Nie chcemy zabrzmieć zbyt górnolotnie, ale dzisiaj w Splicie futbol wygrał z antyfutbolem. Rosja potrzebowała jedynie remisu i było to widać – przez 80 minut skupiała się wyłącznie na murowaniu. Premiowała ich w tym pogoda – lało, wiało, boisko było jedną wielką kałużą. Chorwacja z kolei chciała grać w piłkę i dominowała. Ponoć szczęście sprzyja lepszym. Dzisiaj dla Chorwatów tym szczęściem był samobój Kudriaszowa, który wicemistrzom świata dał awans na mundial.
Im dalej w mecz, tym bardziej to spotkanie przypominało starcie w stołowych piłkarzykach. Nie tych, w których plastikowi piłkarze są przymocowani do kijów, którymi obraca się z boku stołu. Bardziej w tych, w których nasi gracze są dokręceni na sprężynach w kilku miejscach na boisku. Kojarzycie o co nam chodzi, prawda? Wody na murawie w Splicie było tyle, że prowadzenie piłki było właściwie niemożliwe. Nawet przy podaniach na 5-6 metrów zawodnicy obu ekip podnosili piłkę, bo ta stawała w miejscu ledwie po oderwaniu się od nogi zawodnika podającego.
Trudno było się obu reprezentacjom zaadaptować do tych warunków. Albo inaczej – zanim zawodnicy dostosowali się do aktualnego poziomu wody na boisku, to już tej wody było tylko więcej. W pierwszej połowie Safonow był jedynym mocno ubrudzonym piłkarzem. A po przerwie już właściwie każdy piłkarz biegał w koszulce nie tylko straszliwie przemoczonej, ale i umorusanej w błocie.
Chorwacja – Rosja 1:0. Taktyka tysiąca i jednej wrzutki
Rosja postawiła dziś na murowanko. Im wystarczał remis i widzieliśmy to po ich grze właściwie od pierwszych minut. “Sborna” zaparkowała tyłkiem we własnym polu karnym i nawet nie udawała, że chce tutaj osiągnąć coś ponad fartowne 0:0. Przez 80 minut oddali jeden strzał – niecelny, nieprzygotowany, z dystansu. Mieli jedną kontrę. Trudno zresztą mówić o jakichś składnych akcjach, gdy na desancie zostawiasz jednego napastnika, a ten – nawet jeśli przyjął piłkę z trzema Chorwatami na plecach – to na tym błocie nie mógł przebiec więcej niż 10 metrów z piłką przy nodze.
Ale Chorwatom kruszenie muru przychodziło z problemami. W środku było za gęsto, nie mogli tam konstruować akcji. Dlatego grali skrzydłami i szukali wrzutek – zwłaszcza na Kramaricia. Dobre dośrodkowania posyłał Juranović – spokojnie mógł skończyć ten mecz z dwiema-trzema asystami. Ale Safonow dzisiaj bronił bardzo, bardzo dobrze. Najlepsze sytuacje właśnie po wrzutkach ex-legionisty zmarnowali Kramarić i Pasalić. Bardzo groźnie z dystansu uderzył też Brozović. Być może gdyby ten mecz był toczony w normalnych warunkach, to Chorwaci łatwiej rozklepywaliby defensywę gości. Tutaj jednak musieli liczyć na to, że gola po prostu uda się wepchnąć do siatki.
JURANOVIĆ I RESZTA – JAK RADZĄ SOBIE PIŁKARZE, KTÓRZY LATEM OPUŚCILI EKSTRAKLASĘ?
Chorwacja – Rosja 1:0. Kudriaszow bohaterem Chorwacji
Rosja już w końcówce tego starcia przeszła na piątkę obrońców, z kolei Dalić wpuszczał kolejnych ofensywnych graczy. Ale gola nie zdobył ani Modrić, ani Kramarić, ani Perisić, ani Brekalo. Bohaterem Chorwatów został duet murawa-Kudriaszow. Na dziesięć minut przed końcem spotkania Sosa posłał kolejną wrzutkę na piąty metr. Piłka minęła wszystkich Chorwatów, odbiła się od boiska… no, “odbiła” to duże słowo. Nasiąknięte wodą boisko sprawiło, że futbolówka zachowała się jak piłka od futsalu. Zaskoczony tym Kudriaszow złączył tylko nogi, piłka trafiła go w kolano i wpadła do bramki tuż obok słupka.
Chorwaci dopięli swego, a Rosja nagle musiała zrobić coś więcej niż wygrywanie główek we własnym polu karnym i dalekie kopanie na połowę boiska. Natomiast nie było ich stać na wiele. Przez ostatni kwadrans (to też przesada – Chorwaci odwdzięczyli się kradnięciem czasu w końcówce) zdołali doprowadzić tylko do groźnego, acz niecelnego strzału Karawajewa z dystansu.
Możemy tylko zacytować Grzegorza Skwarę – zasłużenie, proszę pana, zasłużenie. To był mecz drużyny, która grać w piłkę chciała z zespołem, który robił wiele, by tej gry w piłkę nie było. Awans Rosjan oznaczałby triumf kunktatorstwa i antyfutbolu. A bezpośredni awans wywalczyła ekipa, która wyglądała po prostu lepiej piłkarsko. Statystyka strzałów mówi wiele – osiemnaście do dwóch, z czego oba uderzenia Rosjan to były optymistyczne próby z dystansu.
Wicemistrzowie świata już na pewno pojadą do Kataru. A Rosja? Cóż, nie jest wykluczone, że spotkamy się z nimi w barażach. Patrząc na to, co dzisiaj zaprezentowali – nie musielibyśmy czuć jakiegoś niewiarygodnego respektu i robić po gaciach przed siłą ofensywną “Sbornej”.
CZYTAJ TAKŻE:
Chorwacja – Rosja 1:0 (0:0)
Kudriaszow (81. – samobój)
fot. NewsPix