Czy Harry Kane może zdobyć Złotą Piłkę?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

11 lipca 2021, 17:25 • 8 min czytania

Harry Kane wie, że to „jego najważniejszy mecz w karierze”. Ba, sam finał tegorocznego Euro nazywa „spotkaniem określającym całą generację angielskich piłkarzy”. Dla Anglików to wielka szansa, żeby po latach mniejszych i większych rozczarowań, klęsk, upadków, zapitych na smutno wieczorów i bolesnych porannych kacy, przestać żyć legendą kultowego zwycięstwa z 1966 roku i zbudować coś świeższego na kanwie wygranego Euro 2020. Do tego u siebie, na Wembley, z wałkowaną po stokroć przyśpiewką „It’s Coming Home” na ustach. Dla Harry’ego Kane’a zaś starcie z Włochami jest też prawdopodobnie najważniejszą szansą w całej swojej długoletniej przygodzie z futbolem na wyforsowanie się na czołowe pozycji w rywalizacji o Złotą Piłkę.

Czy 27-letni napastnik ma szansę na Ballon d’Or? Sprawdźmy to.

Jaki turniej rozgrywa Harry Kane?

Harry Kane ma szansę zostać królem strzelców drugiego wielkiego turnieju z rzędu. Trzy lata temu nikt nie strzelił więcej goli od niego na Mistrzostwach Świata w Rosji. Wtedy Kane zmusił bramkarzy do wyjmowania piłki z siatki aż sześciokrotnie. Od 1974 roku tylko Grzegorz Lato i Ronaldo wygrywali tę klasyfikację z lepszym wynikiem bramkowym. Ale i tak Kane mógł czuć się nieco zawiedziony, nieco rozczarowany, nieco nieusatysfakcjonowany. Wszystko dlatego, że choć Anglia doszła do strefy medalowej i finiszowała na czwartym miejscu, Kane nastrzelał się tylko w początkowych fazach turnieju – wbił dwa gole Tunezji i trzy gole Panamie w fazie grupowej, a potem jednego gola Kolumbii w 1/8. Ze Szwecją w ćwierćfinale, z Chorwacją w półfinale i z Belgią w spotkaniu o trzecie miejsce nie był w stanie ukąsić, nie był w stanie zrobić różnicy pod bramką rywala, a przecież ważyły się wówczas losy całego turnieju.

Na Euro 2020 jest inaczej. Anglia jest w finale. Harry Kane ma na koncie cztery bramki. Wszystkie zdobyte w fazie pucharowej, wszystkie realnie wpływające na wynik i losy awansów do kolejnych rund:

  • Niemcy – gol na 2:0, który ostatecznie pogrzebał jakiekolwiek szanse ekipy Joachima Loewa na odmienienie losów meczu,
  • Ukraina – gol otwierający na 1:0, gol przesądzający na 3:0,
  • Dania – dobitka rzutu karnego na 2:1.

Dalej liczy się w walce o koronę króla strzelców Euro 2020.

Patrik Schick i Cristiano Ronaldo mają pięć bramek, ale już nie mogą – w przeciwieństwie do Kane’a – poprawić swojego wyniku. A umówmy się: jeśli Kane chce na poważnie myśleć o Złotej Piłce, będzie musiał w finale na Wembley zagrać kapitalny mecz. W fazie grupowej wypadał przeciętnie. Snuł się po murawie, forsował nieprzemyślane rozwiązania, męczył w specyficznie wyrachowanej taktyce stosowanej przez Garetha Southgate’a. Krytykowano go wszędzie – na świecie, w Europie, w Anglii. Kapitan zawodził. Ewidentnie gryzły go gorsze występy, gryzła go niemoc strzelecka, bo odkąd przełamał się z Niemcami, po niespecjalnie wybitnym meczu, po wcale nie jakimś spektakularnym trafieniu, wyraźnie odżył.

EARLY PAYOUT W FUKSIARZU
WYGRYWAJ PRZED KOŃCEM MECZU!

Z Ukrainą i z Danią prezentował się już na miarę własnego potencjału. Dla Ukrainy był bezlitosny. Oba gole to czysty instynkt snajpera. Pilnowanie linii spalonego, chowanie się za plecami defensorów, zimnokrwiste wykończenie. Kiedy Duńczycy napierali, Mikkel Damsgaard załadował cudownego gola z rzutu wolnego, a Anglicy nie radzili sobie z wyprowadzeniem piłki, to właśnie Harry Kane najpierw uspokoił swoich kolegów, a potem wziął na siebie cały ciężar gry – wypracował bramkę numer jeden, zachował rezon, kiedy w dogrywce Kasper Schmeichel wyjął jego karnego i trzeba było zdążyć do dobitki.

Za pierwszy mecz dostał od nas 8, za drugi 7.

