Od czasu do czasu realizator transmisji wyszukiwał Sir Alexa Fergusona w gąszczu innych widzów tego wątpliwej jakości spotkania na Old Trafford. Legendarny trener Manchesteru United nie wyglądał na specjalnie rozanielonego. I trudno mu się dziwić, bo Czerwone Diabły okrutnie męczyły bułę, a na domiar złego West Ham wcale nie podkręcał tempa. Zanosiło się na nudny remis. Ale wtedy w niemrawo snujących się po murawie piłkarzach gospodarzy odezwał się zbawienny duch Fergie Time…
I zobaczyliśmy jedyną akcję, dla której warto było włączyć ten mecz. Serio, gdyby nie sama końcówka, gdyby nie ta wymiana między Ronaldo, Martialem, Cavanim a Rashfordem… eh, szkoda gadać, pewnie zgłaszalibyśmy się do jakiegoś urzędu po odszkodowania za stracony czas, za uszczerbki na kondycji oczu czy coś w tym stylu, sami wiecie, też oglądacie Ekstraklasę.
Manchester United-West Ham. Na ratunek Fergie Time
To był jeden zryw, jedno przyspieszenie. Piłkę prowadził Cristiano Ronaldo, ale – podobnie jak przez cały mecz – nie za bardzo wiedział, co z nią zrobić, więc delikatnie dzióbnął ją do Anthony’ego Martiala, który wypuścił Edinsona Cavaniego, który idealnie dograł przed samą linię bramkową do nabiegającego Marcusa Rashforda, który zaraz utonął w objęciach kolegów i wrzawie na Old Trafford. Zaczęło się świętowanie wyszarpanego zwycięstwa. W międzyczasie jednak Kurt Zouma sygnalizował pozycję spaloną któregoś z graczy Czerwonych Diabłów, a David Moyes latał z pretensjami między sędzią technicznym, sędzią liniowym a sędzią głównym. Wszystko dlatego, że… pokażmy to.
Widok z tej kamery wskazuje na ewidentnego spalonego. Łatwo można się zmylić. Ale gwizdek sędziego milczy, chorągiewka liniowego niewzruszona, więc gramy dalej, Cavani dogrywa do Rashforda i zaczyna się fiesta. Ktoś powie: skandal.
Ale wszystko zależy od perspektywy, od optyki, od rzutu kamery. Tak bowiem prezentuje się faktyczna linia spalonego. Według sędziów: gol prawidłowy.
Przy okazji swoją rękę do odświeżenia pojęcia Fergie Time przyłożył też Ralf Rangnick, bo decydująca akcja bramkowa to klasyczny hat-trick udanych zmian: Martial (wprowadzony w 82. minucie) – kluczowe podanie, Cavani (wprowadzony w 82. minucie) – asysta, Rashford (wprowadzony w 62. minucie) – gol. I tak jak kilka dni temu Niemiec musiał tłumaczyć się z długich dywagacji ze zdjętym z murawy Cristiano Ronaldo w czasie meczu z Brentford, tak teraz nie będzie musiał gadać po próżnicy, po prostu będzie zbierał pochwały.
Manchester United-West Ham. Mecz niegodny czołówki
Inna sprawa, że tylko za czutkę i intuicję do przeprowadzonych zmian, bo to było wyjątkowo słabe spotkanie w wykonaniu obu ekip. Niby Manchester United i West Ham rywalizowały o czwarte miejsce w ligowej stawce, ale postawa obu teamów najzwyczajniej w świecie nie dorosła do rangi oczekiwań. Młoty – chełpiące się czwartą ofensywą trwającego sezonu Premier League – oddały tylko jeden celny strzał. Michail Antonio strzelił wprost w Davida De Geę. I wszystko fajnie, ale znajdował się na pozycji spalonej, więc jeśli nawet przymierzyłby w widły, nic by z tego nie się nie urodziło. Poza tym jakieś tam zagrożenie próbował stwarzać Jarrod Bowen, ale najpierw jego strzał z półwoleja minimalnie minął bramkę United, a później Souckowi zabrakło jakiegoś metra, żeby zamienić jego dośrodkowanie na całkiem ładnego gola głową.
To nie był najlepszy West Ham z tego sezonu.
Ba, to był jeden z najgorszych West Hamów z tego sezonu.
I pewnie jest w tym zasługa szczelnej (tu niemałe zdziwienie) defensywy Czerwonych Diabłów, bo przesuwanie w tyłach gospodarzy funkcjonowało nadzwyczajnie sprawnie, ale drużynie o takim potencjale zbiorowym i indywidualnym nie wypada wyglądać tak blado w ataku. Cristiano Ronaldo grymasił i wznosił ręce u niebu, a pierwszy raz uśmiechnął się dopiero po ostatnim gwizdku. Bruno Fernandes walczył na całej rozciągłości boiska, ale jego celownik był kompletnie rozregulowany. Coś tam próbowali uderzać Fred, Elanga i McTominay, ale też niewiele z tego wychodziło. Grę Manchesteru zdynamizowało dopiero wejście trójki Cavani-Rashford-Martial. I ta jedna, jedyna kluczowa akcja.
No nic, na razie nie wygląda to tak, jakby zaraz Manchester United miał stać się wielką potęgą i gnoić wszystkich wokół na angielskich boiskach, ale kto wie: jak widać duch Fergie Time wciąż bywa żywy i może zapowiada coś, o czym jeszcze nie mamy pojęcia.
Manchester United 1:0 West Ham
Rashford 90+3
CZYTAJ WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:
- Ile waży 300 występów w Premier League? Wielkie osiągnięcie Łukasza Fabiańskiego
- 5 największych transferów zimowych okienek w historii Premier League
- Michail Antonio. Niedoszły gangster, który stał się ikoną West Hamu
Fot. Newspix