?
Tak strzelam.
Nie. Był okres małej karuzeli w Pogoni, ale mamy szacunek do tych szkoleniowców. Natomiast trudno teraz rozmawiać o Papszunie w Pogoni czy kimś innym. Zagraniczna myśl szkoleniowa jest nieco inna niż polska. Ale przecież dwóch trenerów, którzy są Polakami i zostali wyszkoleni w Polsce, zajęło w tym sezonie pierwsze i drugie miejsce, więc chyba nie jest z naszymi szkoleniowcami tak tragicznie.
Był temat Macieja Stolarczyka?
Nie. To był tylko dziennikarski temat. Maciek jest przez nas bardzo szanowany, jest przyjacielem klubu, stąd wyszedł, świetnie się rozumiemy, dużo rozmawiamy, ale akurat o przejęciu przez niego Pogoni nie rozmawialiśmy.
Wyciągnęliście wnioski przed pucharami, by tym razem nie pożegnać się po pierwszej rundzie?
Uważamy, że tak, ale zobaczymy. Na pewno to przetarcie było bardzo ważne, bo nie ukrywam, że dla większości z nas wiele rzeczy było wówczas nowych. Sama organizacja meczu inaczej wygląda w Europie niż codzienne, ligowe spotkania. Trafiliśmy wtedy na bardzo trudnego rywala i może dobrze. Niewiele nam brakowało. Wiemy, co zrobiliśmy źle, mamy innego trenera z pewnym doświadczeniem, oby to zaprocentowało.
Wojtek Kowalczyk jest przekonany, że zabrakło wam wtedy napastnika, tam samo jak i pod koniec sezonu. Podzielam tę opinię. A pan?
Musielibyśmy wejść w bardzo głęboką dyskusję, bo jak spojrzeć na statystyki Luki Zahovicia, czyli liczbę rozegranych minut i liczbę bramek – jedenaście, żadnej z karnego – to twierdzenie, że nie mieliśmy napastnika, jest moim zdaniem nieprawdziwe. To, że zapadały takie decyzje co do składu, a nie inne – proszę pytać trenera. Jednocześnie nie znaczy to, że nie rozumiemy faktu, iż ta pozycja jest bardzo ważna i wzmocnienie jej może uprawdopodobnić sukces. Analizujemy wielu zawodników, jeśli znajdziemy takiego, który naszym zdaniem wpisze się w tą drużynę i podniesie jej jakość, to pewnie dojdzie do transferu. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Czyli poniekąd spodziewa się pan też, że u nowego trenera Zahović otrzyma więcej szans.
Nigdy nie usłyszy pan ode mnie żadnych sugestii dotyczących składu, bo świętą zasadą jest ta, że o personaliach decyduje trener. Byłbym wręcz niegrzeczny, gdybym mówił – może ten, a nie tamten. Stawiałbym szkoleniowca w niewdzięcznej sytuacji, gdybym opowiadał podobne głupstwa.
Natomiast chyba można powiedzieć, że inny napastnik, Parzyszek, okazał się rozczarowaniem.
Sam Piotrek powiedział na koniec, że jest rozczarowany, bo nie udało mu się dojść do odpowiedniej dyspozycji. Ale muszę powiedzieć, że był znaczącą postacią w szatni. To jest wspaniały facet, który jest absolutnym profesjonalistą i nigdy nie robił problemu z tego, że nie grał albo gdy trener mu zwrócił uwagę, że zagrał słabiej. Budował pozytywną atmosferę, był ważna postacią w szatni. Nie dam powiedzieć o nim złego słowa.
Ale gdyby strzelił pięć bramek więcej i miał trudniejszy charakter, to pewnie by się pan nie obraził.
Tak, to jest jasne.
Czy Kamil Grosicki zostaje w Pogoni?
Nie słyszałem, by miał inne plany. Na pewno nie przyszedł i nie powiedział, że ma skądś super oferty i chce odejść.
Zimą oferta była.
Nie była to poważna oferta. Ani dla nas, ani dla niego.
A czuł pan wtedy choć jakkolwiek, że Kamil jeszcze myśli o wyjeździe?
Nie, Kamil jest całym sercem z Pogonią. Gra w drużynie, w której zawsze chciał grać, dostał wcale nie takie złe warunki finansowe, żyje w mieście, które kocha, ma tu przyjaciół i rodzinę przy sobie cały czas. Jemu strasznie zależy, żeby Pogoń odniosła sukces i chce być tego elementem. Plus chce pojechać na mistrzostwa świata.
Życie bez Kacpra Kozłowskiego okazało się trudniejsze?
