Reklama

Pojedynek polskich bramkarzy w Serie A. Szczęsny górą nad Skorupskim

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

18 grudnia 2021, 20:36 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mgła, zimno i zmrożona murawa. W takich warunkach odbywał się mecz Bolonii z Juventusem. Zważywszy na aurę, można się było spodziewać nędznego widowiska, ale mecz zaskoczył zwłaszcza w pierwszej połowie. Piłkarze zasuwali tak intensywnie, że przegonili mgłę. Później wróciła ze zdwojoną siłą. No dobrze, ale nie zapominajmy o motywie przewodnim tego meczu. Bo był to przecież pojedynek polskich bramkarzy.

Pojedynek polskich bramkarzy w Serie A. Szczęsny górą nad Skorupskim

Bologna – Juventus. Cios za cios

Mecz jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a już Juventus objął prowadzenie. Piłkarze Massimiliano Allegriego przeprowadzili błyskotliwą kontrę. W rolach głównych Federico Bernardeschi oraz Alvaro Morata. Hiszpan podał do Włocha, a ten między nogami Arthura Theate’ego odegrał do Moraty, który z pierwszej piłki uderzył nie do obrony. Sędzia jeszcze profilaktycznie sprawdził, czy piłkarz Juventusu w momencie podania nie znajdował się przed linią obrony, ale wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Gospodarze musieli wznowić od środka.

Najważniejsze, że nie zwiesili głów i szybko próbowali odrobić straty.

Do roboty wziął się Mattias Svanberg, który dołożył swoje trzy grosze przy straconej bramki. Inicjował groźne ataki, przejmował mnóstwo piłek. Złapał taki luz, że nie bał się zagrań piętką w polu karnym. Był też bliski pokonania Wojciecha Szczęsnego po mocnym strzale z przewrotki. Taką postawą pracuje na transfer do lepszego zespołu. Jego koledzy również stwarzali zagrożenie, ale zawsze czegoś brakowało. Wojciech Szczęsny nie miał może szczególnie dużo pracy, ale wywiązywał się ze swoich obowiązków bez zarzutów. Jedynie można przyczepić się do jednego kiepskiego wybicia.

Juventus pod koniec pierwszej połowy zgasł. Wcześniej kolejną dobrą okazję miał Alvaro Morata, który miewał w tym spotkaniu przebłyski. Dobrze rozprowadzał akcje, ale jego koledzy nie potrafili z tego skorzystać. Na przykład Adrien Rabiot uderzył prosto w Łukasza Skorupskiego. Jak już jesteśmy przy polskim bramkarzu, należy wspomnieć, że bronił bardzo pewnie. Dodatkowo grał przytomnie na przedpolu. Dwukrotnie musiał wybiec z bramki, by ratować swoich kolegów przed stratą bramki.

Reklama

Bologna – Juventus. Powrót mgły

Początek drugiej połowy nie był szczególnie interesujący. Na antybohatera wyrastał Adrien Rabiot. W zasadzie większość jego zagrań była z gatunku tych złych. Podobnie można ocenić występ Moise Keana, ale ten znacznie ciężej pracował w obronie. Juventus w pierwszych minutach drugiej połowy się wycofał. Testował przeciwników i czekał na swoje szanse. Na domiar złego do pewnego momentu utrzymywał formę z ostatniego kwadransa pierwszej  części spotkania, co oznacza, że piłkarze Starej Damy grali piach.

Wtem Juventus zdobył drugą bramkę… Juan Cuadrado posłał bombę w kierunku bramki Łukasza Skorupskiego, szczęście Kolumbijczyka polegało na tym, że piłka po drodze trafiła Aarona Hickeya, przez co zmieniła kierunek i polski bramkarz nie miał wystarczająco czasu na reakcję. Jeszcze wtedy piłkarze Sinisy Mihajlovica próbowali się podnieść, ale zaczęło im brakować sił, a to przełożyło się na dokładność zagrań. W końcówce Juventus doszedł do głosu i próbował dobić rywali. Stara Dama miała okazje ku temu kilka okazji. Najlepszą miał autor bramki na 0:2. Juan Cuadrado koncertowo zmarnował sytuację wykreowaną przez Kaio Jorge’a. Nie udało się zdobyć trzeciej bramki, ale i tak Juventus wyszedł z tego starcia zwycięsko.

Bologna – Juventus 0:2 (0:1)

A. Morata 6′, J. Cuadrado 68′

Czytaj także:

Fot. Newspix

Reklama

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...