Rozpędził się w kluczowym momencie turnieju. To kluczowe w kontekście Złotej Piłki, o którą rokrocznie rywalizują piłkarze kosmiczni – wykręcający absurdalnie niewiarygodne liczby, strzelający dziesiątki goli i notujący dziesiątki asyst. To jest norma, przewagę robi wrażenie, jakaś inspirująca historia, którą Kane, swoim przełamaniem po nieudanej fazie grupowej i prowadzeniem zespołu do historycznych wyników, już napisał i jeszcze pisze. Ale skoro wspomnieliśmy o normach, to może słowo o tym, jak Harry Kane realizował ją w czasie sezonu klubowego.

Jaki rok zalicza Harry Kane?

Pep Guardiola powiedział kiedyś, że Tottenham jest drużyną Harry’ego Kane’a. Potem kilka razy się z tych słów wycofywał, bo wyszedł z tego niezasłużony pstryczek w nos dla klubu z Londynu, a Hiszpan podobno chciał po prostu skomplementować w ten sposób angielskiego napastnika. Od tego czasu bywały okresy, kiedy Tottenham radził sobie lepiej i bywały okresy, kiedy radził sobie gorzej. Raz Kane musiał ciągnąć go na własnych barkach, innym razem okazywało się, że istnieje życie bez niego. Tak czy inaczej, od lat, niezmiennie, 27-letni napastnik jest największą legendą i największą gwiazdą Tottenhamu. I nie podlega to żadnym wątpliwościom. Wymienia się go w praktycznie wszystkich zestawieniach najlepszych napastników świata, ale przy tym nie sposób nie zauważyć, że w Londynie już się trochę dusi. Miniony sezon był tego doskonałym symbolem.

Tottenham kompletnie zawiódł. Zajął siódme miejsce w tabeli. Rozegrał mnóstwo marnych meczów. Skończył poza europejskimi pucharami. Ale do Kane’a nikt nie miał pretensji. On zrobił swoje. Ciągnął ten zespół na własnych barkach. To typ napastnika, który nie ogranicza się do pola karnego rywala – lubi cofnąć się bardzo głęboko, rozegrać, kiwnąć, rozprowadzić, popracować, wyprowadzić, rozciągnąć, poprowadzić. Ma do tego dryg, ma do tego smykałkę. W lidze, gdzie nie brakuje świetnych rozgrywających i wizjonerów, zajął dwudzieste miejsce pośród zawodników asystujących przy strzale kolegi z drużyny. Brał udział w czterdziestu dziewięciu takich sytuacjach.

Z dwudziestoma trzema golami był najlepszym strzelcem Premier League. Z czternastoma asystami był najlepszym asystentem Premier League. Nie miał sobie równych w klasyfikacji kanadyjskiej. Drugiego Bruno Fernandes wyprzedził o siedem punktów, ex aequo trzecich Mohameda Salaha i Heung-min Sona o dziesięć punktów. Wniosek? Jest dobre wrażenie, są liczby.

Jak ten bilans wypada w samym 2021 roku, za który przyznawana jest Złota Piłka? W Premier League był tak ramo regularny.

Sumarycznie?

  • Premier League (7. miejsce): 20 meczów – 14 goli – 4 asysty
  • Liga Europy (1/8 finału): 2 mecze – 2 gole
  • Puchar Anglii (5. runda): 2 mecze – 1 gol
  • Puchar Ligi Angielskiej (2. miejsce): 2 mecze
  • Euro 2020 (?): 6 meczów – 4 gole
  • pozostałe mecze międzypaństwowe: 3 mecze – 2 gole – 1 asysta
  • PODSUMOWANIE: 35 meczów – 23 gole – 5 asyst

Harry Kane zrealizował normę, która jest przepustką do walki o Złotą Piłkę. Sam sezon ligowy plasuje go gdzieś w drugiej dziesiątce faworytów do zdobycia Ballon d’Or. Ale przecież raz, że najważniejszą europejską i pewnie światową piłkarską imprezą roku jest Euro, a dwa, że wykruszyli się konkurenci.

Kto jeszcze rywalizuje o Złotą Piłkę?

Kylian Mbappe wyrósł na jednego z największych przegranych Euro 2020. Nie dość, że nie strzelił ani jednego gola, to jeszcze przestrzelił decydującego karnego w serii jedenastek ze Szwajcarią i świat obiegły obrazki smutnego Francuza samotnie opuszczającego stadion po sensacyjnej porażce w Bukareszcie. Takie rzeczy się zapamiętuje. Mbappe może strzelić jesienią nawet dwadzieścia goli, ale Złotej Piłki nie zdobędzie. Gdyby Francuzi wygrali Euro, pewnie silne byłyby kandydatury Paula Pogby (genialne występy na Euro), N’Golo Kante (triumf z kadrą miał być dopełnieniem wygranej Ligi Mistrzów z Chelsea) i Karima Benzemy (bardzo dobre liczby w klubie, ładna historia w kadrze), ale cóż, mistrzowie świata muszą obejść się smakiem.