Kacper strasznie chciał wyjechać, uważał, że spokojnie może zafunkcjonować w zachodniej piłce i to spotkało się z naszymi planami, że ten transfer w takim momencie może być opłacalny. Sądzę, że on da radę i odnajdzie się w angielskiej piłce, kiedy już uzyska pozwolenie na pracę w Wielkiej Brytanii. A my też sobie radzimy – mamy bardzo dobrych młodych chłopaków. Niektórzy czekają na szansę, a niektórzy odnajdują się już na boisku i odgrywają tam dobrze swoją rolę. Wyzdrowiał Kacper Smoliński, wraca Marcel Wędrychowski. Jest Mruk, który nie dostał do tej pory szansy, a ewidentnie jest utalentowany. W przedsionku czeka jeszcze masa nazwisk na swoją okazję.
To, że przepis o młodzieżowcu zostaje, jest pana zdaniem dobrym wyborem?
Może ja o czymś nie wiem, ale chyba nie ma jeszcze ostatecznej decyzji? To nie jest tak, że PZPN oficjalnie to ogłosił. Nie będę mówił z kim i o czym rozmawiałem, ale według mojej wiedzy poszczególne warianty – niektóre całkiem interesujące – będą jeszcze dyskutowane. To otwarta sprawa. A z punktu widzenia naszego klubu – jest to dla nas kompletnie bez znaczenia. My będziemy mieli młodych chłopaków na boisku tak czy siak i to nie dlatego, że są młodzi, ale dlatego, że są bardzo utalentowani i po prostu na tyle dobrzy, by mieć szanse pokazywania się na boiskach Ekstraklasy.
Natomiast z punktu widzenia całej polskiej piłki: szczególnie tam, gdzie nie ma akademii i szkolenia, przyda się jakaś forma nacisku, by dawać szanse naszym młodym piłkarzom, a nie tym z zagranicy, którzy nie poprawiają jakości drużyn i do Polski przyjeżdżali tylko dla kasy. Choć sam system, dość sztywny, chyba trzeba zmienić, słyszałem o pomysłach, żeby rozliczać kluby z minut młodych piłkarzy spędzonych na boisku. Byłaby określona całkowita ich liczba w sezonie, kiedy młodzieżowiec musi być na boisku i jeżeli zespół tego warunku nie spełnia, płaci jakąś formę kary, całkiem znaczącą, by miało to sens. No i to daje trenerom większą elastyczność, możliwość wyboru, który mecz jest dobry dla młodzieżowca, a który niekoniecznie. Wydaje się to rozsądną ideą, bo sztywność dzisiejszego przepisu może być błędna.
To jest jednak frustrujące, że co dwa lata zmieniamy przepisy.
Tak, mieliśmy ESA37 z dzieleniem punktów, potem bez, teraz jest ESA34. Słyszałem argumenty broniące ESA37, że jest rywalizacja, emocje, a przy ESA34 tego nie będzie. Pierwszy sezon zadał temu kłam. Możemy grać normalny sezon mecz i rewanż, a wciąż może być rywalizacja. Daj Boże, żeby nie było nowych pomysłów co do liczby zespołów, spadków i tak dalej, bo zmieniając co chwilę, poziomu na pewno nie podniesiemy. Zresztą uważam, że format rozgrywek ma zdecydowanie mniejsze znaczenie niż szkolenie, infrastruktura. Nie rozumiem na przykład, dlaczego nie ma przepisu, który zmuszałby do tego, by w Ekstraklasie mieć nie tylko podgrzewane główne boisko, ale i co najmniej jedno treningowe. Musi być taki wymóg i koniec. Jak ktoś nie ma pieniędzy albo nie chce się do tego dostosować, to nie może być w Ekstraklasie. Jeśli chcemy gonić świat, musimy w te aspekty inwestować. Albo jeszcze inny przykład: u nas jest olbrzymia grupa chętnych trenerów chcących uzyskać licencję UEFA PRO. Szkolenie organizowane przez PZPN daje taką szansę tylko garstce. Gdy słyszę o tych liczbach, ogarnia mnie czarna rozpacz. W Czechach mają trzy razy więcej szkolonych w każdym roku, w wielu innych krajach jeszcze więcej.
PZPN powie, że UEFA…
Tak, tak, ja słyszę te tłumaczenia. Jak wiceprezesem od szkolenia był pan Marek Koźmiński, to mówił o limitach UEFA, teraz jest to samo. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem jak tak poważny związek nie potrafi uzyskać zgody UEFA na istotne zwiększenie liczby szkolonych trenerów. Zamiast ciągle gdzieś jeździć, reprezentować, bywać, może warto powalczyć o tę tak istotną sprawę. Jeśli nie będziemy mieli dobrych trenerów, to choćbyśmy zmienili pięć razy format rozgrywek, nic nam to nie da. Jesteśmy dużym krajem, mamy masę młodzieży, jest w czym wybierać, ale ona musi być odpowiednio przygotowywana.
