Reklama

Rozwój – tak, trofea – nie. Kim jest Jens Gustafsson, nowy trener Pogoni Szczecin?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

10 maja 2022, 18:40 • 15 min czytania 68 komentarzy

W Szwecji zasłynął jako trener stawiający sobie ambitne, długofalowe cele. Świetnie współpracuje z młodymi zawodnikami, wychowankowie są jego oczkiem w głowie. A jednocześnie zniecierpliwienie i irytację może budzić fakt, że zdaje się on nie przykładać większej wagi do tego, czy jego drużyna zakończy sezon z trofeum na koncie, czy też nie. Kibice IFK Norrköping porównują go do polityka, lecz nie do twardego, charyzmatycznego przywódcy, tylko jowialnego działacza z drugiego szeregu, który na każdą okazję przygotował sobie kilka gładkich, dyplomatycznych sformułowań. Poznajcie lepiej nowego szkoleniowca Pogoni Szczecin, Jensa Gustafssona.

Rozwój – tak, trofea – nie. Kim jest Jens Gustafsson, nowy trener Pogoni Szczecin?

Niepowodzenie w Chorwacji

Jens Gustafsson karierę trenerską rozpoczął nieco ponad dekadę temu, ale zanim cofniemy się do jego szkoleniowych początków, warto się na chwilę zatrzymać przy ostatniej klubowej przygodzie 43-letniego Szweda. W maju 2021 roku chwycił on bowiem za stery w Hajduku Split, jednym z najważniejszych zespołów na futbolowej mapie Chorwacji, i przetrwał na stanowisku zaledwie kilka miesięcy. Najpierw jednak – kontekst.

Sezon 2020/21 stał w przypadku „Hajduków” pod znakiem przyzwoitych rezultatów, ale i chaotycznych zmian. Po rezygnacji Igora Tudora, na ławce trenerskiej w Splicie wylądował Hari Vukas, dotychczasowy asystent pierwszego szkoleniowca. Na stanowisku wytrzymał on jednak zaledwie przed dwa miesiące. W klubie doszło wówczas do rewolucji – dyrektorskie stanowiska opuścili Mario Stanić oraz Ivan Kepčija, a nowo mianowany prezes Lukša Jakobušić postanowił, że czas Vukasa także dobiegł końca. Zwolnioną posadę zajął Boro Primorac, zapewne świetnie znany fanom Arsenalu, bo przez kilkanaście lat współpracował tam z Arsene Wengerem. Pierwotnie Bośniak miał być managerem jedynie chwilowo, lecz wystartował tak udanie, że władze nie spieszyły się z wyborem kolejnego trenera. Ostatecznie wybór padł na Paolo Tramezzaniego, który wylądował w Hajduku w połowie stycznia 2021 roku. No i jemu udało się już dotrwać do końca sezonu. Hajduk pod wodzą Włocha spisywał się całkiem nieźle i summa summarum uplasował na czwartym miejscu w chorwackiej ekstraklasie.

Reklama

Czy to zapewniło wreszcie „Hajdukom” stabilizację na ławce trenerskiej? Jasne, że nie. Co jest dość typowe dla tego klubu. W maju 2021 roku chorwackie media poinformowały, że kontrakt Tramezzaniego został rozwiązany za porozumieniem stron. I właśnie wtedy w Splicie zjawił się niespodziewanie Jens Gustafsson.

prezentacja Jensa Gustafssona w Splicie

Zaczęło się, jak to na ogół bywa, sielankowo. Szwedzki trener zachwalał profesjonalizm władz Hajduka, ekscytował się możliwością pracy w klubie o ugruntowanej reputacji, wspieranym przez rzeszę fanatycznych kibiców. Podkreślał ponadto, że ma zamiar korzystać z zasobów klubowej akademii. Zapewniał, że dla ekipy ze Splitu celem na każdy sezon muszą być trofea, a przynajmniej awans do europejskich pucharów. Rzeczywistość okazała się jednak dość brutalna i szybko zweryfikowała śmiałe deklaracje. Gustafsson zaczął od remisu z Lokomotivą Zagrzeb i porażki z Osijekiem w lidze, a także zawstydzającego niepowodzenia w europejskich pucharach. W drugiej rundzie eliminacji do Ligi Konferencji lepszy od Hajduka okazał się znanym nam skądinąd Toboł Kustanaj.

