Reklama

Problemy Borisa Beckera to nic nowego. Czy tym razem się doigra?

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

08 kwietnia 2022, 21:49 • 3 min czytania 3 komentarze

Burzliwe małżeństwa i związki, nieślubne dziecko jako wynik jednego z romansów, liczne problemy finansowe czy uzależnienie od alkoholu oraz leków – po zakończeniu kariery Boris Becker pojawiał się w światowych mediach z przeróżnych powodów. Zazwyczaj niemających wiele wspólnego z tenisem. Nikogo nie zdziwiło zatem, kiedy w 2017 roku ogłosił bankructwo. Po jakimś czasie okazało się jednak, że był to kit, który próbował wcisnąć brytyjskiemu sądowi. Niemiec może trafić za kratki, i to na… siedem lat.

Problemy Borisa Beckera to nic nowego. Czy tym razem się doigra?

Borisowi Beckerowi oczywiście nie przyszło grać w złotach czasach tenisa, jeśli chodzi o zarobki zawodników. Ani on, ani jego najlepsi koledzy po fachu nie mogli liczyć na pieniądze porównywalne z tymi, które w XXI wieku otrzymywali Rafa Nadal, Novak Djokovic czy – przede wszystkim – Roger Federer (w 2020 roku królujący w zestawieniu Forbesa). Nie znaczy to jednak, że Niemiec, triumfator sześciu turniejów wielkoszlemowych, swojego na kortach nie zgarnął – w trakcie kariery sportowej zarobił ponad 20 milionów dolarów.

Czasy bycia multimilionerem są już jednak daleko za nim – a przynajmniej tak twierdził sam zainteresowany w 2017 roku, kiedy ogłaszał bankructwo. Miało to miejsce po tym, jak zapożyczył się w brytyjskim banku Arbuthnot Latham na trzy i pół miliona dolarów. W czasie trwania procesu upadłościowego dopatrzono się “nieścisłości”, przez które były lider rankingu ATP znalazł się w poważnych tarapatach.

Pod ścianą

Nieścisłości to zresztą mało powiedziane. Becker nie ujawnił posiadania kilku nieruchomości czy trofeów, które wygrał jeszcze w czasach zawodniczych. A także… około 1.8 miliona funtów. Generalnie – do bankructwa było mu naprawdę daleko. Łącznie wybitnemu niemieckiemu tenisiście postawiono 24 zarzuty.

Dziś Becker został uznany przez sąd brytyjski za winnego czterech z nich. Jak natomiast wyglądała wersja jego obrony? Prawnik Niemca miał sugerować, że jego klient jest leniwy oraz naiwny. W pewnym stopniu “chował głowę w piasek”, wszystko pozostawiając w rękach swoich doradców finansowych, którzy – widocznie – za bardzo się nie spisali. “Jeśli chodzi o pieniądze i finanse niektórzy jego współpracownicy dawali mu szczere i dobre porady, które miały służyć oskarżonemu. Inni, jak to już bywa na tym świecie, chcieli po prostu kawałka jego sławy oraz fortuny” – miał tłumaczyć Jonathan Laidlaw, adwokat Niemca.

Reklama

No cóż, prokuratury to widocznie nie przekonało. Wyrok w sprawie Beckera ma zapaść 29 kwietnia. Oczywiście może się od niego odwołać – co zapewne zrobi. Ale jego sytuacja dobra nie jest. Jeśli zostanie skazany, grozi mu do siedmiu lat więzienia.

Co ciekawe – Boris miał już kiedyś podobne problemy. W 2002 roku otrzymał dwuletnie “zawiasy” od sądu w Monachium. Bo unikał płacenia podatków, o wartości około miliona i siedmiuset tysięcy euro. Dwa lata później miał natomiast zaległości względem francuskiego urzędu skarbowego. Musiał zapłacić instytucji pół miliona dolarów. Sądy Becker odwiedzał też w związku ze swoimi burzliwymi relacjami – na przykład, kiedy rozwodził się z Barbarą Feltus, albo został pozwany przez Angelę Jermakową (rosyjska modelka, z którą zdradził swoją żonę w 1999 roku. Potem zaszła w ciążę i urodziła mu córkę).

Nie można jednak powiedzieć, żeby Becker kompletnie nie radził sobie po zakończeniu kariery sportowej. Bo w roli eksperta telewizyjnego (pracował dla BBC) wypadał bardzo dobrze. Nie zawiódł też jako trener Novaka Djokovicia – współpraca dwóch mistrzów wielkoszlemowych przyniosła młodszemu z nich sześć kolejnych Szlemów.

Kiedyś ulubieniec, teraz wyrzutek

To zdumiewające, jak historia zatoczyła koło. Boris Becker swój pierwszy wielki sukces w tenisie odniósł właśnie na terenie Wielkiej Brytanii. Jako siedemnastolatek w 1985 roku wygrał Wimbledon – stając się najmłodszym triumfatorem zawodów wielkoszlemowych w historii (ten rekord poprawił niedługo później Michael Chang). Teraz natomiast tenisista nazywany niegdyś “ulubionym Niemcem Brytyjczyków” znalazł się na celowniku brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości. Czy uda mu się wyjść z tego bagna? Przekonamy się w najbliższych tygodniach, a może miesiącach.

Fot. Newspix.pl

Reklama

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...