Do zmiany jest naprawdę dużo. Pewnie każdy z nas oglądał finał Ligi Mistrzów i z przyjemnością patrzyłem, jak sędzia gwizdnął może z dziesięć razy w meczu i pokazał ledwie jedną żółtą kartkę. Nie widziałem praktycznie żadnego zawodnika, który po kontakcie z rywalem krzyczał, jakby mu urwało nogę. A u nas prawie każdy faul kończy się wrzaskiem piłkarzy, jakby obdzierali ich ze skóry. Sędziowie od razu przerywają grę, dają kartki na prawo i lewo, zamiast dać kartkę temu, który bardzo często udaje, bo wie, że jego drużyna będzie miała z tego korzyść. Nie wiem, czy tak jest, ale czasami mam wrażenie, że 90% takich zdarzeń nie wiąże się z jakimś znaczącym bólem, a piłkarz po korzystnej decyzji dla niego i jego zespołu, wstaje i gra dalej, jakby nic się nie stało. Najważniejsze jest to, że nie można mieć pretensji do piłkarzy – wykorzystują po prostu naiwność sędziujących. To zjawisko ewidentnie nie służy płynności w grze, uczy bezsensownych zachowań. Uważam, że sędziowie mają tu wielką rolę do odegrania, mogliby właściwymi zachowaniami wpłynąć na poprawę jakości grania polskich zespołów.
Dużo mieliśmy kontrowersji sędziowskich w tym sezonie.
Bardzo. To są przedziwne rzeczy. U nas z Wisłą Płock facet trzyma piłkę pod pachą, przyciska ją i sędzia mówi: ta ręka się nie liczy, nie ma jedenastki. Tutaj trzeba coś zmieniać! Tymczasem potem widzę mecz Wisły Kraków i przez pięć minut się zastanawiają, czy piłka dotknęła opuszka palca, czy nie. W końcu – nie wiem na jakiej podstawie, bo na żadnym z obrazków nie było widać zmiany kierunku piłki – jest dyktowany rzut karny. Kiedy u nas była pod pachą i przewinienia nie było! Oczywiście usłyszę, że UEFA ma takie przepisy, interpretacje i tak dalej. Tylko dlaczego nie widzę podobnych cudów w zagranicznych meczach albo występują one tam znacznie rzadziej? Przecież nie ma możliwości zbudowania przepisów, które opisywałaby każdą sytuację. To zależy od podejścia do futbolu. Na czym nam zależy – chcemy grać w piłkę, czy chcemy mieć panów sędziów, którzy są najważniejsi i decydują o mistrzostwie i spadku?
A mieli wpływ na mistrzostwo i spadki w tym sezonie?
Patrząc na kontrowersyjne sytuacje, uważam, że spory. Wisła Kraków może mieć swoje pretensje – pamiętny mecz z Lechem. Podobnie Raków. Niewątpliwie dochodzimy do tego, że prowokuje się zupełnie niepotrzebne sytuacje. Centymetrowy spalony na przykład. Bo jak się zatrzyma klatkę o jedną-setną sekundy wcześniej, to przecież spalonego nie ma… To kwestia podejścia do naszej piłki i tego, kto ma być w niej najważniejszy?
A czy arbitrzy powinni wypowiadać się po meczach w sprawie kontrowersji?
To jest taki korporacyjny ład, no bo każdy zawód broni swoich zasad. Tutaj akurat nie mam pretensji. Tak zawsze było i pewnie niestety będzie. Bardzo trudno jest przyznać się do winy, a jeszcze do tego publicznie. Nie wymagajmy tego, wolałbym, by arbitrzy w wewnętrznie prowadzonych rozmowach nie szukali usprawiedliwień, ale sposobów w jaki usprawnić sędziowanie tak, by w meczu piłki nożnej główną rolę odgrywała piłka nożna i dwa zespoły walczące o swój sukces. Nieustannie mam wrażenie, że w lepszych ligach dopuszcza się do ostrej gry – nie brutalnej – a u nas co chwilę jest gwizdek. Nie wiem, skąd ta wiara, że jak zawodnik krzyknie, bo ktoś mu dotknął stopy, to rzeczywiście ma poważną kontuzję albo doświadczył jakiegoś strasznego bólu. I jego przeciwnikowi trzeba dać kartkę oraz podyktować rzut wolny. Gdyby arbiter trzy razy zignorował takie próby wymuszenia, a może sięgnąłby po żółty kartonik by ostrzec symulanta, takie zjawiska szybko by zniknęło z polskich boisk. Z korzyścią dla polskiej piłki.
Czytaj więcej o Pogoni Szczecin:
- Adamczuk: – Drużyny Gustafssona grają piłkę, której wszyscy chcemy w Pogoni
- Brązowy medal dla Pogoni – sukces czy porażka?
- Pogoń Szczecin pod taktyczną lupą [ANALIZA]
- Kosta Runjaić i bolesna niemożność wygrywania w ważnych momentach
- Rozwój – tak, trofea – nie. Kim jest Jens Gustafsson, nowy trener Pogoni Szczecin?
Fot. Newspix
Bardzo ciekawy wywiad.
Sowieci mieli spory wpływ na obecną ludność Szczecina, bo z ich inicjatywy przywieziono tam w bydlęcych wagonach Kresowiaków o bliżej niesprecyzowanej tożsamości narodowej.
Kresowiacy stanowili maks kilkanaście procent wszystkich nowych Szczecinian. Większość to Polska centralna i Wielkopolska. Trzeba przyznać że uruchamianiem miasta po zniszczeniach zajmowali się głównie Poznaniacy, którzy w większości zostali potem na stałe.
i poniemieckie przedziurawione przez armie radzieckie
Pogoń skrzywdzona, Wisła skrzywdzona, Raków skrzywdzony, ale o kontrowersyjnej sytuacji z meczu Lech – Legia, która mogła zadecydować o losach mistrzostwa zapomniał. Debil paprykorz.
Śmieszy to tym bardziej, że sytuacja miała miejsce w tej samej kolejce, co mecz Pogoń – Wisła Płock. A co więcej, karny dla Lecha był tam na wagę potencjalnych 2 dodatkowych punktów, a ten w meczu Pogoni tylko jednego.
Z drugiej strony, Płaczul specjalnie z jedynej kontrowersyjnej wypowiedzi Mroczka zrobił nagłówek, tak żeby się klikało. A całość wywiadu bardzo spoko, wyważona i z klasą.
Jaka wyważona i z jaką klasą? W wypowiedzi można odnieść wrażenie,że oni by wygrali ligę gdyby nie sędziowie i pech w ostatnich minutach z Wartą i Lechem a sobie nie mają nic do zarzucenia… (ale jak sami nastrzelali bramek w końcówkach to było cacy:):)
Mecz z Lechem i Wartą to darowane 2 punkty- a tylko dwa razy sam Bichczjan czy jak mu tam uratował Pogoni du*ę w ostatniej minucie strzelając zwycięskie bramki..to już są 4 punkty.Baran z niego i tyle.I podtrzymuje swoje zdanie,że jest frustratem i wszyscy inni dookoła zawinili ale zarząd cacy…Mimo tego,że odpadli z 2 ligową drużyną w PP,nie mieli praktycznie napastnika i pozwolili na negocjacje trenera w środku sezonu z konkurentem ligowy.Uważam,że jakby go wywalili po pierwszych pogłoskach albo po pierwszej odmowie przedłużenia kontraktu ,to Pogoń zdobyła by mistrza.Mieli wszystko w swoich rękach.A tak? 0:3 z Lechem wydarzyło się pod koniec lutego czyli w momencie jak warszawscy dziennikarze zaczęli pisać ,że to nie Papszun będzie nowym trenerem a Runjaic .Jak się skończyło??:)
też nie wiem, po co było gościa trzymać do końca i jeszcze mu płacić za to, że w Pogoni był już tylko ciałem, a teraz cię okazuje że już rozpuszczał wici po Europie, kogo do Legii ściągnąć w letnim okienku. Nawet w kodeksie pracy jest możliwość zwolnienia ze świadczenia pracy za zachowaniem wynagrodzenia i odprawy, jeżeli pracodawca i pracownik dojdą do wniosku, że symulka pracy przez 3 miesiące nie ma sensu.
Powód zwolnienia trenera panie prezesie Zenonie? Chodzą pogłoski, że trener rozmawia z Legią.
Pogłoski + brak chęci przedłużenia kontraktu.To że ty nie wiedziałeś że odchodzi z Pogoni to nie znaczy,że ja nie wiedziałem już wtedy..cały zarząd wiedział ,piłkarze dowiedzieli się na początku marca…
To nie można dociągnąć współpracy do końca jak ludzie, tylko się szarpać jak frustraci i zrywać kontrakt? Pamiętaj, że potencjalni sponsorzy, patrzą nawet na takie rzeczy, a już na pewno przyszli piłkarze i trenerzy.
Napij się zimnej wody i idź spać.
Ale jak widzisz dla kilku „inteligentnych inaczej” to już powód do wyartykułowania świętego oburzenia. Bo jak, o Lechu nie wspomniał?