U siebie „Hajducy” wygrali 2:0, lecz w rewanżu przerżnęli po dogrywce aż 1:4. Olbrzymie rozczarowanie. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że w 2019 roku Hajduk potrafił w eliminacjach do Ligi Europy zebrać u siebie baty od maltańskiej Gżiry United.

Reklama
Toboł Kustanaj 4:1 Hajduk Split

Ledwo zatem Gustafsson zaczął swoją chorwacką przygodę, a już przyszło mu dźwigać na plecach bagaż przedwczesnej pucharowej wywrotki. I początkowo mogło się nawet wydawać, że Szwed poradzi sobie z tym obciążeniem. Jego podopieczni odkuli się na krajowym podwórku, zaczęli regularnie punktować. W październiku wpadli jednak w kolejny dołek, zanotowali cztery nieudane ligowe występy z rzędu i na tym cierpliwość działaczy względem szkoleniowca dobiegła już końca. Tymczasem następca Gustafssona, Valdas Dambrauskas, szybko wyciągnął klub z kryzysu. Obecnie (na dwie kolejki przed końcem sezonu) Hajduk plasuje się na drugim miejscu w lidze i ma też przed sobą finał Pucharu Chorwacji. Teoretycznie w zasięgu klubu pozostaje nawet dublet. Nietrudno zatem o wniosek, że przy odrobinę lepszej postawie w rundzie jesiennej Hajduk odzyskałby mistrzowski tytuł po siedemnastu latach oczekiwania.

– To było od początku do końca fantastyczne doświadczenie – mówił Szwed w wywiadzie dla „Slobodnej Dalmacji”. – Byłem podekscytowany możliwością pracy w Hajduku, bo niewielu trenerów ma okazję do pracy w innym kraju o zupełnie odmiennej kulturze. Zawsze mnie to pociągało i nadal pociąga. Wiedziałem, że raczej nie spędzę w Hajduku wielu lat, lecz mimo wszystko chciałem spróbować. Oczywiście liczyłem na dłuższą przygodę, jednak wiem, jak to jest w tym zawodzie. Przyszedł trudny okres i musiałem odejść. Oczekiwania w Hajduku zawsze są bardzo wysokie.

Gustafsson opowiedział też o swoich relacjach z kibicami. – Hajduk ma niezwykle zaangażowanych fanów. To największa różnica między tym klubem, a poprzednimi, w których pracowałem. Pasja kibiców. Presja na regularne punktowanie jest olbrzymia. W Szwecji kibice też są pełni pasji, ale w Splicie mieszka około 200 tysięcy ludzi i powiedziałbym, że wszyscy żyją w zależności od wyników Hajduka. Jeśli klub ma się źle, każdy to odczuwa.

Po kiepskim meczu nie było szans, żebym pojawił się na mieście. Ludzie byli zbyt rozczarowani i poirytowani

Jens Gustafsson

Dlaczego zatem szwedzkiemu trenerowi nie wyszło w Splicie?

Przegląd lokalnych mediów pozwala sądzić, że zadecydowały czynniki czysto piłkarskie. Gustafsson jest chwalony jako człowiek dobrze zorganizowany, otwarty na otoczenie mimo bariery językowej. Jednym z jego zadań w Hajduku było jednakowoż ofensywne nastawienie zespołu i na tym polu Szwed nie zdołał spełnić pokładanych w nim nadziei. – Gustafsson całkowicie odmienił styl gry względem kadencji Tramezzaniego. Radykalnie postawił na ofensywę. Mimo tak odważnego nastawienia, Hajduk wcale nie zdobywał zbyt wielu bramek. No dobrze, często brakowało skuteczności, ale też sposób konstruowania akcji był nie do końca określony. Drużyna improwizowała. Można był odnieść wrażenie, że głównym pomysłem taktycznym jest podanie futbolówki do Marko Livaji. Hajduk wciąż szukał na boisku swojego lidera, zamiast grać zespołowo. Na dodatek jesienią nie było widać w tym względzie żadnych postępów. Przeciwnie, zespół z każdym tygodniem zdawał się cofać w rozwoju i grać coraz gorzej – przekonuje dziennikarz Slaven Alfirević.

