Kamil Kania w swojej audycji Tego Słuchaj Wiślaku na antenie Weszło.FM miał dzisiaj zacnego gościa – dyrektora sportowego Wisły Kraków, Tomasza Pasiecznego. Były pytania o konkretne nazwiska, plany i przyszłość klubu. Spisaliśmy dla was najciekawsze wątki. Zapraszamy.
O tym, czy długo trzeba było go namawiać, by został dyrektorem sportowym Wisły:
Rozmawialiśmy przez jakiś czas. Zazwyczaj takie sprawy nie dzieją się z dnia na dzień. Tutaj nie było nic dziwnego w tym, że nie były to bardzo krótkie rozmowy. Poza tym nie nazywałbym tego „namawianiem”. Negocjowaliśmy, docieraliśmy się. Niespecjalnie obawiałem się, jak zareagują kibice Cracovii. To też jest tak, że ja w „okolicach” Wisły Kraków miałem znajomych, nawet jak pracowałem w Cracovii. Byłem w stanie wybadać nastroje, wiedziałem, jakie są i to, o czym wielu mówi i pyta, w żadnym stopniu do mnie nie doszło. Na chwilę obecną to jest problem czysto wirtualny.
Ile tak naprawdę może jako dyrektor Wisły Kraków:
Trzeba sobie powiedzieć o dwóch rzeczach – jedną są decyzje w pionie sportowym, a drugą struktura organizacyjna klubu. Każdy musi sobie zdawać sprawę, że nade mną jest zarząd, a nad zarządem rada nadzorcza. Siłą rzeczy decyzje muszą być akceptowane – tak jest skonstruowany klub piłkarski i tak będzie zawsze. Natomiast nie mogę narzekać. Zacząłem działać, tak jak chcę. Mam pełne wsparcie w ramach finansowo-organizacyjnych i nie mogę powiedzieć złego słowa. Idziemy w jednym kierunku i mam nadzieję, że dojdziemy do celu, który sobie założyliśmy.
O zatrudnieniu Adriana Guli:
To jest na tyle dobre nazwisko, na tyle świetny trener, że gdy odchodził z Pilzna, to podejrzewam, że władze Wisły dostały ze 30 telefonów o jego dostępności. Mnie wtedy w Wiśle nie było, gdy ten pomysł powstał. Po drugie trochę zajęło, by trenera przekonać, bo to nie jest tak, że nie miał innych ofert. Nie mogę się więc nazywać autorem tego pomysłu, ale od początku go wspierałem, bo trener Gula to ekstra fachowiec pod to, co chcemy grać. I ze swojej strony zrobiłem wszystko, żeby trafił do Wisły. Nasz klub jest świetnym projektem, który można zbudować, bo nie oszukujmy się – na swój potencjał i możliwości jest jeszcze dość nisko. Mamy tu duże, ładne miasto, niedaleko rodzinnych stron trenera. Więc wszystko złożyło się w całość pod względem sportowo-życiowym.
ADRIAN GULA – KIM JEST TRENER WISŁY KRAKÓW?
O meczu 0:5 z Lechem i dostosowaniu taktyki pod rywala:
Może to głupio zabrzmi, ale mecz w Poznaniu to idealny papierek lakmusowy. Szczerze wierze, że pojedziemy do Poznania za rok i zagramy podobnie. To będzie idealny mecz, żeby ocenić jaki postęp zrobiliśmy. To nie jest problem grać piłką przeciwko najsłabszym w lidze – wyzwaniem jest grać piłką przeciw najlepszym na wyjeździe. Chcemy się znaleźć w takim miejscu, gdzie jedziemy na Lecha czy Legię i gramy tak, jak chcemy. Nie jesteśmy jeszcze w tym miejscu, to jest oczywiste, ale do tego dążymy. Takie mecze dają nam lekcje i tak to spotkanie traktujemy. Można pojechać na Lecha i zamurować wszystko, ale my chcemy się rozwijać jako drużyna. Nie wybraliśmy najłatwiejszej ścieżki. Czy ona będzie skuteczna – zobaczymy, ale w nią wierzymy.