Z Radomiakiem też był karny podarowany panu Sławkowi:)
och, oczywiscie. Nie zapłakał nad skrzywdzonym Lechem i już podobny Tobie dzban musiał się spruć. Przeczytałeś uważnie ten wywiad? Umiesz czytać ze zrozumieniem? Przecież on podał przykłady na to, że sędziowe w polskiej lidze sędziują źle i tylko tyle! Mógł zamiast Wisły czy Pogoni wciąć na tapet jakąkolwiek inną ekipę! A co do „debili”-popatrz chłopcze w lustro, zobaczysz takiego jednego…
A Ty umiesz?
„A mieli wpływ na mistrzostwo i spadki w tym sezonie?
Patrząc na kontrowersyjne sytuacje, uważam, że spory. Wisła Kraków może mieć swoje pretensje – pamiętny mecz z Lechem. Podobnie Raków”
„czy chcemy mieć panów sędziów, którzy są najważniejsi i decydują o mistrzostwie i spadku?”
Nic nie sugeruje ,faktycznie….
Pan przypomni ile był kolejek 🙂 Aż takim problemem dla zawodników, którzy spadli było wygrać o dwa lub trzy mecze więcej, by mieć spokojne utrzymanie? Serio? Jak można winić sędziów skoro o utrzymaniu czy spadku nie decydował jeden mecz, a trzydzieści cztery? BEKA.
Bo finalnie bledy w tym konkretnym nie daly punktów które dałyby utrzymanie
Dokładnie. Zawsze sędziowie, a może po prostu nauczyć się strzelać w ten kwadrat prosto, by w 60 minucie prowadzić 4:0? No ale lepiej zwalić na sędziego, który w 90 minucie po nerwowym spotkaniu popełni błąd.
To jest prostokąt a nie kwadrat
Taka Wisła Kraków nie może mieć pretensji do sędziów gdyż na wiosne wygrała tylko JEDEN MECZ z rozegranych 16
chrzani… gdyby nie słupek, gdyby nie poprzeczka… bilans fuksa i pecha na dystansie sezonu się mniej więcej równoważy, a bramki tego Bichacostam chyba 2 czy 3 sieknięte w końcówce lub doliczonym czasie? Z tego co pamiętam, bo nie żebym śledził jakoś mecze Pogoni. A jak się traci gola w doliczonym czasie grając w przewadze to nie jest pech, to jest nieudolność. Tak samo jak jak ugranie okrągłego 0 punktów na Płocku. Z Rakowem i Lechem „wielka” Pogoń na 12 możliwych oczek ugrała 2. Kurtyna.
Do tego 2 punkty zdobyte z Wartą..podsumowaniem zdobyczy punktowych z mistrzem i wicemistrzem jest to ,że oba zdobyte na wyjeździe ,po „murarce” i autobusie w obronie.Lech był nawet w 10 lepszy od Pogoni a to tez o czymś świadczy.A jeszcze po bramce Tiby setkę zmarnował Marchwiński,tak że ten tego:):):)
z tą lepszością z Lechem to bym nie przesadzał, mimo wszystko. Ale faktem jest, że lepiej Pogoń w tym meczu wyglądała 11 na 11 niż 11 na 10.
90% meczu było wyrówane lub z przewagą Pogoni
Przewaga Pogoni była mniej więcej przez jakieś 10minut przed strzeleniem gola.Gdyby dalej tak grali to by wygrali 2:0 czy 3:0.A że byli słabsi to woleli się cofnąć i dostali gola .Nie zaklinajcie rzeczywistości. Żadna z drużyn nie miała jakiejś wielkiej przewagi i tak jak piszesz mecz był w miarę wyrównany z lekka przewagą Lecha,który po przerwie miał ta przewagę już zdecydowaną.Jeden głupi faul i Pogoń wyszła trochę wyżej ,co skończyło się strzeleniem gola..i cofnięcie się na swoją połowę i znowu autobus.To samo grali u siebie.W pierwszej połowie autobus.Jak się tylko lekko odkryli to dostali trzy gongi w 56 minut.MISTRZ pokazał swoją klasę…
Mecz był pod kompletną kontrolą Pogoni, chociaż nie przekładało się to na klarowne sytuacje – więc można odbierać jako wyrównany mecz. Lech cokolwiek pograł jedynie w okresie 45-60min, a bramkę władował strzałem życia. Zresztą to ten sam przypadek co w meczach Pogoni z Rakowem. To moje osobiste odczucia z tego meczu, ale poparte chociażby statystykami czy nawet attack momentum na sofascorze.
Kompletna kontrola Pogoni:) Oprócz posiadania piłki 42:58 co jest nie dziwne,grając w przewadze przez ponad 20 minut ,wszystkie inne statystyki zbliżone.Byłem na meczu.Pogoń lepsza po czerwonej kartce dla Kvekve. Pierwsza połowa nudna z dwoma strzałami po jednej i po drugiej stronie.
