Reklama

Konczkowski: Już pod koniec sezonu wiedziałem, że zamienię Piasta na Śląsk

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

19 czerwca 2022, 15:29 • 7 min czytania 15 komentarzy

Martin Konczkowski po pięciu latach odszedł z Piasta Gliwice i zasilił szeregi Śląska Wrocław, co mogło być pewnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę postawę jednych i drugich w minionym sezonie. W rozmowie z nami 28-letni obrońca tłumaczy, dlaczego zdecydował się na zmianę barw, kiedy wszystko się wyklarowało, czemu nie wyjechał za granicę, co przepowiadają mu koledzy i dlaczego do Gliwic tak czy siak wróci. Zapraszamy. 

Konczkowski: Już pod koniec sezonu wiedziałem, że zamienię Piasta na Śląsk

Co sprawiło, że wyszło jak wyszło, czyli odszedłeś z Piasta Gliwice i związałeś się ze Śląskiem Wrocław?

Rozmowy z Piastem na temat nowego kontraktu trwały od dawna, od 2-3 miesięcy. Do porozumienia jednak nie doszliśmy, a Śląsk był bardzo konkretny. Sytuacja wrocławskiej drużyny pod koniec sezonu trochę sprawę przyblokowała, ale od pierwszej rozmowy czułem, że temu klubowi bardzo mocno zależy na moim pozyskaniu. No i jestem w Śląsku.

Czyja postawa w większym stopniu zdecydowała, że nie zostałeś w Piaście? Z wcześniejszych przekazów medialnych wynikało, że ty raczej jesteś chętny do dalszej gry przy Okrzei. 

Oczywiście nie wykluczałem pozostania w Piaście. Nie chciałem odchodzić na siłę, byle tylko zmienić otoczenie. Nie było też jednak tak, że co by się nie działo, muszę zostać w Gliwicach. Byłem otwarty na różne warianty. Dla Piasta grałem już pięć lat, dobrze się tam czułem, więc chęć przedłużenia współpracy też była. Długo rozmawialiśmy, odbyło się wiele spotkań z szefami klubu. Nie chciałbym się zagłębiać w szczegóły. Na pewno opuściłem Piasta i Gliwice w bardzo dobrej atmosferze.

Reklama

Piast miał pierwszeństwo w rozmowach?

Tak, z szacunku.

Kiedy wyklarowało się, że czeka cię zmiana barw?

Pod koniec sezonu. Dwa czy trzy ostatnie mecze rozegrałem ze świadomością, że to moje ostatnie minuty w koszulce Piasta i że pewnie przeniosę się do Śląska. W ostatniej kolejce było to już w zasadzie przesądzone.

Z twoich słów wynika, że Śląsk od początku był faworytem w tym wyścigu, choć jego nazwa do mediów wypłynęła dość późno.

Reklama

Zgadza się. Odkąd pojawił się temat innych klubów, Śląsk był najbardziej konkretny i zdeterminowany. Pod tym względem od początku znajdował się na pole position.

To miałeś wyjątkowo nerwową końcówkę sezonu. Piast jeszcze miał nadzieję na puchary, a Śląsk bronił się przed spadkiem i ledwo mu się to udało.

Jako profesjonalista starałem się do końca dać drużynie jak najwięcej i spróbować pomóc osiągnąć cel, co zresztą chyba widać po moich liczbach. W ostatnich meczach udało się strzelić gola i zaliczyć dwie asysty. Szkoda, że nie udało się z pucharami, było blisko, ale uważam, że z wiosny wycisnęliśmy maksa. Za tę rundę nie możemy mieć do siebie pretensji. Jakby nie było, Piast czwarty raz z rzędu kończył sezon w czołowej szóstce, co w tym czasie nie udało się nikomu innemu. Co do Śląska, trzymałem kciuki, sytuacja do pewnego momentu była nieciekawa, ale wszystko dobrze się skończyło.

Ktoś mniej zorientowany spojrzy w tabelę i się zdziwi, bo zamieniasz piąty zespół w tabeli na piętnasty. 

Na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że coś tu nie gra, ale nie można się sugerować jednym sezonem co do ogólnego potencjału klubu. Śląsk ma możliwości, by walczyć o znacznie wyższe cele niż utrzymanie czy środek tabeli.

Masz przekonanie graniczące z pewnością, że Śląskowi tak słaby sezon już się nie powtórzy? 

Zdecydowanie mam, ale przecież wiesz, że nie chodzi o to, żeby się tylko nagadać. Ja jestem takim zawodnikiem, że najpierw staram się przemówić na boisku. W mediach oceniam przeszłość i teraźniejszość. Potencjał Śląska jest znacznie większy niż widać w tabeli. Warto też zauważyć, że nawet ten tak nieudany sezon rozpoczynał w europejskich pucharach. Będzie dobrze.

Byłeś zdecydowany na opcję wrocławską bez względu na to, kto zostanie nowym trenerem? Ivan Djurdjević na pierwszej konferencji przyznawał, że nie miał wpływu na twój transfer.

Nie jest moją rolą wybieranie trenerów. Dyrektor Sztylka powiedział, że mam podnieść jakość zespołu i właśnie to traktuję jako moje zadanie. Wtedy zresztą nie było wiadomo ani czy zostanie trener Tworek, ani czy przyjdzie ktoś nowy.

Teoretycznie nie mówimy o wielkiej rewolucji przy zamienianiu Gliwic na Wrocław, ale dla ciebie to i tak największa zmiana w karierze.