Robert Lewandowski strzela seriami, ale Polska pożegnała się z turniejem, zanim poważne drużyny w ogóle wrzuciły drugi bieg. Romelu Lukaku w kluczowym momencie został przyćmiony przez duet Chiellini – Bonucci. Kevin de Bruyne przegrał finał Ligi Mistrzów, przegrał ćwierćfinał Euro. Cristiano Ronaldo wciąż może zostać królem strzelców Euro 2020, wcześniej wygrał tę samą klasyfikację w Serie A, ale to nie był jego rok. To może ktoś z Włochów? Jeśli wygrają Euro, to może, ale kto? Oczywistych kandydatów nie ma, to Euro należy do wielu piłkarzy z Półwyspu Apenińskiego (taki Jorginho mógłby się nadać), ale chyba nikt nie pisze jakiejś specjalnie wielkiej historii. Takiej wyrastającej wyraźnie ponad kolegów.

No dobra, to może w angielskiej drużynie znajdzie się ktoś taki, oprócz Kane’a? Kandydatura jedna – Raheem Sterling, który choć zabawił się w nurka z Danią, rozgrywa niezaprzeczalnie bardzo udany turniej. Czy to więc w przypadku wygranego finału Euro, to główny przeciwnik dla Kane’a w walce o Złotą Piłkę?

Niekoniecznie.

Wszystko dlatego, że Copa America wygrał właśnie Leo Messi. I choć to nie jest wybitny sezon Argentyńczyka, choć nie poprowadził Barcelony do najważniejszych triumfów, choć w swojej karierze już setki razy był lepszy niż teraz, to jednak Złota Piłka jest specyficzną nagrodą. Kategoria „najlepszy piłkarz świata” jest niezwykle subiektywna. To wcale nie musi być ktoś, kto wygrał najwięcej, ktoś, kto strzelił najwięcej goli albo ktoś, kto miał najwięcej asyst. Tego nie da się zmierzyć. Messi ma wszystko, żeby już na samy starcie otrzymać pokaźną liczbę głosów. Jest rekordzistą w liczbie zdobytych Złotych Piłek. Bliżej niż dalej mu do końca własnej wielkości. Właśnie spełnił swój sen i wygrał ważny międzynarodowy turniej z reprezentacją, będąc liderem Argentyny. No ma, tak naprawdę, wszystko, żeby znów skraść show swoim europejskim kolegom.

Do kogo Kane może nawiązywać?

W całej historii istnienia Złotej Piłki zdobywało ją czterech Anglików.

Pierwszą niespodziewanie otrzymał Stanley Matthews. Miał już wtedy, w 1956 roku, ponad czterdzieści lat, dostał ją pewnie bardziej za całokształt kariery niż za konkretne wyczyny. Dziesięć lat później całkowicie zasłużenie triumfował Bobby Charlton. Mistrz świata z 1966. Harry Kane pewnie chciałby tak samo, argumenty byłyby podobne. Potem, dwa lata z rzędu, w 1978 i w 1979, nagrodzony został Kevin Keegan, którego doceniano za kilka lat trwającej błyskotliwości na europejskich boiskach. Ostatnia angielska Złota Piłka to zaś 2001 rok i ciekawy przypadek młodziutkiego Michaela Owena, który trochę bramek wówczas zdobył, strzelał w trzech różnych finałach, ale do dzisiaj jego triumf budzi zdziwienie i liczę kontrowersje. Byli lepsi.

Harry Kane ma więc niemałą szansę zdobycia piątej Złotej Piłki dla angielskiej piłki.

Finał określi wszystko 

Tak, finał określi wszystko.

Harry Kane zmierzy się przede wszystkim z duetem Chiellini – Bonucci, z którym nie poradził sobie Romelu Lukaku. To w tym momencie prawdopodobnie najlepszy duet środkowych obrońców na świecie. W piłce reprezentacyjnej chyba nie ma w tej kwestii wielkiej dyskusji. – Spodziewam się wielkiej bitwy. Ale po to grasz w piłkę nożną, tak musi być, jak chce się być najlepszym – mówił niedawno sam Kane.

  • Jeśli strzeli gola, zwiększy swoją szansę na Złotą Piłkę.
  • Jeśli zaliczy asystę, zwiększy swoją szansę na Złotą Piłkę.
  • Jeśli wygra Euro, zwiększy swoją szansę na Złotą Piłkę.

Tak to trzeba ująć. Dlatego też Harry Kane stoi przed największym wyzwaniem w swojej karierze. Na naszych oczach, jednym meczem, może przemienić się ze świetnego napastnika w wielkiego faworyta do miana najlepszego piłkarza 2021 roku.

fot. NewsPix.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama
Reklama