10 minut gry do przodu,po czerwonej kartce dla gracza Lecha pozwoliło Pogoni strzelić bramkę.Potem znowu schowali się i liczyli tylko na kontry,co było dziwne grając w przewadze.Dostali to na co kunktatorzy zasłużyli i tyle.Gdyby byli lepsi to wynik byłby podobny jak w Szczecinie dla Lecha ,a tam siły były wyrównane.
Ale czy Wisła Kraków lub Lech nie zesłużyli na swoje miejsca w tabeli? Moim zdaniem zasłużyli. Jeśli liczy się tylko na rzuty karne, a nie potrafi zdominować przeciwnika to o czym tu mowa.
Dokładnie… jaki bilans ma pan Brzęczek z Wisłą???
A jaki bilans maja , np.,sedziowie Kwiatkowski i Sylwestrzak w meczach Wisly Krakow e Lechem i Wisla Plock ? 5 punktow ukradzionych Wisle ?
I byl jeszcze ten pajac z meczu Slask – Wisla (1:1) , ktory uznal bramke dla Slaska zdobyta po faulu.
Z Wisłą Płock to chyba był ewidentny karny w ostatniej minucie??
Raków miał najwięcej jedenastek o ile się nie mylę xd
Dzisiejszy odcinek sponsoruje literka R… zaraz po Radomiaku 🙂
Stop dla starych betonowych dziadów w polskiej piłce co do meczu Wisły k ruch ręką do piłki a ten się dziwi że gwiżdżą karnego
Poczytaj kim jest pan prezes Mroczek, a potem sie wypowiadaj.
Przyklad z brzegu: rzuty karne dla Górnika Zabrze: 1 (JEDEN), przeciwko: 10 (dziesiec!) Jebac polskich sedziow.
Poza tym sugeruje, że Raków był krzywdzony przez sędziów milimetrowymi spalonymi, a było dokładnie odwrotnie. W meczu z Górnikiem sędziowie tak długo szukali spalonego, aż go znaleźli. Raków zdobył 1 pkt w tym meczu, a powinien 0. Tym bardziej śmieszne to było, że nie było ani jednego ujęcia gdzie było równocześnie widać moment zagrania piłki oraz części ciała ostatniego obrońcy i Nowaka z Górnika, na podstawie których były wyznaczone linie spalonego. Bramka stadiony świata, która powinna dać zwycięstwo Górnikowi, a nie dała, bo Papszun znowu zacząłby marudzić. Dziwię się, że prezes Pogoni powołuje się akurat na przypadek Rakowa.
Rakowowi sędziowie przyznali 2x więcej karnych niż Lechowi. I to Lecha sędziowie pchali na mistrza, logika godna Pogoni i Rakowa :).
Co by nie mowić o darciu mordy przez piłkarzyków ma chłop 100% racji. To samo o gwizdaniu na krzyk.
Przegrywać też trzeba umieć, pan Mroczek nie umie, szkoda.
Pogoń to pokraki jakich mało. W pucharach europejskich startowali 4 razy i nigdy nikogo nie przeszli :).
Nauczcie się grać w piłkę paprykarze, a potem płaczcie jak to was krzywdzą. Nie na odwrót.
Czytać ze zrozumieniem i wypowiadać się z sensem też trzeba umieć. Ty żadnej z tych dwóch umiejętności nie opanowałeś. Pokraka z ciebie jakich mało.
Tyle, że poza fylkirem, z którym przyszło grać rozpadającej się drużynie, pozostałe mecze jakie grali to drużyny z Niemiec i Włoch w latach 80-tych. No i Chorwaci z poprzedniego sezonu. Tak więc była wpadka z odpadnięciem z islandczykami. Jedna na cztery starty. A zliczmy, z jakimi tuzami futbolu odpadała, taka np. Amica, grając gościnnie na bułgarskiej od 16 lat …
Jedna na cztery starty…to wiele mówi o potędze Pogoni Szczecin:):)
Nie wiedziałem że tak można. Panie Mroczek masz Pan moje pełne poparcie i cały szacunek. Kulturalnie, merytorycznie bez politycznie poprawnego bełkotu. Chyba pierwszy głos w publicznej debacie, który wprost stwierdził, że sędziowie spuścili Wisłę Kraków w tym sezonie.
Wiśle ten spadek wyjdzie na dobre, zobaczysz. Z tego klubu zrobiła się taka patologia, że tylko catharsis cokolwiek da.