Czy trener ma konkretny cel na ten sezon, jeśli chodzi o miejsce w tabeli:
Nie mamy tablicy, na której jest napisana jakaś cyfra – piąte, szóste, siódme miejsce. Natomiast wiemy, do czego dążymy i wiemy, że w tym sezonie tego nie osiągniemy. W tym sezonie chcemy grać ciekawie i efektywnie, a także być wyżej w tabeli niż w zeszłym sezonie. Gdzie optymalnie moglibyśmy skończyć ligę z tym składem? Realnie to 8.-10. miejsce. Ale to moja opinia, a nie cel. Uważałem tak od początku sezonu. Natomiast takie założenia są trudne, bo zależy czy porównujemy jedenastu, piętnastu czy 18 albo i więcej piłkarzy. Bo przyjdzie ktoś inny i powie, że mamy kadrę na miejsca pięć-sześć, a za nim ktoś, kto stwierdzi: dwanaście-czternaście. Ja to odnoszę do kadry, możliwości finansowych i rozwoju drużyny. Dokonaliśmy wiele transferów, przyszedł nowy trener, zmieniliśmy styl gry i liczyliśmy się z tym, że na początku będzie nas to kosztować parę punktów.
O szukaniu miejsca dla Jana Klimenta:
To bardzo dobry piłkarz. Ma wiele cech, które nie wszyscy napastnicy posiadają. Potrafi dorzucić ze skrzydła – zwróć uwagę, ile miał dokładnych centr w tym sezonie. Potrafi zgrać piłkę. Jest mobilny. Dlatego szukamy miejsca, by go zmieścić na boisku, szkoda go na ławkę. Teraz znalazł się w szerokiej kadrze reprezentacji Czech, więc nie tylko my oceniamy go dobrze. Wydaje się, że możemy grać z Klimentem i Brownem-Forbesem na boisku, kwestia ustawienia i założeń. Obaj mają cechy, które powinny być dla nas pomocne. Czy widziałbym go jako dziesiątkę? Jestem w stanie sobie go wyobrazić w różnych miejscach, obroni się. Ma bardzo dużo jakości czysto piłkarskiej.
PASIECZNY: NIE ZNAM ZAPACHU SZATNI I NIE CZUJĘ SIĘ PRZEZ TO MNIEJ KOMPETENTNY
Czy Wisłę będzie stać na wykup Mateja Hanouska latem:
Do lata jest daleko, więc musimy sobie zdawać sprawę, że pojawi się wiele zmiennych. Ciężko więc powiedzieć, ile będziemy mieć wtedy pieniędzy. Pozostanie Hanouska w klubie w kontekście lata, jest realne w jakimś stopniu. Nie zamykamy się na żadną opcję. Dobrze nam się współpracuje z jego klubem, co jakiś czas rozmawiamy. Jeżeli będzie wola wszystkich stron, jest to do zrobienia.
O ocenie Pawła Kieszka:
Miał bardzo dobry początek, wybronił kilka sytuacji z Łęczną i Legią. Nikt nie zamierza negować tego, że ma mały dołek. Zastanawiamy się, z czego on wynika i staramy się temu przeciwdziałać. Ale podkreślę – Paweł miał świetne wejście, pokazał, jak jest dobry i pewny.
Czy były zapytania o Yaw Yeboaha:
Nie ukrywam, że były. Mniej konkretne, ale się pojawiały, natomiast zaraz po bramce z Górnikiem Łęczna absolutnie nic się nie pojawiło. Były przed albo dużo po. Efektu tej bramki więc nie było. Jednak Yaw Yeboah jest w orbicie zainteresowań klubów i tak dalej będzie.
YEBOAH: GRAŁEM W PIŁKĘ, ŻEBY ZAPOMNIEĆ O GŁODZIE
Które pozycje będą miały zimą transferowy priorytet:
Dużo, od naszych zimowych możliwości będzie zależało to, czy ktoś odejdzie. Na możliwości naszego klubu posiadamy szeroką kadrę i chyba każdy kibic zdaje sobie z tego sprawę. Po części uzależniamy więc ruchy przychodzące od wychodzących. Mamy oczywiście pozycje, na których chcielibyśmy się wzmocnić, jednak jest za wcześnie by mówić o konkretach. Ponadto naszym celem nie jest uzupełnianie, ale wzmacnianie składu.
O obecnej sytuacji w tabeli:
Nie przywiązuje wielkiej wagi do obecnej tabeli. Zupełnie serio – nie wiem, ile mamy punktów przewagi nad strefą spadkową. Nie na to teraz patrzymy. Zaczęliśmy sezon plus-minus średnio, ale na tym etapie budowy drużyny, zdawaliśmy sobie sprawę, że to musiało nas kosztować. I kosztuje.
Rozmawiał KAMIL KANIA
Fot. Newspix