Redaktor „Slobodnej Dalmacji” zwraca też uwagę, że Gustafsson nie radził sobie tak dobrze z klubową młodzieżą, jak tego oczekiwano. – 19-letni Stipe Biuk w zasadzie przepadł. 20-letni Marin Ljubičić nie grał zgodnie z oczekiwaniami. Dwie największe nadzieje Hajduka popadły więc w stagnację. Trener nie potrafił sobie z tym poradzić. W swoim ostatnim meczu umieścił w pierwszym składzie przeciętnego Alexandra Kačaniklicia, zamiast postawić na Biuka… W poszukiwaniu optymalnych rozwiązań Gustafsson często podejmował niezrozumiałe decyzje, a wyniki go nie broniły. Dlatego został spisany na straty.

Ivica Medo (portal Gol.hr) podkreśla jednak, że głównym problemem Hajduka nie był trener. – Nie chcę mówić, że Gustafsson to świetny szkoleniowiec. Nie chcę też powiedzieć, że należało go zatrzymać. Ale chronologia zdarzeń pokazuje, że zmieniają się trenerzy, a problemy Hajduka pozostają takie same. Problem tkwi więc w prowadzeniu klubu i polityce transferowej. Problem tkwi w wiedzy, a raczej jej braku. Ryba zawsze psuje się od głowy.

Zaczęło się od spadku

Zimą 2022 roku szwedzka federacja ogłosiła Jensa Gustafssona nowym selekcjonerem reprezentacji U-21. Zapowiadało się na długofalową współpracę, ponieważ szkoleniowiec podpisał umowę aż do 2025 roku. Szwed zdążył już zresztą wcześniej zebrać pewne doświadczenia z pracy z młodzieżówką – w 2015 roku prowadził krótko kształtującą się dopiero kadrę złożoną z graczy z rocznika 1994, podczas gdy ekipa nieco starszych (1992) zawodników sięgała po mistrzostwo Europy U-21. To dość skomplikowany układ, dlatego dla uproszczenia ustalmy, że najważniejszym dowódcą szwedzkiej młodzieżówki był wówczas trener Håkan Ericson.

To właśnie on powiódł drużynę do triumfu na młodzieżowym Euro, nie Gustafsson.

Tegoroczne podejście nowego szkoleniowca „Portowców” do kadry U-21 trudno natomiast recenzować. 29 marca 2022 roku jego podopieczni przegrali u siebie 0:2 z Irlandią w ramach eliminacji do mistrzostw Europy. I to by było na tyle, jeśli chodzi o oficjalne występy młodzieżówki za kadencji Gustafssona. – Dziękuję za zaufanie. To przykre, że tak szybko opuszczam drużynę, ale kiedy pojawiła się okazja pracy w Pogoni Szczecin, chciałem ją wykorzystać. Życzę reprezentacji dużo szczęścia w dwóch ostatnich meczach kwalifikacyjnych – powiedział Gustafsson, cytowany przez oficjalny portal federacji.

Szwecja U-21 0:2 Irlandia U-21

Wyjazd do Polski to druga, rzecz jasna po Hajduku, zagraniczna przygoda Gustafssona. Jeśli zaś chodzi o przeszłość zawodniczą, 43-latek nie wyściubił nigdy nosa poza ojczyznę. Zabrakło mu talentu do zrobienia znaczącej kariery. Przyszedł na świat 15 października 1978 roku w Helsingborgu i właśnie w klubie z tego miasta stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Wychowywał się zresztą w rodzinie o futbolowych i… muzycznych tradycjach. Jego ojciec, Tommy „Gyxa” Gustafsson, to wielka legenda klubu Landskrona BoIS, ulubieniec tamtejszych kibiców, a przy okazji utalentowany trębacz. Uczęszczał nawet do szkoły muzycznej. Bracia Tommy’ego, Stig i Totte, zostali zaś zawodowymi muzykami. Generalnie mówimy o rodzinie o szerokich horyzontach. Być może stąd naturalna łatwość Jensa w nawiązywaniu kontaktów, budowaniu przyjacielskich relacji z otoczeniem, a także ciekawość świata, która najpierw popchnęła go do Chorwacji, a teraz do Polski.

Jako się jednak rzekło, Gustafsson nie był wybitnym piłkarzem. W latach 2003-2009 bronił barw Falkenbergs FF, klubu na ogół usiłującego uniknąć degradacji na trzeci poziom rozgrywek. Już w wieku 31 lat postanowił zawiesić buty na kołku. Był przekonany, że lepiej sprawdzi się jako szkoleniowiec.

