– Z tym gościem zróbcie wywiad. To jest trener Ryszard Hendryk z Sycewic. Zawsze przyjeżdża na regionalne finały turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” i regularnie wygrywa. Niesamowity facet – doradził nam Radosław Michalski, prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Doskonała okazja do rozmowy nadarzyła się szybko – piłkarze UKS Sparty Sycewice wygrali bowiem XXII edycję rozgrywek w kategorii U-8. Dla pana Ryszarda to szczególny sukces, ponieważ odniesiony na 35-lecie pracy trenerskiej.
W środę na kultowym dla mieszkańców Gdańska stadionie przy ulicy Traugutta 29 odbyły się finały wojewódzkie turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Był to trzeci dzień zmagań początkujących piłkarek i piłkarzy. Tym razem na murawę wybiegli gracze z kategorii U-8, dla których przygoda z rozgrywkami kończy się właśnie na szczeblu regionalnym. Choć nie ma wątpliwości, że wielu z nich w niedalekiej przyszłości powróci na Turniej, ale już w drużynach U-10 oraz U-12. Jasne, pierwsza faza zmagań dzieciaków w dużej mierze przypominała jeszcze zabawę z piłką, ale kiedy zawody wkroczyły w decydującą fazę, powiedzmy: od ćwierćfinałów, było już na czym oko zawiesić. Nie brakowało zawodniczek i zawodników wręcz imponujących zaawansowaniem technicznym.
– Szczególnie lubię ten dzień, gdy grają najmłodsi chłopcy i dziewczynki – przyznaje prezes Michalski. – To jest sympatyczne, fajnie się to ogląda, jak te dzieciaki walczą. Jeszcze trochę biegają na winogronko, wszyscy razem, ale to jest z mojej perspektywy taki najbardziej uroczy etap Turnieju.
Udany powrót
Osoby odpowiedzialne za organizację Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” zgodnie przyznają, że tęsknota za zawodami była w regionie bardzo duża. Nawet jeżeli istniały drobne obawy, że po przerwie spowodowanej pandemią Turniej nie wzbudzi aż takiego zainteresowania jak dawniej, szybko zostały one rozwiane przez samych uczestników. – Od dwóch lat odbieramy telefony, kiedy w końcu uda nam się zrobić finały. Cieszę, że w końcu do tego doszło. Tak naprawdę od lat spotykamy na Turnieju wiele tych samych osób. Osób zainteresowanych, czujących klimat tego wydarzenia. Miło znowu je zobaczyć na finałach – opowiada Karol Wasielewski, niegdyś zawodnik między innymi Bałtyku Gdynia, a obecnie pracownik pomorskiego ZPN. – Zainteresowanie jest dokładnie takie same jak przed laty. Wciąż dzieci, rodzice, trenerzy, nauczyciele wuefu są chętni do udziału w turnieju. Rozumieją ideę zachęcania do sportu przez zabawę.
Podobnie widzi to Radosław Michalski. – Myślę, że ten okres pandemiczny był trudny dla wszystkich, a zwłaszcza dla dzieci. Dla najmłodszych boisko zawsze było i jest odskocznią.
– Dzisiaj to taka “truskawka na torcie”, bo gra najmłodsza kategoria – dodaje Wasielewski. – Dużo przyjemności dla rodziców i organizatorów też. W moim odczuciu jest zdecydowana różnica między dzieciakami z kategorii U-8 i U-12. Te starsze dzieciaki są już trochę bardziej świadome, no i widzą przed sobą cel w postaci Warszawy. Tutaj – jest to bardziej zabawa. Czysta przyjemność. Też rywalizacja, ale jeszcze bez takiej stuprocentowej chęci wygrywania.
