Walia, golf, Madryt. Kolejność wciąż się zgadza

redakcja

Autor:redakcja

26 marca 2022, 13:27 • 5 min czytania

Są piłkarze, który błyszczą w klubach, ale nie potrafią przenieść formy na grunt reprezentacyjny. Częstszym przypadkiem jest jednak bycie gwiazdą swojej kadry i jednocześnie rozczarowaniem w oku klubowych kibiców. Podręcznikowym przykładem takiego piłkarza jest Gareth Bale. 

Walia, golf, Madryt. Kolejność wciąż się zgadza
Reklama

Zapomniany przez obserwatorów La Ligi, krytykowany przez hiszpańskie media. Bale odniósł mnóstwo sukcesów z Realem Madryt i był członkiem najlepszej drużyny piłkarskiej na świecie w ostatniej dekadzie. Mimo to jego pobyt w stolicy Hiszpanii zawsze budził wątpliwości. Teraz już nie budzi, na Santiago Bernabeu po prostu nikt go już nie chce. Przez regularne urazy, kiepską dyspozycję sportową, a także wypożyczenie z klubu, Walijczyk nie zagrał na tym obiekcie od ponad dwóch lat.

Kibice nie mają już wobec niego żadnych oczekiwań, a ze swoich planów skreślił go też Carlo Ancelotti. Bale nie zamierza być jednak w cieniu i regularnie przypomina się piłkarskiemu światu. Robi to jednak tylko i wyłącznie w koszulce swojej drużyny narodowej. Wprawia wówczas w zakłopotanie swoich pracodawców i przełożonych. Jego hierarchia od dawna jest znana kibicom na całym świecie. Jej autorem stał się były dyrektor sportowy Realu Predrag Mijatović. Walijscy kibice stworzyli flagę z jego słowami, z którą sam Bale fetował potem awans na Euro 2020.

Reklama

Piłkarz regularnie daje prztyczki w nos wszystkim osobom związanym z Realem. W trakcie eliminacji zagrał pełne 90 minut w spotkaniu z Estonią, po którym wrócił do Madrytu z kontuzją kolana, którą leczył dwa miesiące. Pierwsze wybiegnięcie przez niego na boisko po wyleczeniu urazu miało miejsce… w spotkaniu eliminacyjnym z Białorusią. Wówczas zagrał tylko 45 minut, bo doznał kontuzji łydki. Po powrocie do klubu kurował się kolejne tygodnie. W Madrycie mogli czuć się poszkodowani.

Walijczyk działa jednak Realowi na nerwy również w trakcie swoich poczynań na murawie. Od początku września poprzedniego roku zagrał dla Królewskich zaledwie 74 minuty. W poprzedni weekend mówiło się, że ma szansę na występ przeciwko Barcelonie. Wszystko przez uraz Karima Benzemy, który wykluczał go z El Clasico. Ostatecznie decyzją Ancelottiego Bale’a nie było nawet na ławce, a sam nie pofatygował się nawet na stadion. I jak musiał się czuć włoski menedżer, gdy oglądał spotkanie Walii z Austrią?

Zaledwie pięć dni po meczu z Barceloną, do którego rzekomo Bale nie mógł przystąpić z powodu urazu lub też niedyspozycji sportowej, kapitan reprezentacji Walii na swoich barkach przeniósł swoją kadrę do finału baraży. Popisał się kapitalnym trafieniem bezpośrednio z rzutu wolnego, a później podwyższył prowadzenie precyzyjnym strzałem.

Trafienie to było jego 20. bramką bezpośrednio z rzutu wolnego w zawodowej karierze. Bale przechodzi w tym względzie podobną drogę do Cristiano Ronaldo – na pewnym etapie kariery przestał trafiać z rzutów wolnych, a było to jego specjalnością w jej początkowych latach. Z Austrią trafił w ten sposób po raz pierwszy od 2016 roku. Czy kogoś dziwi, że przełamał się akurat w narodowych barwach?

Na początku września ubiegłego roku Wyspiarze męczyli się w wyjazdowym meczu eliminacyjnym z Białorusią. Bale trafił wówczas dwukrotnie z rzutów karnych, ale do ostatnich sekund dawało to Walii jedynie remis. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry zawodnik Realu zapewnił swojej reprezentacji bardzo istotne trzy punkty, kompletując tym samym hat-tricka. Nie pierwszy i nie ostatni raz stał się wówczas jej bohaterem. Właśnie dzięki meczom z Białorusią i Austrią Bale ma w tym sezonie więcej bramek strzelonych w reprezentacji niż w klubie.

W swoim kraju nie ma sobie równych. Nikt nie ma od niego więcej występów w narodowych barwach (101) ani strzelonych bramek w kadrze (38). Był jednym z liderów zespołu, który na Euro 2016 dotarł do półfinału. Potrafił zagrać świetne zawody przeciwko Turcji na Euro 2020, mimo że jego reprezentacja nie była wówczas w stanie osiągnąć niczego szczególnego. Tak, tak, pamiętamy, że zmarnował w tamtym meczu rzut karny. Nie przekreśla to jednak w żaden sposób jego roli w tamtym zwycięstwie.

Jedyne co pozostało mu do ugrania, to właśnie udział w mistrzostwach świata. Sam nigdy takiego nie doświadczył, jak zresztą każdy z jego kolegów z reprezentacji. Walia grała bowiem ostatni raz na mundialu dopiero w 1958 roku. Zakwalifikowanie się do Kataru stanowi więc w tym momencie główną motywację w jego karierze, co mogliśmy zobaczyć w meczu z Austrią. Teraz Walijczycy są o 90 minut od wyjazdu na największą piłkarską imprezę. Nie wiedzą jednak z kim przyjdzie im się zmierzyć. W finale baraży mają być gospodarzem przeciwko lepszemu z pary Szkocja – Ukraina. Ten mecz został jednak przełożony na czerwiec, a z uwagi na sytuację w Ukrainie nie wiadomo kiedy, gdzie i czy w ogóle będzie miał miejsce.

Sam Bale wciąż nie wie, co będzie robił w życiu do czasu mistrzostw świata, a nawet meczu barażowego. Jego umowa z Realem kończy się po sezonie i na pewno nie zostanie przedłużona. Walijczyk regularnie narzeka na kontuzje, a w jego grze dla klubu w oczy rzuca się rażący brak motywacji do gry w piłkę. Mecz o mundial może więc wiele zmienić w jego karierze. Prawdopodobnie obierze ona zupełnie inny kierunek w zależności od wyniku starcia ze Szkocją lub Ukrainą.

Czytaj więcej o eliminacjach do mundialu:

Fot. Newspix

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama