Sytuacja Czesława Michniewicza na Łazienkowskiej jest wyjątkowo skomplikowana. Legia ma dwie twarze – pucharową i ligową – i skala kompromitacji tej drugiej jest tak duża, że Dariusz Mioduski – człowiek znany z impulsywnych ruchów – raczej nie wytrzyma ciśnienia. Ale nie jesteśmy fanami zwalniania dla samego zwalniania, dlatego pomyślmy, kto może znaleźć się na ławce szkoleniowej Legii. Oto kandydatury, które najczęściej przewijają się w mediach.
JERZY BRZĘCZEK
Czy Brzęczek poradził sobie w reprezentacji? I tak, i nie. Z jednej strony – nie rozwijał drużyny, z drugiej – miał zadowalające wyniki, w pewny sposób przyklepał awans na mistrzostwa Europy. Nie jest to postać jednoznacznie zła, a choćby przykład Waldemara Fornalika pokazuje, że po fiasku w kadrze narodowej można wrócić na karuzelę trenerską i nieźle sobie na niej radzić.
Brzęczek ma teraz swój prime time, jeśli chodzi o pozycję na rynku. Łatka pracy z Lewandowskim sprawia, że może myśleć nawet o posadzie zagranicą, co w przypadku polskich trenerów nie jest zbyt częstą sytuacją. Choć wiadomo – mógłby to być pewnie kierunek austriacki, czyli żadne tam wyżyny europejskiego futbolu. Dariusz Mioduski już kiedyś – chwilę przed ofertą PZPN-u – chciał wyciągnąć Brzęczka z Płocka, ale na taki układ nie chciała zgodzić się Wisła. Czy jest lepszym trenerem niż wtedy? Bez dwóch zdań. Praca przy kadrze to jednak ogromny bagaż doświadczeń. A w jedynym wywiadzie po odejściu z kadry na Kanale Sportowym wyglądał jak gość, który kilka rzeczy sobie przemyślał.
MAREK PAPSZUN
Jakub Majewski z meczyki.pl pisał wczoraj, że Legia podjęła już rozmowy z Rakowem. Na drodze do tego dealu stoją trzy przeszkody. Pierwsza – Papszun zarabia najwięcej w lidze, jeśli chodzi o trenerów, więc Legia musiałaby zagwarantować mu dwa razy większą pensję niż Michniewiczowi (około 200 tys. miesięcznie). Druga? Umowa Papszuna obowiązuje do końca sezonu, a więc trzeba Rakowowi coś odpalić. Trzecia? Przepisy PZPN regulują, iż trener nie może prowadzić dwóch klubów w jednej rundzie. Taki manewr byłby więc możliwy dopiero od rundy wiosennej, a do tego czasu albo Michniewicz zostałby na stanowisku, albo posadę objąłby jakiś trener tymczasowy.
Papszun to jeden z największych wygranych trenerskich ostatnich lat. Wypłynął w Rakowie, przed którym był podrzędnym szkoleniowcem z niższych lig. Słynie z twardej ręki i żelaznej dyscypliny. Jego zespół ma unikalny i powtarzalny styl. Mówi się nawet, że w przyszłości może dostać szansę w reprezentacji. Papszun zdecydowanie zasłużył na krok dalej. Pytanie, czy obecna Legia byłaby dla niego atrakcyjniejszym miejscem pracy, bo przecież w Rakowie walczy o mistrzostwo. No i czy władze Legii wytrzymałyby z kolejnym szkoleniowcem, który ma silny charakter.
MARCIN BROSZ
W Górniku nigdy nie miał materiału, by rozwinąć skrzydła. Choć zdarzył mu się nawet sezon, gdy wywalczył awans do eliminacji pucharów, opierając drużynę na wiekowym Angulo i kilku „synkach” z regionu. Wypromował Kądziora, Kurzawę czy Żurkowskiego. Przez lata dziwiło nas, że kluby z ambicjami pozwalają sobie na wynalazki trenerskie, a nie dzwonią po Brosza, który lepszym otoczeniu niż Zabrze mógłby wykręcić dobry wynik.
Wątpliwości? Brosz nie jest showmanem i nie wiadomo, jak wytrzymałby sobie z presją, która przecież w Warszawie jest ogromna. Jego oczywistym plusem jest fakt, że jest bez pracy, zatem mógłby podjąć się zadania od zaraz.
PAULO SOUSA
To raczej mrzonka, ale zdaniem Piotra Kamienieckiego z TVP Sport selekcjoner reprezentacji to mokry sen Dariusza Mioduskiego. Obu panom zdarzało się dyskutować o piłce, wizja Portugalczyka idealnie wpisuje się w to, czego oczekuje właściciel Legii. Ale do tego ruchu nie dojdzie niemalże na sto procent.
Sousa jest przecież na dobrej drodze do udziału w barażach, które odbywają się w marcu. Nigdy nie rzuciłby projektu z reprezentacją po to, by trenować Legię. Poza tym budzi zainteresowanie znacznie lepszych klubów, a praca z kadrą tylko wzmocniła jego CV. No i zarabia całkiem sporo. Byłoby miło zobaczyć Sousę w naszej lidze, ale do tego raczej nigdy nie dojdzie.
HENNING BERG
Podobno przy Łazienkowskiej rozważano tę kandydaturę jeszcze przed Michniewiczem. Rozbiło się o to, że Berg miał wówczas zatrudnienie. I teraz jest podobnie – Norweg wciąż trenuje Omonię Nikozja, z którą zdobył w maju mistrzostwo i awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji. Obecnie ma podobny problem, co Michniewicz – średnio godzi puchary z meczami w lidze. A jego położenie jest o tyle gorsze, że w fazie grupowej nie wygrał jeszcze meczu. Czy to możliwy deal do przeprowadzenia? Raczej nie.
ALEKSIEJ SZPILEWSKI
To bardziej kandydatura medialna niż faktyczne zainteresowanie. Szpilewski pojawił się ostatnio na trybunach w Warszawie i we Wrocławiu. Podobno byłby skłonny podjąć pracę w Polsce, co więcej – Jacek Góralski zdradzał, że interesuje się nim kilka klubów.
Białorusin to na pewno ciekawa kandydatura. Ma 33 lata, można go podpiąć pod reprezentanta młodego pokolenia niemieckich trenerów – bo to właśnie w Niemczech stawiał swoje pierwsze kroki. Między innymi w RB Lipsk, gdzie przez kilka lat pracował z młodzieżą. Zdobył mistrzostwo z Kajratem Ałmaty, a to klub, owszem, dysponujący sporymi możliwościami, ale przecież na krajowym podwórku ma rywala działającego z jeszcze większym rozmachem – Astanę. To było pierwsze mistrzostwo dla Kajratu od 2004 roku. Później dostał szansę w Erzgebirge Aue, gdzie wytrwał tylko osiem meczów.
INNY TRENER ZAGRANICZNY
Romeo Jozak? Pozorant. Dean Klafurić? Gość bez doświadczenia, który poległ. Ricardo Sa Pinto? Furiat, który pozostawił po sobie spaloną ziemię i kilka anegdot. Powiedzieć, że Dariusz Mioduski nie trafiał z zagranicznymi trenerami, to nic nie powiedzieć. Dlatego jeśli znów zdecyduje się na tę opcję, to apelujemy – oby poparł to znacznie lepszym procesem rekrutacyjnym.
SPRAWDŹ TAKŻE:
- Zwolnić czy zostawić? Dyskusja zwolennika i przeciwnika Michniewicza
- Ołtarze i relikwie. Vlog z meczu Napoli – Legia
- Jak i kiedy Dariusz Mioduski zwalniał trenerów
Fot. FotoPyK / newspix.pl