Wcześnie uświadomiłem sobie własne ograniczenia i skupiłem się na trenerce

Jens Gustafsson

Trafił do młodzieżowych struktur Halmstads BK, gdzie szybko zrobił wrażenie na działaczach. Dowodzona przezeń drużyna U-17 osiągała znakomite rezultaty, a wychowankowie chwalili sobie współpracę z nowym trenerem, który imponował zaangażowaniem, pieczołowitością, indywidualnym podejściem do piłkarzy i łatwością w rozjaśnianiu im swych taktycznych założeń. Wkrótce przeniesiono więc Szweda do zespołu U-21, natomiast latem 2011 roku powierzono mu pierwszą drużynę Halmstads. Do akcji wkroczył w połowie sezonu, jako klasyczny trener-strażak. Jego poprzednik, obieżyświat Pep Clotet, kompletnie się bowiem w klubie nie sprawdził. Miał kształtować ekipę na modłę hiszpańską, nadać jej nową jakość, lecz gdy w oczy zajrzał spadek, władze rakiem wycofały się z tej koncepcji.

Akcja ratunkowa się nie powiodła. HBK zajęło ostatnie miejsce w Allsvenskan. Spadło z hukiem.

Halmstads BK vs Malmö FF 1-5 (jedna z najboleśniejszych porażek Gustafssona na starcie trenerskiej kariery)

Otrząśnięcie się po degradacji potrwało jednak w tym przypadku dość krótko. Gustafsson mimo wszystko zachował posadę pierwszego trenera, a jego podopieczni w sezonie 2012 uplasowali się na trzecim miejscu na zapleczu szwedzkiej ekstraklasy i po barażach powrócili do elity. W kolejnej kampanii potrzebowali zaś barażowego dwumeczu, by utrzymać się w Allsvenskan. Natomiast w 2014 roku zajęli już solidne, dziesiąte miejsce w rozgrywkach. Grali bezkompromisowo – strzelali sporo bramek, jeszcze więcej tracili, rzadko remisowali. Widać było po zespole rękę ambitnego trenera. Może aż nazbyt odważnego, biorąc pod uwagę naprawdę skromne możliwości klubu. Gustafsson bardzo dbał o atmosferę wewnątrz szatni, na przykład organizując piłkarzom szczelnie zamknięte obozy przygotowawcze, które miały na celu nie tylko budowę odpowiedniej formy fizycznej, ale też jak najsilniejsze zintegrowanie całej grupy.

Świetnie wspominam okres walki o powrót do najwyższej ligi – opowiadał trener na łamach oficjalnej witryny HBK. – Co za paczkę zbudowaliśmy! No i doczekaliśmy się fantastycznego zakończenia, jakim był awans. Mogliby dać coś mieszkańcom Halmstad. W ciągu roku wiele rozmawialiśmy o potrzebie odzyskania zaufania kibiców. Sądzę, że udało nam się tego dokonać. Kolejny sezon upłynął nam na poszukiwaniu stabilizacji. Nie bardzo jest co wspominać. Natomiast w 2014 roku graliśmy dobrze – wyniki przyszły dopiero jesienią, ale zespół rozwinął się jako całość, a przy okazji wielu graczy zrobiło postępy. 

Po zakończeniu rozgrywek włodarze Halmstads zmienili Jensa Gustafssona na Jana Jönssona. Do dziś nie do końca wiadomo, dlaczego do tego doszło. – Gdybym miał opisać powody tej decyzji, nikt by ich nie zrozumiał. Ale to pozostanie między mną, a przedstawicielami HBK – uciął trener.

Najbardziej udany projekt

Nowy szkoleniowiec Pogoni po rozstaniu z Halmstads zahaczył się o wspomnianą już młodzieżówkę, a następnie wylądował w sztokholmskim AIK Fotboll jako asystent Andreasa Alma. Panowie ponoć dość często nie potrafili dojść ze sobą do porozumienia, ale nie mieli też czasu, by się naprawdę porządnie pokłócić, gdyż Alm popadł w ostry spór z dyrekcją klubu i w dość upokarzających okolicznościach został pozbawiony posady. Gustafsson też prędko skusił się na nowe wyzwanie – latem 2016 roku mianowano go bowiem szkoleniowcem IFK Norrköping. Czyli klubu, który dopiero co sięgnął sensacyjnie po mistrzostwo kraju. Gustafsson zajął miejsce nie byle kogo, bo samego Janne Anderssona – ten ostatni przejął seniorską reprezentację Szwecji, którą zresztą prowadzi do dziś.

