4 miliony – tyle wynosi budżet akademii Pogoni Szczecin. Kacper Kozłowski został sprzedany za ponad 50 milionów złotych. Czy istnieje lepszy dowód na to, że warto szkolić? Chyba nie. Z Dariuszem Adamczukiem – szefem akademii Pogoni i pionu sportowego pierwszego zespołu – rozmawiamy o transferze Kacpra Kozłowskiego. – Gdyby trener Brighton zobaczył Kacpra w treningu, to po miesiącu byłby w nim zakochany – mówi nam człowiek, który jest nazywany piłkarskim ojcem 18-latka.
Ile wynosi roczny budżet akademii Pogoni?
Cztery miliony złotych.
Suma odstępnego za Kacpra Kozłowskiego to ponad 50 milionów złotych. To kwota, która – lekko licząc – mogłaby pokryć trzynaście lat funkcjonowania akademii. Ciężko o inny wniosek, że w polskiej piłce najlepiej zarabia się na szkoleniu i że może to być inwestycja z bardzo wysoką stopą zwrotu.
W uproszczeniu możemy tak powiedzieć, ale na to składa się dużo innych czynników. Akademia musi ściśle współpracować z pierwszą drużyną, musi być ważnym elementem w klubie i ci chłopcy muszą być dobrze szkoleni. Nie wystarczy tylko mieć akademię.
Ale wy postawiliście wiele lat temu na szkolenie, stworzyliście struktury i swój model szkolenia. To wszystko jest spójne i dobrze funkcjonuje. Pan jest nazywany piłkarskim ojcem Kacpra Kozłowskiego, który odchodzi z Ekstraklasy za rekordowe pieniądze. Co się czuje po latach, gdy ten cały plan wypala?
Radość i smutek.
Smutek?!
Pamiętaj, że ja też odpowiadam za pierwszą drużynę. Mimo wszystko zdaję sobie z tego sprawę, że odchodzi ważny dla drużyny zawodnik. Stąd smutek. Radość też jest. Mogłem przekazać trenerom z akademii, że wykonali kawał świetnej roboty i im pogratulować.
Gdzie może zaprowadzić pewność siebie? Historia Kacpra Kozłowskiego
Smutek można zaleczyć tym, że dzięki takim pieniądzom w klubie jest stabilniej.
No tak, ale mówimy o pozycji młodzieżowca. Nie obawiam się wiosny, bo mamy dobrych młodzieżowców. Być może teraz trochę zejdzie z nich ciężar, bo wcześniej byli w hierarchii za Kacprem. Teraz to na nich będzie spoczywała odpowiedzialność. Ale mimo wszystko – Kacper to przecież seniorski reprezentant Polski w wieku 18 lat, takich młodzieżowców jeszcze w klubie nie mamy.
Wasi młodzieżowcy są oczywiście zdolni, ale nie są jeszcze zweryfikowani w Ekstraklasie na tyle, by mieć pewność, że sprostają w walce o mistrzostwo. Największe doświadczenie ma Maciej Żurawski, ale on ma akurat za sobą przeciętną rundę. Nie obawia się pan, że brak topowego młodzieżowca wpłynie na wyniki?
Maciek jest bardzo mocno zweryfikowany na poziomie Ekstraklasy, bo zagrał całą rundę wiosenną w Warcie. Wiemy, co potrafi. Oczywiście, miał słabszą rundę jesienną, ale wiem po sobie, że nie jest łatwo, gdy nie jesteś w rytmie meczowym i grasz w podstawie raz na pięć meczów. Pewniakiem był Kacper Kozłowski, potem Kacper Smoliński. Maciej był trzecim, a może nawet czwartym wyborem. Teraz wszystko od niego zależy. Mateusz Łęgowski ma za sobą fajny epizod w Valencii i pokazał w meczu z Rakowem, że…
Nie no, nie ma co mówić. Ucinam temat – nie boję się. Zadam inne pytanie: jeśli my mamy mieć problem z młodzieżowcem, to co mają powiedzieć inne polskie kluby?
To dobre pytanie. Marcel Wędrychowski zostanie w Górniku na rundę wiosenną?
Tak. Kryspin Szcześniak też. Obaj potrzebują na pewno jeszcze pół roku na poziomie Ekstraklasy i wracają latem. Jak powiedziałem – nie mamy problemu z młodzieżowcami.
Dlaczego akurat Brighton? Kozłowski naciskał akurat na ten kierunek? Czy może wy, bo dawali najwięcej?
Nigdy nie naciskamy zawodnika na dany kierunek. On musi się na to zdecydować. Naszą rolą jest dogranie transferu na taką wartość, żeby byli wszyscy zadowoleni.
Ale też kilka opcji ucinaliście na starcie. Prezes Mroczek mówił w wywiadzie na oficjalnej stronie Pogoni, że z klubami Bundesligi nawet nie siadaliście do rozmów, bo nie były w stanie tyle zapłacić.
Żeby była jasność – nie chcieliśmy sprzedawać Kacpra za 4 miliony euro. Widzieliśmy, jaki potencjał ma ten chłopak. Wiadomo, że jeśliby przyszła oferta z Bundesligi za dużą kwotę, taka jak z Anglii, to prawdopodobnie udałoby nam się zatrzymać Kacpra na wiosnę. W tym transferze musiało zgadzać się wiele rzeczy. Nie wypaliła tylko jedna, dosyć istotna dla mnie – to, że Kacper nie może z nami zostać na rundę wiosenną.
Waszej winy nie ma, przepisy w Anglii są jakie są. Ile klubów było w poważnej grze o Kacpra na zaawansowanym etapie?
Na etapie, gdy usiedliśmy nie tylko do pytań czy badania sytuacji, a konkretnych rozmów, było tylko Brighton, które było bardzo konkretne. Obserwowali Kacpra od dawna. Ten klub prowadzi taką politykę, że ściąga nie tylko młodych Polaków, ale generalnie młodych zawodników, i chce ich promować, na tym budować swój żywot w Premier League.
Jaki plan przedstawili na Kacpra? Teraz wypożyczenie na pół roku do Belgii, co dalej?
Plan zna bardziej Kacper ze swoim menedżerem. Ja znam taki, jaki ty – jest wypożyczony, latem ma wracać. Zobaczymy, jak Kacper sobie poradzi w Belgii i czy już będzie gotowy na Anglię. Moim zdaniem gdyby trener Brighton zobaczył Kacpra w treningu, to po miesiącu byłby w nim zakochany. Ale wspomniałeś, że to mój piłkarski syn, to może mam trochę inne spojrzenie.
Piłkarski ojciec musi być też surowy. Ludzie zastanawiają się, czy Kozłowski w takim wieku poradzi sobie na zachodzie. Jakie pan widzi dla niego zagrożenia? Pytam też trochę w świetle tego, że ma trochę inny charakter niż większość polskich młodzieżowców.
Nie widzę dla niego zagrożeń. Najgorsze już za Kacprem. To nie jest chłopak, który ma teraz 18 lat i odpływa. On miał swój okres do delikatnego odpłynięcia – zaznaczam: delikatnego, bo nie działo się nic takiego, przez co mógłby sobie nie dać rady w młodzieńczym życiu – i to była nasza rola w klubie, by dobrze go poprowadzić. Zagrożeń więc nie widzę. A jeśli miałbym szukać głęboko, może to, że… wszystko mu na razie idzie bardzo dobrze. U-15, U-17, U-19, rezerwy, pierwszy zespół, reprezentacja – wszędzie szedł w górę. Był oczywiście kryzys w postaci wypadku samochodowego, który wykluczył go na pół roku. Jakby coś się zachwiało i nie wywalczyłby sobie na dłuższy czas miejsca w jedenastce, to nie wiem, jakby zareagował. Ale myślę, że to się nie wydarzy, bo ma ogromny potencjał. On dalej jest dzieciakiem. To 18-letni chłopak. A my o Kacprze, jak pamiętasz, rozmawiamy od trzech lat. Mam czasem wrażenie, że on ma już 21 lat!
Totalnie się zgodzę, że ewentualny brak gry to największa zagadka, bo do tej pory wszędzie, gdzie był, wyważał drzwi. A patrząc na historię polskich piłkarzy w Premier League – na przykład na Jana Bednarka – czasem trzeba swoje posiedzieć na ławce.