Emocji nie brakowało
Oczywiście zabawa zabawą, ale nie jest tak, że podczas meczów zupełnie brakowało emocji. Zdarzały się nawet chwile drobnych kryzysów – jak choćby wtedy, gdy sędzia musiał na chwilkę przerwać mecz, by podnieść na duchu podłamaną bramkarkę przegrywającej drużyny, która obwiniała się o utratę gola i gwałtownie straciła zapał do dalszej gry. Ale to tylko incydenty. Co do zasady, dzieciaki do swoich występów podchodziły chyba nawet z większym dystansem od rodziców. Mamy i tatusiowie na ogół kibicowali z oddali, zasiadając na trybunach, ale i tak nie przeszkadzało im to w energicznym zagrzewaniu swych pociech do boju.
Pojawił się nawet wśród rodziców przedstawiciel starej, (nie)dobrej, polskiej myśli szkoleniowej.
– Wyjazd! – nerwowo pokrzykiwał pewien mężczyzna, gdy tylko zespół jego syna odzyskiwał piłkę pod własną bramką.
– Kasuj to! – wrzeszczał na widok zamieszania podbramkowego.
– Uderz! – żądał, kiedy tylko piłka przekroczyła połowę boiska.
Uznajmy jednak, że był to odosobniony przypadek. W przeszłości osławiony “Komitet Oszalałych Rodziców” potrafił robić znacznie większy zamęt podczas finałów Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, wczoraj był pod tym względem naprawdę spokojnie. No i wypada też docenić ekipy kibicowskie za perfekcyjne przygotowanie do wyjazdu – na niektórych szyjach dyndały szaliki w klubowych barwach, a nawet pojawiła się jedna mini-sektorówka.
Pierwsze przygody
Przy ulicy Traugutta zameldowało się wielu starych wyjadaczy, ale nie brakowało też trenerów czy całych organizacji, dla których była to premierowa wizyta na regionalnych finałach Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”.
– Przyjechaliśmy tutaj z rocznikiem 2014 po wygranych eliminacjach powiatowych, dla nas to na pewno wielki sukces jako dla bardzo młodej akademii – przyznaje trener Krystian Andryskowski z Akademii Piłkarskiej Cassubian Bolszewo. – To dla nas debiut na tym Turnieju. Pierwszy rocznik, który bierze udział w Turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Rozgrywki są fajnie zorganizowane, z rozmachem. Dla chłopaków to jakaś nowość, bo w środku tygodnia mają wolne od szkoły! Fajnie przeżycie, które chłopcy na pewno długo zapamiętają. Zdecydowanie przyjechaliśmy tu po to, by zebrać doświadczenie. Żeby chłopaki się czegoś na uczyli, tego obycia. Nie mamy ciśnienia na wynik. Naszą filozofią jest to, że liczy się rozwój jednostki, a nie “wynikarstwo”.
– Mimo wszystko emocje mi się udzielają, to było widać podczas meczów – przyznał szkoleniowiec. – Emocje zawsze będą, bo na tym polega sport. Czy to są mecze towarzyskie, czy to w finale Ligi Mistrzów – emocje zawsze temu towarzyszą.
Niewiele większym doświadczeniem turniejowym może się z kolei pochwalić ekipa Pogoni Tczew. Ciekawostką w przypadku drużyny dziewczynek U-8 jest fakt, że do Gdańska przyjechały tylko w piątkę, bez zmienniczek. Mimo to zajęły ostatecznie trzecią pozycję. – To jest nasz pierwszy turniej – opowiada trenerka Joanna Ścisłowska. – Jest nas bardzo malutko, ale staramy się walczyć z pozostałymi drużynami. Nie ma żadnego parcia na zwycięstwo – stawiamy na dobrą zabawę i na to, żeby się czegoś nauczyć. A przede wszystkim pograć z innymi dziewczynkami, bo w Tczewie cały czas gramy z chłopakami. To dla nas nowe doświadczenie.
Sukces na 35-lecie
O braku doświadczenia nie można natomiast mówić w przypadku Ryszarda Hendryka, prawdziwego weterana turnieju “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Prowadzony przez niego UKS Sparta Sycewice zatriumfował w kategorii U-8, pokonując w finale Unię Tczew.