Jens od początku nie ukrywał, że do pewnego stopnia ma zamiast kontynuować dzieło swojego poprzednika, jednocześnie podkreślając, że nie będzie to łatwe. – Janne bardzo mi pomógł we wdrożeniu się do zespołu. Dzięki jego wskazówkom wiem, jakie guziki mam naciskać w przypadku poszczególnych zawodników. Ale trzeba pamiętać, że spośród piłkarzy, którzy zaczynali poprzedni sezon w wyjściowym składzie, ośmiu nie ma już w klubie, albo są kontuzjowani – opowiadał Gustafsson w podcaście „Lühr and Allsvenskan”. – Nie gonimy za trofeami, skupiamy się na rozwoju. To właściwa droga dla IFK Norrköping.

Początkowo można było odnieść wrażenie, że Szwed blefuje. Norrköping pod jego wodzą zanotowało w lidze kapitalny lipiec, jeszcze lepszy sierpień oraz wrzesień. Po 23. kolejce podopieczni Gustafssona plasowali się na najwyższym stopniu podium i wydawać się mogło, że mkną po drugi tytuł z rzędu.

A wtedy zaczął się horror.

  • 24. kolejka – IFK Norrköping 1:3 Djurgårdens IF
  • 25. kolejka – AIK Fotboll 6:0 IFK Norrköping
  • 26. kolejka – IFK Norrköping 1:2 Malmö FF

AIK Fotboll 6:0 IFK Norrköping

Naturalnie tak fatalna passa wykluczyła Norrköping z gry o mistrzostwo. Skończyło się na trzeciej pozycji w stawce. – Na dziś AIK to dużo lepszy zespół, który uczciwie wygrywa. Musimy być realistami i znać swoje miejsce. Budujemy nową drużynę. Z ekipy, która wygrała mistrzostwo, miałem do dyspozycji dwóch graczy. Kibice muszą to zrozumieć – powiedział Gustafsson po klęsce w Sztokholmie. – Strategia klubu opiera się na inwestowaniu w wychowanków, dlatego potrzeba cierpliwości. Kiedy na boisko wychodzi niedoświadczony zespół i staje przeciwko świetnemu przeciwnikowi, wiele się może wydarzyć.

W tym przypadku cierpliwość rzeczywiście popłaciła.

W sezonie 2017 IFK zajęło dopiero szóste miejsce w lidze, ale w kolejnej kampanii poukładana na nowo drużyna powróciła do ścisłej czołówki i wywalczyła wicemistrzostwo kraju z zaledwie dwoma punktami straty do AIK. Później było już nieco gorzej, prawda, lecz wciąż bardzo solidnie. Na dodatek drużyna porządnie zarobiła na sprzedaży takich graczy jak Arnór Sigurdsson, Sead Haksabanovic, Pontus Almqvist czy Ísak Bergmann Jóhannesson. Aczkolwiek nie sposób nie zwrócić uwagi na nie najlepsze występy w europejskich pucharach. W sumie podsumowanie kadencji Gustafssona wygląda tak:

  • 170 meczów w IFK Norrköping – 94 zwycięstwa / 39 remisów / 37 porażek
    • sezon 2016 (niepełny) – 3. miejsce w lidze
      • 2. runda kwalifikacji Ligi Mistrzów (porażka z Rosenborgiem)
    • 2017 – 6. miejsce w lidze
      • 2. runda kwalifikacji Ligi Europy (porażka z FK Troki)
    • 2018 – 2. miejsce w lidze
    • 2019 – 5. miejsce w lidze
      • 3. runda kwalifikacji Ligi Europy (porażka z Hapoelem Beer Szewa)
    • 2020 – 5. miejsce w lidze

Co na to wszystko kibice klubu? Mårten Mellberg i Niklas Broweus piszą na blogu poświęconym IFK Norrköping: – Jens Gustafsson bardzo dużo opowiada o rozwijaniu zespołu i zawodników. Nie lubi natomiast rozmawiać o zdobywaniu trofeów. To dość wymowne słowa.

Wnioski

Z całą pewnością można stwierdzić, że władze Pogoni Szczecin ściągnęły na polski rynek ciekawego szkoleniowca. Szybki wylot z Hajduka Split może wprawdzie niepokoić, podobnie jak szereg wtop na europejskiej arenie, ale utrzymanie się przez lata w czołówce szwedzkiej ekstraklasy z IFK Norrköping to wciąż osiągnięcie zasługujące na szacunek. Jasne, Szwed objął urzędującego mistrza kraju, ale – po pierwsze – był to triumf niespodziewany i trudny do powtórzenia, a po drugie drużynę opuściło po sukcesie wielu istotnych zawodników. Jeśli chodzi o kwestie taktyczne, poświęcimy im osobny artykuł, ale w skrócie należy podkreślić, że Gustafsson ceni sobie przede wszystkim prostotę, co łączy go ze wspomnianym już Janne Anderssonem. Nie przez przypadek drużyny dowodzone przez nowego szkoleniowca „Portowców” bardzo często grały w klasycznym systemie 4-4-2. Choć zdarzały się też Szwedowi kombinacje z trójką i piątką z tyłu.

– Lubię, gdy moi zawodnicy nie są przywiązani do konkretnych pozycji. Wiem, że ludzie często się zastanawiają nad tym, w jakiej roli powinni występować poszczególni gracze, ale prawda jest taka, że tego nie da się w sposób jednoznaczny określić – tłumaczył trener. Co z jednej strony brzmi ciekawie, ale z drugiej trochę nawiązuje do krytyki ze strony chorwackich dziennikarzy – u Gustafssona sporo jest ofensywnej improwizacji.

Zdaniem części obserwatorów Szwed ma też problem, by wpłynąć na przebieg spotkania zmianami.

Jens Gustafsson w Halmstad

Nietrudno jednak dostrzec, jaki jest tak naprawdę najpoważniejszy problem Gustafssona. Krótko mówiąc – nie jest on zwycięzcą.

W Szwecji sprawdził się jako szkoleniowiec długodystansowy, kształtujący zawodników i dbający o to, by zespół nie spadł poniżej określonego, dość wysokiego poziomu. Wszystko to prawda. Ale nie wywalczył tam ani jednego trofeum. W 2017 roku jego ekipa dotarła do finału Pucharu Szwecji, lecz poległa z kretesem. W Hajduku zaś, gdzie istnieje obecnie olbrzymie parcie na uzupełnienie klubowej gabloty po latach posuchy, Szwed miejsca nie zagrzał. Rodzi się więc naturalnie pytanie – czy to aby na pewno właściwy człowiek, by „Portowcy” uczynili z nim krok do przodu względem kadencji Kosty Runjaica? Nie chcemy już zadręczać kibiców ze Szczecina, ale nigdy dość przypominania – Pogoń nie ma w swoim dorobku żadnego pucharu czy złotego medalu. Trudno o drugi klub w Polsce równie mocno złakniony dziś namacalnego sukcesu. No a w Gustafssonie nawet największy optymista nie ujrzy gwarancji na odmianę tego stanu rzeczy.

Sympatycy IFK powszechnie doceniają Szweda za smykałkę do młodzieży, a także umiejętność dotarcia do nieco starszych graczy, znajdujących się akurat z jakichś powodów na zakręcie kariery. Jednocześnie zauważają jednak, że Jensowi brakuje umiejętności, by wpływać na zespół w trybie natychmiastowym. On zawsze stawia sobie odległe cele, do których powolutku dąży. Nie przejmując się tym, że zespół po drodze przegrywa ligę czy odpada z europejskich pucharów. Porównuje się go do polityka, lecz nie z uwagi na wrodzoną charyzmę, tylko olbrzymie zasoby dyplomatycznych sformułowań i nieco mdłą uprzejmość. Jakiś czas temu Rikard Norling (aktualnie trener IFK Norrköping) zasugerował nawet, że Gustafsson idealnie by się nadawał na dyrektora sportowego w ekipie biało-niebieskich.

***

A jak Szwed sprawdzi się na ławce trenerskiej w Szczecinie?

Na pewno w pracę włoży całe serce. Zaangażowania nie sposób mu odmówić. – Dla IFK oddałem wszystko – opowiadał Gustafsson portalowi fotbollskanalen.se. – Naprawdę. Każdego dnia pracowałem, by uczynić ten klub jak najlepszym. Myślę, że zostawiłem tam po sobie dobre wspomnienia. Podjęliśmy wiele mądrych decyzji, które jednocześnie nie były łatwe. Czasem musisz osłabić zespół, by poprawić ekonomię i zapewnić klubowi lepszą przyszłość.

CZYTAJ WIĘCEJ O POGONI SZCZECIN:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

68 komentarzy

Loading...