Weszło – ciekawy wywiad, merytoryczny z jednym z niewielu ogarnietych prezesów, a Wy musicie dac w tytule kwestie sedziowania, wyrwane z kontekstu w duzym stopniu, po co?
lubię Mroczka, ale facet ściąga do ataku Parzyszka i płacze, że nie wygrał, bo sędziowie? bez jaj
Lubię Cię, ale przeczytałeś artykuł w którym wspomniany facet tłumaczy, że właśnie nie płacze z powodu przegranego tytułu, a jedynie na pytanie o sędziowanie zaznacza, że występują tu „ogólnie” patologie, a Ty piszesz takie coś…
Nie pisze OGÓLNIE tylko kuźwa koleś sugeruje,że Lech zdobył mistrza a Wisła spadła.Czy wy tam jesteście jacyś nie za bardzo kumaci?Nie umiecie czytać czy co?
„Występują ogólnie patologie”? LOL 😀
Już sam tytuł przedstawia tak jasno, że jaśniej nie można, zdanie prezesa Pogoni na temat sędziowania:
Mroczek: – Sędziowie mieli spory wpływ na spadki i mistrzostwo w tym sezonie
Jeżeli to nie jest sugestia, że Lech został mistrzem dzięki sędziom a Wisła dzięki sędziom spadła, to co to jest?
Dobrze napisales. Proste, trywialnie proste.
Mroczek jest facio łebski i dobrze prowadzi klub ale te wypowiedzi napewno nie pomogą Pogoni w następnym sezonie. Ps. Do debila DeLuxe moja rodzina pochodzi z Wielkopolski i rodzice po studiach w Poznaniu osiedlili się w Szczecinie. Nie jestem kresowiakiem z pochodzenia ale nawet jakbym był to i tak bambrze bym był Polakiem 100% w przeciwieństwie do ciebie.
Przecież ten delux to ruski troll. On ma tyle wspólnego z Poznaniem co ja z Nowym Jorkiem.
No i facet ma rację odnośnie tych kurw, tzn. sędziów. Za dużo od ich „widzi mi się” wciąż zależy.
Typowy paprykarz.
Bylibyśmy mistrzami gdyby nie sędziowie, gdyby nie bramka w ostatniej minucie, gdyby nie Lech i Raków.
Szczecińskie przegrywy.
Nie zrozumiałeś artykułu, a jad ci z odbytu leci
Doskonale tu w Poznaniu żeśmy zrozumieli..sugeruje ,ze GŁÓWNIE przez patologie sędziowskie ( a mało ich było zawsze??:) MIĘDZY INNYMI Lech zdobył tytuł a Wisła spadła z ligi (drużyna która w rundzie wiosennej wygrała jeden mecz!)
Cytat:
„czy chcemy mieć panów sędziów, którzy są najważniejsi i decydują o mistrzostwie i spadku?” To nie jest sugestia?To nie jest wypowiedź sugerująca,że to sędziowie zdecydowali i najważniejszych rozstrzygnięciach?
Cytat 2:
„Wisła Kraków może mieć swoje pretensje – pamiętny mecz z Lechem. Podobnie Raków”
Ale już karnego w ostatniej minucie dla Lecha w meczu z Legią już nie przytoczy a było to dzień później.Nie pamiętał? Pamiętał tylko przez gardło nie przejdzie przykład w drugą stronę…
Lechowi sędzia pomógł w meczu z Wisłą-zgadzam się.JEDEN MECZ i JEDEN PUNKT a ten wali teksty,że to sędziowie zdecydowali o mistrzostwie.
Dla mnie skandaliczny ,subiektywny artykuł kolesia wylewającego swoje żale i tyle.
O pracy sędziów na całym świecie można powiedzieć to samo.Popełniają błędy.Ważne by tych błędów było jak najmniej.Uważam,że w tym sezonie,po zmianie szefa kolegium sędziów tych błędów było dużo mniej niż w poprzednich latach ale nadal były,nawet takie skandaliczne jak w meczu Pogoni z Płockiem ,Wisły z Lechem czy Lecha z Legią.Były absurdalne spalone jak nieuznana bramka w meczu Górnika Zabrze bodajże z Rakowem
Mam prawo swoje zdanie wyrazić , a że paprykarzom i zaprzyjaźnionej (nieoficjalnie już tylko) ekipie z mazowsza to nie w smak? Mam to w pompie.
Gość ma pierdolca na punkcie Lecha. Zresztą jak wszyscy paprykarze. Raz na dekadę wskoczą na podium lub okolice i mocarstwowe sny. Stal Mielec czy Warta Poznań zdobyły więcej niż oni mimo że graly na najwyższym poziomie rozgrywkowym kilkanaście lat.