– W tym roku mam jubileusz, 35-lecie pracy trenerskiej. Dlatego cieszę się, że akurat wygraliśmy Turniej “Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, który bardzo lubię. Nawet trudno mi teraz tak na szybko obliczyć, który raz tu jestem. Prawie we wszystkich turniejach się uczestniczyło, może przez przypadek jakiś pominąłem. Fajna zabawa, no i sukcesy – opowiada trener Sparty Sycewice, który lokalnie działał też latami jako samorządowiec. – Odnosiliśmy sukcesy w Warszawie, ale wcześniej, w 2010 roku, jeszcze przed powstaniem Stadionu Narodowego, wygraliśmy mistrzostwo i w nagrodę pojechaliśmy do Mediolanu. Była okazja zagrać z AC Milanem, a także spotkać się z Arturem Borucem, wtedy występującym w Fiorentinie. Piękne spotkanie, fajna przygoda.
Trener Hendryk z dumą pokazał nam zdjęcia pokaźnej kolekcji trofeów, wypełniających gablotę Sparty. Zwycięstwa odnoszone z młodzieżą z Sycewic traktuje on jako ukoronowanie wielu lat piłkarskiej pasji. Jak opowiadał na łamach “Głosu Pomorza”, jego wielkim idolem jest Johan Cruyff. – Jako młody chłopak pasjonowałem się jego grą. Podczas jednej z wizyt na Camp Nou w Barcelonie zaprowadziłem młodych piłkarzy z Sycewic do sali poświęconej Cruyffowi.
Po ekipie Sparty widać było naprawę niezłe przygotowanie techniczne.
– Wystąpiliśmy tu w roli faworyta, bo trochę jeździmy po Polsce i wygrywamy. Staramy się jednak wygrywać radośnie. To są naprawdę wyszkoleni chłopcy. Ostatnio byliśmy też na innym turnieju w Krakowie, więc teraz dozowałem chłopcom treningi, byle przyszła świeżość i radość z kolejnego występu – tłumaczy Hendryk. – Wygraliśmy dziś wszystkie mecze, bardzo się cieszymy. Ja na tym bazuję jako trener najmłodszych grup – technika i zabawa piłką. Jeżeli jest możliwość osiągnięcia jak najlepszego wyniku, to niech się dzieciaki tym cieszą, ale właśnie podczas takiej widowiskowej gry. Tutaj nasz skład to jest rocznik 2014, jednak mamy też w zespole kilku graczy z rocznika 2015. Między innymi w ataku naszego “Titusia” – Tito Ignatowicza. Nie szukamy na siłę wyniku, stawiamy na wyszkolonych technicznie chłopców. Dodatkowo bardzo zadowolony jestem z rezerwowych, którzy bardzo dużo pograli.
Dumą UKS-u jest obecnie Karol Czubak, napastnik gdyńskiej Arki. Autor dwunastu trafień w dobiegającym końca sezonie 1. ligi. – Arka Gdynia gra teraz o awans do Ekstraklasy, czego jej mocno życzę. Dzisiaj występuje tam Karol Czubak – wychowanek Sparty. Był królem strzelców turnieju w Lubinie, kiedy wywalczyliśmy mistrzostwo i przepustkę do Mediolanu. Siedem bramek wtedy zdobył. Dołączy do tych nazwisk, które były wcześniej wyczytywane przez organizatorów – zapewnia szkoleniowiec. – Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński i tak dalej. On również zaczynał tutaj.
CHŁOPCY U-8 – klasyfikacja końcowa
1. UKS Sparta Sycewice
2. Unia Tczew
3. AP MFS Gdańsk
4. AP MARKO-GOL Gdańsk
DZIEWCZYNKI U-8 – klasyfikacja końcowa
1. Flauta Gdynia Ladies
2. Błękitne Wejherowo
3. Pogoń Tczew
4. SP 48 w Gdańsku
z Gdańska – MICHAŁ KOŁKOWSKI
fot. własne