Po raz pierwszy w życiu będę w klubie spoza Górnego Śląska i będę musiał się przeprowadzić. Do tego w Ruchu Chorzów i Piaście Gliwice zdecydowaną większość czasu spędziłem pod wodzą Waldemara Fornalika, więc to oznacza kolejną nowość. Z drugiej strony, zamieniam tylko Górny Śląsk na Dolny i Śląsk jest też w nazwie klubu (śmiech). Na pewno czeka mnie z rodziną duża zmiana, ale nie obawiam się jej. To raczej nowy bodziec i wyzwanie.

Jak twoi najbliżsi zareagowali na perspektywę tej przeprowadzki? Bardziej kibicowali porozumieniu z Piastem czy zmianie klubu?

Żona zawsze powtarzała, że obojętnie, gdzie będziemy, byleby razem. To jest najważniejsze. Aż tak bardzo nie stawała po którejś stronie. Dalsza rodzina czy znajomi z oczywistych względów stali po stronie pozostania w Gliwicach. No ale Wrocław to nie jest drugi koniec kraju, więc często będziemy odwiedzani. Jako piłkarz musiałem się liczyć z tym, że prędzej czy później ruszę trochę dalej. W ostatnich latach chyba nie było historii zawodnika, który na takim poziomie całą karierę spędziłby w jednym miejscu.

Prawie cała twoja ekstraklasowa kariera jest związana z Waldemarem Fornalikiem. Rozegrałeś u niego 247 meczów, podczas gdy u czterech pozostałych trenerów łącznie zaledwie 52.

Myślę, że to była owocna współpraca i obie strony mogą być z niej zadowolone, ale teraz czas na nowe wyzwanie i nowego trenera. Pewne rzeczy się zmienią. Mówiąc z przymrużeniem oka: jest to dla mnie okazja, żeby udowodnić, że nie jestem zawodnikiem jednego szkoleniowca (śmiech). Mogę się jeszcze rozwinąć jako piłkarz.

Ale tak w stu procentach poważnie: odcięcie fornalikowej pępowiny było jakąś motywacją?

Nie, bez przesady. Nie patrzyłem pod tym kątem. Przez kilka lat utrzymywałem solidny poziom w Ekstraklasie, a to nie jest takie proste i o czymś świadczy – w tym konkretnym przypadku o mnie, sztabie i drużynie.

Czujesz już, że trafiłeś pod zupełnie inny reżim treningowy?

Wydaje się, że mimo pewnych podobieństw w niektórych aspektach, różnic jest więcej, ale za nami tak naprawdę dopiero kilka dni treningów. Znacznie więcej będę mógł powiedzieć po pełnym okresie przygotowawczym czy nawet dwóch.

Pomijając efekt rozmów z Piastem, czułeś już wcześniej, że być może nadchodzi pora na nowe wyzwanie? Z Piastem byłeś mistrzem kraju, byłeś na podium, grałeś w pucharach. Niewiele więcej mógłbyś już z tym klubem osiągnąć.

Zawsze można na przykład zdobyć drugie mistrzostwo (śmiech). Z pewnością czasu w Piaście nie zmarnowałem. To był bardzo owocny okres, może poza pierwszym sezonem, w którym do ostatniej kolejki walczyliśmy o utrzymanie. Wydaje mi się jednak, że nowy bodziec powinien na mnie korzystnie wpłynąć. Czasami przechodziła mi przez głowę myśl, że może już czas na jakąś zmianę, mimo że naprawdę dobrze nam się żyło w Gliwicach.

Z tego, co wiem, pojawiały się też zagraniczne kierunki: Turcja, Cypr, Izrael, MLS. Brałeś je poważnie pod uwagę?

Było kilka tematów, kierunki się zgadzają. Tyle tylko, że abym przeniósł się na drugi koniec Europy czy świata, oferta musiałaby być wyraźnie lepsza. Były prowadzone różne rozmowy, lecz Śląsk naciskał, wspominałem już o jego determinacji. Chciałem być fair. Skoro odpowiadały mi kierunek i oferta, podjąłem decyzję, z której jestem zadowolony.

Powoli chyba musisz się godzić z faktem, że całą karierę spędzisz w Polsce.

Jeżeli wypełnię kontrakt ze Śląskiem, rocznikowo będę miał 31 lub 32 lata, a w takim wieku już raczej ciężko wyjechać. Od dekady non stop jestem na poziomie Ekstraklasy, gram regularnie z niezłymi efektami drużynowymi, na czele z mistrzostwem. Są to powody do zadowolenia. Szanuję to, gdzie udało mi się dojść, bo na podwórku czy w Wawelu Wirek nikt na mnie nie wołał Ronaldo. Od lat dbam o ciało, jestem zdrowy. Może uda mi się spełnić przepowiednię kilku kolegów i dogonię Łukasza Surmę pod względem liczby występów w Ekstraklasie?

Do Gliwic tak czy siak kiedyś wrócisz.

Tak, mamy w tym mieście dom, którego nie sprzedaliśmy i w przyszłości chcemy tam zamieszkać na stałe.

A do Piasta wrócisz?

To już pytanie nie do mnie. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Nie wykluczam tego, ale to odległa perspektywa. Zaczynam nowy rozdział i tylko na tym się skupiam. Reszta wyjdzie w praniu. Rok w piłce to czasem cała wieczność, wiele potrafi się zmienić, a co dopiero mówić o trzech latach.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

WIĘCEJ O ŚLĄSKU WROCŁAW:

Fot. Accredito/Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

15 komentarzy

Loading...