Jak on się napinał z powodu przełożenia meczu z Lechem. Jak piał z zachwytu że pobili transferowy rekord ekstraklasy. Jak się okazało, nie pobili. Dlatego karny z Legią nie przeszedł mu przez gardło.
Przecież pobili. Kozłowski poszedł za ponad 11mln EUR.
Zobaczymy poznańska fryto, z kim twoja amika odpadnie na wyboistej drodze do LM. Mistrzowie eurowpierdoli….
Mnie tylko rozpierdala jak z 10 lat temu FIFA ustaliła że decyzje będzie dyktować się z duchem gry a więc gdy sędzia ma wątpliwość np co do spalonego to ma grę puścić. I co? I gówno nikt nic z tego sobie nie robi
Ten pomysł z minutami dla młodzieżowców to totalny debilizm bo teraz dopiero będzie wstawianie ich na siłę byle zaliczył wymagane X minut i najlepiej młody nie ruszaj piłki
a karę się zapłaci nie płacąc wynagrodzeń przez jakiś czas i elo
Albo na koniec sezonu będą sobie przypominać o młodz i w ostatnich meczach połowa składu to będą 16-17-latkowie 😀
Popatrz na żużel i obowiązkowych dwóch juniorach na siedmiu zawodników.Tam jest debilizm,tutaj lekka głupota:)
Rzeczywiście, gdyby nie sędziowskie pomyłki na niekorzyść Lecha i na korzyść Rakowa, to Lech byłby mistrzem jeszcze szybciej. Czujne oko panie prezesie!
Dlaczego ciągle mi się wyświetla reklama maści na hemoroidy albo sztucznego członka? I co to są cookies? Help!
Panie Mroczek , to jednak przyznajesz , że sędziowie do wymiany . Taką mamy korupcję ?. Czytałem , że co niektórzy w radiu odbierali podziękowania .
Dziwny daliście tytuł, bo jednak z wywiadu wynika ewidentnie, że Pogoń nie przegrała tytułu przez sędziów tylko przez własne wahania formy i brak koncentracji.
Majster w tym roku pojechał tam gdzie powinien, a każdy normalny kibic (jest u nas takich sporo) widzi na kilometr, że i Raków i Pogoń to byli zacni rywale i mogą mieszać w lidze przez lata.
nie dość, że paprykarz, to jeszcze beksa
skończ smucić dziadek!
Pogoń – 9 do Lecha,i gorszy bilans bezpośrednich spotkań,ten wyciąga rękę z meczu Pogoni,która mogła dać jej punkt,Lech w tej samej kolejce jeszcze bardziej ewidentnego karnego nie dostał na wagę 3 punktów.
Raków może czuć się pokrzywdzony?
Wystarczyło wygrać ze Śląskiem i Zagłębiem Lubin,bo Lechia w ostatniej kolejce to już sama sobie chciała bramki strzelać.
Może jeszcze więcej karnych z du*y powinni dostać,tak jeszcze z 15,a co.
Wisła spadła zasłużenie,długo na to pracowała,jeszcze przed walka o utrzymanie sprzedali najlepszych zawodników.
Brzęczek również się skompromitował.
+2 punkty z Lechem?
Jak to mówił Pudzian…ale to i tak nic by nie dało,to nic by nie dało.
Brakowało mi pytania o Skrypnyka, Czy to była poważna kandydatura, czy było blisko pozyskania tego trenera.
Ciekawy wywiad, przykład Pogoni pokazuje jak ważne mieć mądrą osobę na ważnym stanowisku, by klub się rowijał. Podobało mi się że prezes nie skupiał i szukał win wszędzie i na około ale widzi że ma jeszcze dużo do poprawy, chciało by się powiedzieć że polska piłka była by gdzie indziej jak byśmy mieli więcej tak myślących preesów.
Chyba czytałeś od tyłu ,co nie?Albo problemy z przyswojeniem prostego tekstu?
Co wy wszyscy w tym Szczecinie macie we łbie??Koleś sugeruje , że Lech zdobył mistrza a Wisła spadła przez sędziów a Ty piszesz,że nie szuka win wszędzie naookoło.
Porażka z Lechem u siebie,gdzie byli słabsi zdecydowanie,przez cały mecz nie oddając ANI JEDNEGO celnego strzału na bramkę Lecha a koleś : „nie udźwignęliśmy tego psychicznego aspektu,byliśmy zbyt zestresowani i skupieni jedynie na tym, żeby nie stracić gola”..
To są podobne wypociny i tłumaczenia jak prezesa Lecha krtóry nie wiedział że krzyczy „Raków Cwel” – oboje w tym momencie sa na tym samym poziomie .. i jeden i druginie za bardzow wie co mówi czy też krzyczy:):)
Wszystkie pozostałe wypociny to typowe mielenie jęzorem