Jeżeli Brighton będzie widziało, że Kacper nie jest gotowy, to myślę, że ze względu na jego wiek zostawi go w Belgii. Ale o tym będą myśleć za pół roku. Na pewno nie będą chcieli, żeby Kacper grał przez cały sezon w U-23. Może oczywiście zagrać tam kilka meczów, ale gdy płacisz takie pieniądze – Kacper jest w dziesiątce największych transferów w ich historii – to musisz odpowiednie poprowadzić tę karierę.
Dlaczego do tego transferu doszło teraz, a nie latem? Kozłowski jest cały czas na krzywej wznoszącej, jego wartość raczej by nie spadła, a przez angielskie przepisy nie może grać na wiosnę w Pogoni.
Zawsze można tak spekulować. Przede wszystkim sam Kacper był przekonany na ten transfer. Jeśliby – odpukać – coś się wydarzyło w kwietniu, jakaś kontuzja, to zapytałbyś wtedy: dlaczego nie zimą?
Na pewno bym tak zapytał!
Zbyt duże pieniądze wchodziły w grę – też dla Kacpra, jego apanaże – by podejmować ryzyko. Żeby była jasność – nie wypychaliśmy go na siłę. Była mocna wola zawodnika, żeby odejść już teraz. Ale też chcę podkreślić, że Kacprowi bardzo zależało na tym, żeby mógł być do nas wypożyczony na wiosnę. Uczestniczył w niektórych rozmowach i stawiał sprawę tak, że chciałby u nas dokończyć sezon. Niestety proceduralne kwestie nie pozwoliły na to.
Pamiętam, jak w 2019 roku robiliśmy reportaż o akademii Pogoni. Mówiliśmy wtedy, że w Szczecinie coraz lepiej ze szkoleniem, a pan powiedział odważnie: zobaczycie, co się będzie działo, jak do gry wejdzie rocznik 2003. No i nie kłamał pan. Jest pan w stanie zadeklarować coś podobnego, że cała historia Kozłowskiego to dopiero wstęp do prawdziwych efektów szkolenia, które zobaczymy w najbliższych latach?
Zawsze chcę deklarować poprzez czyny. Nie ma co się łudzić – nie będziemy co sezon sprzedawać zawodników po dziesięć milionów euro. To jest nierealne. Naszym celem jest to, żeby przynajmniej 80% chłopców, którzy przejdą wszystkie szczeble akademii, mogło grać na poziomie centralnym w Polsce – czyli od drugiej ligi w górę. Czy będą następne takie perełki? Mówimy o największym transferze w historii polskiej ligi. To ogromny sukces. Mamy w akademii chłopaków, którzy na pewno dadzą sobie radę w Ekstraklasie i w przyszłości będą grali w reprezentacji Polski. Tego jestem pewien.
Może nie chodzi o to, żeby co sezon sprzedawać za takie kwoty, natomiast w ostatnich latach prawie co okienko sprzedajecie piłkarza za niezłe pieniądze. Ten trend może się utrzymać?
Opieramy na tym swój budżet. To dlatego poszły w górę nasze standardy w pierwszej drużynie. Możemy sobie dzięki temu ściągać wciąż lepszych i lepszych zawodników. Przecież u nas pieniądze nie leżą na ulicy. Nie mamy głównego sponsora. Musimy to ciężko wypracować w postaci wychowania i sprzedania zawodników. A z drugiej strony pilnować, żeby na tym nie ucierpiała pierwsza drużyna. Tak jak było w przypadku Piotrowskiego, Buksy czy Walukiewicza – staraliśmy się, by na ich miejsce przychodzili następni zawodnicy. Jakość drużyny się podniosła. Trzeci raz z rzędu kończymy jesień na podium. To też pokazuje stabilizację sportową, mimo że ciągle robimy transfery wychodzące.
W dużym uproszczeniu – Kozłowscy pracują na to, by w Pogoni byli Grosiccy.
A Grosiccy pracują na to, żeby w Pogoni byli Kozłowscy. Doświadczenie, które tacy piłkarze są w stanie przekazać młodym chłopakom, jest bezcenne. To musi być koło, które się napędza.
Skoro dostaliście potężny zastrzyk gotówki, w Pogoni pojawią się zimą nowi Grosiccy?
W Szczecinie na pewno nie będzie rewolucji. Mamy fajnych chłopaków, więc rewolucja nie jest nam potrzebna. Jeśli nam wszystko wyjdzie, będzie całkiem dobrze.
Rozmawiał JAKUB BIAŁEK
Fot. newspix.pl / FotoPyK